Politycznie Niepoprawne Karty z Historii Kanady

WW History - Maison Canada

Tylko nieliczne nacje czy kraje nagle “wyłaniają się z niebytu” na scenie dziejów. Tak jest w naszym, polskim przypadku - AD 966. Jednakże historia organizmu politycznego, znanego dziś jako Dominium Kanady jest bardziej złożona, nawarstwiała się stopniowo, a poszczególne akty prawne regulujące jej kształt, składają się na pewien proces, znacząc jedynie punkty zwrotne - nadal ewoluującego - politycznego szlaku wspólnoty, która rozpoczęła swoje istnienie z chwilą lądowania Samuela de Champlain u ujścia Rzeki Św. Wawrzyńca i założenia miasta Quebec w odległym o cztery stulecia, Roku Pańskim 1608! Warto ją przypominać, zwłąszcza że dziś staje się przedmiotem agresywnej, ideologicznej ‘rewizji’ – rewizji, ktora ma ją w zasadzie zlikwidować!  
***
Zanim zagłębimy się w bieg dziejów naszej Kanady, pozwolę sobie podzielić się z Państwem refleksjami natury historiozoficznej.  
 
Oczywiste jest, iż podejście do historii danej społeczności politycznej zależy od optyki. Nie ma wyborów neutralnych politycznie, religijnie czy światopoglądowo. Każdy z nich oddaje nastawienie do procesu historycznego tych, którzy o takich historycznych cezurach decydują. Dla nas, wyrosłych w tradycji kontynentalnej Europy, cezurami istnienia “państwa” są wydarzenia fundamentalne, wyryte szczególnie silnie emocjonalnie w zbiorowej świadomości. Dla Polaków, podobnie jak dla Ormian czy Francuzów, taką cezurą powstania państwowości będą więc akty z początku formowania się wspólnoty – stwierdzenia samego faktu “zaistnienia”. Takim aktem był wówczas chrzest. Wejście w rzymsko-chrześcijański krąg cywilizacyjny. Podobnie rzecz wygląda dla ogromnej Rusi – chrzest w obrządku bizantyjskim wpisał ją na stałe, wbrew późniejszym katastrofom, we wschodni, grecki okręg świętości i wartości.
 
Podkreślmy, iż ów Mieszkowy “wykwit” państwa, gotowego na wejście w nowy krąg kultury, musiał być poprzedzony przynajmniej dwiema generacjami bytu dynastycznej - słowiańskiej, pogańskiej z natury rzeczy – państwowości, nie czujemy się jakoś specjalnie zubożeni brakiem pamięci o naszej historii z czasów, kiedy dla Polan “Słońce było bogiem”. (…) Należymy od tysiąca lat do “Rzymu”. (…) Od gnieźnieńskiego Gniazda i od Mieszkowego rodu datujemy jednakże swoją państwowość.    
***
Obie Ameryki zdobywali wielcy odkrywcy, w imieniu i dla wszelakiego pożytku państw już dojrzałych, ukształtowanych oraz zaawansowanych w rozwoju. Hiszpańscy, portugalscy czy francuscy kolonizatorzy przybywali na ten kontynent jako emisariusze rządzących za oceanem wielkich monarchii. Celem ich wypraw, poza ekonomiczną determinantą, była narodowa i religijna misja. Podbój i cywilizacja.
 
Columbus, Cabot, Pizarro, Cortes, Cartier. Wszyscy oni pojawiali się na atlantyckich brzegach nowego kontynentu w służbie Idei. Już w 1534 roku Cartier wznosi Krzyż Arcy-chrześcijańskiej Francji na skrawku Quebecu, który za siedem dekad zostanie nazwany Nową Francją. Kiedy w roku 1663 monarchia francuska regulowała ostatecznie status oraz formę zarządzania swojej zaoceanicznej prowincji, Kanada była jednym z wielu jej zamorskich terytoriów. Jej istnienie warunkował interes ekonomiczny, oraz misja religijna. Ta ostatnie odegrała rolę znacznie ważniejszą, niż jesteśmy to skłonni przyznać dzisiaj, w czasach powszechnego rugowania idealistycznego spojrzenia na dzieje. Lewicowa optyka nakazuje widzieć wszędzie i we wszystkim motywy ekonomiczne. Francuska ekspansja jednakże, poza czysto ekonomicznym celem, przez nikogo nie podważanym, była świadomym dziełem ewangelizacji ludów tubylczych. Jeżeli więc odkrywcy tacy jak Samuel de Champlain czy Jean Talon, z setkami traperów oraz rybaków, przybywali tutaj głownie w poszukiwaniu zysku, to już podążające jednocześnie z nimi i zaraz za nimi rzesze duchownych, mnichów i zakonnic zgromadzeń misyjnych, miały przed oczami kompletnie inny wymiar życia. Setki istniejących nadal, lub jedynie zapisanych w przeszłości, religijnych instytucji, rozrzuconych po całym terytorium ówczesnej Kanady, najwcześniejsze opisy kontaktów i konfliktów z miejscowymi plemionami, świadczą o tej świadomie podjętej, wielkiej misji cywilizacyjnej. Jej głównym animatorem była święta Królowa Francji, Anna Austriaczka. Zapisane we francuskiej wersji hymnu słowa “Jedno Twe ramie niesie miecz, gdy drugie podnosi Krzyż” oddaje nadzwyczaj wyraziście oba aspekty kolonizacji kanadyjskiej części tego kontynentu.  
 

Rok 1663 – Organizacja Nowej Francji
Córki króla (francuski: filles du roi lub filles du roy) to termin używany w odniesieniu do około 800 młodych Francuzek (w większości prostytutek), które wyemigrowały do Nowej Francji w latach 1663-1673 w ramach programu sponsorowanego przez króla Ludwika XIV.Muszkieterowie w Kanadzie? Ah, co za myśl! A jednak – pytanie o możliwą obecność muszkieterów Ludwika na terenach francuskich kolonii w Ameryce zdaje się być zupełnie na miejscu. Szkoda, iż Alexandrowi Dumas zabrakło wyobraźni w spisywaniu losów dzielnych żołnierzy królewskiej gwardii, służących rosnącemu dopiero w siłę kolonialnemu imperium Bourbonów. Jak spisaliby się waleczni, oddani bez reszty Ludwikowi, D’Artagnan z Portosem i Aramisem, gdyby królewskim rozkazem wysłano ich z labiryntu dworskich intryg Wersalu w niemniej niebezpieczne gąszcza kanadyjskiej puszczy, na dzikim pograniczu? Jak poradziliby sobie z machinacjami chciwych inwestorów “Kompanii 100”, którzy od roku 1627 próbowali obrócić kolonialną przygodę w dobrze zorga- nizowaną korporację handlową? Czy daliby sobie radę z krnąbrnymi a walecznymi plemionami Irokezów?  
 
Fascynująca wizja literacka późniejszej o stulecie, europejskiej walki o dominację, a potem cywilizacyjną przemianę nowego kontynentu, nałożona na posępny obraz lokalnych konfliktów Indiańskich Narodów, oddających swe usługi kolonialnym potęgom, byleby poniżyć odwiecznych, plemiennych wrogów, zawarta została w monumentalnym pięcioksięgu Jamesa Fenimoore Coopera.

 

Na rycienie: Córki króla (francuski: filles du roi lub filles du roy) to termin używany w odniesieniu do około 800 młodych Francuzek (w większości prostytutek), które wyemigrowały do Nowej Francji w latach 1663-1673 w ramach programu sponsorowanego przez króla Ludwika XIV.

Większość czytających zna dziś jedynie drugi tom owej sagi - “Ostatni Mohikanin”, pokazujący właśnie kanadyjskie pogranicze “francusko-angielskie”, kiedy potęga Francji chyli się już ku upadkowi, w trakcie europejskiej Wojny Siedmioletniej, której kolonialny epizod w literaturze angielskiej określany jest znamiennym tytułem: - “French and Indian War”.
 
Nasz Szanowny Czytelnik zapewne nie domyśla się, iż znany nam z literatury “Płaszcza i szpady” Król-Słońce Ludwik XIV ma cokolwiek wspólnego z Kanadą. A jednak to ten monarcha położył podwaliny pod regularną organizację kolonii, zwanej “Nową Francją”.
 
Początek francuskiej obecności w Ameryce Północnej, datuje się od lądowania ekspedycji Jacques Cartier’a u ujścia rzeki Św. Wawrzyńca, w roku 1534. Był to jednak pozbawiony dalszych konsekwencji politycznych epizod, a dopiero po siedmiu dekadach Francuzi ponowili swój ekspansywny wysiłek, tym razem już na poważnie, pod kierunkiem niespożytego w energii i obdarzonego ogromnymi talentami organizacyjnymi, Samuela de Champlain, który figuruje dziś nawet na kartach kanadyjskich paszportów, jako “Ojciec Kanady”. Od jego to dopiero czasów postępuje powolna, głównie gospodarcza eksploracja kontynentu, oparta początkowo na handlu wymiennym przedsiębiorczych jednostek (owych “traperów” chwytających we wnyki rozmaite futerkowce) z lokalną ludnością, koncentrującym się na… bobrzych skórkach. Od roku 1627 prywatne, zamorskie przedsięwzięcie handlowe ujęte zostaje w prawne karby korporacji zwanej „Compagnie des Cent-Associés“, stworzonej przez księcia i kardynała, Armand Jean du Plessis, ministra Ludwika XIII.

Znowu, dziś owo zainteresowanie bobrzymi futerkami może nam się wydać mało znaczące, ale dla ówczesnego europejskiego odbiorcy, wodoodporne skórki z bobrów oznaczały produkcję znakomitych płaszczy, butów i kapeluszy. Niedawny przebój Hollywood, film “Revenant” pokazuje nam skrajnie surowe warunki życia i pracy owych europejskich handlarzy bobrzymi skórami, którzy musieli mierzyć się z dziką przyrodą i równie dzikimi mieszkańcami nieprzebytych lasów, gdy jedyną drogą wewnątrz kontynentu były wielkie rzeki regionu Zatoki Hudsona.  
 
Rola monarchii w tym początkowym, trwającym około pół wieku okresie budowania osad, faktorii handlowych i obronnych fortów wewnątrz lądu, wzdłuż rzeki Św. Wawrzyńca, była ograniczona. Ważniejsza była choćby obrona samego wybrzeża, dla potrzeb której wybudowano na Cape Breton ogromną twierdzę Louisbourg. Wybrzeże francuskiej części nowego kontynentu było bowiem nie tylko otwarte na ataki Anglików, ale także dogodnym siedliskiem rozmaitego rodzaju bandytów, którzy bez większych przeszkód mogli żerować na rozwijającym się powoli nadmorskim, francuskim osadnictwie. Złą sławę zdobyli np. bracia Kirke, którzy w trzeciej dekadzie XVII wieku potrafili przechwytywać statki pełne wszelakiego dobra, płynące z metropolii do osadników. W pewnym momencie doszło do tego, iż piraci zajęli miasto Quebec i dopiero za sowitym okupem opuścili królewskie posiadłości.  
 
Początkowo więc monarchia, choć świadoma roli i potencjału kolonii, polegała w swych planach eksploracji głębi nowo odkrytego lądu na przedsiębiorczości prywatnych osób. Metoda dzierżawienia kolonii ludziom biznesu miała dwa cele, odciążenia królewskiej kasy oraz aktywizacji żywiołu kupieckiego metropolii. Po kilku dekadach tejże, rząd w Wersalu los kolonii oddał w ręce “Kompanii stu”, wyposażonej w odpowiednie przywileje. Poza zobowiązaniem do wspierania akcji misyjnej Kościoła katolickiego w ewangelizacji tubylców, miała ona wolną rękę w organizacji handlu z lokalną populacją. Liczono na wielkie sukcesy, z biegiem czasu jednakże ogrom zadań, zagrożenie ze strony wojowniczych Irokezów, a także negatywne doświadczenia w zarządzaniu rozległymi terenami kolonii, po trzech dekadach  zmusił wersalską “centralę” do przeprowadzenia niezbędnych zmian. Ich autorem był główny minister Ludwika XIV, Jean-Baptiste Colbert, odpowiedzialny za całokształt reform państwa, podjętych przez nowego monarchę. Taka jest geneza całościowej regulacji kolonialnej z roku 1663.  Król likwidował samą “Kompanię 100” i odwoływał jej dotychczasowe przywileje. Na to miejsce wprowadzono bezpośredni zarząd królewski kolonii, pod kontrolą dwóch niezależnych od siebie urzędników: gubernatora, oraz intendenta. Pierwszym intendentem nowego organizmu prawnego, zwanego odtąd Nową Francją został człowiek, którego nazwisko wpisało się na trwałe w dzieje Quebecu – Jean Talon. Polityczna reorganizacja ziem zwanych nadal Kanadą otwierała nowy okres jej wszechstronnego rozwoju. (cdn)
W.Werner-Wojnarowicz

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: