•   Saturday, 04 May, 2024
  • Contact

Imperium kontratakuje

Pisane z pamięci


Powoli, bardzo powoli będzie docierała do szerszego grona polskich odbiorców medialnego szlamu prawda (o ile takie słowo w ogóle istnieje), o realiach konfliktu na Ukrainie. Jeszcze niedawno polskie media z wypiekami na twarzach donosiły o ofensywie Kijowa przeciwko terrorystom w Donbasie. Putin podobno ze strachu się słaniał, że to mityczne NATO umożliwi Poroszence zgniecenie separatystów-terrorystów w Doniecki i Ługańsku. I już, już armia zamykała “wroga” w kotle. Aż, jak grom z jasnego nieba przyszła wiadomość o realiach. Rosjanie "weszli". Coś się stało, szast-prast, sami Ukraińcy znaleźli się w kotle, o którym nikt wcześniej nie słyszał, a teraz tysiące owych 'wojenno-pliennych' będzie się zwalniało z …. niewoli!
Szokiem dla polskiego telewidza stały się nagle opublikowane wywiady z ludźmi ze wschodnich regionów Ukrainy, którzy wcale Kijowa nie kochają; chcą spokoju, bombardowań zaś nie, i w ogóle do Putina mają jedną prośbę - aby zaprowadził porządek!
Realia na Ukrainie, wymarzonej przez zachodnich (oraz polskich) strategów ostatecznego “rozpadu Rosji” są takie: armia ukraińska albo się nie bije, albo się bije słabo, albo … ucieka z linii frontu, do tego w pełnym rynsztunku. Owszem, walczą owe “bataliony ochotnicze”, niektóre z widocznymi … - niestety, nie będę przepraszał za doniesienia “Die Welt” – faszystowskimi oznakami na hełmach. I też raczej bić się nie umieją, bo nikt ich tego nie uczył. A kto terazw Europie uczy obrony kraju?
Czy “Kijów”, przejęty z rąk Janukowycza przez zamach “herojev” Majdana mógł uratować Ukrainę w oficjalnych granicach? Mógł, gdyby natychmiast był poszedł na daleko idące zmiany w traktowaniu rosyjskojęzycznego Wschodu kraju. Kraju będącego wynikiem historycznego kataklizmu, rozpadu imperialistycznego molocha SSSR, a nie powolnego zrastania się części powiązanych wspólnotą losów. Co miał lub ma wspólnego Lwów z Donieckiem lub Odessą???!!!
Realia są bezwzględne, czego restauratorzy z Sopotu, odmawiający obsługi “Ruskich” jakoś nie bardzo rozumieją. To Rosja jest głównym partnerem gospodarczym Ukrainy, to tam jeżdżą do pracy miliony zwykłych ludzi, to z Rosji idzie gaz. I to Rosja ma w tym regionie absolutną przewagę siły. A to jest Rosja… Putina, który ‘rozwał’ SSSR uważa za największą katastrofę geopolityczną XX-wieku. Może warto byłoby samych Rosjan posłuchać? Wykształceni na najlepszych zachodnich uniwersytetach dyplomaci UE postawili jednak na Majdan. (...)
Klęska Ukrainy jest tak porażająca, że to jeszcze zabierze trochę czasu, aby się z tym całym ‘majdanem’ rozeznać. Po pierwsze – rola naczelnego dowództwa armii. Ilu z owych ukraińskich generałów było za... Ukrainą? Po drugie - przygotowanie armii do obrony kraju. Kto to ćwiczył? Kto się szykował? Bracia Słowianie nie zaatakują! Bo niby dlaczego?! Po trzecie – idiotyczne założenie, iż Zachód ma jakikolwiek interes w zbrojnej konfrontacji z Moskwą. Kto, niby? Niemce? Francuzi?
Uszczypnąć, odebrać coś spod proga rywala gospodarczego - owszem. Obiecać duby smalone naiwnym z Majdanu, jeszcze lepiej. Stowarzyszenie z UE! A na jakich warunkach, jeżeli by można niedyskretne pytanie podać? To wszakże UE importuje gaz, czy może właśnie odwrotnie?!
Polskie media ogarnęła jakaś gorączka, gdyby wierzyć w emocjonalne podejście do tematu redaktorów naczelnych. Dlaczego to akurat Polacy mają być owym głosem wrogiej Rosji EUropy?!
Chętnych do wysyłania Polaków na jakieś cholerne przedmurza nigdy w Europie nie brakowało. Zaczęło się tak od Warny, gdzie pierworodny Jagiellon, król Władysław, dziedzic federacji! - zaliczył pierwszą lekcję europejskiej solidarności. Znaleźli, królewiątko bez głowy. Pod Wiedniem ratowaliśmy za darmo rozbiorową potęgę. Pod Warszawą niby siebie, ale też innych. Powstanie zaś 1944-go uratowało kontynent, niezmierzenie oczywiście, od Rosjan w Berlinie w tym samym 1944-tym. Mało dostaliśmy po krzyżach, mało straciliśmy krwi i majątku w naiwnej służbie obcym interesom geopolitycznym, ideologicznym czy bankierskim?!

Poważnie pytam! W okolicy najbliższej, wśród naszych sąsiadów z osławionego Trójkąta Wyszehradzkiego zostajemy jak niepyszni: Węgry – za Rosją. Słowacy – cicho, ale “za”, Czechy – jak zawsze, za silniejszym. Niemcy - naturalni “realiści”. Liczy się biznes. Francuzom narzucono odroczenie dostawy “korabliej”, ale tylko na jakiś czas, a i tak Rosjanie się gniewają i zapowiadają kary umowne! Anglicy natomiast zaraz zaczną się ze Szkotami rozliczać; poza przyjemną perspektywą znajdowania we własnym kraju bojowników ISIS, którym  może jeszcze będzie przysługiwała jakaś zapomoga, za walkę o sprawiedliwość społeczną przeciw kapitalistycznym ciemiężcom. Czytelnicy myślą, iż piszący żartuje?!
My zaś mamy problem - wpychają nas na rosyjskie uderzenie. Nie, to nie figura stylistyczna. Ktoś koniecznie chce coś ugrać! Jak w 1939-tym, kiedy to Anglicy dobrodusznie dali nam “gwarancje”!!! Gwarancje czego? Ano tego, że mając przed oczami egzotyczny sojusz, Hitler uderzy najpierw na słabsze ogniwo, czyli: naiwną w oczekiwaniu sojuszniczej pomocy Polskę.
Dziś nam ofiarują “Szpicę” NATO - rozlokowaną w… Szczecinie. Jak to ma odstraszyć Rosjan – piszący nie rozumie! Ale Rosjanin “aliuzju” pojmie: do Odry nasze, chronione przez wielonarodowe brygady i bataliony. A poza nią?
WMW
opublikowano 10 września 2014

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: