Ruska agentura

pisane z pamięci

„C’est le commencement de la fin“ - à la PiS?
                                              Charles-Maurice de Talleyrand
 
W polityce rzeczą gorszą nawet niż zbrodnia jest... błąd. Tak rzekomo miał się wyrazić cyniczny, francuski polityk Talleyrand. Postronny obserwator (zwłaszcza słysząc wypowiedzi posłów głosujących za powołaniem komisji do badania wpływów rosyjskich, Anny Siarkowskiej czy Pawła Kukiza) musi zadać sobie pytanie, czy mamy do czynienia z arcychytrym planem Prezesa JK (jego doradców?) na kampanię, czy z ostateczną, osobistą vendettą. Z rozwagą, jaką powinno cechować się prowadzenie polityki państwa zagrożonego zewnętrznie i wewnętrznie, nowa ustawa zdaje się mieć – mimo górnolotnych zapowiedzi - mało wspólnego.
Komisja do badania agenturalnych wpływów Federacji Rosyjskiej na polskie życie polityczne, społeczne, gospodarcze, kulturalne, naukowe i wszelkie inne aspekty funkcjonowania Państwa Polskiego, powinna była powstać dekady temu! Że nie powstała zaraz po „4.czerwca 1989“ ani po rozpadzie ZSSR w 1991, świadczy tylko o tym, jak silna była wówczas post-sowiecka agentura. Ale potem był czas, aby wykorzystując koniunkturę miedzynarodową, taką komisję w Polsce powołać. Z poparciem więcej, niż jednej formacji politycznej. Ot, choćby po wejściu Polski do NATO, w 1999! Wtedy bowiem sami postkomuniści mieliby problem, aby to zastopować.
Najpóźniejszym, ale jakże ‚dogodnym‘ terminem były dni i tygodnie natychmiast po rosyjskiej agresji z 24 lutego 2022 roku! PiS  zrobiłby to z pełnym poparciem „ulicy i zagranicy“! Nie byłoby wówczas żadnych pytań z Waszyngtonu. A nieuniknione głosy krytyczne ze spenetrowanej agenturalnie Brukseli nie robiłyby na nikim wrażenia. Upublicznione przykłady rosyjskiej penetracji instytucji niemieckiego landu Meklemburg-Vorpommern przy budowie NordStream dawałby doskonały argument wbec obcej krytyki. PiS miał czas. Czemu zatem robi się to akurat teraz?
Dla ilustracji mojego przekonania, że nowa ustawa PiS, która - bez względu na nawet bezstronnie logiczne argumenty -  już funkcjonuje jako „Lex Tusk“, jest błędem w kontekście samej kampanii wyborczej, zacytuję Państwu fragmenty tekstu jednej z głownych postaci medialnych środowiska GW.  
Przez osiem lat, do dziś, opozycja pod sztandarem Tuska nie była w stanie przejąć choć na moment inicjatywy! Natomiast elementem charakterystycznym polskiej sceny stała się reakcja obronna "zaprzyjaźnionych" mediów opozycji wobec zamordyzmu skrajnej sekty „#Silni razem“ – oślepionych nienawiścią do wszystkiego, co mogłoby się komukolwiek kojarzyć z PiS.  
Od teraz jednak można założyć, bo już to w mediach „niezależnych‘ widać, że cała plejada dziennikarzy krytycznie ptrzących dotąd na Tuska &Co, świadomych mizerii programowej i ziejącej wręcz pustki intelektualnej, od Lewicy po PO/KO, o PSL/Hołownia 2050 nie wspominając, uderzy z całą mocą w rządzących. Zamiast rozdrabniać „front“ i sekundować z boku wewnętrznej dekompozycji „totalnych“ - inicjatywa PiS wywołał strach, który, zagoni wszystkich do wspólnej zagrody wyraźnie zmęczonego, pozbawionego pomysłów, tracącego wpływy i prestiż Donalda Tuska. To jednak błąd!       
 WW-W
 ***
 „O czym musisz pamiętać, zanim zaczniesz kłapać dziobem” – Marcin Meller versus Tusk?
„W praktyce pałą „symetryzmu” dostaje każdy, kto nie jest wyznawcą Donalda i nie powtarza, skądinąd zmieniających się przekazów dnia głównej partii opozycyjnej. Czyli każdy dziennikarz, który próbuje wykonywać swój zawód, a nie wchodzić w buty partyjnego działacza“ (...)
„Przyzwyczaiłem się, że #silnirazem i im podobni nawiedzeni żądają jak leci wyrzucania z pracy z niepisowskich mediów wszystkich, których uznali za symetrystów. Sam dostąpiłem tego zaszczytu, kiedy pracowałem jeszcze w tvn24. Teraz pałkarze wygrażają, że jak zdobędą władzę, to przetrzepią moje konta, by udowodnić, że jestem opłacany przez PiS i poniosę stosowne konsekwencje. I mam wyp…….ć na Białoruś albo do Gruzji. Mam nadzieję, że jeśli czyta to jakiś zwolennik władzy, to nie popija akurat i nie je, bo mógłby zadławić się ze śmiechu. Cieszę się radością wszystkich pisowców, którzy na forach dyskusyjnych klepią się z radości po brzuszkach, widząc jaki poziom obłędu dotknął opozycyjny światek i jak wspaniale radykałowie odlatują, rozdając ciosy na ślepo. Jak przedwojenni komuniści, dla których socjaliści byli większym wrogiem niż prawica (...)“
„Grzegorz Sroczyński, dziennikarz chyba bardziej znienawidzony przez ultrasów niż Kaczyński, Ziobro, Czarnek razem wzięci, a napisał złośliwy i niestety celny felieton o stanie opozycji. Poza rytualną nagonką na autora pojawił się nowy akcent. Oto nieoceniony Roman Giertych, któremu chyba znudziło się udawanie demokraty, przypomniał sobie jurne czasy gdy odtwarzał faszyzującą Młodzież Wszechpolską oraz nawoływał do głosowania przeciwko wstąpieniu do Unii Europejskiej, publicznie zagroził Sroczyńskiemu, że ten powinien „zniknąć na zawsze z polskiej przestrzeni publicznej. I pewnie po wyborach tak będzie” (...)
„Zakaz wykonywania zawodu, dzięki jakiejś napisanej na kolanku ustawce? Deportacja? Aresztowanie? Naciski finansowe na pracodawcę? Nieznani sprawcy na klatce schodowej? Czego by mecenas i wspierający go politycy nie wymyślili, to ja bardzo proszę o wciągnięcie mnie na listę proskrypcyjną. Dobrze się znaleźć w zacnym towarzystwie. I jako człowiek życzliwy od razu podam parę nazwisk, których posiadacze również w giertychowej Polsce powinni zostać zniknięci (...)“
Marcin Meller, www.gw.pl

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: