Sierpień 1787 - Toronto zmienia właściciela. Tajemnice Masonerii

My Way - przewodnik po Toronto Ani Drutis

 

Pod koniec XVIII wieku Górna Kanada – dzisiejsze Ontario – była jeszcze niemal dziewiczym terytorium, w którym potyczki o wpły- wy toczyły się nie tylko między wielkimi imperiami, lecz także między różnymi wizjami przyszłości tej ziemi. Nowo utworzona kolonia brytyjska potrzebowała stolicy, która byłaby bezpieczna, dobrze skomunikowana i oddalona od zasięgu amerykańskich armat. Tak rozpoczęła się historia przeniesienia centrum administracyjnego z Newark, znanego dziś jako Niagara-on-the-Lake, nad brzegi Jeziora Ontario. Historia, której jednym z najbardziej nieprzejrzystych rozdziałów był tzw. Toronto Purchase – zakup ziemi, który przez ponad dwa stulecia pozostawiał więcej pytań niż odpowiedzi.
W 1793 roku Górna Kanada miała już swoją stolicę – Newark. Jednak dla gubernatora Johna Gravesa Simcoe było jasne, że miasto położone zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy ze Stanami Zjednoczonymi jest wyjątkowo narażone na atak. Simcoe, były oficer wojskowy i strateg z doświadczeniem, szukał nowego miejsca: osłoniętego, naturalnie bronionego, a jednocześ- nie dogodnie położonego nad wodą. Tak jego uwagę przykuły tereny znane rdzennym mieszkańcom jako Tkaronto – miejsce, gdzie drzewa stoją w wodzie. Porośnięta lasem i przecięta strumieniami zatoka wydawała się idealna na nowy początek.
Problem w tym, że ziemie te należały do Mississaugas of the Credit. W sierpniu 1787 roku, dokładnie 23 sierpnia, podpisano wstęp- ną umowę z przedstawicielami tego ludu, która przeszła do historii jako Toronto Purchase. Ale – jak to często bywało w kontaktach europejskich kolonizatorów z rdzennymi społecznościami – zawarte porozumienie było bardziej niedopowiedzeniem niż formalną umową. Z perspektywy Brytyjczyków miało być to trwałe przekazanie ziemi na rzecz Korony. Dla Mississaugas miało być to czasowe pozwolenie na osiedlenie się i korzystanie z wybrzeża. Dokument, który przetrwał, zawiera podpisy przeniesione z innego papieru, a sama karta była początkowo pusta. Spór dotyczył więc nie tylko interpretacji, lecz również samej formy dokumentu – pisemnej według Anglików, ustnej i kontekstowej według rdzennych.
Kilka lat później napięcia sięgnęły zenitu, gdy w dramatycznych okolicznościach zginął jeden z najbardziej szanowanych przywódców Mississaugas – Wódz Wabakininne. Pobicie jego żony przez brytyjskiego żołnierza, a potem jego własna śmierć, wstrząsnęły wspólnotą i przyczyniły się do jeszcze większego rozgoryczenia. Zaufanie zostało złamane.
W 1805 roku Brytyjczycy postanowili uporządkować sprawy po swojemu. Sporządzili nową, rozbudowaną wersję umowy, w której dodano jeszcze większy obszar do pierwotnego Toronto Purchase. Mississaugas, pozbawieni środków do życia i systematycznie wypierani z terytoriów łowieckich, byli zepchnięci do pozycji negocjacyjnej niemal bez wyjścia. Zostali zmuszeni do podpisania dokumentu, który miał im przynieść pewną rekompensatę, ale w praktyce był jedynie potwierdzeniem utraty ziemi. Na dołączonej mapie widać odręczne podpisy oficerów, pieczęcie wojskowe, ale również znaki totemiczne, którymi wodzowie wyrażali zgodę – bądź poddanie się faktom.
Nowe miasto, nazwane York, potrzebowało ochrony. Dlatego właśnie Simcoe polecił założyć u ujścia rzeki Garrison Creek drewniany fort. Fort York miał pełnić funkcję obronną – chronić od strony jeziora, gdzie mogły pojawić się amerykańskie okręty – ale był również garnizonem i punktem kontrolnym. Wokół fortu zaczęła wyrastać osada, która z czasem przerodziła się w pełnoprawne miasto.
York nie musiał długo czekać na próbę ogniową. W 1812 roku wybuchła wojna między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi. Wiosną 1813 roku amerykańskie wojska przypuściły atak na miasto. York zostało zdobyte, a generał Zebulon Pike zginął podczas eksplozji brytyjskiego magazynu prochu. Amerykanie splądrowali miasto, spalili budynek parlamentu i odeszli, zostawiając za sobą popiół i gniew. To właśnie ten atak stał się w późniejszym czasie pretekstem do brytyjskiej ofensywy na Waszyngton i podpalenia Białego Domu.
Tymczasem York przetrwał, odbudował się i z czasem przekształcł w Toronto – jedno z najważniejszych miast Kanady. Ale cień niejasnych umów z przeszłości ciążył nad jego fundamentami przez długie lata. Mississaugas of the Credit nie zapomnieli o sprawie Toronto Purchase. Choć przez wiele dekad ich głos był lekceważony, to ostatecznie w XXI wieku rząd Kanady uznał ich roszczenia. Po długich negocjacjach, w 2010 roku, zawarto ugodę, na mocy której wypłacono wspólnocie 145 milionów dolarów jako rekompensatę za dawne ziemie, które niegdyś miały być „tymczasowo użyczone”.
Toronto to dziś miejsce tętniące życiem, wielokulturowe i nowoczesne.  Jego historia to także opowieść o milczeniu, przymusie i nierównowadze sił. O przeniesieniu stolicy ze strachu, o forcie zbudowanym z drewna, o płonących budynkach i mapie, na której ktoś narysował przyszłość – bez pytania tych, którzy już tu mieszkali.
Tajemnice Masonerii  
Przez większą część XX wieku Toronto było miastem, w którym przynależność do określonych organizacji stanowiła klucz do sukcesu. Władza, prestiż i możliwość awansu społecznego były niemal zarezerwowane dla członków przynajmniej dwóch z trzech organizacji: Orange Lodge, Kościoła anglikańskiego oraz loży masońskiej. Bycie mężczyz- ną było przy tym warunkiem oczywistym.
Choć w ostatnich dziesięcioleciach wpły- wy tych organizacji osłabły, masoneria nadal pozostaje tajemniczym elementem torontońskiej historii, przyciągając zarówno fascynację, jak i kontrowersje. Jej ślady można znaleźć nie tylko w archiwach i zapisach historycznych, ale także w architekturze miasta.
Masoneria jest jednym z najstarszych tajnych stowarzyszeń świata, które, według tradycji, wywodzi się od budowniczych Świą- tyni Salomona i templariuszy. Toronto, jako dynamicznie rozwijające się miasto, szybko stało się jednym z ważnych ośrodków wolnomularstwa w Ameryce Północnej.
Już pod koniec XVIII wieku na Church Street, tuż przy Front Street, odbywały się pierwsze spotkania masonów. Gdy York – bo tak wówczas nazywało się Toronto – rozwijał się, masoni zdobywali coraz większe wpływy. Pierwsza stała loża masońska powstała przy 35 Church Street, a jej działalność miała ogromny wpływ na dalszy rozwój miasta.
Wśród masonów było wielu wpływowych polityków i przedsiębiorców. Pierwszy premier Kanady, Sir John A. Macdonald, oraz 14 premierów Ontario należało do loży, co wyraźnie wskazuje na ich polityczne wpływy. Do bractwa należeli również znani kanadyjscy przedsiębiorcy i osobistości, tacy jak John Eaton, Tim Horton, John Molson, Gordon Sinclair, Harold Ballard oraz legendarny muzyk Oscar Peterson.
Dziś masoneria w Ontario liczy około 53 tysiące członków zrzeszonych w 571 lożach. Na całym świecie do wolnomularstwa należy około 6 milionów osób. Choć ich rola w polityce i gospodarce nie jest już tak widoczna jak dawniej, masoni nadal stanowią wpływową grupę, pielęgnującą swoje tradycje.
Ślady działalności masonerii można odnaleźć w architekturze Toronto. Pierwszy budynek loży masońskiej powstał w 1857 roku przy 20 Toronto Street i służył rosnącej liczbie członków bractwa. Później masoni przenieśli się do Temple Building przy Bay Street i Richmond Street, wzniesionego w 1896 roku i zburzonego w 1970 roku. Do dziś istnieje natomiast Masonic Temple na Yonge Street przy Davenport Road, otwarty w 1918 roku.
Masońskie symbole można dostrzec na wielu budynkach publicznych. Union Station zdobią dwie kolosalne kolumny korynckie, symbolizujące Świątynię Salomona. Stary Ratusz i gmach parlamentu Ontario mają dachy w kształcie piramid, symbolizujących masońskie „wszechwidzące oko”.
Royal York Hotel również jest związany z masonerią. Pierwotnie miał mieć płaski dach, jednak pod wpływem członków loży dodano mu szczyt, dzięki czemu osiągnął wysokość równą Wielkiej Piramidzie w Gizie. To tylko jedna z wielu miejskich legend dotyczących wpływów wolnomularzy na Toronto.
Niewielkim, lecz znaczącym symbolem masońskiej obecności jest także witraż w St. James Cathedral przy King i Church Streets. Zaprojektowany przez Edwarda Sperry’ego z Tiffany’s, przedstawia scenę zesłania Ducha Świętego, ale wkomponowano w niego kątownik i cyrkiel – dwa podstawowe symbole masonerii.
Choć rola Kościoła anglikańskiego i Orange Lodge w życiu publicznym Toronto znacznie osłabła, masoneria nadal pozostaje tematem spekulacji i teorii spiskowych. Jej członkowie podkreślają, że ich działalność opiera się na zasadach równości, uczciwości i wsparcia dla wspólnoty. Wielu historyków jednak zwraca uwagę, że przez dziesięciolecia był to zamknięty krąg, do którego wstęp miały wyłącznie elity.
Aby zostać masonem, kandydat musi wierzyć w istnienie istoty najwyższej i być rekomendowany przez dwóch członków. Kobiety przez wieki były wykluczone z większości lóż, choć dziś istnieją także mieszane i żeńskie loże wolnomularskie.
Obecnie Toronto to miasto wielokulturowe, otwarte na różnorodność i dynamicznie się rozwijające. Niemniej jednak jego historia wciąż nosi ślady tajemniczej przeszłości, a masońskie symbole skrywają się w murach i legendach miasta. Czy rzeczywiście masoni nadal mają wpływ na politykę i biznes? Odpowiedź na to pytanie pozostaje jedną z największych zagadek Toronto.
Anna Drutis –
 Twój Przewodnik po Toronto
???? 647-772-7060
???? anadrutis@gmail.com

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: