19 czerwca - Dzień Lojalistów JKMości Jerzego III

Pisane z pamięci

“Lepiej żyć pod władzą jednego tyrana oddalonego o tysiąc mil,
niż pod władzą tysiąca tyranów odległych o milę!”
Daniel Bliss, Concord, Massachussets,
późniejszy Chief Justice prowincji New Brunswick

19 czerwca - Dzień Lojalistów JKMości Jerzego III
*) Wielu z naszych Czytelników zna historię Pani Laury Secord, urodzonej w Massachussets lojalnej córy Brytanii, dotyka ona ważnego, acz ukrytego nurtu kanadyjskiej historii, jeśli już nie kanadyjskiej tożsamości. Kim są bowiem owi dumni “Kanadyjczycy” – pozostałością Brytyjskiego Imperium w Ameryce, językowym bastionem Francji Królów, odrzutem Amerykańskiej Republiki?
(…) Kto, dla przykładu, w Polsce obecnej doby zastanawia się nad fenomenem pamięci historycznej kraju, który rozciąga się od Odry do Wisły z przypływami, a karmi się romansami historycznymi osadzonymi jakieś kilkaset mil na wschód od granic państwa, w owej mitycznej Litwie czy na polach Ukrainy. “W stepie szerokim…” – a skąd się wzięła, u licha, u kibiców siatki owa pieśń o “Małym rycerzu”, co to szabli się imał od lat najmłodszych? Ilu uczniów EUropejskiej Polski ma maturalny  problem z lokalizacją owych “Litwinów”, z nocnej wracających wycieczki, gdzie samo słowo “wycieczka” prosi się o wyjaśnienie! Iluż to współczesnych widzów odkopanego w filmotece “Pana Wołodyjowskiego” (w reżyserii Hoffmana), sprawdzi, gdzież ów pradawny Chocim czy Zbaraż leżą? Tak, dla naszych pisarzy owa wiedza historyczna wyryta była w ich podświadomej wizji kontynentu. Było to tak oczywiste, jak dla Węgrów nieszczęsny Siedmiogród. A dla Brytów - Szkocja! Zauważyli Państwo, iż żadna, ale to żadna wielka “angielska“ powieść nie obędzie się bez Szkotów, Indii czy Irlandii?  
Tegoroczne obchody czerwcowego Dnia Lojalistów nie będą zbyt huczne. Nigdy nie są. Dlaczego?
Niewielu z naszych Szanownych Czytelników zauważy - w Scarborough Town Centre czy Sheridan Mall - stoiska "Cór Imperium", rozdających okolicznościowe  plakietki. Trzeba by pojechać wakacyjną porą pod Kingston, w rejon cudownych wydm nad St. Lawrence River, by zobaczyć na drogach znaki: “Loyalist Trail”. Tam się głównie osiedlili, owe 10 tysięcy ludzi, całkiem zamożnych i zdeterminowanych, aby nie podlegać tyranii tych “z bliska”. I samą swoją obecnością zmienili bieg historii. Wymusili zmianę geografii kolonii, jak choćby powstanie nowych prowincji: Nowego Brunszwiku (w 1784) oraz Upper Canada w 1791 roku. Bez owych lojalistów nie byłoby o co kruszyć kopii w 1812. I bez nich cały kanadyjski nawis nad Wielkimi Jeziorami w naturalny sposób skończyłby jak Ohio – jako kolejna część Stanów Zjednoczonych. Gdyby nie owa, opisywana przez nas, Wojna 1812.  
United Empire Loyalists. Jakże dumna nazwa równie dumnych ludzi, którzy postanowili pozostać wiernymi Koronie Brytyjskiej. I przybyli tu, na północne skrawki brytyjskich włości, z tak daleka – z Massachussets, Pennsylvanii, Virginii, Południowej Karoliny itp.  
Czy trudno jest nam dziś zrozumieć motywację ludzi, którzy porzucają swój dobytek, wyrwane pracą rąk kilku generacji domostwo – i dla politycznych przyczyn – przenoszą się w nieznaną im bliżej Północ? Ba, ta nieznana Północ, dla niektórych odległa o dni, dla innych tuż za rzeką, jawi się im krajem stabilności, pokoju i opieki państwa.
My, żyjący w Kanadzie, także podjęliśmy kiedyś decyzję o emigracji. Politycznej, czy nie, Bóg to rozsądzi. Musieliśmy wybrać kraj osiedlenia. Takie myślenie nie było obce i Brytyjczykom w Ameryce 13 Kolonii. Jesteś zwolennikiem porządku, władzy prawa opartego o zasady Boskie – jesteś Lojalistą. Jesteś za gwałtowną rewolucją, nienawidzisz Papieża Rzymskiego i Króla – jesteś republikaninem i... Amerykaninem.  
I tak to się stało z lojalistami. Pisaliśmy o przypadku Pani Laury Secord. Urodzona w Massachussets, wybrała ‘przeprowadzkę’ na daleką - ale Brytyjską - Północ, aby uniknąć bezbożnego reżymu mieszczańskiego tłumu. Ba!
Choć trudno to zapewne sobie wyobrazić, cała historia Północnej Ameryki zasadza się na lojaliźmie.  Brytyjczycy mieli ograniczone siły i środki. Mogli walczyć o kolonie, ale tylko o tyle, ile brytyjscy  koloniści tego chcieli.  
Dla nas, zanurzonych w historii Polski, będzie to ciekawą propozycją "gdybania". Czy, dla przykładu, zwycięstwo ruchów rewolucyjnych w ‘Polszcze’ okresu Konfederacji Barskiej ostawiłoby na tronie Króla Jegomościa? Może i my szukalibyśmy innej formy rządów w obliczu zdrady monarchów? A gdyby tak Napoleon zrobił nas, w roku 1807-ym, zamiast Księstwem (z saskim królem na czele), Republiką Warszawską?! Ot, z generałem Janem Henrykiem Dąbrowskim, jako prezydentem? Bilibyśmy się za to pod Lipskiem?
W naszym potocznym rozumieniu bierzemy przeszłość jako coś zastanego. Historia jednakże to żywe tworzywo, plastyczna masa, lepiona rękoma ludzi pełnych pomysłów i emocji!
Lojaliści zmienili kierunek kanadyjskiej historii, nie wiedząc nawet, iż odgrywają jakąkolwiek rolę w dziejach. Szukali spokoju i kontynuacji swoich dróg życia, jakie im najbardziej odpowiadały, na terenach Brytyjskiej Ameryki. To, iż swymi osobistymi wyborami wyznaczali nowy kierunek rozwoju całego kontynentu, zapewne nie przeszło im przez głowę.
WW-W
*) Zanim zaczniemy świętować (póki nam wolno!) 1. Lipca Canada Day, rzut okiem w kanadyjską przeszłość. Oto felieton poświęcony naszej, kanadyjskiej historii, opublikowany – lata lecą - 10 lat temu, 19 czerwca 2013 roku.
 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: