•   Saturday, 18 May, 2024
  • Contact

Kogo w dzisiejszych czasach stać na dzieci?

Chłodnym okiem

Pouczające są duże zbiory danych na temat kosztów utrzymania i kosztów posiadania dzieci. Ale nic nie może się równać z anegdotami, które słyszysz od ludzi, którzy kiedyś myśleli, że są zamożni, ale teraz zastanawiają się, czy naprawdę poradzą sobie, całkowicie wykluczając pomysł posiadania i wychowywania dzieci.
To prawdziwa zmiana, która ma druzgocący wpływ na przyszłość. W zeszłym tygodniu „Wall Street Journal” zamieścił fas- cynujący artykuł autorstwa wysokiej klasy pracownika z Nowego Jorku. Ma świetną pracę, podobnie jak jego żona. Jednak w ciągu ostatniego roku odkryli, że naprawdę żyją od wypłaty do wypłaty, ledwo są w stanie opłacić rachunki.

Odkryli domową kuchnię i całkiem zrezygnowali z koncertów i kolacji ze znajomymi. Autor był głęboko szczery w kwestii problemu, który wydaje się dotyczyć większości ludzi. Myśleli, że w końcu osiągnęli długo oczekiwany cel, jakim był dobrobyt. Zamiast tego odczuwają zbliżającą się zagładę.

Dobra wiadomość: autor znajduje się na szczycie samego „Wall Street Journal”! Okazuje się, że taka sytuacja jest obecnie typowa. Większość Amerykanów tak żyje! A to małżeństwo bezdzietne. Jak do cholery mogą sobie pozwolić na posiadanie dzieci? Żona nie może rzucić pracy, w przeciwnym razie oboje musieliby się przeprowadzić, jeśli uda im się znaleźć miejsce. Rezygnacja z pełnego strumienia dochodów na rzecz wychowania dziecka to ogromny wydatek, oprócz wysokich kosztów wszystkiego, co wiąże się z dziećmi, od pieluch po mleko modyfikowane i ubezpieczenie zdrowotne. Alternatywą jest kontynuowanie pracy i umieszczenie dziecka w placówce opiekuńczej. Wszędzie niezwykle trudno to osiągnąć.

Raport na temat opieki nad dziećmi sporządzony przez Care.com zawiera niesamowite dane dotyczące kosztów w ciągu ostat- nich dziesięciu lat.
• Tygodniowy koszt niani: 736 dolarów (wzrost o 56 procent z 472 dolarów w 2013 r.).
• Tygodniowy koszt opieki dziennej: 284 USD (wzrost o 53 procent w porównaniu ze 186 USD w 2013 r.).
• Tygodniowy koszt ośrodka opieki rodzinnej: 229 dolarów (wzrost o 80 procent w porównaniu ze 127 dolarów w 2013 r.).
• Tygodniowy koszt opiekunki do dziecka: 179 dolarów (wzrost o 92 procent z 93 dolarów w 2013 r.)
Jeśli chodzi o najdroższe miejsca, raport przedstawia się następująco.
• Tygodniowa niania w Waszyngtonie kosztuje 885 dolarów.
• W Massachusetts jest to 865 dolarów.
• W Connecticut kosztuje 799 dolarów.
• Tygodniowa opiekunka do dziecka kosztuje 200 dolarów w takich miejscach jak Kalifornia.
• Opieka dzienna będzie kosztować od 250 do 400 dolarów.
Są to najdroższe miasta, a także najbardziej uregulowane stany. Kiedy nie ma konkurencji, a koszty otwarcia żłobków są astronomiczne, to właśnie to dostajesz.
Jednak problem dotyczy także całego kraju. W raporcie napisano: „Obecnie rodziny wydają średnio 27 procent dochodów gospodarstwa domowego na wydatki na opiekę nad dziećmi. 59 procent ankietowanych rodziców twierdzi, że w 2023 roku planuje wydać na opiekę nad dzieckiem ponad 18 000 dolarów na dziecko.

Nic dziwnego, że 50 procent rodziców bardziej niż o tej porze roku ubiegłego martwi się kosztami opieki nad dzieckiem. ”Pomyśl o tej niemożliwej sytuacji, która dotyka miliony młodych par. Potrzebujesz dwóch dochodów, aby opłacić rachunki i to pod warunkiem, że będziesz mieć szczęście. Istnieje prawdopodobieństwo, że jeden z nich będzie potrzebował dodatkowej pracy w niepełnym wymiarze godzin, dlatego też liczba osób zatrudnionych na wielu stanowiskach jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. To była największa zmiana, która nastąpiła po ostatniej wielkiej inflacji pod koniec lat siedemdziesiątych.

Po 1985 r. kobiety posiadające dzieci częściej podejmowały płatną pracę niż nie. W tamtym czasie nazywano to „wyzwoleniem kobiet”, ale był to głównie chwyt marketingowy mający na celu ukrycie dramatycznego spadku dochodów gospodarstw domowych, który wymagał drugiego dochodu, aby zapewnić rosnący dobrobyt gospodarstwa domowego. Wydawało się, że to działa na jakiś czas, nawet na długi czas. Ponieważ jednak opieka zdrowotna i opieka nad dziećmi stały się tak drogie, drugi dochód przestał być luksusem i stał się oczekiwaną koniecznością. Wiele osób w dzisiejszych czasach ma nadzieję na naukę dzieci w domu. Jest to szczególnie prawdziwe, ponieważ zamknięcie szkół zmusiło tak wiele milionów osób do uczęszczania do szkół “Zoom”, które nie działały, i cofnęło wyniki nauczania całego pokolenia dzieci o dwa lata.

Jest to szczególnie prawdziwe, ponieważ zamknięcie szkół zmusiło tak wiele milionów osób do uczęszczania do szkół Zoom, które nie działały, i cofnęło wyniki uczenia się całego pokolenia dzieci o dwa lata.

Wielu rodziców chce tego uniknąć, gdy ich dzieci dorastają. Ale nauczanie w domu wymaga rezygnacji z pełnego strumienia dochodów. Teraz mogą to zrobić tylko najbogatsi, więc coraz mniej jest to wykluczone. Aha, a tak przy okazji, administracja Bidena rozważa nowe regulacje dotyczące au pair, które ponad dwukrotnie zwiększyłyby ich koszty. Rząd chce zażądać dla nich płacy minimalnej, co radykalnie ograniczyłoby popyt, a tym samym podaż, rujnując w ten sposób jeden z niewielu funkcjonujących rynków migracyjnych, jakie mamy.
Po rozwiązaniu sytuacji szkolnej pojawia się problem uczelni, który wprowadza kolejny zestaw problemów.

Po rozwiązaniu sytuacji szkolnej pojawia się problem uczelni, który wprowadza kolejny zestaw problemów. Nie do pomyślenia jest już nawet, że ludzie będą w stanie przepracować szkołę i opłacić rachunki. Ile osób rezygnuje z posiadania dzieci tylko z tego powodu?

Kogo stać na wyrzucenie 200 tys. dolarów na ukończenie studiów, oprócz płacenia rachunków za gospodarstwo domowe? Przez większość historii ludzkości posiadanie dzieci było po prostu tym, co się robi, powodem łączenia się w pary i siłą napędową celu samego życia. Dziś mamy różne opcje i wybory i to jest wspaniałe. Ale co się stanie, gdy posiadanie dzieci stanie się zupełnie nieopłacalne dla pary, która ma rachunki do zapłacenia, opiekę zdrowotną do pokrycia i chciałaby także pomyśleć o emeryturze? To ogromny problem i to nie tylko dla rodziny, ale dla całego społeczeństwa.

Zauważycie także, że ta ponura sytuacja jest całkowicie zgodna z programem wyludniania klas elitarnych, do którego forsowano przez wiele dziesięcioleci. Elon Musk ma całkowitą rację, podkreślając tę kwestię i argumentując, że spadek wskaźnika urodzeń po- niżej stopy zastępowalności pokoleń stanowi poważne zagrożenie dla samego społeczeństwa. Dosłownie oznacza to, że ludzkość wymiera. Naprawdę uważam, że nadszedł czas, aby wszyscy przyznali, że na przestrzeni dziesięcioleci ogromnie straciliśmy na poziomie życia. Głównym winowajcą, którego często nie uwzględnia się w danych, jest oczekiwanie dwóch lub trzech strumieni dochodów w każdym gospodarstwie domowym. A jednak w pewnym sensie dochód rodziny jest wszystkim, co naprawdę liczy się w ocenie jakości życia. W tym tygodniu myślałem o świecie, w którym żyli moi rodzice około 1958 roku. Pobrali się, od razu wsiedli do samochodu i pojechali do Północnej Kalifornii. Dlaczego?
Mój ojciec skończył studia licencjackie z historii i zdecydował się pójść do seminarium, gdzie planował studiować muzykę. Jego ambicją było wówczas zostać dyrektorem muzycznym w kościele. Kiedy był w szkole, mieli jedno dziecko, mojego brata, a kiedy mój ojciec dostał pierwszą pracę, mieli mnie. Moja mama nie pracowała. W jakiś sposób, co dziś wydaje mi się nie do pomyślenia, sam pomysł, aby czteroosobowa rodzina mogła utrzymać się w Kalifornii z pensji początkującego dyrygenta muzyki kościelnej. A mimo to nie byli biedni. Należeli do klasy średniej. Później znowu się przeprowadzili i kiedy stało się modne, aby kobiety z dziećmi pracowały, moja mama wraz ze swoją mamą zdobyły uprawnienia nauczycielskie i podjęły pracę.

Byli ogromnie dumni z tego, co osiągnęli. Poczuli, że mogą awansować, a rodzina z pewnością na tym skorzystała, ponieważ mój brat i ja byliśmy już szczęśliwi w dobrych szkołach. Wszystko to zmieniło się pod koniec lat 70., gdy zaczęła się inflacja. Pamiętam, jak praca mojej mamy przestała być przyjemnością, a stała się obowiązkiem, z którego nie mogła już zrezygnować. Sprawy stały się intensywne, ponieważ potrzebowaliśmy więcej samochodów, więcej odzieży, a spłaty kredytów hipotecznych rosły i rosły. Teraz, jak wszyscy wiedzą, sytuacja jest oczywiście znacznie gorsza. Chodzi mi o to, że okoliczności, w jakich moi rodzice zdecydowali się na posiadanie dzieci na początku lat 60. XX wieku, wydają się zupełnie innym światem. Był to czas pod wieloma względami znacznie zamożniejszy. To prawda, że nie mieli streamingu wideo i Internetu, ale nigdy nie przypominam sobie, żebym się nudził.

Życie było dobre. Często słyszę, jak Robert F. Kennedy Jr. wspomina te dni z głębokim poczuciem nostalgii i świadomością, że amerykańska klasa średnia jest liczna i silna, a w powietrzu unosi się optymizm. Ta świadomość bardziej niż cokolwiek innego przyciągnęła go do polityki, aby sprawdzić, czy jest coś, co może zrobić, aby przywrócić największy z amerykańskich marzeń. Nie jestem pewien, czy on lub ktokolwiek inny jest w stanie to zrobić, ale nie oszukujmy się. Szerzy się bieda, klasa średnia umiera, wskaźnik urodzeń gwałtownie spada, a marzenia coraz szybciej odchodzą w zakamarki naszej pamięci. Jeśli w to wątpisz, porozmawiaj dziś z dowolną parą nowożeńców o ich trudnej sytuacji i decyzji o posiadaniu dzieci. Dostaniesz po uchu.

Jeffrey A. Tucker
Jeffrey A. Tucker jest założycielem i prezesem Brownstone Institute oraz autorem wielu tysięcy artykułów w prasie naukowej i popularnej, a także 10 książek w pięciu językach, ostatnio „Liberty or Lockdown”. Jest także redaktorem The Best of Mises. Pisze codzienną kolumnę poświęconą ekonomii dla „The Epoch Times” i szeroko wypowiada się na tematy ekonomii, technologii, filozofii społecznej i kultury.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: