Niemieckie świnie, schabowy i kwękanie – symetryzm w Rzepie?

Pisane z pamięci

„To wy, dziennikarze wolnych mediów bez przerwy kwękacie i mówicie:
a czy ta opozycja się połączy, a czy nie, czy wygra, czy nie wygra (...)
- To wy kreujecie opinię publiczną, to wy zadajecie nam takie pytania „
                           Izabela Leszczyna, wiceprzewodnicząca PO

   
Niemieckie świnie, schabowy i kwękanie – symetryzm w Rzepie?
Od lutego ubiegłego roku komentuję sprawy krajowe wyłącznie w kontekście miejsca Polski w obecnym konflikcie. Wojna, jaką prowadzi Rosja jest - czy nam się to podoba, czy też nie - naszą wojną. Zostało to oficjalnie i wyraźnie sprecyzowane w rosyjskim ultimatum skierowanym do Waszyngtonu, w grudniu 2021. Kto tego nie rozumie, nie powinien zabierać publicznie głosu.   
Uważam obecną “fazę kinetyczną” wojny na Ukrainie, wojny w której jesteśmy bezpośrednio zaangażowani potężnymi dostawami sprzętu oraz użyczaniem własnego terytorium jako bazy/zaplecza dla wysiłku zbrojnego Ukraińskich Sił Zbrojnych, za preludium do poważnych przesunięć geopolitycznych. Zwieńczyć je może, niestety, jakaś forma „nowej Jałty“. Może ona objąć także nas, jeżeli nie będziemy, jako państwo i obywatele, mieli oczu szeroko otwartych.
Wszelka działalność osłabiająca w takim momencie stabilność czy prestiż państwa polskiego powinna być traktowana jako akt sabotażu. Takimi są obiektywnie np. głupoty wypowiadane przez europosłankę Ochojską czy atakująca morale SG „twórczość“ Agnieszki Holland.
W krajach demokratycznych, z natury ich systemu politycznego, wybory władz w sytuacjach kryzysowych, takich jak wojna u granic, są znakomitą okazją dla działalności agenturalnej, mającej kraj zdestabilizować. Można się jednak zastanawiać, czy w przypadku współczesnej Polski jakakolwiek akcja agentury jest w ogóle potrzebna. Od roku 2005 trwa bowiem nad Wisłą wojna polsko-polska, w której nie ma już mowy o jakimkolwiek „dialogu politycznym“, lecz mamy lansowaną na każdym kroku otwartą wrogość i wzajemną pogardę obu wiodących ośrodków przywódczych.   
Bez względu na to, kto wygra jesienne wybory, jak ułoży się sejmowa mozaika, Polki i Polacy nadal będą żyli w jednym – zagrożonym - państwie. Groźne zatem jest to, iż formacja mająca szansę na powrót do władzy, mimo minionych ośmiu lat, nie wykazuje żadnych oznak zrozumienia własnych błędów. Powtarza natomiast te same dzielące obywateli schematy,  które przyniosły jej osiem lat wyborczych klęsk. Dziennikarze, których nie można posądzić o „symetryzm“,  zauważają i przestrzegają przed ową z trudem skrywaną pogardą dla przeciwnego elektoratu, i krytyką mediów, jeżeli odważą się być krytycznie dociekliwe!
Arogancja elit jest groźna właśnie z punktu bezpieczeństwa państwa. Oto dwa przykłady diagnozy postawy jeszcze nie zwycięskiej formacji. Oba pochodzą z łam raczej solidnie opozycyjnej “Rzeczpospolitej”:
„Nowa ofensywa polityczna Platformy Obywatelskiej była zaskoczeniem nawet dla liberalnych komentatorów w mediach społecznościowych. (...)“  
„Krytyka wydaje mi się trochę przesadzona, choć i ja byłem zdziwiony, gdy oglądałem kolejnych polityków PO narzekających, że chcieli zjeść schabowego, ale okazało się, że trzy czwarte wieprzowiny na polskich stołach pochodzi z Niemiec czy Holandii. Czy europejskiej partii liberalnej powinno przeszkadzać to, że jemy produkty z innych krajów? Czy to nie pomyłka, że PO, która oskarżała PiS o granie antyniemieckimi sentymentami, sama sięga po straszenie niemiecką świnią?“
„To kieruje mnie ku hipotezie, że adresatem tych filmików nie są wyborcy PO, ale PiS (...): Przecież my tu bronimy polskości schabowego przed podróbkami z Niemiec. (...)“  
„Jeśli moja hipoteza jest prawdziwa, możemy zobaczyć, jak politycy PO wyobrażają sobie wyborców PiS. To coś jakby miastowy starał się mówić do mieszkańca wsi w sposób, w jaki wydaje mu się dlań zrozumiały, nieustannie podkreślając swoją miejską wyższość nad chłopską przaśnością rozmówcy - w efekcie nieustannie go urażając. Czy PO naprawdę uważa, że trafi do wyborcy PiS, broniąc rzekomej świętości polskiego kotleta? (...)“
              Michał Szułdrzyński, www.rp.pl, 8.05.2023
***
A tu komentarz do wypowiedzi posłanki Leszczyny, szykowanej oficjalnie na funkcję Ministra Finansów w drugim rządzie Tuska: „(...) Niecałe 11 proc. respondentów jest pewnych, że opozycja rzeczywiście jest gotowa do przejęcia władzy. Co więcej, takich, wydawałoby się, niepokojących dla opozycji badań jest w ostatnich miesiącach sporo. Powinny więc dawać politykom do myślenia, co poszło nie tak… Właśnie – powinny.
O nasz sondaż jako pierwszą zapytano Izabelę Leszczynę, w Radiu Zet. I okazało się, że wiceprzewodniczącej PO wyniki te do myślenia nie dały za wiele, choć to niestety znowu eufemizm.  (...) jednak wnioski, jakie z nich wyciągnęła, mogą zastanawiać – tym razem nas, komentatorów i wyborców.“
„Bo według Leszczyny winnymi braku zaufania do Platformy Obywatelskiej są wszyscy, tylko nie sama PO. Najbardziej jednak dziennikarze, którzy „bez przerwy kwękają, zadają nam »takie« pytania”. Samo to zdanie dużo mówi o stosunku działacza do polityki i polityka do debaty publicznej. (...).
„A jeśli posłanka Leszczyna uważa, że (...) wyborcy w zasadzie nie wiedzą, co ta opozycja chce zrobić po wyborach i czy jest w ogóle gotowa do przejęcia rządów, to… moim zdaniem, ma absolutną rację. (...).“
Michał Płociński, www.rp.pl, 7.05.2023

WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: