•   Wednesday, 08 May, 2024
  • Contact

Daj świadectwo

Awantura o papieża


Od kilku dni w kontekście zarzutów wobec dwu krakowskich kardynałów, Sapiehy i Wojtyły, walczą we mnie dwie myśli:
- daj świadectwo,
- siedź cicho, jesteś bardem, niepytany milcz.

Ponieważ jednak ktoś kiedyś może mnie zapytać: - Dlaczego milczałeś, kiedy szkalowano Wojtyłę? - postanowiłem napisać tych kilka słów.
1. W Krakowie pamięć o obydwu kardynałach była i jest najlepsza z możliwych. Nie byłaby taka, gdyby któryś z nich miał jakieś osobiste winy względem bliźnich.
2. Kluczem do zrozumienia postawy kardynała Wojtyły względem grzeszących kapłanów jest zrozumienie metod i sposobu działania ówczesnych służb specjalnych/ubecji względem KAŻDEGO duchownego.
Otóż w tamtym czasie każdy seminarzysta i każdy kapłan miał nie tylko swoją teczkę w UB, ale każdy miał swojego prowadzącego, który był odpowiedzialny za zbieranie i udokumentowanie haków na danego duchownego. Dostarczaniem zaś haków, materiałów kompromitujących (z ros. kompromatów), a choćby i niepozornych informacji zajmował się cały dostępny aparat bezpieczeństwa: począw- szy od ORMO (agenci w szkołach, sklepach, zakładach pracy), poprzez milicję, w tym drogówkę, do etatowych pracowników SB/UB.
Wyobrażam sobie np. wściekłość szefów wydziałów UB na swoich podwładnych, gdyby na jakiegoś kapłana nie było znalezione i udokumentowane nic kompromitującego! Podsuwano im dziewczyny, czasem dojrzałe kobiety, chłopaczków, żetony do kasyna, zapraszano do hazardu, albo na alkohol, byleby tylko złapać takiego na najmniejszej skłonności do czegoś nagannego.
W tym celu agenci UB wysyłani byli nawet do seminariów (jako alumni!), do duszpasterstw, mieli być gorliwymi i wyróżniającymi się "wiernymi". Ich zadaniem było sprowadzenie KAŻDEGO kapłana na złą drogę.
Więcej.
Na każdego zbierane były nie tylko kompromaty, ale nawet zwyczajne informacje, z pozoru zupełnie nieszkodliwe. Np. proboszcz chciał wybudować, albo wyremontować kaplicę/kościół. Szedł na plac gdzie sprzedawano materiały budowlane i słyszał:
- Księdzu na razie nie mogę sprzedać, ale pan porucznik/komendant zaprasza na rozmowę.
I tam przy kawie, w "przyjacielskiej atmosferze" funkcjonariusze dowiadywali się, że np. ktoś jest chory, inny nadużywa w samotności alkoholu, ktoś inny lubi grać w karty, a np. Mamusia księdza jest chora. Za nitkę dochodziło się do kłębka.
Do czego zmierzam?
Każdy ksiądz był prześwietlony, a 95 % było w "coś" umoczonych. Ten jechał za szybko, ten spowodował wypadek, ten kogoś uderzył, coś powiedział przeciwko ZSRS, miał kobietę, dziecko, kochankę, skłonność do alkoholu, albo chłopców.
3. Trzeba o tym wiedzieć, żeby próbować się wczuć w sytuację biskupa, który ma kierować zbiorowiskiem kapłanów i pracowników kościelnych, w którym nie ma absolutnie czystych, bez winy, bez nałogów, albo grzeszków z przeszłości. Skąd by się wzięli? Przecież każdy człowiek jest z natury grzeszny, ułomny, niedoskonały.
Kapłani to też ludzie, jedni z nas.
Nie wiem jak wy na siebie patrzycie, ale ja wiem, że wstydzę się swojego zachowania w przynajmniej kilku sytuacjach życiowych. Bardzo bym nie chciał się dowiedzieć, że każda taka moja wpadka została zapisana i może być w każdej chwili ujawniona/wykorzystana przeciwko mnie. Nie ma ludzi bezgrzesznych, świętych. Kościół jest kościołem ludzi grzesznych. Jeśli komuś wydaje się inaczej, to się myli. Nawet święci nie są idealni. Oni tylko wytrwale do ideału dążą. Tak myślę.
4. Myślę też że biskup, potem kardynał Wojtyła wiedział, może nie o wszystkich, ale o WIELU grzechach i słabościach KAŻDEGO kapłana ze swojej diecezji. Zależy co z tą wiedzą robił, jak postępował z winnymi?
Ale nie mógł przecież każdego grzesznika skreślić, wyrzucić ze stanu kapłańskiego, bo zostałby sam, albo w trójkę w Krakowie. Wylałby dziecko z kąpielą, zniszczył kościół krakowski. Podobnie było zapewne w  każdym zakątku Polski.
A teraz do sedna.
Myślicie, że inwigilacja dotyczyła wyłącznie kościoła??
Podobnie było z każdym lekarzem, na każdym uniwersytecie, w sądach i w policji nawet. Na każdego zbierane były kompromaty, każdego trzeba było "mieć w garści", bo każdy mógł się kiedyś do czegoś przydać.
Jeśli wołacie o ujawnienie dokumentów krakowskiej kurii, to wcześniej przeprowadźcie dogłębną lustrację w każdym innym środowisku, poczynając od góry: wśród polityków, w sądach, na uczelniach, wśród lekarzy, dziennikarzy, nauczycieli i wojskowych!!!
A Karol Wojtyła to była na tle naszej krakowskiej społeczności postać wręcz kryształowa: skromny, pokorny, pracowity, uczciwy, nie napastliwy, życzliwy...
Wara Wam od Niego!
Paweł Orkisz

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: