Diamentowy Jubileusz Naszej Monarchini

ww-Historia

­God save our gracious Queen!
Long live our noble Queen!
God save the Queen!
Send her victorious,
Happy and glorious,
Long to reign over us:
God save the Queen!

O Lord our God arise,
Scatter her enemies,
And make them fall:
Confound their politics,
Frustrate their knavish tricks,
On Thee our hopes we fix:
God save us all.

        ***
Nie trzeba być motywowanym religijną mistyką monarchistą aby doceniać system monarchiczny jako siłę stabilizującą państwo. Zwłaszcza państwo z natury i wyroku dziejów tak wielokulturowe jak Zjednoczone Królestwo. Tym, którzy chcieliby lekceważąco machnąć ręką na taką ‘archaiczną” formę organizacji politycznej jako kolonialny przeżytek Brytyjczyków, można wskazać losy in- nych współczesnych monarchii: - hiszpańskiej, holenderskiej, belgijskiej, szwedzkiej czy… japońskiej. Poszanowanie politycznej tradycji państwowości nie przeszkadza tym społeczeństwom osiągać wysokiego poziomu rozwoju technologicznego i nie utrudnia demokratycznego rozwoju społecznego. Tron, pozbawiony bezpośrednich prerogatyw władzy wykonawczej (a zatem także uwolniony od odpowiedzialności za codzienne decyzje rządowe) staje się elementem łączącym obywateli ponad przepaściami bieżących konfliktów politycznych i ideologicznych wrogości. Zapewniona jest ciągłość instytucji oraz powaga państwa, jaką mogą wypracować tylko nieliczne republiki. Te bowiem targane zazwyczaj demokratycznymi namię- tnościami pozbawionych rozwagi tłumów, pod wodzą pozbawionych skrupułów samolubnych polityków.  

Owszem, podnoszony jest co pewien czas temat rezygnacji z monarchii, czy to na samych Wyspach, czy w dominiach, ale najwyraźniej większości “poddanych” JKMości nie przeszkadza koronowana głowa ich państw. Ciekawe jest też to, iż podnoszony w takich przypadkach dosyć prymitywny, propagandowy “argument” – “Ile kosztuje monarchia?” nie przynosi oczekiwanego efektu. Gdyby bowiem popatrzeć i porównać koszty rozmaitych ustrojowych alternatyw: prezydentur, generalskich junt itp, to okaże się, że dla podatnika najbardziej wystawna monarchia (konstytucyjna) opłaca się lepiej niż cokolwiek innego. Czy warto podnosić jako argument “przeciw” koszty oficjalnych podróży lub rezydencji, kiedy premierzy i liczni mnistrowie wożą się samolotami, senatorowie utrzymują fikcyjne rezydencje?  

Pozostając w kontekście brytyjskim trudno nie dostrzec natomiast tego, co łatwo mogli zauważyć widzowie “Downton Abbey”: różnicę w trosce o stan gospodarki (dworu czy państwa) cechującą rodową arystokrację - porównując to sobie z poziomem pazernych na kasę “wybrańców ludu” (z Kanady, Brukseli czy Polski – bez różnicy!!!), których traktorem nie da się oderwać od raz objętych państwowych urzędów! Kanadyjscy senatorowie czy polscy posłowie oszukujący na “kilometrówkach” są krojeni z tego samego materiału, prostackiej żądzy używania życia na cudzy koszt! Dlatego też cieszmy się naszą dostojną monarchią, bo kto wie, co wymyślą za chwilę koryfeusze “wolności” od kultury, tradycji i zdrowego rozsądku! Mamy akurat po temu doskonałą, jedyną w swoim rodzaju okazję.

6 lutego, w najbliższą niedzielę, minie 70 lat od objęcia tronu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii (oraz 15 innych państw) przez Jej Królewską Wysokość, Elżbietę II. Aż wierzyć się nie chce, jaki to już szmat czasu Her Majesty zasiada na tronie Anglii. Iluż przeminęło w trakcie obecnego panowania premierów, prezydentów, kanclerzy, I-szych sekretarzy; iluż wybrano (i już złożono) w kryptach Watykanu następców Św. Piotra?

Wymieńmy bez specjalnego porządku, tytułem ilustracji politycznych zmian krajobrazu świata tych minionych 70 lat: - Mao Zhe Dong, Churchill, Chruszczow, Breżniew, De Gaulle, Nixon, Nasser, Adenauer, Kennedy, Brandt, Thatcher, Kohl, Gorbaczow, Clinton, Mitterand, P.E.Trudeau, Saddam Hussain, Chiraq, Mohammad Reza Pahlavi, Hirohito, Pius XII, Anwar Saddat, Jan XXIII, Castro, Jan Paweł II, Mandela, Golda Meir, Tito, Reagan, Havel, Benedykt XVI, Bush Ojciec i Syn, Obama, Merkel. A nie wspomnieliśmy nikogo ze świata nauki, literatury, muzyki, rozrywki. Przed dziesięciu laty przedstawiono taki sympatyczny przegląd Jej oficjalnych gości, kiedy Królowa otwierała Igrzyska Olimpijskie w Londynie.

Dokładnie 121 lat temu, 2 lutego 1901. roku chowano niezwykle uroczyście w Westminster Abbey królową Wiktorię. Organizatorzy uroczystości mieli wówczas nie lada problem. Nie było bowiem wśród żyjących imperialnych urzędników nikogo, kto miałby doświadczenie w organizowani pogrzebu władcy! Nikt też wówczas nie przypuszczał, iż kiedykolwiek koronowana głowa zbliży się do absolutnego rekordu panowania sędziwej monarchini, ostatniej przedstawicielki dynastii hanowerskiej, której imieniem już za Jej życia, nazwano całą epokę. Trwało ono bowiem 63 lata, siedem miesięcy i dwa dni. Tymczasem w tym samym stuleciu tron objęła, na siedem dekad, jej praprawnuczka. I ten rekord panowania przedłuża.

Kiedy młoda księżniczka Elżbieta Alexandra Maria dorastała pod okiem troskliwych rodziców, księcia Yorku i jego małżonki, Elżbiety ze szkockiego arystokratycznego rodu Bowes-Lyon, nie zanosiło się na to, aby mogła ona kiedykolwiek zasiąść na tronie. Ojciec Elżbiety, książę Yorku Albert, był młodszym bratem panującego króla Jerzego V. Przed nim w kolejce do tronu stał książę Walii, Edward I jego ewentualne potomstwo. Kiedy jednak po śmierci Jerzego V. Edward objął tron jako VIII władca tego imienia, pojawiły się poważne komplikacje polityczne (małżeństwo z rozwódką) które doprowadziły do jego abdykacji. Tron objął młodszy syn królewski, który przyjął imię Jerzego VI. Nadal jednak losy następstwa Elżbiety zależały od tego, czy w rodzinie nowego władcy nie pojawi się syn, który uzyskałby natychmiast pierwszeństwo w dziedziczeniu tronu. Nie mniej jednak Elżbieta przygotowywała się sumiennie do przyszłej funkcji. Jedną z takich okazji była np. oficjalna wizyta młodej Księżniczki z małżonkiem, księciem Filipem, w Kanadzie i Waszyngtonie. Można dziś obejrzeć na youtube zachowane kroniki i materiały filmowe, dokumentujące tamtą wizytę z 1951 roku, kiedy książęcą parę witały - od morza do morza - tłumy rozentuzjazmowanych Kanadyjczyków. Aby poddani mogli lepiej poznać i obserwować następczynię tronu, w lotnczych zakładach skonstruowano specjalny, przeszklony dach dla królewskiej limuzyny. Na terenach wystawowych w Toron- to zorganizowano nawet przejazd-prezentację książęcej pary dla zgromadzonych specjalnie w tym celu rzesz młodzieży. Szczególnie zaś dobre wrażenie zrobiła Elżbieta swoim dystyngowanym lecz sympatycznym, oficjalnym wystąpieniem w Waszyngtonie.

6 lutego 1952, w wieku zaledwie 56 lat zmarł jej panujący ojciec, Jerzy VI. Przebywająca w tym czasie z wizytą w Kenii jego starsza córka stała się w tym momencie dziedzicem tronu Windsorów. Tu pewna “dynastyczna“ ciekawostka. Elżbieta nie tylko  zachowała swe imię, ale także nazwisko dynastii, choć teoretycznie powinna przejąć nazwisko po mężu, księciu Filipie Mountbatten. Zmarły w zeszłym roku książę Filip później żartował, iż jest jedynym ojcem w Królestwie, który nie może przekazać nazwiska swoim dzieciom.

Minione 70 lat panowania ‘na tronie Anglii’ w życiu Królowej Elżbiety to cała epoka, pełna momentów szczęśliwych ale także bolesnych, a czasem tragicznych. Sukcesy przeplatają się z porażkami. Śmierć Księżnej Diany, królewskie rozwody, ostatni szokujący skandal z udziałem księcia Andrzeja. U schyłku swego panowania Elżbieta II stała się jednak symbolem wszystkiego, co w historii monarchii angielskiej (i jej Dominiów) najlepsze, najwartościowsze. Jej poddani w większości żywią do niej autentyczną sympatię i szacunek. W dzisiejszym świecie politycznych konfliktów i nienawistnych ideo- logii i zalewu fake news to prawdziwe osiągnięcie. W tym roku Wielka Brytania, a z nią i my, w naszym wielokulturowym ale nadal brytyjskim w politycznej strukturze Dominium, będziemy mieli możność przeżycia i uhonorowania tego niezwykłego Jubileuszu.
God Save the Queen!
 
WMWojnarowicz

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: