•   Thursday, 17 Apr, 2025
  • Contact

W poprzek Kanady - 16

Z daleka od szosy (266)


Do miejscowości Plunkett mamy 230 km. Jesteśmy tam o 09.00. Ford Explorer to szybkie auto. Plunkett znajduje się na drodze nr 16, niecałe 100 km przed Saskatoon. Jak zwykle nie ma tu wiele. Spichleż. Stacja. Sklepik. Liczy 75 (siedemdziesięciu pięciu) mieszkańców. Nazwane od Viscount Horace Plunkett, inwestora kolei kanadyjskich. Pracujemy do 13.00. Instalacja zakończona, ruszamy dalej, tym razem do miasta. Jest to Saskatoon. Mamy problem z odnalezieniem podstacji. Nie pomaga mapa, plan, ani lokalizacja GPS. Wiem, że musi być przy torach, ale w Saskatoon krzyżują się tory  z wielu kierunków i jest to prawdziwy labirynt. Jadę po różnych ulicach, cały czas próbując trzymać się w pobliżu torów. Wreszcie z wiaduktu nad torami zauważam znajomy kszałt betonowych unitów. Ale jak tam dojechać? Zapamiętuję położenie, skręcam w pierwszą ulicę w prawo, potem znowu w prawo. Jestem przy torach, jest przejazd, po lewej stronie, kilkaset metrów dalej widać postację, ale nie ma dojazdu. Już godzinę straciliśmy na szukanie, nie ma czasu na dalsze opóźnienie.
Na przejeździe kolejowym patrzę w prawo, w lewo i skręcam na tory. Widzę zdumione oczy kierowców, ale moje zmartwienie to teraz tylko by nie zawiesić się na szynach. Terenowy Ford ma dość wysokie zawieszenie, ale może to nie wystarczyć. W dali widać jadący pociąg towarowy, masa rozjazdów, podskakujemy na szynach, zostało do przejechania może 200 m. Kto będzie tam szybciej, my czy pociąg? Przy podstacji jest gdzie stanąć, jest tam spory placyk pokryty żwirem. Na jednej ze zwrotnic pociąg skręca, w tym samym momencie dojeżdżam w tumanie kurzu do placyku przed podstacją, Walery otwiera oczy. Nic nie mówi jeszcze przez nastepne parę minut. To nie było mądre, ale jesteśmy na miejscu.
Od placyku odchodzi wąska szutrowa droga, więc jest tu jakiś normalny dojazd. Z powrotem nie będziemy musieli wracać po szynach. Rozpakowujemy sprzęt i do roboty. Jest godz. 15.00. Drzwi do dwóch unitów są otwarte, tak nie powinno być. Nie ma baz do przekaźników. Nie możemy zakończyć instalacji. Trzeba będzie tu wrócić. Jest godz. 18.30. Szutrowa droga wzdłóż torów zawiodła nas na tyły jakichś magazynów. Stamtąd już łatwo. Wieżdżamy na ulicę. Notuję to wszystko na GPS. Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia z pociągiem i zwrotnicą. Przed nami 140 km do North Battleford gdzie mamy zarezerwowany hotel. Docieramy tam o godz 20.30. Nareszcie się wyśpimy. Chyba...
9 marzec 2000, czwartek, godz. 06.00, North Battleford, Saskatchewan. Z Toronto wyjechaliśmy 3 marca. Przejechaliśmy do tej pory ok. 3800 km. Przepracowaliśmy 90,5 godzin wliczając w to jazdę. To dużo, ale nie czuję zmęczenia. Kto mówił, że prerie są nudne. Nieprawda. Cały czas coś nowego do zobaczenia. Stare budynki farm, spichleże, piękna ogromna dolina, zagłębiająca się w płaski teren i pozwalająca widzieć na kilkadziesiąt kilometrów. Tutaj naprawdę czuć i widać przestrzeń. Jedziemy najpierw na południe do Cazalet. Tego nie ma nawet na mapie. Bez GPS nie byłoby mowy by odnaleźć niektóre z pozycji na naszej liście. Jesteśmy tam o godz. 07.30.
O 10.00 kończymy instalację i jedziemy znowu do Saskatoon. Tam w biurze Prulorator Courier odbieram przesłane nam podstawy pod przekaźniki, których zabrakło nam wczoraj. Tym razem odnalezienie podstacji w Saskatoon nie sprawia kłopotu, pamiętam dojazd. Intalujemy przekaźniki, włączamy system. Jest godz.13.00.
Ruszamy w dalszą drogę na zachód. Po drodze do Wilkie zajeżdżamy jeszcze raz do Cazalet by zainstalować przekaźniki. W Wilkie jesteśmy o 15.00. O 18.00 kończymy instalację i jedziemy do Neilburg. To już niedaleko do granicy z Albertą. Jesteśmy tam o 19.00. Intalację kończymy  o 22.30.
Cdn.
Marek Mańkowski

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: