Wiadomości kanadyjskie w skrócie
Kanada podniosła stopy
Ubywa wierzących Chrześcijan
Co 10 lat Statistics Canada bada przynależność Kanadyjczyków do grup i wyznań religijnych. Co 10 lat coraz więcej ludzi mówi: „nie”.
Najbardziej jest to widoczne na przykładzie Kolumbii Brytyjskiej. W 2021 r . 34,6% ludzi w Kanadzie nie przyznało się do przynależności religijnej, podczas gdy w B.C. liczba ta wzrosła do 52,4%. Jest to najwyższy wskaźnik w historii.
Rośnie nowe pokolenie ludzi, których rodzice są niereligijni, a może nawet ich dziadkowie nie są religijni. W ten sposób nowe pokolenie dorasta w sposób świecki.
Jednakże chociaż liczba osób związanych z wyznaniami chrześcijańskimi spada, to rośnie liczba osób związanych z wyznaniami takimi jak sikhizm, hinduizm i islam.
Obligacje na rzecz pomocy Ukrainie
Premier Justin Trudeau zapowiedział, że Kanada wyemituje obligacje, których sprzedaż będzie współfinansować pomoc dla Ukrainy. Ponadto rząd nałoży dodatkowe sankcje na Rosję. Trudeau uczestniczył w piątek w kongresie Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego, który odbył się w Winnipegu.
Wpływy ze sprzedaży obligacji mają pomóc rządowi w kontynuowaniu dotychczasowych działań i zapewnieniu podstawowych usług dla Ukraińców, w tym m.in. wypłaty emerytur czy zakupu paliwa przed zimą.
Obligacje będą 5-letnie, a zysk z ich sprzedaży będzie wysyłany bezpośrednio na Ukrainę przez konto Międzynarodowego Funduszu Monetarnego.
W tym roku Kanada przekazała już pomoc Ukrainie w wysokości 2 miliardy dolarów, z czego 3/4 to pomoc militarna.
Coraz więcej włamań w Peel
W ciągu zaledwie jednego miesiąca policja regionalna z Peel odnotowała 110 włamań. Do 59 doszło w Mississaudze, a do 51 w Brampton.
Włamywano się do lokali mieszkalnych i do sklepów. Udało się rozwiązać tylko 16 spraw.
Funkcjonariusze mówią, że najczęściej włamania do domów i mieszkań następują w myśl zasady, że „okazja czyni złodzieja”. Włamywacze wybierają obiekty, w których łatwiej im pozostać niezauważonymi.
Pracownicy szkolni grożą strajkiem
Toronto Catholic District School Board zapowiada, że od piątku szkoły katolickie w Toronto mogą być zamknięte. Związek zawodowy reprezentujący około 55 000 pracowników sektora edukacji w Ontario wydał 5-dniową notę ostrzegawczą o możliwości rozpoczęcia strajku, jeśli nie uda się dojść do porozumienia z rządem, po negocjacjach, które trwają od 150 dni.
Katolickie kuratorium ostrzega, że być może będzie musiało odwołać wszystkie lekcje na czas strajku, ale jeszcze nie wiadomo, jaką formę przyjmie akcja strajkowa.
Ministerstwo edukacji ze swej strony zapowiedziało, że w razie strajku będzie robić wszystko, by uczniowie pozostali w klasach.
W zeszłym tygodniu przerwano negocjacje prowadzone z pomocą mediatora.
Rząd w Ontario przygotowuje się do wprowadzenia kontrowersyjnych przepisów, które narzucą kontrakt personelowi instytucji oświatowych, grożących strajkiem od nadchodzącego piątku. Rośnie napięcie między jego rządem, a lokalnymi związkami, reprezentującymi około 55 tys. pracowników szkół w całej prowincji.
Rząd pragnie stworzyć ustawodawstwo, dotyczące powrotu do pracy, próbując zapewnić dzieciom możliwość pozostania w szkole. Rząd zamierza użyć specjalnej klauzuli, która pozwoli na uchylenie części Kanadyjskiej Karty Praw i Swobód na okres pięciu lat.
Przedstawiciele związku CUPE twierdzą, że żaden z ich członków nie będzie obecny w piątek w pracy i przeprowadzą protest w całej prowincji niezależnie od proponowanych przez rząd przepisów antystrajkowych.
Kanada podniosła stopy, ale mniej niż oczekiwano
Rynkowymi nastrojami w ostatnim czasie sterują domysły, prognozy, oczekiwania i nadzieje na wyhamowanie tempa podwyżek stóp procentowych przez banki centralne. Nadzieje na mniejsze ruchy stóp podsycił właśnie bank centralny Kanady. Te nadzieje wiążą się z obawami o recesję. Wpływa to między innymi na kursy walut, w tym przede wszystkim notowania dolara.
Bank Kanady podniósł stopy procentowe, choć mniej, niż oczekiwano. Miało być o 75 punktów bazowych, jest ruch o 50 punktów w górę. Główna stopa wynosi tam teraz 3,75 proc., w ciągu roku wzrosła o 350 punktów bazowych (z 0,25 proc.). Dlaczego to ważne? Bo może być wskazówką co do ruchów innych takich instytucji, w tym przede wszystkim Fedu, amerykańskiego banku centralnego.
Ważna jest nie tylko decyzja Kanadyjczyków, ale i jej uzasadnienie. Wcześniej, jak (niemal) wszyscy, Kanada podnosiła stopy, by zwalczać silny wzrost cen. Inflacja sięgnęła poziomu najwyższego od 40 lat, czyli 8,1 proc., w czerwcu tego roku, później zaczęła spowalniać. We wrześniu było to już 6,9 proc. (choć liczono na mocniejsze wyhamowanie). W całym cyklu (od marca) Bank Kanady podnosił stopy sześć razy.
Inflacja w Kanadzie nadal wyraźnie przekracza cel inflacyjny banku centralnego (przedział 1-3 proc.) Dlatego spodziewano się, że i tym razem stopy pójdą w górę, do tego wyraźnie. Dlaczego tak się nie stało?
Bank w swoim komunikacie wyjaśnia, że spodziewa się spowolnienia inflacji globalnie, wraz z hamowaniem gospodarek - w Stanach Zjednoczonych (bez wzrostu PKB przez większą część roku) i strefie euro (spadek PKB w nadchodzących kwartałach), także Chiny będą mierzyć się z wyzwaniami. Według Banku Kanady wzrost globalnego PKB zwolni do około 1,5 proc. w przyszłym roku.
W samej Kanadzie też ma być wyraźnie gorzej i gospodarka w 2023 roku ma urosnąć o mniej niż 1 proc. - na ten spodziewane jest 3,25 proc. wzrostu. "Skutki niedawnych podwyżek stóp procentowych przez Bank stają się widoczne we wrażliwych na stopy procentowe obszarach gospodarki: gwałtownie spadła aktywność mieszkaniowa, a wydatki gospodarstw domowych i przedsiębiorstw słabną. Również spowolnienie popytu międzynarodowego zaczyna ciążyć na eksporcie" - pisze bank w komunikacie. Podkreśla w nim jednocześnie, że inflacja pozostaje na tyle podwyższona, szczególnie jej kategorie bazowe (czyli nie ceny energii czy żywności), że stopy trzeba będzie jeszcze podnosić. Wzrost cen powinien już jednak hamować. I to widać w projekcji banku.
opracował Tomasz Piwowarek
Comment (0)