Każdy ma inne sympatie i sentymenty

Powinniśmy jasno określić, co oznacza irański atak na Izrael

Na zdjęciu powyżej: Billboard przedstawiający irańskie rakiety balistyczne z tekstem w języku arabskim „uczciwa obietnica” i w języku perskim „Izrael jest słabszy niż pajęczyna” - na placu Valiasr w centrum Teheranu, Iran, 15 kwietnia 2024 r. (Atta Kenare/AFP)

 

Próba blitzkriegu na Izrael przeprowadzona przez Iran, podczas której 13 kwietnia wystrzelił w kierunku Izraela ponad 300 dronów i rakiet, po raz kolejny udowodniła błędność szeroko rozpowszechnionego zachodniego poglądu, w tym rządu kanadyjskiego i jego partnerów w NDP, że to, co dzieje się na Bliskim Wschód jest po prostu kolejną potyczką w długotrwałym sporze między Izraelem a jego arabskimi sąsiadami w sprawie ich granic.
Hamas rozpoczął inwazję na Izrael 7 października ubiegłego roku, zamierzając dokonać najbardziej barbarzyńskiej masakry kobiet, dzieci i osób starszych i ponownie wyrażając swoją odmowę uznania kiedykolwiek prawa Izraela do przetrwania jako państwa żydowskiego. Hamas dał jasno do zrozumienia – choć liczy, że większość świata tego nie zauważy – że żaden kompromis nie jest możliwy i że jeśli Izrael pragnie pokoju, będzie musiał eksterminować Hamas jako organizację terrorystyczną. Taki wniosek wyciągnął izraelski rząd z masakry z 7 października. I dlatego Izrael wypowiedział wojnę, utworzył rząd jedności narodowej złożony ze wszystkich partii w większości żydowskich w Knesecie, obiecał zniszczenie Hamasu jako organizacji terrorystycznej i ślubował dotrzymać obietnicy złożonej narodowi żydowskiemu pod koniec II wojny światowej, że Żydzi „nigdy więcej” nie poszliby biernie na śmierć bez oporu i odwetu.
Pomimo wszystkich tragicznych przerw nadrzędnym celem całej polityki bliskowschodniej musi być dążenie do pokoju, a pokój nadejdzie dopiero wtedy, gdy zarówno prawo Izraela do bycia państwem żydowskim, jak i prawo Palestyńczyków do posiadania własnego państwa zostaną realizowany. Pierwszym krokiem od obecnych burzliwych warunków na Bliskim Wschodzie do osiągnięcia trwałego pokoju musi być zniszczenie aparatu terrorystycznego Hamasu, co, jak się wydaje, zostało zrealizowane przez Izrael w 35–50 procentach w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
Drugim krokiem byłoby sfinalizowanie porozumienia Arabia Saudyjska-Izrael, którego zerwanie powszechnie uznano za jeden z głównych powodów, dla których Iran nakazał inwazję Hamasu na Izrael w październiku.
Z tych powodów wezwania kanadyjskich przywódców politycznych, oprócz konserwatystów, do deeskalacji i ogłoszenia zawieszenia broni są zasadniczo pomocne terrorystom, ponieważ pozwalają Hamasowi wyjść z podziemia, uzupełnić amunicję i werbować zastępstwa dla tysięcy bojowników zabitych przez izraelskie siły zbrojne. Wszystko, co daje Hamasowi wytchnienie, jest przysługą dla terrorystów i nie jest przydatne, nawet jeśli ma dobre intencje, aby urzędnicy rządu kanadyjskiego wydawali naprawdę bezsensowne dźwięki i pantomimiczne gesty na odległym uboczu tego bardzo długiego i skomplikowanego impasu . Jeden z pomysłodawców październikowego ataku Hamasu był główną ofiarą, gdy Izrael zaatakował rzekomo budynek dyplomatyczny w Iraku 1 kwietnia.
W rzeczywistości znaczna część Iraku faktycznie stała się dodatkiem do Iranu w wyniku decyzji George'a W. Busha nie- przemyślana druga wojna w Zatoce Perskiej. Wśród zdumiewających amerykańskich błędów strategicznych ostatnich 50 lat rozpad Iraku i wynikająca z niego dominacja Iranu nad większą częścią tego kraju musi plasować się na drugim miejscu po osłabieniu przez prezydenta Cartera szacha Iranu, którego można obecnie postrzegać jako łagodnego i postępowego władcę a także niezawodny przyjaciel Zachodu.
Chociaż atak powietrzny Iranu 13 kwietnia zakończył się fiaskiem i 99 procent dronów i rakiet wyrzuconych w stronę Izraela nie wylądowało, a około połowa wystrzeleń rakiet nie powiodła się w trakcie startu lub wkrótce po nim, był to nadal akt wojny i był którego celem było zabicie wielu tysięcy Izraelczyków i wyrządzenie wielkich szkód zdolnościom samoobrony i infrastrukturze Izraela. Argument, że Izrael nie powinien na to reagować – ponieważ chociaż było to zamierzone w morderczy sposób, okazało się to porażką ze względu na przewagę technologiczną Izraela i sojuszników oraz niekompetencję Iranu – jest bzdurą.
Gdyby w pierwszą niedzielę grudnia 1941 roku, w odległości 250 mil od wysp hawajskich, we wszystkich godzinach dziennych rozmieszczono, zgodnie z rozkazem, patrole powietrzne i sieci torpedowe wokół pancerników, straty Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych byłyby niewielkie, ale byłby to w nie mniejszym stopniu akt wojny. Taka przemyślana zdrada nie musi zakończyć się sukcesem, aby zasługiwać na odpowiedź i zwykle wymagać jej w interesie pokoju poprzez odstraszanie.
Żydzi nigdy nie czuli się szczególnie objęci Nowym Testamentem i nadstawianiem drugiego policzka; gdyby tak było, zapewniłoby to całkowite zniszczenie współczesnego państwa Izrael w ciągu kilku lat. Żydzi przebywają na terenie dzisiejszej ziemi izraelskiej od ponad 5000 lat i nie ma dobrego powodu, dla którego mieliby ją opuścić. Współzależność sił nie wymaga też od nich łagodnego traktowania tych, którzy chcą dokonać masakry, wypędzić lub ujarzmić Żydów jeszcze raz i teraz, w ich historycznej i niezaprzeczalnie prawowitej ojczyźnie, mimo że dokładne granice Izraela podlegają negocjacjom .
Izrael miał takie samo prawo zabić jednego z głównych architektów inwazji Hamasu na Izrael, jak Stany Zjednoczone, aby zabić Osamę bin Ladena: pełne prawo. Odpowiedź Iranu była aktem wojny i miała być aktem wojny, a niepowodzenie nie łagodzi jego zamiarów. Właściwą reakcją na ten akt wojny będzie nauczenie Iranu i jego sympatyków lekcji, której nigdy nie zapomną. Izrael powinien czuć się całkowicie usprawiedliwiony, jeśli chodzi o kompleksowe zniszczenie z powietrza całej zdolności Iranu do wystrzeliwania dronów i rakiet, jego zaawansowanego przemysłu obronnego, jego wydobycia ropy, rurociągów, rafinacji i zdolności eksportowych, a także jego nuklearnego programu wojskowego.
Cały świat, w tym prawie cały świat arabski, byłby niewypowiedzianie szczęśliwy z takiego działania. Izrael mógłby też dać jasno do zrozumienia Irańczykom, że jeśli nastąpi kolejna próba ataku na Izrael, żaden z irańskich przywódców nie przeżyje tej reakcji.
Proces pokojowy na Bliskim Wschodzie załamał się, gdy stało się jasne, że Arafat i Organizacja Wyzwolenia Palestyny nie chcą pokoju, ponieważ przestaną być ważnymi ludźmi na świecie, a zamiast tego staną się po prostu niczym nie wyróżniającymi się przywódcami innego zakurzonego małego państwa arabskiego. A ziemia za pokój to po prostu Izrael oddający Arabom ziemię, którą stracili w wojnach, które rozpoczęli i w których Izrael ich pokonał, w zamian za pokój polegający na krótkim zawieszeniu broni – który został szybko naruszony przez Arabowie.
Od tego czasu jedyną drogą do pokoju było zniszczenie przez Izrael tych Arabów, którzy zawsze woleliby raczej prowadzić wojnę niż pokój. Gdy zostaną zniszczone, warunki pokoju pojawią się dość szybko. Zachód powinien zaprzestać prób narzucania Izraelczykom swoich słabo poinformowanych życzeń, aby zmusić ich do dostosowania swojej polityki. Nikt nie szuka pokoju z większym zapałem niż Izrael i tylko Izrael i co bardziej przenikliwe rządy arabskie zdają sobie sprawę, jak osiągnąć ten pokój. Zachód, w tym Kanada, powinien ich do tego zachęcać.
Conrad Black
od 40 lat jest jednym z najwybitniejszych kanadyjskich finansistów i jednym z wiodących wydawców gazet na świecie. Jest autorem autorytatywnych biografii Franklina D. Roosevelta i Richarda Nixona, a ostatnio książki „Donald J. Trump: A President Like No Other”, która została ponownie opublikowana w zaktualizowanej formie. Śledź Conrada Blacka z Billem Bennettem i Victorem Davisem Hansonem w ich podcaście Scholars and Sense.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: