Inne spojrzenie na wybory w USA
Po głębszym... namyśle
Świat miał się skończyć i piekło miało zamarznąć po wygranej Donalda Trumpa. Amerykanie, którzy chętnie słuchają Taylor Swift i Beyoncé, tym razem nie posłuchali i nie zagłosowali według ich podpowiedzi. Ku uciesze jednych i rozpaczy innych, Trump zwyciężył, i to przez nokaut. Zostało jeszcze trochę czasu zanim ponownie zasiądzie w Gabinecie Owalnym, więc za wcześnie przewidywać, czy czarne scenariusze się spełnią, czy były tylko wytworem wyobraźni lewicowych mediów. Jednak pierwsze dni po ogłoszeniu wyników amerykańskich wyborów pokazują, że pewne zmiany już następują.
Odkąd pamiętam, Demokraci byli piewcami ochrony środowiska i orędownikami energii odnawialnej. Przynajmniej tak twierdzili. W przeciwieństwie do nich, Republikanie próbowali negować współczesne teorie dotyczące zmian klimatycznych. Tym samym wspierali koncerny naftowe i przeciwstawiali się planom ograniczenia wydobycia ropy. I tu niespodzianka – zobaczmy kto najczęściej pojawia w towarzystwie prezydenta elekta? Jest to Elon Musk. Człowiek, który kojarzony jest z energią odnawialną. Wszyscy znamy markę aut produkowanych przez Muska. Diesla do nich raczej nie wlejemy. Ponadto, Elon Musk od lat inwestował w sprzedaż instalacji do odzyskiwania i przechowywania energii słonecznej, a dziś jest jedną z głównych twarzy ekipy Trumpa. Co tu się porobiło? Czyżby Republikanie przestali pochwalać wydobycie ropy naftowej? Czyżby słynny slogan drill, baby, drill stracił już na aktualności? A może Musk zacznie produkować silniki spalinowe? Ciekawe, że ten wątek nie był eksponowany podczas kampanii wyborczej przez żadną ze stron. Czy lobbyści z Teksasu będą się dobrze czuli w towarzystwie nowego przyjaciela prezydenta Trumpa? A może wielkie biznesy, jak zwykle, dogadają się i piękne słowa o ekologii pozostaną pustymi słowami?
Zostawmy już ropę naftową i przejdźmy do przyjemniejszych tematów – pomówmy o złocie. Od kilku miesięcy cena tego kruszcu pięła się w górę. Według powszechnie panującej opinii, złoto kupuje się w niepewnych czasach, gdyż taka strategia daje stabilność, w przeciwieństwie, na przykład, do inwestycji w waluty czy w akcje. Wzrost ceny złota tłumaczono zagrożeniami, jakie niesie za sobą potencjalne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach. Zatem zgodnie z tymi przesłankami, trend rosnący miał się utrzymać do ogłoszenia wyników wyborów, a chwilę później cena kruszcu powinna była wystrzelić. Analitycy nie pytali już czy, ale raczej kiedy cena przebije barierę 3000 dolarów amerykańskich za uncję. I tu niespodzianka: otóż z końcem października, czyli jeszcze na kilka dni przed wyborami, złoto zaczęło tanieć i do dziś potaniało o ponad 200 dolarów za uncję. Czyżby więc druga kadencja Trumpa miała się okazać bardziej racjonalna niż straszyły nas „obiektywne” media? Czyli nie taki diabeł straszny? A może wszechwiedzący analitycy wykiwali drobnych inwestorów, namawiając ich do zakupu złota i obiecując szalony wzrost ceny po zwycięstwie szalonego Trumpa? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Druga opcja jest taka, że ci analitycy wiedzą o trendach na rynku mniej więcej tyle samo, ile wiemy my wszyscy, więc może powinniśmy słuchać ich rad z większą ostrożnością. To trochę tak, jak z prognozą pogody i jej wiarygodnością. Pomimo, że przewidywania mówią, iż zima będzie ciepła, to lepiej nie wyrzucajmy czapki ani rękawiczek.
Jeśli ktoś stracił kasę na inwestycjach w złoto, to jest okazja, żeby się odkuć. Podobno warto inwestować w bitcoina, przynajmniej tak mówią analitycy. Swoją drogą, od lat próbuję rozgryźć o co chodzi z tym bitcoinem. Ciekawy jestem, czy ktokolwiek rozumie cały ten koncept, czy wszyscy tylko udają, żeby nie wyglądać na zacofanych i niedouczonych. Ostatnio, próbując się podszkolić w tym temacie, znalazłem na fachowej stronie internetowej informację o tym, że „pewna firma wprowadza na rynek innowacyjne podejście do wydobycia bitcoina, oferując użytkownikom ztokenizowaną platformę do kopania kryptowalut w chmurze”. Konia z rzędem temu, kto zrozumie o co chodzi. Podobno wygrana Trumpa miała pozytywny wpływ na kurs bitcoina. Już pędzę zainwestować moje zaskórniaki. Będę kopał w tej ztokenizowanej chmurze do upadłego.
Paweł Gębski
Comment (0)