Kulinarne oszustwa

Jak złe jedzenie udaje zdrowe?

Starasz się odżywiać zdrowo, a mimo to nie widzisz efektów nowej diety? Być może jest to sprawka produktów, które tylko udają zdrowe. Czy wiesz, które produkty najczęściej wywodzą nas w pole?
Podczas codziennych zakupów staramy się sięgać po produkty jak najbardziej przyjazne naszym organizmom, które miałyby zapewnić nam długie i zdrowe życie. Opakowania niektórych towarów wręcz krzyczą do nas, że to właśnie one są najzdrowszym wyborem z możliwych. Niestety, nie wszystkie z tych zapewnień są prawdziwe, a niektóre produkty to najprawdziwsze żywieniowe pułapki.
Nie takie ciemne pieczywo
W piekarniach wielu z nas niemal odruchowo sięga po ciemne pieczywo, uważając iż jest to jedyna zdrowa opcja. Niestety, nie jest to do końca prawdą. To, że chleb jest ciemny nie oznacza od razu, że jest zdrowy. Jego kolor może wynikać np. z dodatku karmelu lub kakao. I chociaż brzmi to jak ponury żart, warto wiedzieć, że oszczędnym producentom zdarza się stosować tego typu sztuczki. Jak się przed nimi bronić? W tym wypadku jedynym rozwiązaniem jest dokładne czytanie etykiet i zakup jedynie tego pieczywa, które zawiera w sobie mąkę żytnią, razową, graham lub tę z pełnego przemiału.

Omawiając kwestię zdrowego pieczywa, warto również zwrócić uwagę na tzw. chrupkie pieczywo. Czy te cienkie, przypominające tekturkę, listki mogą być niezdrowe? Okazuje się, że tak. Co prawda nie mają one wiele kalorii, ale za to zwykle powstają z wysoko przetworzonych produktów, które nie są najlepszym wyborem dla naszego organizmu. Co więcej, ten rodzaj pieczywa posiada wysoki indeks glikemiczny, co oznacza, że po jego zjedzeniu bardzo szybko znów jesteśmy głodni. Z pewnością nie o taki efekt nam chodzi, gdy jesteśmy na diecie.
Śniadaniowa pułapka
Jak zdrowo rozpocząć dzień? Na przykład miseczką musli polaną jogurtem. W końcu płatki, otręby, orzechy i owoce to kopalnia witamin. Jednak nie zawsze tak musi być. Zwłaszcza, gdy decydujemy się zjeść musli, którego nie przygotowaliśmy sami. W kupnych produktach znajdziemy sporą ilość składników słodzących oraz kandyzowane owoce, dosładzane syropem glukozowo-fruktozowym. W ten sposób, jedząc z pozoru zdrowe jedzenie, możemy nabrać dodatkowych kilogramów. Warto też zwracać uwagę na obecność utwardzanych tłuszczy roślinnych w zjadanych przez nas płatkach. Dzięki nim są one chrupiące, jednak ich spożywanie zdecydowanie odradzają dietetycy. Jeśli macie ochotę na musli, zdrowszą opcją będzie przygotowanie go samemu.

Warto również zwrócić uwagę na to jakim jogurtem polewamy nasze płatki. Produkty te uchodzą za zdrowe i faktycznie mogą takie być - pod warunkiem, że nie będą zawierać zbędnych dodatków. Niestety, wiele jogurtów to mieszanka kilku rodzajów cukrów, barwników, zagęszczaczy oraz innego rodzaju dodatków. Niekoniecznie pozytywnie wpływają one na nasze zdrowie.

Podobnie sprawy mają się z batonikami zbożowymi, które sprytnie udają zdrową przekąskę. Mogłoby im się to udać, gdyby nie obecność w ich składzie całej masy cukrów i tłuszczy, dzięki którym taki batonik może mieć tyle kalorii co naprawdę porządna kanapka.
 Sałatka pełna zdrowia?
Okazuje się także, iż niewinnie wyglądająca sałatka może stać się przyczyną wielu żywieniowych rozterek. Jeśli kupimy je w sklepie, oszczędzimy nieco czasu, jednak niekoniecznie zafundujemy sobie dietetyczny posiłek, gdyż analizując ich skład możemy się bardzo zdziwić. Dodawane do nich kawałki szynki, kurczaka lub tuńczyka nie zawsze są najlepszej jakość. Jednak nie to jest ich największym problemem. Możecie się zdziwić, jak wiele kalorii i niezdrowych dodatków mają dodawane do nich dressingi i sosy. Niestety, w ten sposób zdrowa przekąska traci swoje zalety, a nasze dietetyczne wysiłki mogą spełznąć na niczym.
 Łyk witamin
Jesteś pewny, że soki, które kupujesz są w stu procentach naturalne i idealnie zastąpią codzienną porcję owoców? Spójrz na etykietę. Jeśli zobaczysz na niej napis „nektar" lub „napój", dałeś się wywieść w pole. Soki owocowe lub warzywne nie mogą zawierać dodatku żadnych substancji - są w stu procentach tym, co otrzymalibyśmy, wyciskając je ręcznie w domu. W przypadku napojów i nektarów producent może dodać do nich dowolne substancje wzmacniające smak i zapach. Co gorsza, zawierają one również bardzo duże ilości substancji słodzących, takich jak cukier lub syrop glukozowo-fruktozowy. Wypijając litr nektaru, możemy dostarczyć naszemu organizmowi nawet 20 nadprogramowych łyżeczek cukru, które łatwo zmienią się w dodatkowe centymetry w talii.
Podstępna przekąska
Może się wydawać, że jedzenie owoców, pod jakąkolwiek postacią, nie może nam zaszkodzić. Niestety tak nie jest. Niektóre z dostępnych na rynku chipsów bananowych są smażone - zupełnie jak ich ziemniaczane odpowiedniki. To sprawia, że pół szklanki takich chipsów może mieć 200 kalorii i aż 10 gram tłuszczów nasyconych. Dodatkowo, proces smażenia pozbawia owoce wielu substancji odżywczych. Nasz organizm będzie nam zdecydowanie bardziej wdzięczny jeśli sięgniemy po pieczone przekąski lub świeże owoce.
Sloganem w klienta
Opisane powyżej produkty to tylko niektóre z pułapek zastawianych na nas przez producentów żywności. Czasem wystarczy zastanowić się nad dokładnym znaczeniem sloganów, pojawiających się w reklamach lub na plakatach. Warto dokładnie sprawdzić, cóż stoi za zapewnieniem, że produkt jest „naturalny", „zawiera pełne ziarno" jest „z dodatkiem witamin" lub „nie zawiera cukru". Stwierdzenia te są na tyle ogólne, że pozostawiają spore pole kreatywności producentów. Warto upewnić się, że rozumiemy te hasła tak samo, gdyż tylko w ten sposób możemy uniknąć wielu, kuchennych rozczarowań.
Light, bez tłuszczu, bez laktozy i glutenu
Moda na produkty odtłuszczone na szczęście powoli odchodzi do lamusa. To dobrze, bo nabiał całkowicie pozbawiony tłuszczu niestety do wyjątkowo zdrowych nie należy. W tłuszczach rozpuszczają się witaminy A oraz D, więc spożywanie nabiału light utrudnia lub wręcz uniemożliwia wchłanianie tych cennych witamin. Nabiał pozbawiony tłuszczu ma też o wiele wyższy indeks glikemiczny, więc może sprzyjać powstawaniu insulinooporności i cukrzycy typu 2.
Najgorsze w tej kategorii są jogurty słodzone 0 proc. tłuszczu. Gwałtowne wahania poziomu glukozy oraz wyrzut insuliny gwarantowane. Półtłusty nabiał naturalny to zdecydowanie najbardziej korzystna opcja dla większości z nas, a niektórzy śmiało mogą sięgać także po produkty pełnotłuste.
Omijajmy wszelkiego rodzaju produkty odtłuszczone, bo w większości przypadków tłuszcz został zastąpiony innym dodatkiem. Dobrym przykładem jest majonez light, w którym tłuszcz został zastąpiony przez wodę z dodatkiem emulgatorów, barwników i innych średnio korzystnych dla zdrowia dodatków.
Kolejnym dobrym przykładem w tej kategorii są mleka bez laktozy spożywane przez osoby, które trawią ten dwucukier. Kiedy mówię swoim podopiecznym lub czytelnikom, że mleko bez laktozy może utrudniać odchudzanie, są bardzo, ale to bardzo zdziwieni. W czym rzecz? Mleko z dodatkiem enzymu laktazy ma wyższy indeks glikemiczny, czyli gwałtownie podnosi poziom glukozy we krwi. Dla osób, które chcą zgubić kilka kilogramów, są mało aktywne albo mają problem z metabolizmem węglowodanów może to stanowić spory kłopot. "Bez laktozy" nie oznacza "zdrowiej"! Jeśli laktozy nie trawisz, rozważ jogurty oraz kefiry, a mleko postaraj się ograniczyć tak bardzo jak się da. Warto też dodać, że osoby, które dobrze tolerowały laktozę, ale usunęły ją z menu profilaktycznie, mogą się "dorobić" na własne życzenie czasowej nietolerancji laktozy spowodowanej tym, że organizm oduczył się produkcji enzymu trawiennego umożliwiającego jej rozkładanie.
Podobnie sprawa wygląda z produktami bezglutenowymi. O ile osoby z celiakią, alergią na gluten czy silną nietolerancją powinny się obowiązkowo pozbyć zbóż glutenowych z menu, tak osoby zdrowe absolutnie nie powinny tak eksperymentować. Wiele produktów bezglutenowych to puste kalorie pochodzące ze skrobi. Najbardziej popularne makarony i chleby bezglutenowe bazują na ryżu, kukurydzy, mące ziemniaczanej czy tapioce. Każdy z tych produktów ma niską gęstość odżywczą i wysoki indeks glikemiczny. Oczywiście są na rynku wartościowe makarony, chleby czy kasze bezglutenowe, ale trzeba się skupić na wnikliwym czytaniu etykiet, a nie tylko ślepo wierzyć, że bezglutenowe równa się lepsze. Jeśli chcesz odżywiać się zdrowo, pozbądź się z codziennego menu pszenicy (zwłaszcza tej oczyszczonej), ale postaw na naturalne i gęste odżywczo zamienniki takie jak kasza jaglana, gryczana, bataty, komosa ryżowa, czerwony lub dziki ryż.
Wegańskie wędliny i sery
Jestem wielką zwolenniczką ograniczania mięsa w diecie i chociaż częściowego zamienienia produktów pochodzenia zwierzęcego na roślinne źródła białka, jednak kiedy widzę składy wegańskich parówek, szynki albo sera, to dostaję palpitacji. Rozumiem, że osoby na diecie wegańskiej szukają alternatywy, ale zdecydowanie nie tędy droga. To nie mięso samo w sobie szkodzi zdrowiu, tylko jego sposób przetwarzania (wędzenie, smażenie i pieczenie) oraz dodatki do żywności. Weganie powinni szukać zatem alternatywy dla mięsa o jak najmniejszym stopniu przetworzenia, czyli sięgać po ugotowane nasiona roślin strączkowych albo bardzo odżywczy tempeh. Szukając zamienników stawiajmy na godną alternatywę wartości odżywczych, a nie imitacji smaku, tekstury czy zapachu.
Fit batoniki, słodycze i płatki śniadaniowe
W tej kategorii jest całe mnóstwo badziewia. Od batoników musli pełnych syropów cukrowych i tłuszczu, przez batony białkowe ze słodzikami, tłuszczem palmowym i wyrobami czekoladopodobnymi aż po "zdrowe" wegańskie krówki bazujące na cukrach prostych i tłuszczu nasyconym. Wiele osób sięga po takie produkty z nadzieją, że jest to lepsza alternatywa dla konwencjonalnych słodyczy. Dopóki nie przeczytamy składu i nie przeanalizujemy tabeli wartości odżywczych, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy dany produkt jest wartościowy, czy też nie. Często te z pozoru lepsze opcje mają tyle samo albo nawet więcej cukrów niż zwykłe słodycze.
To samo dotyczy płatków śniadaniowych. Te najbardziej dietetyczne zazwyczaj nie są specjalnie reklamowane, bo to najzwyklejsze płatki owsiane. Oczywiście są na rynku także dobre mieszanki musli z dużą ilością wartościowych dodatków, ale najbardziej znana marka płatków typu fitness oferuje produkt dosładzany. Wniosek: trzeba uważać.
Ostatnio miałam też w ręku batonik obniżający cholesterol, który poza dobroczynnymi stanolami roślinnymi miał jeszcze 30 g cukru w 100 g produktu i mnóstwo kwasów tłuszczowych omega-6 pochodzących z oleju słonecznikowego. Batonik ma ponad 30 surowców w składzie i nie są to produkty, z których producent powinien być dumny (owoce suszone zawierają cukier i olej, cukier jest skarmelizowany, a płatki owsiane stanowią tylko kilkanaście procent tego batonika). Trzeba być czujnym. Słodzone produkty nie powinny stawać się elementem naszej codziennej diety tak, jak deklaruje producent tego "cudownego" batonika pozwalającego obniżyć poziom cholesterolu.
Bio? Czy na pewno jest lepsze?
Generalnie żywność ekologiczna cechuje się wyższym bezpieczeństwem dla konsumenta i mniej inwazyjnym wpływem na środowisko. Warto kupować surowce certyfikowane. Są jednak produkty bio, których nie warto brać pod uwagę. Widziałam już chipsy bio, które mają więcej tłuszczu w 100 g niż najbardziej tłuste chipsy konwencjonalne, jakie znajdziemy na rynku. Widziałam kostki rosołowe, w których 90 proc. składu stanowił tłuszcz z solą i cukrem. Ekologiczny produkt nie zawsze jest prozdrowotny! Obecność dużej ilości soli, cukru i tłuszczu nasyconego powinna nas odwieść od pomysłu zakupienia takiego produktu za niewspółmiernie wysoką cenę.
Nie wszystko złoto, co się świeci. Jeśli chcesz kupić coś wartościowego - idź do warzywniaka. Tam nie trafisz na agresywne formy reklamy, a z pewnością kupisz coś niedrogiego i odżywczego. Staraj się kupować jak najmniej przetworzone produkty. To właśnie one powinny być reklamowane jako te, po które warto sięgać. Niestety gruszki i kapusta nie mają dużych budżetów reklamowych i sztabu specjalistów do spraw promocji.

Sylwia Cisowska, Viola Urban

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: