Willkommenskultur

Świat w którym żyjemy

Czy świat, wktórym żyjemy, to swiat zmierzchu naszej cywilizacji, a z nią naszych wartości? Tak widział to sto lat temu przenikliway pisarz Oswald Spengler, pisząc o “Zmierzchu Zachodu”. Upadek starego świata i narodziny nowych porzadków są wszak nicią przewodnią historii. Panta rhei – uważali starożytni Grecy. O nietrwałości wszystkiego uczył Buddha.  
I.
Historia i teraźniejszość nie są jednak jakąś hermetycznie zamkniętą przestrzenią, poza nami. To my, z naszymi przekonaniami, decyzjami lub podstawowymi odruchami obronnymi – jesteśmy aktorami tworzącymi ten spektakl. Ostateczny kierunek rozwoju dziejów zależy od naszej zbiorowej woli. Potrzebna jest nam jednak świadomość sytuacji, kto i co robi – w naszym imieniu i naszym, zawsze naszym kosztem.  

Kryzys tożsamości Europy znajduje swoje uzewnętrznienie w kryzysie masowej, sterowanej migracji ludów kulturowo wrogich jej tradycji. Jego symbolem jest ideologia Willkommenskultur, którą wspierają ideowo pasterze Kościoła Katolickiego. Czy winniśmy im jednakże ślepe posłuszeństwo?

Pytanie to stawia polemiczny tekst dr. Justyny Melonowskiej, jaki ukazał się z data 24.11.2021 roku na stronach poważnego portalu www.christiantas.org. Przedstwiam Państwu jego wybrane fragmenty. Wszystkim zainteresowanym tematem reakcji myśli katolickiej wobec wyzwań współczesnego świa- ta oraz poważną debatą nad jej stanem, gorąco polecam zarówno cały tekst Autorki jak i sam portal.  
***
“Czemu nie nazywam Cię dobrym? O niebezpieczeństwach pragnienia posiadania pewnej zasługi.”

Pouczanie o dobru formułowane przez papieża Franciszka bywa dydaktyką najprostszych rozwiązań i interpretacji chrześcijań- stwa, w znacznej mierze zresztą wypracowanych raczej przy użyciu zdrowego rozsądku i dzięki współczuciu, niż po wnikliwej analizie racji doktrynalnych i historycznych. Nie jest to metodologia stabilna i sprawdzona, a wnioski w ten sposób uzyskane nie muszą być pewne i godne zaufania. Co jednak ciekawsze, mogą one być zawodne w sposób radykalny, a mianowicie mogą wspierać nie tyle pewne postaci dobra, co jest założonym celem nauczania papieskiego, ile jakieś formy niegodziwości, występku, błędu i braku. Dlatego też warto poddać analizie upowszechniające się w katolicyzmie współczesnym – i mające potężnego sprzymierzeńca w obecnym pontyfiku – rozstrzyganie sporu o dobro przy pomocy uczuć i twierdzeń konotujących silne emocje, przyglądając się wybranej, angażującej moralnie kwestii i proponując inne niż Franciszkowe do niej podejście.
II.  
W ocenie tzw. kryzysu imigracyjnego w Europie daje się w Polsce zauważyć szeroki alians pomiędzy osobami i środowiskami, które do tej pory prezentowały aksjologie u swego rdzenia nieprzezwyciężalnie różne. Mówią one jednym głosem, postulując przyjmowanie w Europie uchodźców (którego to statusu nie budują i nie testują krytycznie na podstawie stosownie wymagających definicji logicznych i prawnych). Alians ten zadziwia, a jego niepogłębiony charakter uzasadnia pytanie, czy w imię podobnie rozumianych ideałów humanistycznych się on zawiązuje, czy też w imię ideałów zupełnie różnych? Uwzględniając stały, świadomie odsłaniany i szukający responsu u czytelników ordo amoris każdego z tych środowisk, należy domniemywać, że jedni chcą uczynić Polskę wie- lokulturową, by łatwiej im było ją zmienić (jej plebejskość, tradycjonalizm, konserwatyzm, klerykalizm, ogólną niepostępowość i niską wyuczalność społeczną), a zatem dążą ostatecznie ku likwidacji prymatu własnej tradycji, tj. ponad wszelką wątpliwość wciąż jeszcze tradycji chrześcijańskiej, czy – jak się dziś mawia – judeochrześcijańskiej. Drudzy zaś chcą przyjmować przybyszów, by właśnie ocalić to, co w tej tradycji szczególne, jej wielki etos (...).
III.
(...) Skądinąd gdy mowa o możliwościach asymilacji przybywających wyznawców islamu do kultury europejskiej, zakłada się optymistycznie, że asymilacja ta oznaczać będzie przyjęcie przez nich w jakimś zakresie pewnego europejskiego wzorca i sposobu bycia oraz pogodzenie go z ich własnym systemem wartości rodzimych. Na przykład chodziłoby o to, aby przeszczepić na grunt umysłowości i duchowości islamskiej pewne wartości prawnoludzkie. Zakłada to, rzecz jasna, poczucie pewnej wyższości, a zatem przekonanie, że w swej formie rdzennej i czystej kultura muzułmańska jest niższa, wymagająca reformy i dostosowania. Twierdzenie o wyższości kultury europejskiej, w tym tutejszej kultury chrześcijańskiej, można odrzucić en bloc – z pewnością dziś poczucie dumy z własnej tradycji, aż po uznanie jej wyższości, zda się czymś niepoważnym. Lecz przecież ktokolwiek powiada w Europie, że wszystkie kultury są równe, normalnie nie miałby ochoty, żeby mu odcinano rękę, kiedy oszukuje przy podatkach, albo by mu zaaplikowano biczowanie publiczne – czy ukamienowanie w przypadku kobiety – jeśli uprawia miłość z osobą, która nie jest jego legalną żoną (lub mężem) – pisał Kołakowski.  
(...)  Sądzę, że zakłada się tu również cicho i naiwnie, że społeczeństwa muzułmańskie za czas jakiś będą miały swe oświecenie („jeszcze” go nie miały, nie zaś nie miały go w ogóle), europejskiemu podobne, które zmieni ich praktyki i uczyni możliwym rzeczywiste zbliżenie kultur. Wiadomo, na co nadzieja ta opiewa. Nie wiadomo jednak, na czym się opiera. Kołakowski widział tę sprawę jeszcze ostrzej. Kończył cytowaną wyżej myśl słowami:
Powiedzieć w takim wypadku „takie jest prawo koraniczne, trzeba respektować inne tradycje”, to powiedzieć w gruncie rzeczy „u nas to by było okropne, ale dla tych dzikusów to w sam raz”; tak więc wyrażamy nie tyle respekt, ile pogardę dla innych tradycji, a zdanie „wszystkie kultury są równe” najmniej się nadaje do tego, by tę postawę opisać. (...)
V.  
Ordo caritatis zostało na potrzeby dyskusji tych ważnych wydarzeń zdefiniowane przez Zbigniewa Nosowskiego: „jak nie pomagać innym pod pretekstem pomocy swoim”. Warto by ją uzupełnić o perspektywę odwrotną: „jak nie pomagać, a jeszcze wystawiać na niebezpieczeństwo swoich, chcąc nieść pomoc innym”.
Autorzy zauważają za watykańskim dokumentem, że „najważniejszym punktem odniesienia nie może być interes państwa czy bezpieczeństwo narodowe, lecz jedynie człowiek”. Jaki człowiek jednak? Czy tylko imigrant jest człowiekiem? Czy brutalnie napastowane przez azylantów kobiety są ludźmi? Jeśli „nie może być dla katolików punktem odniesienia integralność naszego państwa”, trzeba też zapytać, czy postępująca dezintegracja niegdyś chrześcijańskiej kultury może jednak być jakimś punktem odniesienia dla katolików? (...)
Dobrze zatem, aby biskupi nie zapominali, że oprócz dobra istnieje zło; oprócz krzywdy odczutej – krzywda wyrządzona; oprócz dłoni wyciągniętej – dłoń kąsana; oprócz zasługi – wina; oprócz racji – pomyłka i że dopiero nad tym wszystkim rozciąga się łaska, o której nauczają.(...)
VIII.  
Docieramy tu do podstawowej kontrowersji. Skądinąd chrześcijaństwo jest w niej jakoś podobne demokracji. Oba te wielkie projekty zawierają w sobie moment samounicestwienia. W demokracji większość może prawomocnie zadecydować o zakwestionowaniu i rozwiązaniu demokratycznego porządku. Może oddać władzę tyranowi. Może wprowadzić porządek całkowicie z demokracją sprzeczny. Chrześcijaństwo może zaś zinterpretować Ewangelię w sposób powodujący zagrożenie dla jej trwania (...).
IX.  
(...) Ofiarom należy pomóc – każdej w sposób zaangażowany i możliwie pełny. Uchodźcom należy pomagać, niektórych z nich nawet przyjmować (zachowując przy tym uważność na różnice kulturowe). Nie każdy jest jednak tym, za kogo się podaje, mamy tu też do czynienia tak z ofiarami przemocy, jak i jej sprawcami, oraz z ofiarami, które kiedy indziej mogą być katami. Kultura i religia – w tym różnice kulturowe i religijne – mają znaczenie. I jeśli sami Europejczycy o tym zapomnieli, to błogosławieństwem, jakie wynika z potężnych ruchów migracyjnych, jest to, że mieszkańcy innych, pozaeuropejskich obszarów zdają się o tym pamiętać. Są jedyną siłą zdolną dziś wstrząsnąć Europą i przebudzić ją z letargu, w jaki zapadła. Czy będzie to przebudzenie pocałunkiem miłości, wolno wątpić. Będzie to jednak przebudzenie.

Dr. Justyna Melonowska   

Stanowisko: adiunkt

Jednostka: Instytut Psychologii, Zakład Psychologii Rozwoju i  Wychowania

Zainteresowania naukowe

Psychologia: psychologia rodziny, psychologia wychowawcza, psychologia historyczna, historia psychologii ( w tym filozoficzne aspekty psychologii). Typologie relacji międzyludzkich (aspekty psycho- i filozoficzne).

Filozofia: filozofia Boga, filozofia religii, filozofia osoby, filozofia miłości. Cywilizacja Zachodu w XX i XXI wieku, ze szczególnym uwzględnieniem cywilizacyjnego znaczenia uniwersytetów (od Średniowiecza).  Problem ideologii i neoideologii.

Religioznawstwo: problemy ortodoksji, fundamentalizmu, przywództwa religijnego.
 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: