“Ku pamięci”

WW Historia - Świat w którym żyjemy

W mini-cyklu, który nazwałem sobie roboczo “Ku pamięci”, przypominam Państwu od pewnego czasu teksty, jakie umieszczałem na łamach “Życia” kilka lat temu. Te z lat 2014-2015 służą mi z jednej strony do refleksji nad trafnością lub nie, ówczesnych ocen, a z drugiej, do przypomnienia wydarzeń, które mało nas może obchodziły (jak tlący się, krwawy konflikt w Donbasie), a których skutki wpływają na nasze bieżące sprawy.   

Dziś dla Państwa inna oferta podróży w czasie - głos z przeszłości osoby publicznej ‘dużego kalibru’, prawdziwego eksperta w swoim fachu, w rozmowie z gwiazdą polskiego dziennikarstwa. Oto fragment wywiadu Magdaleny Rigamonti z gen. Wł. Skrzypczakiem, osobą już wówczas brylującą w mediach, z roku 2015. Obecnie Generał Skrzypczak stał się prawdziwą gwiazdą, zwłaszcza dzięki platformie youtube. Jest jednym z głównych ekspertów nie tylko komentujących dla polskiej opinii publicznej prze- bieg wojny na Ukrainie, ale także formułuje diagnozy i przewidywania co do rozwoju sytuacji.  
Samymi ocenami Generała o tym, co miało było nastąpić na froncie, zajmiemy się w innym czasie, gdyż lektura owych czynionych na przestrznei minionego roku ocen i projekcji jest warta uwagi. Jako odbiorcy strumienia informacji z frontów wojny i o wojnie, jesteśmy wszak w naturalny niejako sposób poddawani ‘obróbce propagandowej’. I głos gen. Skrzypczaka, jako niekwestionowanego eksperta z dziedziny wojskowości, jest w tym procesie elementem wielce znaczącym.
Dziś fragmenty wypowiedzi Pana Generała z roku 2015 są szczególnie ważne, gdy weźmiemy pod uwagę stan umysłów poważnych odłamów polskiej opinii publicznej, rozdartej między poczuciem sympatii dla ukraińskich ofiar wojny, potępieniem rosyjskiej agresji a pytaniami o problem (i rozliczenie) ukraińskiego nacjonalizmu. Nominacja b. ambasadora Ukrainy w Berlinie, Mełnyka - osoby otwarcie afirmującej postać i program S. Bandery - na stanowisko wiceministra SZ Ukrainy, musi budzić w osobach wrażliwych historycznie i świadomych politycznie, poważne pytania. Te pytania i reakcje (jak widać z wywiadu) nie są niczym nowym. Dziś jednak mają inną wagę – i dla Polski i dla Ukrainy.
W.Werner-Wojnarowicz

***
„Skrzypczak:
Krwiożerczy nacjonalizm Ukrainy. Kijów zupełnie nie liczy się z Polską.“

Będzie wojna?
Dlaczego pani straszy?
Ja? Przecież pan mówił, że mamy wspierać Ukrainę, że broń im dawać, szkolić.
Ale już nie mówię. Wycofuję się ze wszy- stkiego, co powiedziałem na temat Ukrainy, na temat wsparcia tego kraju.
Kilka dni temu prezydent Komorowski przemawiał w Najwyższej Radzie Ukrainy, gwarantował swoją przyjaźń.
A kilka godzin później ukraińscy parlamentarzyści uchwalili ustawę gloryfikującą UPA. W tym momencie zrozumiałem, że Ukraina zupełnie nie liczy się z Polską. To, co się stało na Wołyniu, rzeź 100 tys. Polaków przez UPA trzeba mieć z tyłu głowy. Mojego wuja UPA zamordowała, przybijając widłami do drzwi stodoły. Z tego, co wiem, trzy dni umierał. Ich bestialstwo przekracza ludzką wyobraźnię. Hitlerowscy Niemcy tego nie wymyślili, co robili Ukraińcy. Siekierami rąbali ludzi. Zresztą te mordy Polaków przez Ukraińców nie zaczęły się w 1943 r., tylko już we wrześniu 1939 r. Mało kto o tym wie, a jak ktoś wie, to i tak nieczęsto mówi, że kiedy nasi żołnierze wycofywali się do Węgier i Rumunii, byli napadani przez zbrojne bandy ukraińskie. Zastanawiam się, na czym prezydent Poroszenko buduje przyszłość Ukrainy. Na krwiożerczym nacjonalizmie? Straszne to. Od dawna mówię, że Ukraińcy powinni wyzbyć się nacjonalizmów, bo jak się nie wyzbędą, to współpraca z Polską będzie bardzo trudna, a w zasadzie niemożliwa.
Politycy o tym w zasadzie nie mówią.
Bo zadeklarowali wsparcie. A Ukraina pokazuje, gdzie ma nasze wsparcie, gdzie ma rzeź wołyńską. Ja nie jestem politykiem. Mogę mówić to, co myślę. Trzeba poczekać na prawną interpretację przez stronę polską tej ustawy. Nasi politycy w większości żyją złudzeniami. Nie podejmują żadnej decyzji, która mogłaby być nawet w minimalnym stopniu kontrowersyjna. Słyszała pani pewnie, że Skandynawowie dogadują się między sobą, bo zaczynają rozumieć zagrożenie, jakie stwarza Rosja. Ja od dwóch lat mówię, żebyśmy nawiązali relacje z Finlandią. Nikt nie słucha. Finlandia ma ten sam problem co my. Graniczy z Rosją i armię ma podobną do naszej. Mówię też o wyposażeniu. Wspólna misja Polski, Finlandii, Danii, Szwecji to jest siła i niech się Rosjanie boją. (...)
Znowu pan straszy. Pamiętam, jak pan mówił, że trzy dni możemy się bronić, a potem koniec.
Monika Olejnik mnie zapytała, ile byśmy sami wytrzymali, sami bez NATO, to powiedziałem prawdę, że trzy dni.
Po panach słowach ludzie zaczęli się przygotowywać do wojny, cukier i mąkę gromadzić.
Proszę nie przesadzać, są więksi radykałowie ode mnie. Gdybyśmy byli sami, konfrontacja z Rosją skończyłaby się dla nas kata- strofą. Ale jest NATO i Putin na wojnę z NATO nie pójdzie. Będzie mieszał w Unii Europejskiej. Unia mu zagraża ekonomicznie, choćby przez te umowy stowarzyszeniowe z Mołdawią i Ukrainą. Będzie prowokował. Przecież przejazd tych facetów na motorach to jest właśnie taka prowokacja. Wojny z tego nie będzie, ale coś czuję, że my możemy zachować się co najmniej nieudolnie i to Rosjanie w oczach świata wypadną lepiej. Pamięta pani, jak rosyjski minister miał przelecieć nad Polską. Nie wyraziliśmy na to zgody, zrobiło się zamieszanie. A przecież było wiadomo, że to wrażliwy temat, Rosjanie będą próbowali nas kiwnąć i oczernić w oczach świata. Propaganda rosyjska jest mocna.
Pan jest od lat 70. w wojsku, zna pan ich świetnie.
I na poziomie taktycznym nie boję się ich. Trenowałem z nimi i zawsze ich rozjeżdżałem na ćwiczeniach. Za jednego mnie proponowali pięciu Rosjan. To żart po wódce, oczywiście. Armia rosyjska ma charakter masowy i ich walorem jest przytłaczająca przewaga nad tym, czym dysponuje Europa zachodnia i my.
W czym NATO ma przewagę?
Być może w lotnictwie. Jednak chyba nie do końca policzono, czym Rosjanie dysponują. My należymy do tych, którzy mówią wszystko i odkrywają wszystko w ramach traktatu CFE, a Rosjanie nie. Zresztą to, co chcieli ukryć, to wyprowadzili za Ural, bo traktat obowiązuje od Atlantyku do Uralu. Oni nigdy prawdy nie mówili, oszukiwali po prostu.
Czyli bez NATO trzy dni wytrzymujemy, a z NATO ile?
Wszystko zależy od tego, czy jesteśmy w stanie przewidzieć agresję i odpowiednio się przygotować.
A jesteśmy w stanie?
Niestety, zakładam, że Rosjanie mogą prowadzić skrytą mobilizację albo wykorzystać wojska już zmobilizowane i zbliżać się do naszych granic pod pozorem ćwiczeń. Wierzę jednak, że satelity amerykańskie są czujne.
A wywiad?
W wywiad nie wierzę wcale, bo widać wyraźnie po Ukrainie, jak zawiódł. Nie wykrył, jakie Putin ma zamiary wobec Krymu. Mówiłem już pani, że na terenie Polski FSB i wszystkie rodzaje rosyjskiego wywiadu są wszędzie. Natomiast naszych u nich nie ma. Antek wyciął wszystkich w pień. (...)
W Polsce też?
(...) A potem to „lepiej” wychodzi nam po Ukrainie, po Krymie i wszyscy są zaskoczeni, oburzeni, zaniepokojeni. Opowiem coś pani. W MON-ie nie wiedzieli, co zrobić z tymi organizacjami paramilitarnymi, z tymi grupami rekonstrukcyjnymi. Mówiłem, że przed wojną było coś takiego, jak Federacja Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, która zrzeszała wszystkie takie organizacje paramilitarne i obronne. I MON to ostatnio zrobił. Oczywiście, nikt nie powiedział, że to moja sugestia. Trzy lata temu mówiłem ministrowi Siemoniakowi, że system mobilizacji jest niesprawny. Dopiero wydarzenia na Ukrainie spowodowały, że minister podjął decyzję o ćwiczeniach rezerwistów w pododdziałach.
Czyli to też pana zasługa?
Mówiłem o tym po prostu. Program pancerny kto zbudował? Niech nikt sobie tego nie przypisuje. Niech pani zapyta ministra Siemoniaka, kto powiedział pierwszy, że najważniejszy jest program obrony powietrznej. Ja myślę perspektywicznie. Myślę o skutkach. Żyjemy w kraju, w którym nikt nigdy za nic nie odpowiedział. Armię rozbrajano od początku pierwszej dekady XIX wieku. Reformy z tamtego czasu nie są bezimienne, podpisywały je konkretne osoby za przyzwoleniem ministra Klicha. Ci ludzie, polscy generałowie wręcz się prześcigali w propozy- cjach, co jeszcze zlikwidować. W ten sposób zdobywali łaski na salonach. I oni znają wojsko tylko z salonowej pozycji. (...)
Którzy to generałowie?
Myślę, że minister Siemoniak wie. (...)
Hmm.
Tak. Mam tylko do siebie żal, że dałem się zwieść politykom. Wydawałoby się, że strateg, operacje planuje, a zawinęli mną jak marionetką. Najważniejsze, że jako żołnierz się spełniłem. I ludzie na ulicy raczej się uśmiechają, zagadują.
Pytają pewnie, czy wojna będzie.
Oczywiście. Ale jakby miała być, tobym sobie w ogródku okop wykopał, a nie kwiatki sadził.

Generał Waldemar Skrzypczak - generał broni SZ RP w stanie spoczynku. W latach 2006–2009 był dowódcą Wojsk Lądowych. Pełnił funkcję doradcy ministra obrony narodowej Tomasza Siemioniaka, od 2012 r. do 2013 r. był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Magdalena Rigamonti,
www.dz.pl, 17 kwietnia 2015

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: