Doktryna Putina

Pisane z pamięci


Prawem historii rosyjskie doktryny polityczne, regulują życie nie samych Rosjan, lecz mają ustalać warunki, na jakich żyją i funkcjonują społeczeństwa i państwa, które miały dziejowe nieszczęście znaleźć się w rosyjskiej sferze interesów. Punktem zbieżnym rosyjskich doktryn jest zdefiniowanie ‚bezpieczeństwa‘ Rosji jako absolutnej kontroli polityki zagranicznej (i gospodarczej) innego państwa.  
Doktryna Breżniewa definiowała na użytek państw socjalistycznych, do których wojska sowieckie miały bezpośredni dostęp, granice ich suwerenności oraz zasady ich wewnętrznej autonomii. Wobec Jugosławii doktryna ta była bezużyteczna (wobec Kuby - niepotrzebna). Wobec pozostałych państw socjalistycznych Moskwa była arbitrem i Moskwa decydowała, kiedy użyć siły zbrojnej dla zapewnienia sobie „bezpieczeństwa“ - czyli bezwzględnej i niczym nie ograniczonej kontroli wewnątrz bloku sowieckiego. Doktryna ta zrealizowana została w całej dyplomatycznej i ideologicznej pełni w roku 1968, w formie otwartej, militarnej inwazji Czechosłowacji.          
Dzisiaj na naszych oczach dokonuje się wprowadzenie w życie międzynarodowe zasad Doktryny Putina. Ofiarą jest suwerenny kraj, objęty teoretycznie ochroną prawa międzynarodowego, członek ONZ. Kraj, którego granice Moskwa uznała i zobowiązała się respektować (choć nie de jure) w roku 1994, w formie Memorandum Budapesztańskiego.
Od poniedziałku, 21 lutego 2022, prezydent Federacji Rosyjskiej już nawet nie udaje, iż interesują go rozwiązania dyplomatyczne. Suwerenna, samodzielna Ukraina ma być zlikwidowana raz na zawsze. Samo jej istnienie w obecnej formie to obraza rosyjskiej dumy, rosyjskiego myślenia o polityce i historii. To zdrada rosyjskiego dziedzictwa, które – w trosce o pokój - domaga się rewizji historii. Od samego początku Ukraina, będąca w swej istocie sztucznym tworem administracyjnym bolszewików, była zdradą ludu oderwanego od swych rosyjskich korzeni. Ukraina nie jest bytem odrębnym, samodzielnym, to integralna część losów Rosji i jako taka, ma powrócić na dziejową drogę wspólnego z nią bytowania. I koniec. Od tego momentu Ukraina, nawet jeżeli ostanie się formalnie jako państwo, ma być całkowicie podporządkowana interesom bezpieczeństwa Rosji – tak, jak te interesy postrzega Kreml. Nie liczą się żadne zasady prawa narodów. Liczy się tylko i wyłącznie naga siła.  
Sceneria, w jakiej prezydent RF, W.W. Putin podpisywał akty prawne, uznające niepodległość separatystycznych tworów z Ługańska i Doniecka była jednocześnie groteskowo ponura i porażająco klarowna. W wielkiej, pustej auli pod wysokim sklepieniem, dwie polityczne kukły o pozbawionych wyrazu obliczach, usadowione za pustymi biurkami, asystowały rosyjskiemu samowładcy w przedstawieniu. Było to przedstawienie teatru jednego aktora, dekretującego jawnie program odbudowy imperialnej Rosji.  
***
W moim dzisiejszym felietonie historycznym, prezentuję Państwu analizę bieżących działań Putina i przewidywanych kolejnych kroków, prowadzących do całkowitej likwidacji Ukrainy jako podmiotu relacji międzynarodowych, jaką przedstawił były dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak. Zestawiam ten głos frontowego dowódcy NATO, mającego najwyraźniej dostęp do informacji i analiz, z historycznym zapisem oficjalnych, niemieckich reakcji na złowrogie przemówienie jakie wygłosił 11 lutego 2007 roku, na dorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium W.W. Putin. Głosy niemieckich polityków, bezpośrednio odpowiedzialnych za formowanie polityki i strategii Republiki Fedralnej poraża naiwnością. Ma się wrażenie, iż niemieccy decydenci są tak zauroczeni własną wizją tego, kim jest i co reprezentuje Putin, iż są głusi na jego głos. Tłumaczą sobie rosyjskie zarzuty i groźby jako słowa bez większego znaczenia, pozbawione wagi deklaracje, skierowane jedynie do rzekomo zachowawczej części rosyjskiej opinii publicznej. Naiwność tego typu rozumowania z roku 2007 pozwala nam jednak zrozumieć bieżącą politykę Berlina (a także Francji czy części establishmentu w Ameryce).  
Jest dowodem najwyższej naiwności sądzić, iż zapowiadane sankcje, jakimi odgraża się Ameryka Bidena czy Unia Scholtza i Macrona, zrobią na Rosjanach jakiekolwiek wrażenie. Kreml w swoich analizach wyliczył sobie koszt gospodarczy czasowych retorsji Zachodu. Czasowych, bo chyba nikt nie zakłada, iż ci sami Niemcy, którzy z taką determinacją parli do finalizacji NS2, rzeczywiście zrezygnują ze swojego interesu i zakopią rurę na zawsze.
Uznanie niepodległości separatystycznych republik i podpisanie z nimi oficjalnych, państwowych układów o „wzajemnej pomocy wojskowej“ otwiera nowy rozdział w historii odzyskiwania kontroli Kremla na „przestrzeni“ po ZSSR.  Kiedy piszę te słowa, nie jest jasne, w jakich granicach będzie rozgrywała się „operacja pokojowa‘ wojsk rosyjskich „poza granicami FR“, do której upoważnił w poniedziałek Prezydenta Putina rosyjski parlament.  
W tekście dokumentu podkreśla się uznanie obu „Ludowych Republik“ w ich deklarowanych granicach, czyli w administracyjnych granicach dotychczasowych, ukraińskich okręgów Ługańska i Doniecka. Jednakże siły separatystów do tej pory kontrolowały jedynie kilkadziesiąt procent całości admnistacyjnej obu terytoriów. Pytanie, czy wojska rosyjskie zostaną użyte do ochrony obecnego stanu posiadanie „Republik“, czy też do opanowania całości terenu, do którego roszczą sobie ‚konstytycyjne‘ prawa separatyści. Czy przebywające na własnym terytorium państwowym wojska ukraińskie zostaną zaatakowane przez siły rosyjskie („koalicyjne“?) - jako agresorzy - we własnym państwie? I jak na to odpowiedzą?
Najbliższe dni pokażą, z jaką rzeczywistością będzie musiał konfrontować się Zachód. I czy jest do takiej konfrontacji gotowy.  

WMW  

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: