•   Saturday, 27 Apr, 2024
  • Contact

WŁAŚCIWY WYBÓR

Esteem

Nierzadko słyszymy o zdarzeniach, przy których brak rozsądku i logicznego myślenia był powodem podejmowania niewłaściwych decyzji. Tak jest w każdej dziedzinie życia, a więc w sprawach imigracyjnych także. Przeważnie swój początek daje im jakiś „wujaszek dobra rada”, który doradza całkowicie z dobrego serca i za darmo. Niejednokrotnie też niestety z udziałem jakiegoś specjalisty. A ponieważ różne historie się powtarzają, więc dla przestrogi posłużę się kilkoma, aby stanowiły ostrzeżenie dla kolejnych ofiar. Z oczywistych względów bez podawania nazwisk, ale jestem przekonana, że można by wpisać przy nich niejednego znajomego, krewniaka czy kolegę. Niestety te historyjki są prawdziwe.
Historyjkę pierwszą zatytułowałam „Na sierotę”. Tytuł tak trochę przez pewną analogię do metody stosowanej przez finansowych naciągaczy, a mianowicie „Na wnuczka”. W tym przypadku chodzi o przekonanie klienta przez doradcę do złożenia aplikacji w programie humanitarnym. I może miałoby to jakiś sens, może wzbudziłoby litość, gdyby nie fakt, że sierota/wnioskodawca miał 30 lat i był całkiem zdrowy. Ale „przecież miał ciężkie dzieciństwo, co się odbiło na jego trudnym życiu” – to w uzasadnieniu. Nie wchodzę w kwestię jego wykształcenia i doświadczenia zawodowego, żeby nie dać „znaków rozpoznawczych”. Dodam tylko, że porada i pilotaż w prowadzeniu tej sprawy kosztował tego wnioskodawcę tylko 8 tysięcy kanadyjskich, a to dopiero początkiem opłat.
Historyjka druga: „Konieczna jest ciocia”. Po wykorzystaniu kilku różnych, a od początku źle wybranych opcji, w tym też i przedłużonego „turystycznego” pobytu, pewna krewna nadal wierzyła swemu doradcy. Po kolejnej rozmowie zaproponował (-ła?) następny znowu „najlepszy” kierunek starań o stały pobyt, a mianowicie właśnie poprzez program humanitarny. Jakie uzasadnienie wymyślił. Takie, które każdego urzędnika imigracyjnego powinno chwycić za serce – „mała siostrzenica będzie bardzo płakać, jeśli ciocia wyjedzie z Kanady”. Klientka uwierzyła, no i… dzisiaj sama płacze, gdyż oczywiście przegrała sprawę (też pieniądze, niestety naprawdę dosyć duże) i musiała wyjechać.
Historyjka trzecia: „Rozwodowe cierpienia po latach”. Sądzę, że większość czytelników w jakiś sposób zetknęła się ze sprawą rozwodową krewnych lub znajomych. I wiemy, że w wielu przypadkach rozwody poprzedzone są nieprzyjemnymi sytuacjami w rozwodzącym się mał- żeństwie. Ale czy na tym po kilku latach można oprzeć uzasadnienie dla starań o stały pobyt w programie humanitarnym? Okazuje się, że można. Szczególnie wtedy, gdy ten kierunek zaproponuje „zaprzyjaźniony” doradca. I nie ma znaczenia, że po rozwodzie miesiącami nic się nie działo, że brak jest jakichkolwiek dokumentów potwierdzających takowe zagrożenie. Ważne, że doradca wmówił klientce, że urząd imigracyjny i sąd "na pewno łykną” taką historyjkę. Niestety te instytucje są jednak chyba mało „humanitarne” i nie „łykają” wszystkiego, co popadnie. Doradca natomiast przyswoił ładną sumkę kanadyjskich.
Podobnych przykładów znam więcej, ale myślę, że te 3 wystarczą, aby poważnie pochylić się nad tytułem dzisiejszego artykułu.
Irena Bartoszewicz
Regulated Canadian Immigration Consultant
Member of the Immigration Consultants of Canada                                                                                            
Regulatory Council #R407591
cell. 647-999-4038
info@esteemimmigration.com 
 

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: