Niekończący się mit „bogatych, którzy stają się bogatsi”

Biedni stają się biedniejsi?

Klasyczna opowieść o „bogatych, którzy stają się bogatsi, a biedni biedniejsi” nigdy się nie starzeje. Nie- dawno opublikowany raport „Takers Not Makers” organizacji Oxfam podsyca ideę, że majątek miliarderów gwałtownie rośnie, podczas gdy bie- dni stają się biedniejsi.
Twierdzą, że poziom ubóstwa prawie się nie zmienił od 1990 r. i że 60 procent majątku miliarderów jest „zabierane”, a nie zarabiane, argumentując, że najbogatsi muszą ponosić koszty „sprawiedliwości ekonomicznej” za pomocą różnych środków, w tym wysokich podatków. Argument ten nie jest niczym nowym — opiera się na błędzie sumy zerowej, który zakłada, że ​​majątek jednej osoby musi być kosztem innej, ignorując rzeczywistość, że wzrost gospodarczy zwiększa majątek dla wszystkich.

Pomimo powszechnego przekonania, że ​​bogaci stają się bogatsi, a biedni biedniejsi, twierdzenie to jest nie tylko błędne pod względem ekonomicznym, ale także nieprawdziwe pod względem faktycznym. Wykorzystując dane z dokumentu roboczego The Mercatus Center „Nierówności dochodowe w Stanach Zjednoczonych”, możemy pokazać, jak wady danych o nierównościach często wyolbrzymiają problem, zbadać, dlaczego twierdzenie, że biedni stają się biedniejsi, jest niedokładne, podkreślić, dlaczego kształtowanie polityki wokół urazy i zazdrości wobec bogatych wyrządza więcej szkody niż pożytku oraz pokazać, dlaczego prawdziwe rozwiązanie leży w zajmowaniu się podstawo- wymi przyczynami nierówności poprzez możliwości sektora prywatnego, a nie interwencję rządu.

Zrozumienie danych o          nierównościach: problem pomiaru i to, co zostało pominięte
Pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać podczas badania nierówności dochodów, jest to, że badania często wyolbrzymiają dysproporcje z powodu wadliwych metod pomiaru. Dwa główne źródła danych — rejestry podatkowe i badania gospodarstw domowych — mają ograniczenia. Rejestry podatkowe dokładnie rejestrują osoby o wysokich dochodach, ale pomijają osoby o niskich do- chodach, które nie składają zeznań podatkowych, podczas gdy badania gospodarstw domowych zaniżają rzeczywisty dochód osób o wysokich dochodach, zniekształcając szacunki nierówności. Ponadto wiele badań ignoruje transfery rządowe, takie jak Social Security, Medicaid, Earned Income Tax Credit i inne, które znacznie zmniejszają nierówności. Czytelnicy powinni być świadomi tych problemów pomiarowych i transferów rządowych, aby nie dać się wprowadzić w błąd niekompletnymi lub przesadzonymi narracjami o nierównościach.

Inną wadą badań nad nierównościami jest ignorowanie rekompensat pozapłacowych, takich jak ubezpieczenie zdrowotne, świadczenia emerytalne i premie. Jest to szczególnie ważne, ponieważ rekompensaty pozapłacowe znacznie wzrosły od 1950 r., wzrastając z zaledwie 5 procent do prawie 20 procent całkowitego wynagrodzenia pracownika. Ponieważ wielu pracowników o niższych dochodach otrzymuje znaczną część swoich zarobków w postaci świadczeń, a nie pensji, pominięcie ich pomija wsparcie finansowe i dobrobyt ekonomiczny, jakie zapewniają te świadczenia. Ponadto, po uwzględnieniu świadczeń rządowych, takich jak Social Security, Medicaid i ulgi podatkowe, mierzona luka dochodowa zmniejsza się o około 11 punktów procentowych. Redystrybucja znacznie zmniejsza nierówności, przynajmniej w krótkim okresie. Gdyby w badaniach nierówności uwzględniono rekompensaty pozapłacowe i świadczenia rządowe, zmierzona luka prawdopodobnie zmniejszyłaby się jeszcze bardziej, dając pełniejszy i dokładniejszy obraz dystrybucji dochodów.

Obalanie mitu: dlaczego stwierdzenie, że biedni stają się biedniejsi,  jest nieprawdziwe
Głównym powodem, dla którego nierówności dochodowe wydają się wzrastać, jest nie tylko to, że bogaci zarabiają więcej, ale także znaczące zmiany kulturowe w wielkości gospodarstw domowych i wzorcach małżeństw, które wpływają na sposób pomiaru nierówności. W przeszłości większe gospodarstwa domowe z wieloma osobami zarabiającymi pomagały zrównoważyć różnice w dochodach, podczas gdy obecnie mniej osób zawiera związki małżeńskie, więcej osób żyje samotnie, a liczba gospodarstw domowych z jednym rodzicem wzrosła. W rezultacie więcej gospodarstw domowych polega na jednym dochodzie zamiast łączyć zarobki, przez co dochód gospodarstwa domowego wydaje się niższy, nawet jeśli indywidualne płace pozostały stabilne.

Ponadto osoby o wysokich dochodach coraz częściej zawierają małżeństwa ze sobą (trend znany jako kojarzenie asortatywne), podczas gdy osoby o niższych dochodach częściej pozostają singlami lub poślubiają osoby o niższych dochodach. To koncentruje bogactwo w parach o wysokich dochodach i sprawia, że ​​nierówności na poziomie gospodarstwa domowego wydają się większe, niż są w rzeczywistości. Jeśli wielkość gospodarstwa domowego jest jednym z głównych sposobów pomiaru nierówności, to naturalnie dane będą sprawiać wrażenie, że nierówności gwałtownie wzrosły, gdy w rzeczywistości odzwierciedlają się zmiany w strukturze gospodarstwa domowego. Nie zawsze jest to tak proste, jak stwierdzenie, że „bogaci po prostu zarabiają więcej”. Aby naprawdę zrozumieć nierówność, musimy przyjrzeć się sposobowi pomiaru danych i temu, jakie zmiany społeczne wpływają na te liczby, zamiast zakładać, że przepaść między bogatymi i biednymi rośnie wyłącznie z powodu różnic w płacach. To prowadzi nas do jednego z największych czynników napędzających lukę płacową — wykształcenia i poziomu umiejętności.
Jak widać na rysunku 9, rozkłady płac wśród pracowników (logarytmiczny), 1980 vs. 2016, podczas gdy płace wzrosły dla wszystkich pracowników, najlepiej zarabiający odnotowali znacznie większe wzrosty. Prawa strona krzywej rozkładu płac (reprezentująca wysoko zarabiających) przesunęła się znacząco w 2016 r., podkreślając, że najlepiej zarabiający odnotowali znacznie większy wzrost płac niż niżej zarabiający. Nawet wśród pracowników z niższym poziomem wykształcenia płace nadal rosły, ale nie tak bardzo, jak w przypadku osób z wyższymi stopniami naukowymi i specjalistycznymi umiejętnościami. To wzmacnia fakt, że wykształcenie i poziom umiejętności — a nie tylko dysproporcje w dochodach — są głównymi czynnikami nierówności, ponieważ wysoko wykwalifikowani pracownicy są nagradzani w dzisiejszej gospodarce, podczas gdy prace wymagające niższych kwalifikacji stały się mniej wartościowe. Praca Mercatusa „Income Inequality in the United States” dostarcza jasnych dowodów na to, że zarówno bogaci, jak i biedni stają się bogatsi, ale w różnym tempie, co sprawia, że ​​istotne jest zrozumienie, dlaczego tak się dzieje w szerszej debacie na temat nierówności dochodów. Wraz ze wzrostem popytu na wysoko wykwalifikowaną siłę roboczą, absolwenci szkół wyższych i pracownicy wyspecjalizowani odnotowali znacznie większy wzrost płac niż osoby bez dyplomów. Dowodzi to, że nierówności dochodów pogłębiły się nie dlatego, że biedni zarabiają mniej, ale raczej dlatego, że osoby o wysokich dochodach gromadzą bogactwo w szybszym tempie ze względu na rosnące zyski z edukacji i specjalistycznych umiejętności. Zamiast pytać, jak możemy zabrać bogatym, aby dać biednym, ważniejsze pytanie brzmi, jak możemy przyspieszyć wzrost dochodów osób o niższych dochodach, aby odzwierciedlić szybsze zyski widoczne u góry, co zbadamy dalej.

Karanie bogatych nie naprawi  nierówności — rozszerzenie  możliwości ekonomicznych naprawi
Jeśli wykształcenie i poziom umiejętności są głównymi czynnikami napędzającymi nierówności dochodów, to rozwiązanie powinno skupić się na rozszerzaniu możliwości, a nie karaniu sukcesu poprzez wymuszoną redystrybucję. Narracja „bogaci stają się bogatsi, a biedni biedniejsi”, podsycana przez raporty takie jak „Takers Not Makers”, nadmiernie upraszcza nierówności i promuje politykę opartą na urazie, a nie rzeczywiste rozwiązania. Jak pokazuje dokument roboczy Mercatus, nierówność jest często błędnie przed- stawiana, a osoby o wysokich dochodach odnotowują szybszy wzrost płac z powodu różnic w wykształceniu i umieję- tnościach — a nie dlatego, że biedni stają się biedniejsi. Polityka, która oczernia osoby o wysokich dochodach poprzez wysokie podatki i redystrybucję, nie zajmuje się podstawowymi przyczynami nierówności i często wyrządza więcej szkody niż pożytku.

Prawdziwe rozwiązanie leży w możliwościach sektora prywatnego, a nie w interwencji rządu. Podejście wolnego rynku do mobilności gospodarczej kładzie nacisk na rozwijanie umiejętności i edukacji bez zależności od rządu, ponieważ samowystarczalność, a nie redystrybucja, prowadzi do trwa- łego dobrobytu. Programy rządowe tworzą zależność, podczas gdy rozwiązania rynkowe umożliwiają jednostkom zwiększenie ich potencjału zarobkowego poprzez możliwości i wysiłek. Podczas gdy przedsiębiorstwa, organizacje charytatywne i szkoły zawodowe już oferują edukację i rozwój siły roboczej, koszt rozszerzenia tych programów pozostaje barierą. Stworzenie odpowiednich zachęt — takich jak zmniejszenie obciążeń regulacyjnych i zachęt podatkowych — ułatwia i zwiększa opłacalność przedsiębiorstwom rozszerzanie programów szkoleń opartych na umiejętnościach i pomocy w opłacaniu czesnego. Zamiast skupiać się na redystrybucji, musimy nadać priorytet politykom, które zachęcają do prywatnych inwestycji w rozwój siły roboczej, dając osobom o niskich dochodach narzędzia do zdobywania umiejętności, awan- sowania po szczeblach kariery i zmniejszania nierówności.

Nierówności nie polegają na uniemożliwianiu bogatym stania się bogatszymi — chodzi o zapewnienie, że wszyscy pracownicy, niezależnie od poziomu dochodów, mają szansę na rozwój. Kiedy polityki są kształtowane przez urazę, a nie przez szansę, utrudniają postęp, zamiast pomagać potrze- bującym. Zamiast skupiać się na wyższych podatkach i redystrybucji rządowej, priorytetem powinno być umożliwienie jednostkom zdobycia umiejętności niezbędnych do konkurowania w zmieniającej się gospodarce. Celem nie jest obalenie bogatych, ale podniesienie tych na dole poprzez wspieranie systemu, który nagradza ciężką pracę, bu- dowanie umiejętności i możliwości ekonomiczne dla wszystkich.

Holly Jean Soto
American Institute for Economic Research

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: