Zapomniane lipcowe święto?

WWHistoria

W dziale WW Historia, już od dłuższego czasu (i nie bez przyczyny, znanej zapewne Właścicielom Tytułu), pozwalam sobie na powielanie moich wcześniejszych tekstów, zazwyczaj sprzed dekady, czyniąc z tego forum swoiste echo dla bieżących felietonów. Żyjemy już od trzech dekad w czasach ruchów tektonicznych wielkich, geopolitycznych płyt. Z takiej perspektywy, wydarzenia na ziemiach między Odrą a Wisłą z Bugiem mogą wydawać się marginalne, choć zazwyczaj zdarzenia z rejonów styku owych „geopolitycznych płyt” takimi nie są. Są zwiastunami lub testami dla późniejszych rozwiązań globalnych. Tak jak pokazują to, dla wnikliwych obserwatorów, dzieje zarządzania ‚spadkiem’ po bezprecedensowym ruchu społecznym „Solidarności”, najpierw zneutralizowanej siłowo, a potem przyjętej skutecznie i politycznie zagospodarowanej przez licencjonowanych „ekspertów”, ukrytych agentów i zwykłych kolaborantów.
Polska historiografia nadal nie rozliczyła się całościowo z procesem „transformacji ustrojowej” Polski Ludowej 1944 -1989 — w opinii piszącego, modelowej formy kolonialnego zarządzania wrogim, a strategicznie ważnym terytorium, za pomocą ‚lokalsów’. W końcu ktoś to NATO-bis 'samodzielnie' proponował?!
NB. Proszę zauważyć, iż czasy PRL są nadal wspominane z rozrzewnieniem przez około 10 procent wyborców nad Wisłą i dużo większą cześć elit… pardon le mot  - tak zwanych „elit” III RP. W końcu żadni „Ruscy” tow. Millera, Cimoszewicza czy Rosatiego do PE nie wybierali!!! Nikt nikogo do kupowania plugawych wypocin Urbana nie zmuszał. Czynili (i czynią) to ludzie uważający się za „europejczyków’. Prawnicy i notariusze. Gott im Himmel!
***
Tu muszę jednakże przeprosić lewicowych  wyborców. Wyborcy ‚Schetyny’-Jachiry czynią z wyborców Millera rzeczywistą klasę polityczną.
Świat cywilizowany opiera się o Prawo! Upływ czasu nie zmienia prawnych obligacji. Dura lex!
Pytanie dla naszej historiografii i nieśmiałe, do MSZ: - czy zadekretowana w lipcu 1944 roku, na mocy jakichś porozumień (kogo z kim, na jakiej podstawie prawnej itp - pytania dla „purystów”, ne c’est pas?), zmiana modelu politycznego państwa, uznawanego międzynarodowo, z demokratycznego na komunistyczne, pod sprawym zarządem militarnym Armii Czerwonej, doczeka się kiedykolwiek oceny prawnej? W ramach może rozliczeniowej - anty-Puti- nowskiej (bo dziś wszytko można pod tym szyldem sprzedać!) - konferencji międzynarodowej? Jak zmowa z Monachium?  - „Nieważna od samego początku!?
W. Werner-Wojnarowicz
Zapomniane lipcowe święto?
(…), a tymczasem z listy ciekawych epizodów historycznych, jakimi staramy się w lekkiej formie zainteresować naszych Szanownych Czytelników, umknęła nam jakoś data 19 lipca. Data to w naszym przekonaniu znacząca, warta szczególnej uwagi, obrazuje bowiem czytelnie podstawowe zasady tworzenia nowego ładu politycznego w Polsce po czerwcu 1989-go roku. Bardziej klarowny w jej właśnie kontekście staje się popularny termin “transformacja ustrojowa”, używany zarówno przez historyków jaki i dziennikarzy na określenie procesu likwidacji komunistycznego państwa oraz tworzenia nowego organizmu politycznego na gruzach komunis- tycznej PRL.
Cóż takiego zdarzyło się zatem owego 19-go lipca? Otóż, tego dnia w roku 1989 Zgromadzenie Narodowe, czyli posłowie do Sejmu oraz do świeżo utworzonego Senatu PRL, wybrani w częściowo wolnych wyborach 4 czerwca ’89, przegłosowali kandydaturę gen. Wojciecha Jaruzelskiego na Prezydenta PRL. W lecie tamtego roku kraj miał komunistów powyżej uszu, nowego stanu wojennego nie byłoby raczej komu wprowadzać, groziły potężne rozruchy a planowa gospodarka leżała plackiem. Ratunkiem władzy stało się polityczne partnerstwo stworzone w Magdalence, umowa "Okrągłego Stołu". Za cenę legalizacji części opozycji i współudziału w rządach PRL, owa koncesjonowana opozycja legalizowała PRL. Quasi-demokratyczne wybory pomyślane były jako petryfikacja systemu, w którym nadal dominować miał aparat ludzki PZPR. Poszerzenie bazy władzy było zabiegiem socjotechnicznym. Miało skanalizować społeczne niezadowolenie, oddalić wybuch. Można by się pokusić o nazwanie tego manewru “Doktryną Urbana”. Zmienić coś w taki sposób, aby niczego nie zmieniać!
Polacy, jak zwykle, nie zdali egzaminu! Nie posłuchali mędrców i ekspertów. 4 czerwca masowo skreślali komunistów i dali kandydatom “Solidarności” potężny, niekwestionowany mandat władzy. Na komunę padł strach. Co teraz? Nie tak się umawialiśmy!
Generał był gwarantem trwania układu. To do poszanowania tej właśnie umowy wzywał partnerów w swym sławnym artykule: “Wasz Prezydent, nasz Premier” Adam Michnik, zaniepokojony zarówno euforią społeczeństwa, sięgającego śmiało po wolność, jak i niebezpiecznym oporem części aparatu PZPR, owych twardogłowych, nie rozumiejących genialności układu z Magdalenki. Tymczasem “Okrągły Stół” z zakulisowymi ‘przypisami’ dawał dożywotnią gwarancję bezkarności, bezpieczeństwa oraz posiadania PZPR-owskiej elicie i nomenklaturze PRL.
Głosowanie 19 lipca było zatem swoistą “lojalką”, aktem hołdowniczym opozycji wobec nowej formy władzy komunistycznej elity. Tak tłumaczył to zresztą sam Tadeusz Mazowiecki. I stało się tak, iż to głosami posłów i senatorów “S”, wybranych decyzją milionów Polaków odrzucających bezdyskusyjnie komunistów, po 45-ciu latach trwania reżymu, gen. W. Jaruzel- skiego objął urząd Prezydenta PRL.
Historyk, lubujący się w symbolice dat, może jedynie ubolewać, iż z głosowaniem Zgromadzenia Narodowego nie poczekano te kilka dni, do 22 lipca! Czyż nie byłaby to wspaniała klamra, spinające dzieje PRL: 22 lipca 1944 - 22 lipca 1989. Lipcowe Święto! A tak mamy zwyczajną datę, ni to przypiął niż przyłatał, 19-ty lipca. I nikt o niej nie pamięta! A data to złowróżbna. Symbolizuje bowiem okres historii, kiedy Polacy zrzuciwszy najzupełniej pokojowo obce jarzmo, poddani zostali ideowemu i ekonomicznemu drenażowi bezwzględnej koterii: wolnej od ideologicznych ograniczeń post-komunistycznej nomenklatury, rozmaitej maści agentów oraz renegatów, żadnych władzy i pieniądza. W uwolnionej wkrótce od bezpośredniej kurateli i militarnego nadzoru Moskwy Polsce zadziałała, niestety, prawidłowość opisana przez Winstona Churchilla.
Dziś elity PRL-u, rozszerzone poprzez proces kooptacji, panują niepodzielnie w biznesie i komunikacji masowej. O najnowszej historii mówi się oficjalnie niechętnie. Padają frazesy, ale badania natrafiają na opory, żądanie zaś otwarcia archiwów bezpieki było i jest traktowane jak zagrożenie interesów państwa. Agenturalność wobec reżymu przed 1989-tym nie jest ani politycznym, ani moralnym problemem. Stwierdzenie Adama Michnika, wspaniale zresztą wpisująca się w tak modny na Zachodzie filozoficzny i etyczny relatywizm, iż “Wszyscy są odpowiedzialni za system komunistyczny” podniesiono do rangi doktryny. Takie postawienie sprawy czyni historycznie z obywateli Polski, zmuszonych do życia w reżymie Polski Ludowej bezpośrednim przymusem Armii Czerwonej i jej agend (w rodzaju polskich formacji pomocniczych, jak KBW), zwolenników komunistycznego zamachu na niepodległą RP z 22 lipca 1944 roku!
Doktryna ta neguje historię! Milczy o oporze Polaków i represjach. Obarcza odpowiedzialnością za zbrodniczy system ofiary komunizmu i jednocześnie uwalnia od odpowiedzialności, choćby moralnej, jego decydentów i donosicieli.
Na potwierdzenie takiej interpretacji rzeczywistości, 19 lipca roku 1989 Polacy dostali - w nagrodę za upór w obronie ideałów wolności i “Solidarności” – prezydenta  z PZPR.
Po co w ogóle wprowadzano ten urząd? Czy miał być to widoczny symbol uzgodnionego “podziału” władzy? Po wyborach 4 czerwca jedynie 'legalizowano' opozycję oraz NSZZ “S”. Owszem, PZPR jako partia oddawała bezpośrednią kontrolę aparatu państwowego, lecz nadal wszystkie rządowe resorty decyzyjne oraz 'siłowe' zawarowane były dla ludzi PZPR. Czy zatem ów “prezydencki” gest miał uspokoić Sowietów, iż sytuacja w PRL jest pod pełną kontrolą? Czy też miała to być publiczna demonstracja lojalności "konstruktywnej" opozycji? Jeżeli tak, co zresztą wydaje się logiczne, to potwierdzałoby to jedynie założenie, iż “19 lipca ‘89” oznacza pozostawienie istoty systemu sprawowania władzy w Polsce bez zmian, nie licząc quasi-demokratycznego sztafażu instytucjonalnego, popuszczenia cenzury i pewnej pluralizacji mediów, oraz akceptacji wyczyszczonej z ‘radykalnych’ działaczy “S” w rzeczywistości politycznej odnowionego PRL.
Znowu – te historyczne analogie. Kiedy Stalin tworzył posłuszne sobie Wojsko Polskie oraz nowy aparat władzy dla Polski powojennej, z niezadowoleniem odrzucił radykalne propozycje polskich komunistów w kwestii “ludowej”, rewolucyjnej symboliki. Swoim zwyczajem, kilkoma groźnymi uwagami, nakazał przywrócenie Orła z koroną, przedwojennych rang, kroju mundurów, nazwy państwa itp. Ratujący swą władzę po społecznym buncie 198o-go roku pzpr’owcy także chwycili za narodową symbolikę. Przywrócono święta państwowe 3 Maja i 11 Listopada, potem Senat i Urząd Prezydenta. Ostatecznie przywrócono nazwę Państwa i godło Rzeczpospolitej.
W sferze medialnej natomiast rozpoczęła się kampania, z jednej strony: negacji polskich tradycji niepodległościowych, a z drugie: swoistej historycznej “naturalizacji” komunizmu i jego służalców; z satelickiej wobec ZSSR Polski Ludowej, poddanej dogłębnej sowietyzacji, uczyniono suwerenne państwo Polaków. Do tej roli "rewizjonistów" najlepiej nadawali się oczywiście ludzie dawnej, teraz już zasymilowanej opozycji. Racjonalizacja niezrozumiałego dla przeciętnego wyborcy głosowania na Jaruzelskiego była początkiem drogi do propagowania zaplanowanej dla Polaków historycznej amnezji.
Osobnego potraktowania wymaga proces zmian w systemie gospodarczym po roku 1989-tym. W Polsce nie zaistniał żaden kapitalizm, lecz nastąpiło kontrolowane uwłaszczenie nomenklatury. Miał też miejsce znany z Ameryki Łacińskiej fenomen przenikania się świata przestępczego i administracji gospodarczej, odbywający się pod ochroną służb. Zapoczątkowano wtedy proces demontażu czy też ubezwłasnowolnienia państwa w zakresie ochrony jego interesów gospodarczych, którego symbolem są nierozliczone zbrodnie i bezkarność aferzystów.  
Smutna jest obserwacja, iż postkomuniści znaleźli tak łatwo i szybko chętnych partnerów do okradania państwa i korzystania z przywilejów władzy. Elit dawnej PZPR już dziś u władzy nie ma, ale metody i styl samego ‘prl’owskiego’ myślenia o państwie i prawie pozostał wśród nowych (koncesjonowanych wówczas) elit wiecznie żywy!
19 lipca 1989-go roku, ów epizod w gorącym okresie zmian, jakie wstrząsnęły Europą i światem w owych latach, może być z perspektywy minionych 24 lat traktowany jako wygodna, historyczna cezura; przejścia elit opozycji od negacji legalności władzy komunistów w Polsce, po jej akceptację i kooptację w struktury systemu.
W. W-Wojnarowicz,
(24 lipca 2013 roku.)

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: