Raj za grosze

Albania

Albania pod względem finansowym to dobry wybór jeśli szukasz Oszczędnej Śródziemnomorskiej Przygody.
Tuż za maleńką wioską Ilias, na dwupasmowej autostradzie biegnącej pośród Gór Cerauni, dostrzegłem drogowskaz przy wąskiej dróżce, kierujący do oddalonego o 2 kilometry klasztoru.
– Czemu nie? – pomyślałem, włączając kierunkowskaz w moim wynajętym samochodzie. W planach nie miałem nic oprócz poszukiwania przygód na plażach i w osadach położonych na 130-kilometrowym odcinku między miastami Vlore i Sarande, w rejonie zwanym Albańską Riwierą. Ścieżka wiodła jednak do domku na szczycie góry, gdzie spotkałem ubraną na czarno starszą panią, która spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
 Monastiri? – spytałem, próbując nieudolnie naśladować albański akcent; jak później zresztą się okazało, jest to w dużej mierze greckojęzyczny region.
Pokazała mi kierunek, skąd przyjechałem – chciała chyba zasugerować, że przegapiłem skręt. Po powrocie na główną szosę znalazłem zryty koleinami zjazd, zaparkowałem, wziąłem z samochodu aparat oraz okulary słoneczne i wyruszyłem przed siebie na piechotę. Poniosła mnie podróżnicza fantazja. Może mnisi zaproszą mnie na kolację? Pozwolą mi spać przez kilka dni na łóżku polowym, jeżeli pomogę im w pracy? Spytają, jak mi smakuje uwarzone przez nich ostatnio piwo?
Tak się nie stało, bowiem na końcu tej dróżki klasztoru również nie było. Zamiast niego ujrzałem idylliczną niemal kamienistą plażę, gdzie niedostępny kanion wpada do ciemnoniebieskiego Morza Jońskiego. W zasięgu wzroku nie było żywej duszy.
Nieopodal plaży zauważyłem kilka bunkrów w kształcie grzybów, jakie w całym kraju kazał postawić zmarły w 1985 roku dyktator-izolacjonista Enver Hodża, by obronić Albanię przed atakiem z zewnątrz (który nigdy nie nastąpił). Znalazłem także kilka bardziej współczesnych pamiątek: stronę z horoskopem z czasopisma sprzed kilku dni oraz sporo butelek po napojach gazowanych i piwie, co sugerowało, że plażę wykorzystywano całkiem niedawno i to nie w celach obronnych.
Dziś jednak, pomyślałem, będzie cała dla mnie. Jako że zostawiłem kąpielówki w samochodzie, rozebrałem się do naga i zanurkowałem w kryształowo błękitnej toni; od razu wiedziałem, że chwila ta zapisze się wśród moich najwspanialszych podróżniczych przeżyć. Dopiero kiedy wyszedłem z wody, zauważyłem dwójkę spieczo- nych austriackich turystów, którzy siedzieli pod skalnym występem i czytali książki – albo tylko zasłaniali nimi twarze, żebym nie zobaczył, że się ze mnie śmieją. (Podszedłem do nich i nawiązałem rozmowę, jak gdyby nigdy nic).
To fakt, Austriacy trochę popsuli moje popołudnie na plaży Gjipe (której nazwę poznałem później). Ale sama Albania przynajmniej pod względem finansowym bez dwóch zdań była najlepszym etapem mojej sześciotygodniowej Oszczędnej Śródziemnomorskiej Przygody. Po raz pierwszy 500 euro starczyło mi z powodzeniem na wszystko przez cały tydzień, począwszy od długiej, ale całkiem znośnej autobusowej podróży z sześcioma przesiadkami z oddalonego zaledwie o 500 kilometrów Dubrownika w Chorwacji. (Poza taksówkami nie było bardziej efektywnego środka transportu, a kierowcy mimo bariery językowej starali się dopilnować, bym zdążył na kolejny autobus). Wynająłem samochód na 4 dni i nocowałem w prywatnych pokojach u miejscowych rodzin. Jadałem olbrzymie posiłki w restauracjach, które średnio kosztowały po 8 euro, oraz popijałem espresso i źródlaną wodę w plażowych kafejkach z niesamowitymi widokami. Mimo to nawet nie zbliżyłem się do zakładanego limitu wydatków (trochę trudniej mogłoby być w lipcu lub sierpniu, kiedy noclegi na ogół są droższe).    
•••

Nazywam się Roksana, od 12 lat mieszkam we Wlorze. Zamierzam obalić wszystkie mity o Albanii, które królują w polskiej mentalności.
Zapraszam Cię w niezwyklą podróż po kraju orłów. Będzie kolorowo, słonecznie i smacznie, doprawione odrobiną ironii! Ale również bez mydlenia oczu tylko pięknymi  widokami.

         


DURRES, WLORA, HIMARË CZY SARANDA?
 
Dziś postaram się zrobić zestawienia różnych aspektów oraz “za i przeciw” jeśli chodzi o wybór wczasów pomiędzy najbardziej znanymi letnimi kurortami w Albanii. Mowa o  Durres, Wlorze, Himarë i Sarandzie.
Wybierając wczasy w biurze podróży, do dalej jak by nie było mało znanego w Polsce kraju, często sugerujemy się tylko i wyłącznie pięknymi zdjęciami z kolorowych folderów. Zdjęciami, które często albo nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością lub  nie przedstawiają wszystkich charakterystyk danego miejsca (czytaj negatywnych jego stron). Dziś porównamy te cztery miasta przyglądając się ich plażom, bazie hotelowej, gastronomicznej, atrakcjom turystycznym itd.
MORZE I PLAŻE
Tutaj Durres jest zdeklasyfikowany już na starcie. Absolutnie nie ciekawe, piaszczyste, brudne plaże.
Wlora ma zarówno plaże piaszczyste, długie i szerokie, które są średnio czyste. Oraz kamieniste, które są krótkie i wąskie,  piękne, z lazurową wodą. Woda w morzu w sezonie jest ciepła!
Himare jak na małą miejscowość przystało nie ma wielu plaż, ale nawet ta publiczna jest piękna. W Himare na plażach jest przestrzeń, woda jest kryształowa, żwirkowe plaże są czyste. 3 minuty samochodem od głównego deptaka jest cudowna plaża Llaman, o której poczytacie tutaj.
Saranda posiada wiele małych kamienistych plaż, każdy znajdzie coś dla siebie. Morze równie czyste i pięknie lazurowe. Woda dosyć zimna, ponieważ w Sarandzie jest wiele źródeł słodkiej wody, które wybijają spod dna morza. Można to zauważyć nurkując, słodka woda miesza się ze słoną, powodując efekt rozmazania, przez co czasem widoczność podczas nurkowania jest ograniczona. Zdecydowanie na plus bliskość miejscowości Ksamil, nazwanej europejskimi tropikami.


BAZA HOTELOWA
Tutaj jeśli chodzi o ilość to Durres jest liderem. Hotele są tu wręcz jeden na drugim, w bardzo różnym standardzie. Choć przeważają raczej stare struktury.
Wlora ma zdecydowanie za mało hoteli. Poza kilkunastoma znanymi i naprawdę dobrymi hotelami, króluja tu prywatne mieszkania do wynajecia, których standard jest bardzo różny.
Himarë jest piękny, ale naprawdę bardzo mały, również w odniesieniu do bazy noclegowej.
Saranda za to jest świetnie zorganizowana. Mnóstwo hoteli, prywatnych willi i mieszkań na bardzo wysokim poziomie do wynajęcia.
JEDZENIE
Tutaj zdecydowanie Wlora jest liderem. Trudno znaleźć lokal we Wlorze, w którym jedzenie byłoby nie smaczne. Zarówno menu na bazie mięsa jak i ryb, pizzerie rodem jak z Włoch i najlepsza kawa w całej Albanii. Ceny też są bardzo przystępne. Lokale są piękne, większość to nowe miejsca, na bardzo wysokim poziomie.
W Durres można znaleźć oczywiście fajne lokale, ale w wielu miejcach niestety było dosyć brudno.
W Sarandzie też jest wiele restauracji, można również tutaj zjeść dobrze, tyle że ceny są już trochę wywindowane i  jakość bardziej pod turystę. Idem w Himarë.
W kuchni albańskiej znajdziecie smaki tureckie i włoskie. W Albanii proces produkcji żywności nie jest jeszcze tak uprzemysłowiony jak w krajach zachodnich.  Większość warzyw i owoców rośnie w promieniach słońca, przez co są bardzo aromatyczne i smaczne. Również jakość mięsa jest nieporównywalnie lepsza od polskiego.
Jeśli chodzi o ryby to w każdej restauracji możecie wybrać między rybami hodowlanymi  (peshk rezervati), które są większe i bardziej tłuste, a rybami dzikimi (peshk i eger), które są mniejsze, smaczniejsze i …trochę droższe.
ATRAKCJE turystyczne i nie tylko
Tutaj zawsze polecam Sarandę, ponieważ może być świetna baza wypadowa żeby zobaczyć wiele ciekawych miejsc w koło: Butrint (klik), Gjirokaster(klik), Blue Eye (klik), Korfu, Ksamil, Zamek Lekursi. Multum dyskotek i pubów. Na morzu banany, przejażdzki motorówkami itd. Raj dla nurków, wiele zatopionych wraków statków z różnych okresów historycznych.
Z Wlory blisko jest słynna Przełęcz Llogara (klik) na terenie parku narodowego, z cudnym tarasem widokowym. Monasterum Zvernec (klik). Plaże Porto Palermo (klik). Półwysep Karaburun (na który będę organizować wycieczki w lato). Dyskoteki – jedna lub dwie w sezonie. Dużo lokali typu puby i kawiarnie. W lato w tym roku będą dmuchane parki wodne dla wszystkich grup wiekowych.
PODSUMOWUJĄC
Na pierwsze wakacje w Albanii polecam zawsze Sarandę. Piekne plaże, bogata baza noclegowa, smaczne jedzenie, dużo rozrywek i ciekawych miejsc do zobaczenia. Dobre połączenie komunikacją miejską z atrakcjami turystycznymi.
Na przyjemne nic nie robienie na plaży, tzw. smażing plażing z drinkiem w dłoni polecam małą i piękną mieścinę jaką jest Himarë.
Wlora jest równie piękna, bardzo dowaloryzowana ze względu na nowy deptak. Mnóstwo pięknych plaż, wszystkie w okolicach maksymalnie 10 minut samochodem. Najlepsze w Albanii jedzenie i najnowsze, na bardzo wysokim poziomie lokale. Tutaj jednak jeśli chodzi o plaże niezbedny jest samochód.
Przykro mi to mówic, ale Durres nie polecam. Nie warto. Lepiej wybrać się nad nasze piękne polskie morze.
Himarë, to małe bardzo urocze miasteczko. Kilka restauracji, kawiarni i dyskotek. Do zobaczenia plaża Llaman, baza statków podwodnych i Porto Palermo.


SPACER NA DEPTAKU

Wlora ma najnowszy, piękny i długi deptak, zakończony boiskami. Super do spacerów, szczególnie o zachodzie słońca. Przedwczoraj robiłam live na FB, właśnie z tego deptaka.

Saranda również ma takowy, tyle że troszkę już starszy.

Himarë też. Piękny deptak, ale bardzo krótki. Kilkaset metrów. Można się tu poczuć jak w Grecji, te same klimaty i Albańczycy mówiacy przeważnie po grecku.

Durres owszem, ale jak już pisałam we wpisie, oprócz betonowego molo, które jest nowe i warte uwagi,  deptak jest połączeniem chińskiej tandety i komunizmu.

PODSUMOWUJĄC

Na pierwsze wakacje w Albanii polecam zawsze Sarandę. Piekne plaże, bogata baza noclegowa, smaczne jedzenie, dużo rozrywek i ciekawych miejsc do zobaczenia. Dobre połączenie komunikacją miejską z atrakcjami turystycznymi.

Na przyjemne nic nie robienie na plaży, tzw smażing plażing w drinkiem w dłoni polecam małą i piękną mieścine jaką jest Himarë.

Wlora jest równie piękna, bardzo dowaloryzowana ze względu na nowy deptak. Mnóstwo pięknych plaż, wszystkie w okolicach maksymalnie 10 minut samochodem. Najlepsze w Albanii jedzenie i najnowsze, na bardzo wysokim poziomie lokale. Tutaj jednak jeśli chodzi o plaże niezbedny jest samochód.

Przykro mi to mówic, ale Durres nie polecam. Nie warto. Lepiej wybrać się nad nasze piękne polskie morze.ierzam obalić wszystkie mity o Albanii, które królują w polskiej mentalności.

Zapraszam Cię w niezwyklą podróż po kraju orłów. Będzie kolorowo, słonecznie i smacznie, doprawione odrobiną ironii! Ale również bez mydlenia oczu tylko pięknymi  widokami.

Albanię postaram się opisać  obiektywnie, choć skradła moje serce.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: