Bitwa Warszawska 1920

WW Historia

W tych dniach, od 13 do 16 sierpnia, mija kolejna rocznica jednej z najważniejszych bitew w historii kontynentu europejskiego. Czy będzie ona obchodzona z tak wielką atencją, jak w roku jej Stulecia? Czy zostanie dostrzeżona przez Europę?

Mamy dziś otwartą wojnę na Ukrainie. Kolejne wypowiedzi i oficjalne, nowe "doktryny' sygnowane na Kremlu ukazują niczym już nie skrywaną ambicję Prezydenta V.V. Putina i jego ekipy, odbudowy imperium rosyjskiego w "historycznych granicach", sięgających czasów Piotra I, Katarzyny II a może nawet Mikołaja II.  

W obecnej, nowej sytuacji politycznej, w czasie globalnego starcie mającego ukształtować 'nowy porządek' między mocarstwami globu, obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 powinny stać się wygodną okazją do przypomnienia nam samym, młodszej generacji Polek i Polaków, ale przede wszystkim naszym wschodni-europejskim sąsiadom oraz zachodnim mediom i elitom, o globalnym znaczeniu ówczesnego starcia w Sierpniu 1920.

Być może, ironią dziejów, "dzięki" agresji Putina, wobec udokumentowanej medialnie eksplozji jakże dobrze nam znanej (!), rosyjskiej brutalności wobec cywilów i prymitywnego rabunku, mamy niepowtarzalną szansę, by przebić się do (systematycznie oduczanej myślenia historycznego) opinii publicznej zachodnich demokracji z informacją o naszej roli w obronie europejskich wartości. Pokazać, jak odradzająca się, w nie do końca ustalonych granicach i strukturze państwowej, Polska stała się barierą wobec dążącej do zalania Europy rewolucji bolszewickiej.  
***
Niniejszy tekst nie będzie poświęcony przypomnieniu samego przebiegu bitwy. W internecie nie ma problemu ze znalezieniem jej szczegółowych opisów, znakomitych grafik i mniej lub bardziej pogłębionych analiz, wzbogaconych o najnowsze odkrycia. Często nawet po angielsku. Znamy dziś jej przebieg nieomal z minuty na minutę. Możemy czytać rozkazy i frontowe meldunki. Historycy przestudiowali ruchy poszczególnych formacji obu stron - kompanii, pułków, szwadronów, eskadr lotniczych czy całych dywizji i armii. Możemy analizować i oceniać kunszt myśli sztabowej gen. Rozwadowskiego, sztukę dowodzenia armią gen. Sikorskiego czy też mistrzostwo strategicznego “manewru” Piłsuds- kiego. Znamy też ówczesne sekrety polskiego dowództwa, które po złamaniu sowieckich szyfrów orientowały się doskonale w planach i ruchach Armii Cerwonej. Zdolności wywiadowcze okazywały się jednakowo ważne jak bitna postawa polskiego żołnierza. Pomijając jednakże całe bogactwo sztuki wojennej, waga Bitwy Warszawskiej 1920 wychodzi daleko poza jej naturę wielkiej konfrontacji militarnej.  

Tradycyjnie, z okazji rocznicowych obchodów w polskich mediach przytaczane są opinie współczesnych i dzisiejszych polityków i badaczy. Tworzy się przy tym wrażenie (w przekonaniu tu piszącego głęboko dalekie od rzeczywistości), iż owe oceny zachodnich polityków i ekspertów są dziś po pierwsze - znane, a po drugie - akceptowane. Przytoczymy jednakże kilka z nich i my:  
„Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione... Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji (...). Zadaniem pisarzy politycznych... jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska”.  
Ambasador brytyjski Polsce – lord Edgar Vincent D’Abernon, artykuł z sierpnia 1930r.  

„Przed dwustu laty Polska pod murami Wiednia uratowała świat chrześcijański od niebezpieczeństwa tureckiego; nad Wisłą i nad Niemnem szlachetny ten naród oddał ponownie światu cywilizowanemu usługę, którą nie dość oceniono”.  
Francuski generał, Louis Faury, artykuł z 1928 r.  

„Osłaniając centralną Europę od zarazy marksistowskiej, Bitwa Warszawska cofnęła wskazówki bolszewickiego zegara (...), zatamowała potencjalny wybuch niezadowolenia społecznego na Zachodzie, niwecząc prawie eksperyment bolszewików”.  
Brytyjski historyk J.F.C. Fuller, “Bitwa pod Warszawą 1920”  
***
Latem 1920 roku jeszcze nie istniał ZSSR. Nie było go w planach, gdyż Bolszewicy nie byli zainteresowani odtwarzaniem ‘lokalnego’ imperium, ‘białego caratu”, a jeszcze nie istniał w pełni rozwinięty carat “czerwony”. Lenin, Trocki, Budionnyj Kamieniew czy Stalin w owym okresie z żelazną konsekwencją realizowali plan światowej rewolucji. Po tupie Polski szli do ówczesnej 'ojczyzny' proletariatu - zrewolucjonizowanych Niemiec. Na swoich sztandarach nieśli śmierć i zniszczenie ‘starego reżmu’. - “Ruszamy z posad bryłę świata, dziś niczym, jutro wszystkim my!”

Korzystając z rocznicowej okazji, w trakcie uznanej za taką przez Zachód, wojny na Ukrainie, musimy sami, wbrew sączonym w nas kompleksom, dostrzec i umieć pokazać innym, zadającym nam często takie pytanie – jak wielki wkład ma Polska we współczesną cywilizację Zachodu. Tak było. Pod Ossowem, Rzadzyminem, nad Wkrą i Wieprzem decydował się los cywilizacji zachodniej. Na przedpolach Warszawy decydowało się, czy los młodych Rosjan z wyższych klas, czy los rosyjskich chłopów – mordowanych w imię ideologicznych racji, podzielą zachodni Europejczycy.  

Czy możliwe jest przypomnienie naszym sąsiadom w Unii i sojusznikom z NATO, iż Bitwa Warszawska swym ciężarze gatunkowym porównywalna być może jedynie z odparciem inwazji Persów przez Greków w roku 379 p.Chr., czy też zwycięstwach nad armiami Islamu pod Lepanto czy Wiedniem. Można założyć, iż Liwini, Łotysze Estowie czy Węgrzy nie będą mieli problemów z przyjęciem naszej oceny. Ale konieczny będzie ogromny wysiłek, aby pokazać innym społeczeństwom, iż nie ma w tej ocenie przesady, czy też przesadnego polonocentryzmu.  
***  
Wielkie bitwy rozstrzygają losy królestw. Rozpoczynają lub zatrzymują ekspansję imperiów. Okrywają sławą i zdobyczą zwycięzców, jednakże nie zmieniają zasadniczo cywilizacji. Klęska Anglików pod Agincourt w 1415 roku nie oznaczałaby końca istnienia ich Królestwa ani ich fizycznej anihilacji. Jednakże upadek Wiednia w 1683 roku oznaczałby swoistą ‘reconquistę’ Europy przez muzułmańska Turcję i całe południe kontynentu byłoby dziś islamskie. Gdzie zatrzymałyby się armie Proroka, gdyby opanowały centralną część kontynentu i mogły korzystać z ekonomicznie rozwiniętego zaplecza bogatych krajów habsburskich? Kto powstrzymałby Sułtana przed wjazdem do Rzymu? Arcychrześcijańska Francja mogłaby stworzyć z Turcją swoiste kondominium Europy.  

Zwycięstwo Napoleona pod Waterloo nie zmieniłoby niczego w strukturze oraz podstawach cywilizacyjnych Europy. I z Napoleonem na tronie przez kilkanaście lat Francja zajmowałaby swoje miejsce w europejskim Koncercie Mocarstw. Rozwój Europy szedłby tym samym szlakiem jakim potoczył się po Waterloo. Nad Sommą w 1916 roku cywilizacja europejska wraz z hektolitrami krwi traciła swą żywotną, twórczą siłę, ale jeszcze nie tożsamość. Keiserowskie Niemcy to nie III Rzesza, ceną zwyciestwa Wilhelma II byłaby niemiecka Mitteleuropa, ale cywilizacyjny model Zachodu pozostałby nienaruszony.  

Wynik Bitwy Warszawskiej decydował o szansach światowej rewolucji “proletariackiej”. Komuniści doskonale zdawali sobie sprawę z tego, iż nie o Warszawę czy nawet istnienie jakiegoś państwa polskiego w tej rozgrywce chodzi. Lenin wydając dyrektywę pochodu sowieckich armii na zachód, w procesie przejmowania od ewakuujących się – na mocy rozejmu z 11 listopada - sił niemieckich zajmowanych przez nie terenów, w lutym 1919 roku wyznaczył Wisłę jako linię etapową.  

Lenin i Trocki zdawali sobie sprawę, iż klęska na froncie zachodnim stworzyła takie same warunki rewolucyjne w Niemczech, jakie zapanowały w carskiej Rosji. Upadek państwa, upadek autorytetu wszelkich władz, dawał podstawę partiom rewolucyjnym na siegnięcie po władzę przemocą. Zrewoltowane i uzbrojone masy żołnierskie stanowiły taki sam rewolucyjny atut kadr rewolucyjnych w Berlinie, Kilonii czy Monachium, jak to wcześniej miało miejsce w Petersburgu. Zgodnie zresztą z marksistowską doktryną, to Niemcy za swoją liczną i wykształconą, zaawansowaną ideowo klasą robotniczą były kluczem do sukcesu światowej rewolucji. Zrewolucjonizowane masy ludzi, dla których Pierwsza Wojna okazała się bezsensownym koszmarem, stanowiły gotowe zaplecze rewolucyjnego wybuchu. Pamiętajmy, iż sam koncept rewolucji klasowej, skierowanej przeciw całej strukturze isniejącego reżymu – od ekonomii po religię i rodzinę - narodził się we Francji. Rewolucja Frncuska, obudowana naukowo marksizmem stanowiła swoisty ‘blueprint’ dla Lenina i Trockiego.  
Droga do rewolucyjnych Niemiec, do Europy wiodła przez “trupa Polski”.  
Ponad sto lat temu odradzająca się Rzeczpospolita, Polacy z trzech zaborów, broniąc swej ojcowizny, swej religii i mowy, bronili cywilizowanej Europy. To nasza europejska “legitymacja”, nasze prawo do głosu w europejskiej rodzinie.    

WMW

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: