Demokraci zasługują na porażkę

Conrad Black
„To jest naprawdę śmiertelnie poważne, człowieku” - powiedział prezydent Joe Biden w swoim przemówieniu w trakcie kampanii na Florydzie w zeszłym tygodniu. Urzędujący prezydent mówi prawdę tylko sporadycznie, ale to była właśnie taka okazja.
Rzeczywiście jest „śmiertelnie poważny”: kraj nie może bez końca przyjmować do kraju 2 milionów ubogich i niewykwalifikowanych cudzoziemców, przynoszących ze sobą dziesiątki tysięcy ton śmiertelnego fentanylu każdego roku. Z powodu celowego zaniedbania rządu Stanów Zjednoczonych wzbogaca to meksykańskie gangi handlujące niewolnikami i narkotykami o wiele miliardów dolarów rocznie. Stany Zjednoczone nie mogą też co roku dodawać bilionów dolarów do podaży pieniądza i długu publicznego, dobruchając swoich mniej zamożnych zwolenników “łapówkami”, jednocześnie opodatkowując wszystkich w kraju prawie dwucyfrową inflacją.
„Śmiertelnie poważny” może również opisywać potrzebę ograniczenia gwałtownie rosnącej liczby brutalnych przestępstw w miastach Ameryki. Na innym wiecu wyborczym prezydent, jak to ma w zwyczaju, robotycznie powtarzał imperatyw „zakazania karabinów szturmowych”. Wątpię, czy jest co do tego wiele zastrzeżeń, o ile istnieje poważna definicja tego, co stanowi tak zwaną „broń szturmową”, ale była to już próba i nie miała wpływu na wskaźnik brutalnych przestępstw. Nic nie zastąpi ogromnego wzrostu liczebności policji w miastach Ameryki, a także jakości ich szkolenia i wyposażenia. Kraj zobaczył w zeszłym tygodniu w ataku na męża przewodniczącej Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi, w San Francisco, co może zrobić szybka reakcja policji. Każdy dom w Ameryce powinien być pewny tej samej szybkości i skuteczności reakcji, jaką na szczęście otrzymał pan Pelosi.
„Śmiertelnie poważny” można również uczciwie zastosować do kilku innych obszarów polityki, których Biden unika, w szczególności nadal kuli się w strachu przed zielonymi terrorystami, którzy ograniczyli wydobycie ropy naftowej w Ameryce, ponownie zanurzając ją w strategicznej słabości importu ropy naftowej.
„Śmiertelnie poważny” może również wkrótce opisać stan stosunków Ameryki z Iranem, tuż po niewyobrażalnym fiasku w sąsiednim Afganistanie. Stany Zjednoczone najwyraźniej wciąż próbują ożywić szalone porozumienie prezydenta Baracka Obamy z tym krajem w sprawie broni jądrowej, na mocy którego będą miały światowe błogosławieństwo do rozmieszczenia międzykontynentalnych pocisków balistycznych z końcówkami nuklearnymi w ciągu kolejnych dwóch lat. Było to porozumienie, które nigdy nie powinno dojść do skutku, a prezydent Donald Trump słusznie się go wyrzekł, a administracja Bidena nie powinna próbować odradzać go – a zwłaszcza nie z rządem rosyjskim jako pośrednikiem w postępowaniu z ajatollahami. Ponieważ Stany Zjednoczone nie mają bezpośrednich stosunków dyplomatycznych z Iranem, Rosja została zaproszona do roli pośrednika i nie została zastąpiona w tej roli, chociaż w innych kontekstach Biden opisał rosyjskiego prezydenta Władimira Putina z pewną słusznością, ale niewielką uprzejmością dyplomatyczną, jako „przestępcę wojennego” i wzywa do całkowitej klęski w rosyjskiej wojnie agresji przeciwko Ukrainie.
Polityka otwarcia administracji na Ukrainie polegała na poważnym potraktowaniu przeczucia szefa Połączonych Szefów Sztabów gen. Marka Milleya, że Rosjanie wygrają wojnę w ciągu dwóch tygodni i dzielnie zaoferują ukraińskiemu prezydentowi i jego rodzinie bezpieczny wyjazd ze swojego kraju.
Powoli zwiększyła się ilość i wyrafinowanie dostaw na Ukrainę w ciągu dziewięciu miesięcy wojny i administracja przypisuje sobie pewne zasługi za to, że zrobiła to bez prowokowania masowej eskalacji wojny. To może być pewna zasługa, ale większa prawda jest taka, że wzywa ona do pokonania Rosji bez dostarczenia Ukrainie broni do osiągnięcia tego celu.
Wydaje się, że administracja dąży do wynegocjowanego porozumienia, ale nie mówi o tym publicznie i wydaje się, że jest przygotowana do walki do ostatniego martwego Ukraińca. Nie ma widocznych pozorów strategii wyjścia lub zajęcia roli, jaką tylko Stany Zjednoczone mogłyby odegrać w pomaganiu w zorganizowaniu trwałego rozwiązania różnic rosyjsko-ukraińskich. Biorąc pod uwagę ciężkie ofiary wojny, to również jest kolejna sprawa śmiertelnie poważnego nieumiejętnego zarządzania.
W wielkiej walce, którą Trump rozpoczął w 2015 roku, by zaatakować ponadpartyjny waszyngtoński establishment polityczny, OBushintonów, Trump teraz wygrywa. Biden jest wyczerpany i ogólnie pogardzany. Clintonowie są skończeni. Bill jest zmęczony. Hillary teraz zredukowana do bezpośrednich porównań między Trumpem a Hitlerem, i choć uniknie oskarżenia, raport Johna Durhama prawdopodobnie będzie przekonującym potępieniem jej rażącej nielegalności kampanii prezydenckiej 2016. Twierdzenia Obamy, że demokracja może zginąć w Ameryce, jeśli demokraci Bidena nie zachowają kontroli nad Kongresem, jest najsłabszym argumentem przed wyborami w połowie kadencji, jaki słyszałem.
Demokratyczny bicz w Izbie Reprezentantów, długoletni kongresman James Clyburn z Południowej Karoliny, również porównuje współczesną Amerykę do Niemiec w 1933 roku. Te porównania z nazizmem są ostatecznym i najbardziej godnym pogardy możliwym wyznaniem porażki Demokratów. Biden ciągle narzeka, że „to nie referendum, to wybór”. Pod tym względem ma szczęście: jest to oczywiście referendum i przegra tak, jak na to zasługuje; gdyby był to wybór polityczny, straciłby wszystkie okręgi w Stanach Zjednoczonych.
Conrad Black
Conrad Black od 40 lat jest jednym z najwybitniejszych kanadyjskich finansistów i jednym z wiodących wydawców gazet na świecie. Jest autorem autorytatywnych biografii Franklina D. Roosevelta i Richarda Nixona, a ostatnio „Donald J. Trump: Prezydent jak żaden inny”, która została ponownie opublikowana w zaktualizowanej formie. Śledź Conrada Blacka z Billem Bennettem i Victorem Davisem Hansonem w ich podkaście „Scholars and Sense”.
Comment (0)