Głosuję na Carolyn Parrish!
Pisane z pamięci
Głosuję na Carolyn Parrish! - Rogatą Duszę starej, kanadyjskiej polityki.
Od pewnego czasu nie wzywam już naszej społeczności do aktywności wyborczej. „When I was a Child, I acted as a Child!”.
Cóż. Dorosłem politycznie, co do polonijnych ambicji w zmieniającej się gwałtownie British Canada. Tak zwana „Polonia” to dziś swoisty mit, zwłaszcza w polityce.
Skąd taka ocena? Z beznamiętnej, długoletniej obserwacji. Gdyby naszą polonijną wspólnotę obchodziło ‚społeczeństwo obywatelskie’ w nowej Kanadzie i miejsce przy politycznym stole, mielibyśmy w organach władzy zdeklarowanych, ‚swoich’ przedstawicieli - licznych i od dawna. Mamy natomiast, od czasu do czasu, kogoś z szeregu - dawniej Jessie Flisa, potem Pana Władysława Lizonia a teraz Panią Natalię Kusendovą-Bashta. Fajnie. Ale to są, so to speak, liniowi funkcjonariusze. Czy mamy zdolność wybrania kogoś decyzyjnego?
Ba! Są tacy ludzie ‚z naszej krwi’, i są wysoko. Ale raczej unikają identyfikacji z „nami” jako grupą, lub miejscem pochodzenia. Why?
Who cares! Dziś jedno pytanie: - Czy te polonijne kilkadziesiąt tysięcy, mieszkających w Mississauga wyjdzie 10 czerwca i odda głos na panią Carolyn Parrish?
Ja wyjdę i oddam głos na ostatnią, być może przedstawicielkę tej Kanady, do której imigrowałem. Na jedną z pokolenia starych ‚Polonusów’.
Nigdy nie byłem liberałem. Nie cierpię formacji Trudeau! Jednakże, lubię i cenię polityków z duszą wojownika. Nawet jeżeli jest to polityczny „wojownik” wrogi moim ideom i poglądom. Bo polityka to starcie sił idei. I nie ma w niej czasu na branie jeńców. Carolyn Parrish to udowodniła w trakcie swojej politycznej kariery w House of Commons (1993 - 2006).
Tego nie da się ukryć - Parrish jest zdecydowana walczyć o swoje, i nie boi się konsekwencji. I jeżeli coś kiedyś komukolwiek udowodniła, to właśnie to, że ma nieposkromioną Duszę politycznego wojaka! Nie bez powodu żartowano, iż Liberałowie wysłali by Ją chętnie w kosmos!
Kto inny byłby zdolny powiedzieć partyjnemu liderowi, iż zagłosuje przeciw „gay mariage”, mimo osobistej opinii, bo tak myślą jej wyborcy?
Kto inny powiedział partyjnym bossom i samemu premierowi, (wówczas był to Paul Martin) -„They can go to Hell!”?
Tak, to reakcja Pani Parrish na partyjną dyscyplinę. Nie zgadzałem się z wieloma Jej opiniami o Ameryce. Jej postawa pozwala mi jednakże sądzić, iż jako burmistrz miasta takiego jak Mississauga, podobnie potraktuje szemranych lobbystów. I partyjnych macherów.
I dlatego Carolyn Parrish ma mój głos! A Polonia? Ma wybór, być może ostatni, na „swojego Sheriffa”
WW-W
***
Trianon 1920 - Tragiczny kres Monarchii Św. Stefana.
W pamięci naszych jedynych chyba przyjaciół w sąsiedztwie, Węgrów, dzień ten – „Junius 4, 1920“ - to najczarniejsza chwila w Ich historii. Wtedy właśnie, w rok po Wersalu, 4 czerwca 1920, w podparyskim Grand Palais Trianon, Węgry zmuszone zostały do podpisania traktatu, na mocy którego utraciły około dwóch trzecich terytorium, oraz jedną trzecią Narodu.
Dlaczego tak okrutnie potraktowano dzielny, historyczny Naród? Naród-ofiarę imperializmów, najpierw tureckigo, a potem dynastyczno-niemieckiego, a także carskiego? Wszak Węgry, choć posiadające ogromną autonomię w Dualistycznej - „K-und-K“ - Monarchii Habsburgów, nie miały akurat żadnego wpływu na decyzje gabinetów w Wiedniu, wiodące ostatecznie do wojny!
Bezduszna głupota Ententy. Jako kraj walczący po stronie trójprzymierza Węgry „przegrały“ i musiały przyjąć upokarzające warunki dyktatu Wersalskiego. Owszem, armia Horthy’ego pokonała (16 listopada 1919) rodzimych komunistów, ale to niczego nie zmieniło. Sprzymierzeni zadecydowali już o losie Węgier.
Sucha statystyka: z obszaru przedwojennego państwa o powierzchni 325 tys. km kw. Nowy twór objął jedynie 93 tys. km kw. Okrojone „Trianońskie“ Węgry utraciły ponad dwie trzecie terytorium. Ziemie, które weszły w skład Rumunii – aż 103 tys. km kw. – zajmowały obszar większy od tego, który pozostawiono Budapesztowi. Nowe Węgry musiały uznać niepodległość Czechosłowacji oraz Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Ziemie dawnej Monarchii otrzymały:
Rumunia – Siedmiogród, części Kriszany, Marmarosz, Banat plus kilka mniejszych krain historycznych.
Czechosłowacja - tereny dzisiejszej Słowacji (tzw. Górne Węgry) oraz Ruś Zakarpacka.
„Nem! Nem! Soha!” – Nie! Nie ! Nigdy!
Zgodnie z logiką Wersalu, traktaty pokojowe miały nie tyle ukarać, ale zniszczyć kraje, uznane winnymi wybuchu WWI. Sprzymierzeni nałożyli na Madziarów dodatkowe kary. Zakazano powszechnej służby wojskowej. Armię zredukowano do 35 tys. żołnierzy. Zakazano rozwoju przemysłu zbrojeniowego - zmniejszono liczbę fabryk broni. Warto tu przypomnieć: pogrążeni w tragedii Węgrzy wysłali do Polski, w 1920 roku, 100 milionów naboi i sprzętu wojskowego, umożliwiając Polakom zatrzymanie i pokonanie bolszewików.
W czerwcu roku 1920. naród węgierski został rzucony na kolana. Wymarzona przez Mickiewicza „Wojna Narodów”, która przyniosła wolność tak wielu ludom, Węgrom przyniosła dziejową klęskę. Z woli zachodnich demokracji, z USA na czele. Musi dziś zastanawiać ówczesny poziom wręcz nienawiści do katolickich Węgier - do Królestwa Korony Sw. Stefana. Dla Polski Wilson był zbawcą. Jednakże jak pusto brzmią słowa Deklaracji Wilsona z roku 1917, wobec Węgrów. Pokój grabieżców - w tym kontekście to najodpowiedniejsze określenie na Trianon.
WW-W
Comment (0)