Nie zaleca się podróży na wschód

Zakazany wschód

MSZ odradza wszelkie podróże do Rosji i Białorusi; ministerstwo rekomenduje Polakom, aby wracali z obu tych krajów dostępnymi środkami transportu — komercyjnymi i prywatnymi.

W komunikacie resortu napisano, że w związku z sytuacją na Ukrainie i zawieszeniem połączeń lotniczych między Polską i Rosją oraz bardzo ograniczonymi możliwościami podróży powrotnej do Polski drogą lądową, MSZ odradza wszelkie podróże do Rosji. Resort prosi o śledzenie komunikatów na stronie resortu oraz na stronach placówek polskich w Rosji i zgłaszanie swojego pobytu w systemie "Odyseusz".
Ponadto MSZ odradza obywatelom polskim również wszelkie podróże do Białorusi. W razie drastycznego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa, zamknięcia granic czy innych nieprzewidzianych sytuacji ewakuacja może okazać się znacznie utrudniona lub nawet niemożliwa — podkreślono w komunikacie resortu.
Poinformowano, że obecnie na granicy polsko-białoruskiej działają dwa przejścia graniczne dla ruchu osobowego: Bobrowniki – Berestowica oraz Terespol-Brześć. Ponadto działa przejście graniczne obsługujące wyłącznie ruch towarowy: Koroszczyn (Kukuryki) – Kozłowicze.
MSZ podkreśla, że osoby przebywające w Białorusi powinny bezwzględnie: zarejestrować się w systemie Odyseusz oraz na bieżąco śledzić informacje MSZ na profilach placówek RP w mediach społecznościowych, oraz na stronach internetowych.
Polskim obywatelom pozostającym w Rosji i Białorusi MSZ rekomenduje opuszczenie terytorium tych państw dostępnymi środkami komercyjnymi i prywatnymi.
"Ludzie wyrzucali bagaże, by weszło więcej uchodźców"

 

39-letnia Julia z Zaporoża po blisko trzech dobach dotarła do Polski. W czwartek zatrzymała się w punkcie recepcyjnym w Tomaszowie Lubelskim.  
Julia z Zaporoża niedawno rzuciła pracę, żeby pracować jako stewardesa. Zabrakło jej jednego dnia, by móc oficjalnie aplikować na stanowisko. Plany pokrzyżowała jej wojna.  
– Z wykształcenia jestem tłumaczem języka angielskiego, ale niedawno rzuciłam pracę, żeby pracować jako stewardesa. Zrobiłam już wszystkie badania lekarskie. Zabrakło mi tylko jednego dnia, żeby dostać wszystkie potwierdzenia i móc oficjalnie aplikować na stanowisko – wyjaśnia kobieta.
— Na peronie dochodziło do szarpanin. Ludzie wyrzucali nawet przez okna bagaże, żeby więcej uchodźców się zmieściło — relacjonuje sytuację na dworcu kolejowym w Kijowie.
Kobieta postanowiła opuścić swój kraj. – O wyjeździe z Ukrainy zdecydowałam po tym, jak zatrzęsły się szyby w moich oknach – mówi.
Punkt recepcyjny dla uchodźców z Ukrainy działa na terenie hali sportowej. Przed budynkiem po prawej stronie jest plac zabaw, na którym bawią się dzieci. Wchodząc do ośrodka, w wąskim korytarzu uchodźcy uzupełniają formalności. Przebijając się przez tłum osób z dziećmi, walizkami, zwierzętami dociera się do sali sportowej, gdzie jedno obok drugiego ustawione są setki łóżek. Na prawie wszystkich pozostawione są torby i bagaże uchodźców. Jednak niewiele osób odpoczywa. Większość matek spaceruje z dziećmi albo je karmi. Niektórzy rozmawiają ze sobą po ukraińsku, jedząc przy stołach. Ktoś wraca w klapkach i z ręcznikiem w ręku spod prysznica. W kąciku zabaw dla dzieci 3-letni chłopczyk układa puzzle.
Przepełnione pociągi z uchodźcami
Na dworcu kolejowym w Kijowie udało się jej wejść dopiero do drugiego pociągu, który podjechał. – Na peronie dochodziło do szarpanin. Ludzie wyrzucali nawet przez okna bagaże, żeby więcej uchodźców się zmieściło – relacjonuje Julia.
Zapytana o to, jak wyglądała sytuacja w Zaporożu i okolicach odpowiada, że ludzie byli bardzo przestraszeni, ale też zmęczeni ze względu na to, że nie śpią po nocach, bo co chwilę wyją syreny i muszą schodzić do schronów.
– Aby wypłacić gotówkę z bankomatu, czeka się godzinę. W mieście czynnych jest tylko kilka aptek, a kolejka sięga nawet 100 osób. Sklepy są jeszcze czynne, ale niektórzy sprytni sprzedawcy podnoszą ceny dwu-, trzykrotnie. Prowiant o dłuższym terminie ważności jest dostępny, ale żeby kupić świeży chleb, to trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, by trafić akurat na dostawę – opisuje 39-latka.
Przyznaje, że na początku wojny była bardzo zdezorientowana i nie wiedziała, co ma robić. W punkcie wojskowym, na który natrafiła, zapytała, czy może się zaciągnąć do wojska. – Żołnierze powiedzieli, że wolontariuszy na razie nie przyjmują, ale mogę się stawić rano. Pomyślałam, że nie mogę przyjść jutro, bo przecież mam umówiony od półtora miesiąca manicure – wspomina Julia. Po chwili zdała sobie sprawę z tego, że to nic w obliczu zagrożenia.
Wróciła do swojego mieszkania osiem km od lotniska w Zaporożu, które zostało zbombardowane.  
Zabrała ze sobą dużą walizkę, w której — jak wylicza — są głównie ubrania, laptop i aparat fotograficzny, bo robienie zdjęć jest jej pasją. – Jako typowa dziewczyna ubolewam, że nie zabrałam ze sobą sukienek czy obcasów, ale kiedy zdajesz sobie sprawę, że chodzi o twoje życie, to inne rzeczy nie mają znaczenia. Chociaż przyznaję, że zdążyłam wziąć sprzęt do manicure – mówi z uśmiechem Julia.
Od rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainę lubelskie przejścia graniczne z Ukrainą przekroczyło prawie 1000 000 osób. W woj. lubelskim działa przy granicy osiem punktów recepcyjnych: w Dorohusku, Dołhobyczowie, Lubyczy Królewskiej, Horodle, Chełmie, Hrubieszowie, Tomaszowie Lubelskim i Zamościu. W punktach recepcyjnych osoby mogą odpocząć, zjeść posiłek, skorzystać z pomocy medycznej, a także, jeśli wyrażą taką wolę — uzyskać skierowanie do jednego z ośrodków dla osób uciekających z Ukrainy i bezpłatny transport do niego.
Rosyjska turystyka upadnie?
Inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że największe na świecie państwo zostało objęte sankcjami gospodarczymi, które m.in. zakazują wlatywania w przestrzeń powietrzną wielu państw, szczególnie europejskich. W odwecie Rosja dla tych krajów wprowadziła identyczne zakazy, co znacznie utrudni podróżowanie. Jak się jednak okazuje, klienci biur podróży nie są zainteresowani wycieczkami do Rosji. Zatem czy rosyjska turystyka upadnie?
W związku z inwazją Rosji na Ukrainę wielu touroperatorów organizujących wycieczki do tego kraju zdecydowało się na wycofanie ich ze swojej oferty.
Wszystkie rosyjskie linie lotnicze mają zakaz przelatywania nad przestrzenią powietrzną państw Unii Europejskiej. Podobne obostrzenia wprowadziły również niektóre państwa spoza UE, m.in. Albania i Czarnogóra. W odwecie Rosja dla tych krajów wprowadziła identyczne zakazy. Spowodowało to, że przemieszczanie się samolotem do tego państwa stało się wyjątkowo trudne.
Jednak nie tylko kwestie "techniczne" utrudniające podróż do tego kraju zniechęcą turystów do odwiedzenia Rosji. Już teraz wyraźnie widać niechęć niemal do wszystkiego, co rosyjskie — restauracje wykreślają ze swojego menu ruskie pierogi, a w ich miejsce pojawiają się pierogi ukraińskie
Wielu touroperatorów zdecydowało się na wycofanie ze swojej oferty wycieczek do Rosji. Niektórzy z nich zareagowali bardzo szybko, bo jeszcze w pierwszy dzień ataku na Ukrainę.
Prawie wszyscy klienci, którym anulowaliśmy wyjazd do Rosji w tym roku, deklarują, że nie mają zamiaru tam podróżować i zmieniają swoje rezerwacje na inne kierunki — informuje rzecznik Wioletta Drozdowska- Malicka z Albatros Travel.
Piotr Henicz, wiceprezes Biura Podróży ITAKA podkreśla, że Rosja to bardzo atrakcyjny kierunek turystyczny, ale nie wiadomo, kiedy Polscy turyści tam powrócą. — To niezwykły kraj, rozległy i bogaty w piękno przyrody, skarby sztuki i kultury, niewątpliwie bardzo atrakcyjny dla turystyki. Niestety nie możemy myśleć o Rosji jako o destynacji turystycznej w oderwaniu od ostatnich wydarzeń — tłumaczy.
Natalia Gomułka

***
Rosjanie wylatują z Moskwy
Trwająca kolejny tydzień inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że na największe państwo świata zostały nałożone liczne sankcje gospodarcze. Dotyczą one m.in. zakazu wlatywania w przestrzeń powietrzną wielu państw, zwłaszcza w Europie. Jest jednak mały wyjątek, a mianowicie linia Air Serbia, która nadal może latać do Rosji. Mimo bardzo wysokich cen biletów, są one szybko wyprzedawane. Wielu Rosjan zaczęło bowiem opuszczać swój kraj. W tym tygodniu do Rosji z Serbii ma odlatywać niemal dwukrotnie więcej samolotów niż obecnie. Ich liczba zwiększy się dzięki temu z 8 do 15. Air Serbia jest jedną z dwóch europejskich linii lotniczych, które mogą obecnie legalnie podróżować do Rosji. Drugą jest Belavia z Białorusi.
 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: