„Chcemy być sobą!”
WWHistoria
Ponownie czas na krótkie, na ile miejsce pozwala, przypomnienie ważnych wydarzeń naszej historii. Częścią naszego doświadczenia są kryzysy, w których sięgamy po wsparcie Stwórcy. Dociera do nas, iż sami niewiele znaczymy. Czas Wielkiej Nocy sprzyja zapewne takim refleksjom. I taka jest dzisiejsza okazja - śluby króla Jana Kazimierza.
Wydarzenia i osoby. Koronowane głowy i liderzy sukmanach. Same w sobie, owe epizody bardzo rzadko stanowią główne punkty odniesienia w naszej grupowej, ale co ważniejsze - indywidualnej wędrówce poprzez współczesność. Tym bardziej z dala od Domu rodzinnego, za oceanem. Ale w swoim bogactwie, w połączeniu z wieloma innymi, odległe fragmenty przeszłości, tkwiące w zakamarkach pamięci, choćby szczątkowo zachowane czy naiwnie opisane, tworzą owe niedoceniane, ale jakże ważne, i jakże przebogate tło naszej tożsamości. Utkane, jak wawelskie arrasy, z rozmaitych pasemek i włókien najrozmaitszych kolorów, dają nam owo odniesienie dla odpowiedzi na pytanie - kim właściwie jesteśmy. Pełnej odpowiedzi nigdy nie znajdziemy, to prawda. Ale bez stawiania go nigdy nie będziemy samodzielni, pozostaniemy na zawsze zależni od obcych narracji, jacyś tacy niekompletni.
Bez powoływania się na głębokie przemyślenia filozofów czy mistyków, jesteśmy końcem i początkiem dziejów. Tylko i aż tyle. Bez naszego aktu wyboru czas się kończy. Tak uczę moich studentów. Uczę szacunku do ich bogatej, a marginalizowanej i zakrzykiwanej historii w dzisiejszym procesie [pseu- do] edukacyjnego prania mózgów. Powtarzam im (i sobie) do znudzenia - Na nas wszystko się kończy. I od nas wszystko zaczyna. Od nas zależy przekazanie dalej pochodni, kaganka lub choćby ogarka pamięci. To nasze egzystencjalne „To be or not to be.”
Inaczej wpisujemy się w inną linię dziejów: - „One Man stand alone - he means nothing!”
Dodaję też, z własnego doświadczenia, cyniczny może komentarz. Nie możemy nikogo winić (choć powinniśmy zapamiętać i w odpowiedniej chwili rozliczyć!), że w swoim interesie tak wiele potężnych sił, za pomocą tak wielu znanych i lubianych celebrytów oraz uczonych w piśmie, chce nas tego „tła”, tego odniesienie, tych korzeni tożsamości pozbawić. This is War! Darwin. Survival of the fittest. Narody historyczne mają wolę prze- trwania. Dlatego przetrwają. Inni? ”They are just passers by!”
Lata temu naszym hymnem młodzieńczego buntu były słowa: „Chcemy być sobą!” Czy mamy dziś nadal tę wolę?
Tak mi się to dziwnie rzeczy kojarzą. W Polsce Pani Minister/Ministra B. Nowacka zaczyna program edukacyjny wedle modelu Kulturkampf 2.0. Słyszą Państwo zapewne o rozmaitych „dniach pamięci” w naszej Kanadzie, w kraju, który programowo ruguje z powszechnej świadomości całościowe naucze- nie historii. Komu potrzebna wiedza o często bolesnej, przeszłości? Uczyć młodych mają klipy tiktoka, zbitki na pierwszej stronie googla, lub szemrane seriale, w których przeszłość jest korygowana pod dyktando poli- tycznej korekty, bieżących nakazów dnia.
Czyli, dla takich głupich, ale wpływowych politpoprawnych Brytów, kryminalne zagadki Agaty Christie z „Orient Expessu” są nie do ‚kręcenia”, bez zmiany narodowości drugoplanowych bohaterów; serial o Czernobylu jest wadliwy, bo nie ma w obsadzie POC (person of colour), a w niby dokumentalnym filmie o konferencji w Monachium choć drzwi na 10 Downing Street musi otwierać osoba wyglądająca na Hindusa.
W produkcji Toronto Opera Company libretto Mozarta trzeba zmieniać, bo wszak owi straszni Turcy chcieli tylko ubogacić Wiedeń i z kawą w gościnę przychodzili. A potem dziwimy się, że dzisiejsi wiedeńscy hunwejbini na Polaków krzywo patrzą, kiedy potomkowie husarii chcieli, w zbrojach i na koniach(!) 330. rocznicę tej, nieproszonej dziś Odsieczy celebrować! Gott im Himmel!
Pamiętacie Państwo może postać filmowego Kunta Kinte? Batem wybijano z niego pamięć o imieniu, nadając niewolniczy numer „Toby”. Można było go zakatować, ale nie można było owej pamięci wymazać. Mojej ś.p. Babci Leontynie z Jankowskich nie udało się wyperswadować, iż powinna być „Jankowskaja”, nawet za cenę carskiego dyplomu z wyróżnieniem.
Czasy mamy trudne, niebezpieczne. Niechciana wojna puka do drzwi. Dawno temu w obliczu niebezpieczeństwa polski Król szukał wspomożenia Niebios. Może i my powinniśmy zgiąć kolano?
W.Werner-Wojnarowicz
***
Gdy trwoga …
1 kwietnia 1656 r., w Katedrze Lwowskiej król Jan Kazimierz złożył śluby, czyniąc Maryję Królową Korony Polskiej. Oddał jej w opiekę kraj pogrążony w wojnie ze Szwecją.
„Ja, Jan Kazimierz, z łaski Twego Syna, Króla królów, Pana mojego i z Twego zmiłowania się król, padam do Twych stóp najświętszych i obieram Cię dziś moją i państw mych patronką” - przyrzekał Jan Kazimierz, klęcząc przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie.
Uroczysta Msza św.
1 kwietnia 1656 r. odbyła się w katedrze lwowskiej uroczysta Msza św. z udziałem króla Jana Kazimierza. Przewodniczył jej nuncjusz papieski Pietro Vidoni. Podczas nabożeństwa król wraz z senatorami złożył uroczyste ślubowanie. Ogłosił Matkę Bożą Królową Korony Polskiej i powierzył jej opiece mieszkańców Rzeczypospolitej. Obiecał także, że postara się chronić chłopów przed niesprawiedliwością i obciążeniami.
Lwowska uroczystość była ważnym wydarzeniem w czasach potopu szwedzkiego, czyli najazdu wojsk szwedzkich na Polskę, rozpoczętego latem 1655 r. Najeźdźcy szybko zajęli większość Rzeczypospolitej, a król polski był zmuszony uciekać na Śląsk. Rabunki i nakładanie przez Szwedów wysokich kontrybucji doprowadziło do powstania antyszwedz- kiej partyzantki. Wyznający luteranizm Szwedzi nie cofali się przed rabowaniem i bezczeszczeniem katolickich kościo- łów. Była to dodatkowa przyczyna wybuchu zbrojnych wystąpień, w których ważną rolę odgrywali chłopi. Jan Kazimierz postanowił powrócić do Polski. W Łańcucie zawiązała się przy królu konfederacja przeciw Szwedom. Walką przeciw najeźdźcom kierował Stefan Czarniecki. W tym czasie król przybył do Lwowa, gdzie złożył uroczyste śluby.
Treść ślubów lwowskich
„Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno! Ja, Jan Kazimierz, Twego Syna, Króla królów i Pana mojego, i Twoim zmiłowaniem się król, do Twych Najświętszych stóp przychodząc, tę oto konfederacyję czynię: Ciebie za Patronkę moją i państwa mego Królową dzisiaj obieram. Mnie, Królestwo moje Polskie, Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojsko obojga narodów i pospólstwo wszystko Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twojej pomocy i miłosierdzia w teraźniejszym utra- pieniu królestwa mego przeciwko nieprzyjaciołom pokornie żebrzę…
A że wielkimi Twymi dobrodziejstwy zniewolony przymuszony jestem z narodem polskim do nowego i gorącego Tobie służenia obowiązku, obiecuję Tobie, moim, ministrów, senatorów, szlachty i pospólstwa imieniem, Synowi Twemu Jezusowi Chrystusowi, Zbawicielowi naszemu, cześć i chwałę przez wszystkie krainy Królestwa Polskiego rozszerzać, czynić wolą, że gdy za zlitowani Syna Twego otrzymam wiktoryę nad Szwedem, będę się starał, aby rocznica w państwie mym odprawiała się solennie do skończenia świata rozpamiętywaniem łaski Boskiej i Twojej, Panno Przeczysta!
A że z wielkim żalem serca mego uznaję, dla jęczenia w presji ubogiego pospólstwa oraczów, przez żołnierstwo uciemiężonego, od Boga mego sprawiedliwą karę przez siedem lat w królestwie moim różnymi plagami trapiąca nad wszystkich ponoszę, obowiązuje się, iż po uczynionym pokoju starać się będę ze stanami Rzeczypospolitej usilnie, ażeby odtąd utrapione pospólstwo wolne było od wszelkiego okrucieństwa, w czym, Matko Miłosierdzia, Królowo i Pani moja, jakoś mnie natchnęła do uczynienia tego wotum, abyś łaską miłosierdzia u Syna Twego uprosiła mi pomoc do wypełniania tego, co obiecuję”.
PS. Dziś korzystam z materiałów historycznych opublikowanych na portalu www.wpolityce.pl.
https://wpolityce.pl/historia/687058-368-lat-temu-krol-jan-kazimierz-zlozyl-sluby-lwowskie
Comment (0)