•   Thursday, 18 Apr, 2024
  • Contact

Grunwald 1410

Historia: Challenge & Response

Wielki brytyjski historyk Arnold Toynbee, był jednym z ostatnich znawców dziejów, którzy szczegółową wiedzę o przeszłości łączyli z próbą sformułowania pewnych ogólnych praw, wedle których toczą się losy ludzkości. Wedle niego, kształtowanie się wspólnot historycznych odbywa się pewnymi etapami, od kryzysu do kryzysu. Te cykliczne kryzysy nazwał Toynbee “wyzwaniami” a zbiorowe ich rozwiązywanie – “odpowiedzią”.   

Każda wspólnota historyczna staje wobec tego rodzaju prawidłowości. I każda rozwija się tylko i jedynie poprzez pokonywanie wyzwań. A jeśli owo wyzwanie jest zbyt wymagające? Cóż, wówczas owa wspólnota mobilizuje wszystkie siły, napina swą wolę i…. wychodzi z dziejowego wyzwania zwycięsko. W przeciwnym wypadku, jeżeli nie potrafi znaleźć rozwiązania danego wyzwania – ulega wyrokom losu i ginie.  

Model postępu historii zaproponowany przez Toynbee’ego jest w swym wydźwięku bardzo darwinowski. Taki przyrodniczy mechanizm. Prawo przetrwania organizmów silniejszych, lepiej przystosowanych do oto- czenia. Nie ma w nim miejsca na żadne sentymenty, szacunek dla osiągnięć, poszanowanie prawdy czy wreszcie “sprawiedliwość dziejową” Jest wyzwanie i jest na to wyzwanie odpowiedź. To wszystko. “Challenge and Response”.

Tak sformułowane prawo historycznego rozwoju Toynbee’ego ma i dla badaczy, i dla prawdziwych amatorów historii, znaczącą wartość: pozwala nam na pewną analizę porównawczą rozmaitych społeczeństw, oddalonych od siebie na przestrzeni czasu. Możemy “obserwować”, jak rozmaite wspólnoty reagowały na podobne wyzwania , jakie znajdowały rozwiązania palących problemów. Dlaczego jedne pokonywały i nadal pokonują rozmaite przeszkody, dlaczego trwają mimo swych jakże widocznych wad i słabości, a inne, osiągnąwszy niebywałą potęgę, chylą się powoli ku upadkowi, bądź rozpadają z łoskotem w dziejową nicość, nie pozostawiwszy po sobie innego śladu, niż zapis w annałach potomnych?

Teoria Toynbee’ego była i jest niejako automatycznie znana wszystkim, którzy kiedykolwiek znaleźli się w szkole, choć oczywiście większość ludzi o samym brytyjskim historyku nigdy nie słyszała, a i nieczęsto usłyszy w obecnej dobie. Nauki historyczne dominuje bowiem dziś lewacki postmodernizm, który już nie tylko odmawia historii statusu ‘nauki’, a  historyczną narrację niszczy poprzez rozdrabnianie jej w kakofonię 'wizji' rozmaitych “uciskanych mniejszości”, lecz wręcz odrzuca potrzebę zorga- nizowanej pamięci o tym, co minęło. Dąży się tym do ostatecznego celu ['wojny kulturowej'] – zniszczenia tożsamości wspólnot i jednostek.  

Ci z naszych Szanownych Czytelników jednak, którzy musieli poznawać historię w polskich szkołach, pamiętają ją właśnie w siatce owych “wyzwań” i “odpowiedzi” – czyli ważnych wydarzeń, zachowywanych i czczonych przez dany naród i państwo. To owe bitwy, rewolucje, powstania – daty i nazwiska do zapamiętania (brrr!). Poczty królów i władców – to kronikarstwo. Ale “Najważniejsze bitwy w historii Kanady” to już historyczna selekcja sukcesów w pokonywaniu wyzwań, dokonana przez ekspertów.

Oczywiście, nie każda data, jaką podają nam podręczniki i opracowania, to punkty krytyczne rozwoju dziejów. Rządzący oraz ich rywale, do władzy aspirujący, za wszelką cenę pragną przekonać ogół, jak ważną role spełniali i spełniają. Stąd “dopisywanie” sobie dumnych tradycji, lub “przyszywanie się” do wiekopomnych zdarzeń i osób. Owo ‘stawanie w rzędzie’. Ba, każdy rządzący święcie wierzy, iż sam fakt jego lub jej narodzin to już wiekopomne wydarzenie, warte pióra Homera, lub choćby nadwornego poety. A rzesze inteligentnych dworzan, łasych na pańskie fawory, opisuje ową teraźniejszość i przeszłość pod życzenia owych władców. Z politycznych plakatów (lub witryn księgarni) wołają do nas kolejni kandydaci na zbawców, ojców lub przywódców – partii, narodu lub całej ludzkości.
                            ***
Jak zorientować się, czy dane wydarzenie zasługuje na miano owej skutecznej 'odpowiedzi' na 'wyzwanie' grożące samemu istnieniu wspólnoty politycznej i narodowej?

A, to już właśnie zadanie dla badaczy (oraz popularyzatorów). Należy bowiem umieć ocenić zarówno te prawdziwe, jak i te hipotetyczne konsekwencje danego wydarzenia. Zajmijmy się zatem, dla przykładu, jedną taka “datą” którą nasi nauczyciele wbijali nam do głowy (i tylko naprawdę najbardziej “zdeterminowani” zdołali jej nie zapamiętać!!!).  
Bitwa pod Grunwaldem
To średniowieczne zderzenie się Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego z połączonymi siłami Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, pod wspólną komendą księcia o chrześcijańskim imieniu Władysław, jest nieomal klasycznym przykładem teorii Toynbee’ego. Oto nastąpił kryzys w rozwoju trzech organizmów politycznych, znajdujących się na różnym stadium rozwoju, zajmujących i pretendujących do kontroli wspólnie zamieszkiwanego terytorium. Zakon to ekspansywny, zaawansowany cywilizacyjnie, suwerenny organizm polityczny, oparty o podbój. Polacy i Litwini dysponowali państwami o dużo słabszej organizacji, których samo istnienie w ówczesnej Europie, w danej formie terytorialnej, stało niejako pod znakiem zapytania. Ówczesna Polska, choć wciągnięta w krąg cywilizacji łacińskiej, i strukturalnie podobna do Zachodu, była organizmem odbudowywanym dopiero, w historycznych kształtach pierwszej monarchii Bolesławów. Państwowość pogańskiej Litwy utrzymywała siła jej panującej dynastii, klęska w konfrontacji z Zakonem oznaczała co najmniej rozpad, jeżeli nie całkowitą likwidację Wielkiego Księstwa. Państwowość Polski, jako chrześcijańskiej monarchii, mogła nie być podważana. Natomiast kwestionowany był jej zasięg terytorialny, poważnie uszczuplony od czasów pierwszej królewskiej koronacji z roku 1025. Oprócz rodzimej dynastii prawa do Korony mogły podnieść inne rody panujące w sąsiednich królestwach, najpoważniejsze Czesi.

Wyzwaniem Polaków owej doby było znalezienie nowej linii władców po śmierci ostatniego króla, odzyskanie utraconych prowincji oraz stabilizacja państwa.

I tak dochodzimy do pierwszej “odpowiedzi” wyzwanych wspólnot na dziejowe wyzwania. Polacy i Litwini (to znaczy ich świa- dome elity polityczne) zawiązują unię personalną. Królestwo Polskie zyskuje nową, litewską dynastię, łączącą się z poprzednimi węzłem małżeńskim. Jadwiga stoi tu na piedestale - to królewska krew Andegawenów i Piastów. Litwa uzyskuje swoisty awans cywilizacyjny oraz wzmacnia siłę militarną. Chrzest Jagiełły usuwał (choć nie likwidował), zarzut “pogaństwa”, militarny sojusz dawał szansę w konfrontacji z Zakonem, którego atak kierował się na rdzenne ziemie Litwinów – Żmudź.  Zwycięstwo w bitwie na polach Grunwaldu to finalizacja “odpowiedzi”. Sojusz zdaje egzamin, Polska i Litwa zapewniają sobie przetrwanie, główne za- grożenie zostaje zminimalizowane, zagrożenia poboczne (czyhający na zdobycz, ‘neutralni’ sąsiedzi obejść się muszą smakiem).  

A alternatywa? Czy ewentualna klęska byłaby znowu taka straszna? W końcu, to tylko jedna bitwa, przegrywaliśmy starcia zbrojne i przedtem, i potem. Traciliśmy prowincje i ziemie, by je potem w glorii odzyskiwać. Wszak opór rycerstwa i miast, popartego hierarchią polskiego Kościoła trwałby nadal, a dziadek Jadwigi, Król Władysław zwany Łokietkiem mógłby służyć jako przykład niezłomnej postawy, nieprawdaż?

W drugiej części niniejszych rozważań nad “Wyzwaniami” polskich dziejów, których skuteczne rozwiązania bądź porażki sprawiły, iż istniejemy dziś w takim kształcie, przeanalizujemy skutki ewentualnej klęski pod Grunwaldem.  

Stawiamy przed naszymi Czytelnikami roboczą tezę, iż klęska wojsk Jagiełły-Władysława, 15 lipca 1410-go oznaczała fizyczny koniec Litwy oraz wcześniejsze o trzy stulecia rozbiory Królestwa Polskiego. Tyle, że po owej ewentualnej klęsce żadnego odrodzenia narodu i państwa być nie mogło! “Wyzwanie” roku 1410-tym było zaiste śmiertelne. (cdn.)

WMWojnarowicz

 

Tekst powyższy ukazał się w serii na łamach Życia w dziale WW Historia 10 lipca 2013 roku. Przypominam go nie tylko z uwagi na znaczenie Grunwaldu w naszej historii, lecz jako komentarz do bieżącej sytuacji geopolitycznej. Zrozumienie charakteru obecnego kryzysu geopolitycznego – owego dziejowego ‘wyzwania’, jest warunkiem udzielenie właściwej ‘odpowiedzi’.   

Wojna na Ukrainie nie jest jedynie “wyzwaniem” dla politycznego istnienia tego państwa. Wbrew trolom i użytecznym idiotom trzeba uświadamiać wszystkim, iż “To jest nasza wojna”!

Jest ona wyzwaniem dla suwerennego bytu całej przestrzeni ‘post-sowieckiej’ w Europie Wschodniej. Przed wszystkim jednak, jest wynikiemy wielkiego geopolitycznego ‘wyzwania’ dla całego Zachodu. Dotychczasowa struktura relacji międzynarodowych, zasady prowadzenia gospodarki światowej, podpisane traktaty i tradycyjne relacje sojusznicze (np. niemiecko amerykańskie, ) podlegają dramatycznym zmianom. Nasze zachowania i postawy determinują postawę elit, które będą podejmować decyzje określające miejsce Polski w nowej hierarchii świata, nie tylko Zachodu.  

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: