Bitwa nad Sommą 1916 - addendum
WW Historia
"Somme. The whole history of the world cannot contain a more ghastly word."
—Friedrich Steinbrecher
Tydzień temu przypomniałem Państwu tekst sprzed dekady, poświęcony „najkrwawszej bitwie dziejów”. Bitwa nad Sommą, stoczona od lipca do listopada 1916 roku, pozostawała takim wątpliwym moralnie, szczytem ludzkich możliwości w sztuce wzajemnego wykrwawiania armii, mimo mechanizacji i naukowej ‚optymalizacji’ działań wojennych, jakie dokonały się przez ostatnie stulecie. Doktryna wzajemnego wykrwawiania się w operacjach ofensywnych podejmowanych jedynie w celu zadania nieprzy- jacielowi wyższych strat niż własne, którą na froncie zachodnim realizowały obie strony, w przypadku Francji, teoretycznej zwyciężczyni światowego konfliktu, zaowocowała załamaniem się ‚ducha’ Francuzów.
W naszych podręcznikach, nawet tych akademickich, przemilcza się raczej fakt, iż już w roku 1917 miały miejsce masowe, rewolucyjne bunty we francuskich jednostkach frontowych. W wielu miejscach sytuacja przy- pominała stan rozkładowy wojsk rosyjskich w tym samym okresie czasu. Armia francuska nie była zdolna do podejmowania żadnych działań zaczepnych, a o wyniku wojny zdecydowały miliony amerykańskich żołnierzy, lądujących w Europie właśnie od lata roku 1917.
Nie można zrozumieć francuskiej polityki z lat poprzedzających Drugą Wojnę, ani tym bardziej z roku 1940, ani też postawy Paryża w okresie Zimnej Wojny i po niej (aż do czasów raczej pustych frazesów na temat eskalacji wojny na Ukrainie w wydaniu prezydenta Macrona), jeżeli nie spojrzy się na dane demograficzne. Diagramy ukazują straszliwą wyrwę całych roczników. Potworny upływ krwi, strata milionów młodych mężczyzn oraz trauma tych, którzy przeżyli Wielką Wojnę - której nikt nie chciał i potrzeby której nikt nigdy nie zrozumiał - na trwałe wpisały się we francuską psychikę.
Piszę o historii Francji, która dziś znajduje się w centrum uwagi świata politycznego z powodu dramatycznego podziału wewnętrznego. Podział ten nie może pozostać bez wpływu na stan jej sił zbrojnych, na morale kadry dowódczej i żołnierzy. Najwyżsi dowódcy francuski, za cenę karier, od kilku lat alarmują o narastającym kryzysie w szeregach korpusu oficerskiego, przerażonego stanem rozkładu republiki. [O ich protestach pisałem na tych łamach. Odpowiedzią Macrona były czystki - www.]
Pisząc o dziejach Francji myślę jednakże o sytuacji dzisiejszej, kiedy wojna na Ukrainie przypomina dokładnie doktrynę „wykrwawiania”. Argumenty, iż kosztem „5% budżetu Pentagonu obniżamy o 50% potencjał rosyjskich sił lądowych” powtarzane są bez żenady przez wysokich urzędników w Waszyngtonie i powielane na łamach renomowanych periodyków, takich jak „The Economist”. Dozowanie pomocy wojskowej dla Kijowa jest widocznym elementem tej strategii. Zafascynowani zliczaniem, rzeczywistych czy propagandowych, zabitych Rosjan i zniszczonego sprzętu wojskowego, analitycy i medialni celebryci milczą jak zaklęci o skali start ludzkich (o materialnych nie wspominam) Ukrainy. A straty te w oczywisty sposób są nie tylko koszmarnie wysokie, ale też relatywnie trudniejsze do zniesienia przez naród dużo mniejszy od populacji Rosji. Ukraińcy płacą krwią najlepszych, najbardziej ideowych. Miliony jej obywateli jednakże wybrały emigrację, nie chcąc kłaść życia za państwo, w ich odczuciu, do cna skorumpowane, zarządzane przez kliki oligarchów. Łapanki do armii na ulicach ukraińskich miast są nie tylko tragicznym obrazem tej wojny, ale dzwonkiem alarmowych.
Jak długo wytrzymają pozbawieni od miesięcy rotacji, a posyłani w bezsensowne ofensywy bohaterscy ukraińscy żołnierze? (jak ta z lata 2023 roku, tak radośnie lansowana w zachodnich mediach, a wręcz wymagana przez rządy głównych graczy NATO)
Co ustali Szczyt NATO w Waszyngtonie? Zaryzykuję twierdzenie: - wykrwawiamy dalej armię rosyjską dozowaną pomocą dla Kijowa. Co jednakże stanie się z Ukrainą, skazaną przez jej sojuszników na potworny upust krwi w trwałej wojnie, której w obecnych realiach globalnej polityki nie może wygrać?! La Somme pour la Ukraine?
WW-W
Bitwa nad Sommą 1916 - addendum.
Skala strat ludzkich na Froncie Zachodnim jest dziś najbardziej wstrząsającą informacja dla wszystkich, którzy stykają się z tematem wojny 1914-1918. Hekatomba Wielkiej Wojny wycisnęła swe ponure piętno na psychice wielu narodów, zwłaszcza zaś Francji.
#1. “Zużycie sił nieprzyjaciela”
Wojna na wykrwawienie wroga zmusza do kalkulacji. Po pierwsze, jakie są rzeczywiste liczby zabitych, zaginionych i rannych na poszczególnych etapach bitwy? Po drugie - dlaczego są one tak wysokie? Po trzecie, jak wpływają one na proces decyzyjny w trakcie samej bitwy i po niej, zarówno wojskowych jak i polityków?
Wiarygodne dane strat osobowych walczących armii, do dziesiątek poległych były i są trudne do jednoznacznego ustalenia. Na bieżąco oczywisty jest czynnik propagandowy, zawyżania strat nieprzyjaciela i zaniżania własnych. W ustalaniu faktów mylącą rolę odgrywała także metodologia. Brytyjczycy zliczali straty dzienne, na wąskich odcinkach frontu, podczas gdy Niemcy dokonywali podliczeń okresowo, co około dziesięć dni, z większych obszarów. Stąd też istnieje problem rozliczenia rzeczywistego stosunku strat atakujących do obrońców. Podawana początkowo całkowita strata wojsk niemieckich obracała się w granicach 630 - 680 tysięcy żołnierzy! Później, w miarę dokładniejszych badań, obniżano ją dochodząc do sumy zamykającej się w ramach: od 350 tysięcy do 450 tysięcy poległych, zaginionych i rannych. Prawda o cenie krwi pod Sommą okazała się odwrotna.
#2. “Błoto, Krew i Bezsens”
Oceny motywów podejmowanych decyzji zmieniają się z biegiem lat. Początkowo oceniano bitwę jako sukces. Z biegiem czasu zaczęto mówić o sukcesie “kwalifikowanym”. Choć sama batalia nie doprowadziła do zakładanego przerwania linii obronnych nieprzyjaciela, a straty własne były szokujące, uważano Sommę za niezbędną ofiarę dla późniejszych sukcesów. Opinię tę potwierdzają do pewnego stopnia ówczesne oceny sztabowców niemieckich, którzy stwierdzali w wewnętrznych memoranda, iż powtórzenie przez Armię Niemiecką takiego wysiłku, jak pod Sommą jest niemożliwe z powodu braku wystarczających rezerw. Pod koniec roku 1916-go Niemcy utraciły zdolność do działań ofensywnych na froncie zachodnim. Brytyjski autor Sheldon cytuje jeden z dokumentów:
"Enemy superiority is so great that we are not in a position either to fix their forces in position or to prevent them from launching an offensive elsewhere. We just do not have the troops.... We cannot prevail in a second battle of the Somme with our men; they cannot achieve that any more." (Von Kuhl, Diary, 20 January 1917)
Ciekawym dokumentem w debacie o celach operacji jest własnoręczny raport głównodowodzącego Brytyjskim Korpusem Ekspedycyjnym “we Francji i Flandrii”, gen. Douglasa Haiga, datowany 23 grudnia 1916 roku. Pisząc o głównych celach zakończonej operacji, Haig wymienia trzy:
1. odciążenie obrońców pod Verdun
2. odciążenie Sprzymierzonych na innych frontach, poprzez uniemożliwienie transferu sił niemieckich z frontu Zachodniego na inne teatry działań
3. osłabienie (zużycie) sił przeciwnika na froncie
Z tego punktu widzenia, zasadnicze cele ataku nad Sommą można uznać za wykonane.
Jak wspomnieliśmy, jego taktyka upartego ponawiania frontalnych ataków z użyciem wielkich formacji (całych dywizji) rozciągniętych na szerokich odcinkach frontu, bez brania pod uwagę śmiertelnej skuteczności karabinów maszynowych, była ostro krytykowana przez czołowych polityków brytyjskich, Winstona Churchilla czy Lloyd Ge- orge’a. I to zarówno w trakcie trwania wojny jak i lata po jej zakończeniu.
W latach 1960-tych, kiedy “rozliczano” 50-lecie Wielkiej Wojny, na czoło wysunęły się głosy krytyczne. “Butcher-Haig’a” oskarżano o bezsensowny upór, brak zrozumienia sytuacji, kontynuowanie ataków bez żadnej analizy ich skuteczności, nieliczenie się z ofiarami. W literaturze określa się to jako nurt “mud, blood and futility”. Ów “bezsens” musiał być bolesną oceną dla zawodowych wojskowych, stąd w minionych dekadach po- chylono się nad historią bitwy ponownie. Zaczęto zwracać uwagę nie na czynniki osobowe, talent, wyobraźnię, wykształcenie, doświadczenie czy filozofię wojny poszczególnych polityków, ale na sam fenomen wojny masowej, prowadzonej w nowych warunkach cywilizacji przemysłowej. Mechanizacja pola bitwy, udział w poszczególnych bitwach milionowych armii, zmieniły zarówno warunki pola bitwy jak i zasady prowadzenia działań wojennych. Koncepcja francuskiego wodza, gen.Joffre’a, podchwycona przez Haiga, a zastosowana po drugiej stronie frontu, pod Verdun, przez Falhenhayna - zadawanie nieprzyja- cielowi strat tak bolesnych, aby uniemożliwić mu mobilizacje rezerw, choćby poprze wykrwawianie własnych szeregów, stało się uznanym sposobem prowadzenia operacji. W 1916 roku życie szeregowych żołnierzy, rzucanych w piekło mechanicznej bitwy po nowemu wliczono w koszty nowoczesnej wojny. Dziś zdajemy się tę decyzję naukowo uzasadniać.
W. Werner-Wojnarowicz
Comment (0)