•   Thursday, 28 Mar, 2024
  • Contact

W Kanadzie nawet konserwatyści są postępowi

Marcin Ursyński

Nowy lider kanadyjskich konserwatystów ma rzucić wyzwanie liberalnemu premierowi Justinowi Trudeau. Problem w tym, że przedstawiany jako „prawicowy populista” Pierre Poilievre sam w wielu kwestiach ma typowo postępowe poglądy. To efekt blisko sześciu dekad ciągłych porażek prawicy w Kanadzie, nie mogącej powstrzymać lewicowo-liberalnej hegemonii kulturowej.

Poilievre wygrał we wrześniu wybory o funkcję przewodniczącego Konserwatywnej Partii Kanady (CPC), w których właściwie nie miał poważnej konkurencji. Otrzymał w nich bowiem dokładnie 68,15 proc. głosów, podczas gdy drugi najmocniejszy kandydat mógł liczyć na poparcie nieco ponad 16 proc. Tym samym Poilievre stał się pierwszym liderem kanadyjskich konserwatystów, który został wybrany już w pierwszej turze głosowania.

 Wolność przede wszystkim

Nowy szef CPC szedł po przywództwo w partii z programem, który promował konsekwentnie od kilkunastu lat. 43-letni polityk pierwszy raz został bowiem wybrany do kanadyjskiego parlamentu w 2004 roku i zasiada w nim już swoją siódmą kadencję. Jest powszechnie uznawany za polityczne dziecko Stephena Harpera, pełniącego funkcję premiera w latach 2006-2015. Poilievre wpierw był ministrem bez teki w jego rządzie, a w latach 2013-2015 kierował resortami do spraw reform demokratycznych oraz zatrudnienia i rozwoju społecznego. Od zwycięstwa Trudeau w 2015 roku był natomiast ministrem finansów w gabinecie cieni swojego ugrupowania.

Poilievre w partyjnej kampanii przedwyborczej przede wszystkim zapowiedział odsunięcie od władzy Liberalnej Partii Kanady, nazywając rząd Trudeau „zmęczonym” i „pozbawionym kontaktu z ludźmi”. Zwracał zresztą uwagę na rosnące koszty życia Kanadyjczyków, którym coraz trudniej jest kupić benzynę, opłacić podstawowe rachunki czy kupić własny dom. Remedium na te problemy mają być obniżki podatków, dlatego lider konserwatystów w pierwszym powyborczym przemówieniu wezwał liberalnego premiera do powstrzymania się od nakładania nowych danin. Same zjawisko inflacji w Kanadzie od dłuższego czasu nazywał zaś „justinflacją”.

W tym postulacie zawiera się clou poglądów Poilievre’a. Zawsze był on zwolennikiem ograniczonego rządu, cięcia podatków dochodowych i płacowych, a także obniżki cen na węgiel właśnie przez likwidację nałożonych na niego danin. Nowy przewodniczący CPC uważa, że w ten sposób jego ugrupowanie może stać się „partią klasy robotniczej”, co może przypominać analogiczną koncepcję zyskującą na popularności wśród polityków amerykańskiej Partii Republikańskiej czy brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Nie trzeba jednak szukać podobnych przykładów zagranicą – w samej Kanadzie podobną politykę prowadzi Doug Ford, premier najludniejszej w kraju prowincji Ontario.

Poza tym Poilievre chętnie sięga po retorykę wolnościową, wzywając do „zwrócenia Kanadyjczykom kontroli nad ich własnym życiem”. Na początku roku poparł głośne protesty spod znaku „konwoju wolności”, czyli blokady kanadyjskich miast w proteście przeciwko obowiązkowym szczepieniom przeciwko koronawirusowi. Ponadto krytykował Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, uznając je za „wielką i fantazyjną konferencję miliarderów” i zapowiadając wyrzucenie ze swojego przyszłego rządu ministrów chcących wziąć udział w tym wydarzeniu.

Głównie z powyższych powodów szef CPC doczekał się już opinii „populisty XXI wieku” i „zwolennika teorii spiskowych”. Nie tylko zresztą on, bo wśród konserwatywnych posłów bez problemu można znaleźć osoby krytykujące światowe elity ekonomiczne. Jeden z parlamentarzystów twierdzi nawet, że blisko połowa gabinetu Trudeau znajduje się pod kontrolą Światowego Forum Ekonomicznego. Na tych przykładach widać zresztą sporą zmianę w dyskursie partii konserwatywnej, która pod wodzą swojego poprzedniego przewodniczącego, Erina O’Toole’a, chciała przejąć wyborców liberałów poprzez upodobnienie się do nich.

Postępowy konserwatysta

To jednak nie oznacza, że Poilievre zamierza w pełni kwestionować nieudolną politykę swojego poprzednika. Jest on bowiem zwolennikiem zachowania największych ideologicznych i zarazem prawnych osiągnięć liberałów. Deklaruje się jako zwolennik małżeństw homoseksualnych, choć kilkanaście lat temu głosował przeciwko ich legalizacji. Od tego czasu miał jednak „wiele się nauczyć”, dlatego obecnie uważa ich istnienie jako „sukces” swojego kraju. Podobnie ma się rzecz z podejściem do aborcji. W przeszłości głosował za kryminalizowaniem przymuszania do przerwania ciąży, natomiast teraz sprzeciwia się zakazowi aborcji selektywnej ze względu na płeć dziecka.

Krytyka Światowego Forum Ekonomicznego w Davos nie przeszkadza mu w popieraniu rozwiązań, które jednoznacznie kojarzą się z agendą postępowców uczestniczących w tego typu wydarzeniach. Tym samym Poilievre opowiada się za realizacją polityki klimatycznej ograniczającej emisję dwutlenku węgla i wykorzystującej ekologiczne technologie do zaspokajania potrzeb energetycznych. Upatruje w tym zresztą zysków dla swojego kraju, kładąc nacisk na rozwój przemysłu motoryzacyjnego w zakresie produkcji samochodów elektrycznych.

Z Trudeau łączy go także podejście do imigracji. Kanada jest obecnie jednym z najbardziej multikulturowych państw szeroko pojętego Zachodu, a w miastach pokroju Toronto obcokrajowcami jest już ponad połowa mieszkańców. Poilievre, którego żona jest zresztą imigrantką z Wenezueli, nie zamierza jednak tego w żaden sposób zmieniać. Wręcz przeciwnie, jednym z jego sztandarowych postulatów jest usprawnienie procedur wydających imigrantom pozwolenia na pracę, w tym również szybsze uznawanie ich kwalifikacji zawodowych oraz finansowanie edukacji w celu ich podwyższenia.

Sześć dekad liberalnej hegemonii

Jak widać postulaty nowego szefa kanadyjskich konserwatystów są specyficzną mieszanką haseł wolnościowych i postępowych. Trudno się jednak temu dziwić, bo Kanada według amerykańskiego magazynu „The American Conservative” od blisko sześciu dekad jest areną kolejnych zwycięstw lewicowo-liberalnego establishmentu. Dzięki temu posiada on kluczowy wpływ na tamtejsze społeczeństwo, Proces ten rozpoczął zresztą ojciec Trudeau, stąd też jest on nazywany często „trudeaumanią”.

Liberalne kanadyjskie elity stworzyły w ten sposób rozległe struktury, które można uznać za społecznie liberalne i ekonomicznie konserwatywne. Ich podstawową cechą jest splot różnych interesów na styku polityki, gospodarki, sądownictwa, szkolnictwa, korporacji i biurokracji. Do tego dochodzi oczywiście liberaln a popkultura, wzmacniająca postawy konsumpcjonistyczne i tym samym zdaniem czasopisma, w ten sposób Kanada stała się tak naprawdę postdemokracją, w której w życiu społeczno-ekonomicznym nie odgrywają żadnej roli podziały na prawicę i lewicę.

„The American Conservative” przypomina dodatkowo, że kanadyjskie społeczeństwo zawsze cechowało się dużą posłusznością wobec rządu, co znacząco różniło je od Stanów Zjednoczonych. W przeszłości oznaczało to podporządkowanie się konserwatywnym władzom, natomiast obecnie ślepe podążanie za postępową agendą Trudeau. Poilievre można uznać z tego powodu za typowy wytwór ostatnich sześciu dekad kanadyjskiego liberalizmu, wobec którego konserwatywna prawica nie miała żadnych przekonujących argumentów, bo w porównaniu do Ameryki nie wytworzyła konkurencyjnych struktur czy mediów.

Marcin Ursyński

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: