Na naszych oczach toczą się trzy równoległe wojny

Ta trzecia może okazać się kluczowa

Minął 24 sierpnia. To niezwykle ważna i symboliczna data. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze tego dnia przypada Dzień Niepodległości Ukrainy, a po drugie – minęło dokładnie pół roku, od kiedy Rosja zaatakowała naszych wschodnich sąsiadów.
Dr Witold Sokała przekonuje, że to pół roku nauczyło nas paru ważnych rzeczy.
– Po pierwsze, że Rosja jest mniej racjonalna i dużo słabsza, niż dość powszechnie zakładano przed 24 lutego. Po drugie, że polityczny Zachód jest jednak bardziej zdeterminowany w obronie swoich fundamental- nych interesów, i mimo wszystko bardziej solidarny, niż można się było obawiać. No i po trzecie, że zachodnia technika wojskowa i sposób prowadzenia wojny, także tej w cyberprzestrzeni, jednak góruje nad swymi wschodnimi odpowiednikami – wylicza wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach.

Sankcje działają. Rosja pędzi ku upadkowi
Dr Sokała zaznacza, że w konsekwencji tych trzech nauk zobaczyliśmy, że mamy zupełnie nowe środowisko bezpieczeństwa globalnego, w którym biegunami są Waszyngton i Pekin, zaś siła militarna powróciła do łask jako oczywiste narzędzie "kontynuowania polityki innymi środkami". – Dyplomacja natomiast nadaje się nie tyle do wypracowywania satysfakcjonujących wszystkie strony kompromisów, jak uważali idealiści, ile do maskowania realnych zamiarów – dodaje ekspert.

Trzy równoległe wojny
Zdaniem dr Sokały tak naprawdę na naszych oczach toczą się obecnie trzy równoległe wojny. Ta najbardziej widoczna, na froncie, pomiędzy armią ukraińską a wojskami rosyjskiego agresora, coraz bardziej ma charakter walki na wyczerpanie.
– Udana, przełomowa ofensywa którejś ze stron wydaje się obecnie niezbyt realna, choć próby pewnie zostaną niebawem podjęte, trwa wszak solidne przygotowanie artyleryjskie i logistyczne. Rozstrzygnięcie chyba jednak nie nastąpi bezpośrednio na froncie, raczej na zapleczu, i będzie zależeć od tego, czyja gospodarka i czyje społeczeństwo okaże się bardziej odporne na ogromne, ponoszone straty – uważa ekspert.

– Patrząc na to co się dzieje, spodziewam się w tym zakresie sukcesu Ukrainy. Morale narodu jest bowiem bardzo wysokie, czego nie można powiedzieć ani o Rosjanach, ani o ludności tzw. separatystycznych republik powołanych pod osłoną rosyjskich bagnetów – dodaje.
Kreml może urwać się ze stryczka
Zdaniem dr Sokały z tym związana jest wojna numer dwa – ta informacyjna.
– Rosyjska szansa na ewentualny sukces leży w dużej mierze właśnie tutaj. Jeśli zmęczony i ogłupiony propagandą Zachód odpuści sobie wspieranie Ukraińców i spróbuje wrócić do robienia interesów ze zbrodniczym reżimem, to Kreml może urwać się ze stryczka, w który sam wpakował szyję. I na to Rosja gra bardzo wyraźnie – mówi.
– Temu służą i szantaże energetyczne, i próby dorobienia Ukraińcom gęby "terrorystów", i wygrywanie sprzeczności pomiędzy zachodnimi sojusznikami oraz sypanie im piasku w tryby, gdzie się tylko da. No i nieustająca, szeptana propaganda milionów płatnych trolli i gratisowych "pożytecznych idiotów": że Zachód jest słaby (fizycznie i moralnie), a Rosja silna, że sankcje nie działają, że za wojnę i jej krwawe ofiary odpowiada NATO, bo nie szanowało rosyjskich interesów, że Europejczycy zamiast z USA i Ukrainą, powinni trzymać z Rosją, i tak dalej – wylicza.
Ekspert zaznacza, że w tym kontekście warto też, co oczywiste, postrzegać i zamach na Darię Duginę (czyli wysoce prawdopodobną prowokację rosyjskich służb specjalnych), i niedawny manifest Narodowej Armii Republikańskiej (która też może się okazać kreacją Federalnej Służby Bezpieczeństwa, mającą na celu skompromitowanie i rozbicie potencjalnej opozycji).
– Swoją drogą, ponieważ występujący jako medialna twarz tej tajemniczej formacji Ilia Ponomariow przebywa na emigracji właśnie w Ukrainie, władze w Kijowie mają twardy orzech do rozgryzienia – zauważa wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach.

Kluczowa wojna między Zachodem a Chinami

Trzecia wielka wojna, która jak twierdzi dr Sokała, może okazać się kluczowa, choć jest najmniej dostrzegalna gołym okiem, toczy się tymczasem między Zachodem a Chinami. I na razie – jest wojną nerwów.
– Pekin prawdopodobnie dał Moskwie ciche przyzwolenie na otwartą agresję, a może nawet nieco ją sprowokował, traktując wydarzenia w Ukrainie jako swoiste laboratorium. I teraz obserwuje, wyciągając wnioski dla swojej przyszłej polityki względem Tajwanu. Na razie chyba są mocno niejednoznaczne: stąd chińska ostrożność i powściągliwość. Ale i tak Pekin zyskuje, bo jest bliski sprowadzenia Rosji do pozycji wasala, w pełni od siebie uzależnionego. Takiej trochę większej Korei Północnej – przekonuje ekspert.
Jednocześnie dr Sokała podkreśla, że Rosja jeszcze ma szanse zawrócić z równi pochyłej, choć maleją one z każdym dniem. Wymagałoby to zapewne zmiany władzy – w sensie personalnym – ale też radykalnej zmiany polityki.
– Jeśli nawet nie co do celów, to przynajmniej metod. Oferta, którą niedawno złożył Rosjanom i reszcie świata Ilia Pono- mariow, to raczej jeszcze nie to, jest po prostu dramatycznie niewiarygodna. Ale pewnie będą kolejne. Któraś okaże się skuteczna, i być może reżim Putina albo nagle padnie, albo przynajmniej ulegnie głębokiemu, wewnętrznemu przetasowaniu. Przy czym "głębokie" oznacza tu gotowość do bezwa- runkowego wycofania wojsk z okupowanych ziem ukraińskich i zaprzestania wrogich akcji ofensywnych przeciw krajom NATO – mówi dr Sokała.

Wszystko jest możliwe?
Co ważne, zdaniem eksperta, nawet jeśli dziś wydaje się to mało realne, to jutro może być inaczej.
– Przypomnę, że w zgodę Kremla na rozwiązanie Układu Warszawskiego i wycofanie armii radzieckiej z Polski, NRD czy Węgier też pod koniec lat 80. mało kto wierzył. A jednak – stało się. Lanie w sensie wojskowym i wywiadowczym plus krach gospodarczy i widmo zaburzeń społecznych wymusza czasami na politykach, nawet autorytarnych, bardzo dużą elastyczność. Oby i tym razem. I oby możliwie szybko. Życzę tego nam, Ukrainie i samej Rosji.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: