•   Wednesday, 24 Apr, 2024
  • Contact

„Blood, toils, tears and sweat.“

Pisane z pamięci


Przemówienie Prezydenta USA w Warszawie zapowiadane było jako moment kulminacyjny zaangażowania się Stanów Zjednoczonych i NATO w obronie Ukrainy przeciw rosyjskiej inwazji. Miało ono także stać się historyczną wizytówką całej prezydentury Joe Bidena, tak jak symboliczne mowy Johna F. Kennedy’ego i Ronalda Reagana w Berlinie.
Rzeczywistość okazała się bardziej przyziemna. Nie padły żadne nowe zapowiedzi czy deklaracje, poza groźbą/zapowiedzią zredukowania o połowę rosyjskiej gospodarki. Wbrew anonsowanym oczekiwaniom polskiego gospodarza, nie podważono w najmniejszym stopniu obowiązujących umów NATO z Rosją - Aktu Stanowiącego z roku 1997 - wykluczających stałą obecność wojsk i baz NATO na terenie nowych członków Sojuszu. Było natomiast osobiste, emocjonalne przesłanie do młodych Rosjan i odniesienie do rosyjskich doświadczeń wojennego cierpienia z lat Drugiej Wojny. Biden najwyraźniej wierzy, iż młodzi Rosjanie zechcą uwolnić się spod kurateli swojej władzy, odrzucą mocarstową wizję nowej Rosji Putina, budowaną na gruzach ukraińskich miast.    
Warszawskie wystąpienie nie zapisze się w historii żadnym pamiętnym cytatem. Nie padło zapewnienie w stylu: - „Ja także jestem Berlińczykiem!“. Padła, owszem, zapowiedź długotrwałego wysiłku, choć nie w tak poetyckiej formie jak pamiętna obietnica „Krwi, potu i łez“ Churchilla. Natomiast zamiast Reaganowskiego, płomiennego wezwania do rosyjskiego lidera: „Mr Gorbatchov!...“ pojawiła się osobiste, moralne odrzucenie władzy Putina, która wstrząsnęła politykami obser- wującymi prezydenta, nie tylko nad Potomakiem.  
Krzyk Bidena: „Na Boga, ten człowiek nie może sprawować władzy!“ skradł medialny show, owocując trwożliwymi deklaracjami Białego Domu, iż prezydencki wybuch osobistej niechęci to jedynie niekontrolowane, personalne emocje. Ameryka nie ma żadnych planów ani żadnych zamiarów, aby sponsorować zmianę władzy w Moskwie. Nie ma mowy, broń Boże, o żadnej „régime change“!
Dla Polski, z jej lękiem przed osamotnieniem, vis-à-vis  skrajnie agresywnej retoryki Putina wobec sąsiadów, jaka towarzyszy wojennej aktywności Kremla na Ukrainie, przemówienie Bidena wybrzmiało dobrze. Zawierało wszystkie elementy jakie potrzebne są w trakcie takich wystąpień, obliczonych na efekt propagandowy i mobilizacyjny. Polski punkt widzenia brali pod uwagę autorzy prezydenckich przemówień, gdyż pojawiły się wszystkie elementy, na które reagują Polacy. Byli Jan Paweł II i Wałęsa, było podkreślenie naszej historycznej roli w oporze wobec totalitaryzmów. To jednakże wszystko. Medialnie można i należy słowa Bidena dyskontować. Żyjąc na tym kontynencie wiemy doskonale, jak ważne jest każde dobre słowo o dzielnej i gościnnej Polsce, o pełnych poświęcenia Polkach i Polakach, a przede wszystkim o bohaterskiej polskiej historii, przedstawiane amerykańskim odbiorcom strumienia informacji w CNN czy ABC. Wszak jeszcze niedawno uczono ich jedynie o „Polish camps“, szmalcownikach i zaborcach mienia ofiar Holocaustu.  
NB. Ta sojusznicza, pozytywna w każdym wymiarze  narracja, towarzysząca wizycie Bidena, ale zapoczątkowana od początku masowego ruchu uchodźców przez polskie granice, jest znaczącym wyłomem w bezwględnym bloku medialnej „pedagogiki współwiny“, który dziś - nie licząc na „oficjalną“ Warszawę – musimy przyjąć jako dar niebios i sami przedłużyć i wykorzystać.
W świetle konkretów, patrząc z politycznym dystansem, trudno jednak zrozumieć wielkie nadzieje Warszawy, wiązane z „nowym otwarciem“ jakie rzekomo ma miejsce w relacjach polsko-amerykańskich i złudny miraż nowych strategicznych możliwości, otwierających się podobno dla polskiej polityki w regionie Środkowej Europy. Przykładem takiej wyważonej w ocenie konkretów, ale jednocześnie skrajnie optymistycznej w snuciu wizji przyszłości, jest opinia osoby bardzo zasłużonej dla budowania nowego modelu myślenia o polskiej obronności, dra hab. Romualda Szeremietiewa. Świadomość ograniczonej w sferze konkretów oferty amerykańskiej mocno kontrastuje z postrzeganymi konsekwencjami obiecywanej przez Bidena, obniżki o połowę ekonomicznej siły i pozycji Rosji.
•••
– Pamiętajmy, że to nie było przemówienie tylko do Polaków, ale do całej Europy. To, czy i ile otrzymamy sprzętu, żołnierzy, można przecież ustalić w kuluarach i nie musi się tego ogłaszać wszem i wobec. Tak czy inaczej myślę, że było to ważne przemówienie i wbrew temu, co sądzą niektórzy, mówiąc, że nie zawierało konkretów, ja stwierdzam, że te konkrety jednak były. Pierwszy konkret jest taki, że prezydent największego światowego mocarstwa wyraźnie stwierdził, że Rosja stanowi zagrożenie dla pokoju i wolności na świecie. Ponadto zaznaczył, że Putin jest przestępcą wojennym, co więcej, podczas spotkania z uchodźcami ukraińskimi na Stadionie Narodowym nazwał go wprost „rzeźnikiem”. Trzecim konkretem jest zapowiedź, że Stany Zjednoczone i Zachód podejmą działania, aby zmniejszyć o połowę potencjał, jakim dysponuje Rosja. Gdyby tak się stało, to wtedy Polska, która się cały czas rozwija na wielu frontach, może okazać się większą potęgą niż Rosja, a Rosja straci szanse, żeby odgrywać mocarstwową rolę [podkreślenie – WMW]. Jest to bardzo prawdopodobne – zwłaszcza, że za swojego sąsiada Rosja ma Chiny, które też z mieszanymi uczuciami spoglądają na Moskwę. Syberia i jej złoża, z tego, co powszechnie wiadomo, bardzo nęcą Chińczyków…
dr. hab. prof. Społecznej Akademii Nauk, Romuald Szeremietiew.
www.naszdziennik.pl, 28.03.2022

WMW

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: