Bitwa pod Stoney Creek - A.D. 1813

WWHistoria

Kontynuując nasz cykl historyczny poświęcony losom Wojny 1812 roku, staramy się w miarę możliwości, dotrzymywać kroku rocznicom wydarzeń sprzed ponad dwóch wieków. Dziś wyprzedzimy jednak nieco historyczne kalendarium, aby po pierwsze - utrzymać tempo narracji z zeszłego tygodnia, a po drugie - umożliwić publikację za tydzień tekstu o wydarzeniu z czerwca roku 1920, które pozwala nieco zrozumieć polityczne meandry współczesnej polityki Węgier, także wobec Ukrainy.

Jeżeli ktoś z naszych Czytelników wybierze się na zbliżający się weekendowy odpoczynek nad wodospad Niagara lub do ma- lowniczej Niagra-on-the-Lake (polecam!), minie po drodze Stoney Creek – malownicze, zielone, wschodnie przedmieście Hamilton, wpasowane w stosunkowo wąski kawałek ziemi między Skarpą Niagary oraz wybrzeżem Ontario. Ta spokojna równina była dokładnie dwa stulecia temu miejscem zażartej, nocnej potyczki, która w poważny sposób zaważyła na losach Brytyjskiej Kanady.

Sukces w bitwie o Fort George, 27 maja 1813 roku dał Amerykanom podstawę do sporego optymizmu. Sądzili oni, iż Brytyjska Kanada stoi przed nimi otworem. W samej rzeczy, brygadier John Vincent, dowodzący całością sił JKM na Półwyspie Niagara, wycofał swoje oddziały aż do Burlington Heights. Tu rozpuścił do domów kanadyjską milicję. Miał teraz pod swoją komendą jedynie regularnych piechurów królewskich pułków piechoty oraz niezbyt liczny, lecz budzący grozę Amerykanów kontyngent indiańskich wojowników z plemienia Mohawk, pod dowództwem Wodza, Johna Nortona, w sumie około 1700 ludzi.

Amerykański głównodowodzący, starszy wiekiem i niezbyt przedsiębiorczy generał major Henry Dearborn, sam bezpiecznie ulokowany w Fort George, postanowił kontynuować penetrację Półwyspu. Początkowo w pościg za siłami Vincenta ruszył generał brygady, William H. Winder. Zatrzymał się on jednak pod dzisiejszym Grimsby, obwiał się on starcia z przeciwnikiem, przeceniwszy siłę zgrupowania Vincenta. Dopiero kiedy dołączył do niego generał brygady John Chandler, połączone siły dwóch brygad – 3400 żołnierzy - ruszyły dalej i 5 czerwca rozbiły obóz pod Stoney Creek.

Obaj generałowie urządzili sobie kwaterę w budynkach Farmy Gage, stojących do dziś jako Narodowy Pomnik Historii. Ich połączone siły wystarczyłyby do dalszej akcji zaczepnej, której Brytyjczycy nie bardzo mieliby co przeciwstawić. Problemem Amerykanów w tej wojnie była jednak bardzo słaba organizacja i brak przewidywania sytuacji. Ich, znaczne liczbowo siły zostały rozmieszczone na dużej przestrzeni, stosunkowo daleko od siebie, tak iż w razie ewentualnego ataku na jednym odcinku, pozostałe jednostki nie były w stanie wystarczająco szybko reagować. Poza tym, sposób ubezpieczenia wojsk był tak daleki od doskonałości, pełniący wartę lekceważyli swe obowiązki, co miało ich zresztą drogo kosztować.

Właśnie ta negatywna ocena amerykańskiego rozmieszczenia sił oraz dyscypliny na froncie, dokonana po przeprowadzonym rozpoznaniu pozycji nieprzyjaciela przez podpułkownika Johna  Harveya, adiutanta bry- gadiera Vincenta, skłoniły tego ostatniego do podjęcia natychmiastowej akcji zaczepnej. Wszedłszy dodatkowo w posiadanie amerykańskiego hasła, generał liczył na element zaskoczenia. Wyselekcjonował więc 700 ludzi i około północy, 5 czerwca dwie kolumny brytyjskich żołnierzy ruszyły w kompletnej ciszy w kierunku linii amerykańskiego obozowiska 25 Pułku. Jak było do przewidzenia, kompletnie zaskoczeni amerykańscy wartownicy, pierwsi padli ofiarą bagnetów. Brytyjski sekretny atak został jednak zdekonspirowany przez głupi przypadek. Uradowani pierwszym sukcesem zdobycia amerykańskiego obozowiska brytyjscy oficerowie wydali okrzyk radości, który to okrzyk w nieświadomości podchwycili idący ich śladem żołnierze drugiego rzutu. Głośny krzyk zaalarmował pobliskie jednostki amerykańskie. Nastąpiła chaotyczna palba muszkietów. W ciemności trudno było się połapać, kto kogo atakuje. Element zaskoczenia jednak przepadł.

Przy swojej liczebnej przewadze obudzeni Amerykanie szybko odtworzyli porządek na linii ognia i zdołali zatrzymać swymi salwami atakujące oddziały Harveya. I zapewne odparli by ten nocny atak zupełnie, gdyby nie owe nocne ciemności oraz kompletny rozgardiasz w amerykańskim dowództwie.

Obaj generałowie pogubili się w ciemnościach. Pierwszy, John Chandler najpierw spadł z konia i stracił przytomność, potem zaś wszedł nieświadomie w sam środek oddziałów brytyjskich i został wzięty do niewoli. Ten sam los spotkał wkrótce drugiego z generałów, Williama Windera; ten jednakże wzięty został w walce.

Bitwa trwała zaledwie 45 minut. Strata dowództwa podziałała tak deprymująco na pozostałe jednostki, iż niepewni co do liczebności atakujących Brytyjczyków, bez rozkazów, poszczególni dowodzący pułkami wycofywali swoje oddziały z zajmowanych pozycji na wschód od Stoney Creek, w kierunku Forty Mile Creek (dzisiejszego Grim- sby). Z nadejściem ranka także Harvey nakazał swoim oddziałom cofnięcie się w gęste zarośla, a to w celu ukrycia swej rzeczywistej liczebności. Z tego ukrycia Brytyjczycy obserwowali powrót uformowanych na powrót kolumn amerykańskich. Amerykanie nie dążyli jednak do walki; wrócili tylko po to, aby zebrać podręczny sprzęt pozostawiony podczas odwrotu oraz spalić resztę obozowiska. Dokonawszy zaś tego, opuścili na dobre linię frontu pod Stoney Creek. Batalia zakończyła się całkowitym sukcesem wojsk brytyjskich.  
 
Co gorsza dla Amerykanów, osłaniające do tej pory ich marsz okręty eskadry komodora Isaaca Chauncey’a musiały odpłynąć, zaalarmowane atakiem brytyjskiego zgrupowania gubernatora George’a Prevosta na bazę pod Sackett’s Harbour. Zamiast nich, na przybrzeżnych wodach Półwyspu Niagara pokazała się za to... eskadra kapitana, Sir Jamesa Lucasa Yeo. Absolutna kontrola wód przybrzeżnych groziła rozciągniętym na 40 mil liniom komunikacyjnym Amerykanów. Wobec realnego teraz desantu lub choćby ostrzału artyleryjskiego, amerykańskie dowództwo zdecydowało się na radykalne “skrócenie linii frontu” i nakazało wycofanie wszystkich jednostek do bazy w “Fort George”.

Starcie pod Stoney Creek, choć samo w sobie mało znaczące, podniosło jednakże wydatnie morale wojsk brytyjskich. To tu odparto atak na Kanadę, dlatego też bitwę tę tak doceniono w literaturze (i legendzie) i uhonorowano okazałym pomnikiem – kamienną kolumną, na której wyryto imiona i nazwiska wszystkich 23 poległych. Uroczystego odsłonięcia monumentu dokonała w czerwcu 1913 roku sama Królowa Mary (małżonka Króla Jerzego V-go, matka Edwarda VIII-go oraz Jerzego VI-go, oraz babka obecnej naszej Monarchini, Elżbiety II). Dla kanadyjskich monarchistów nie ma większego zaszczytu!

W. Werner-Wojnarowicz

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: