Minął tydzień

Mędrkowanie


Styczeń w pełni i wreszcie możemy cieszyć się zimą.
Może nie wszystkim jest do śmiechu, bo w zeszłym tygodniu przeżyliśmy Armagedon, katastrofę, masakrę i pandemonium w jednym. Przez jedną noc spadła masa śniegu. Takiego gwałtownego opadu nie notowano od pamiętnego roku 1944. Ja co prawda pamiętam jak nas zasypało pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Padało kilka dni, ale cios nadszedł po pamiętnej nocy. Obudziliśmy się z samochodami zasypanymi po dach. Niektórzy zaspali i musieli poczekać do wiosny i wtedy dopiero zasiedli za kierownicą. Mel Lastman i Hazel McCallion - ówcześni burmistrze Toronto i Mississaugi nie stracili głowy i kiedy zauważyli, że służby miejskie są niewydolne natychmiast wezwali na pomoc wojsko. Żołnierze posprzątali i pojechali. Dzisiaj, półtorej tygodnia po śnieżycy nadal nie można przejść trotuarami. A w dzień “katastrofy” rozsypał się w drobny mak system komunikacji publicznej. Taksówki odmawiały kursów w rejony mieszkalne, gdzie drogi czekały na odśnieżenie jeszcze trzy dni. Autobusy stały w korkach i umierały z powodu wyczerpania baterii. Takie wraki, nieodholowane do bazy stały w pobliżu redakcji jeszcze trzeciego dnia po burzy.
W ogóle staliśmy się jako społeczność przez ostatnie dwadzieścia lat jacyś tacy miękcy. Porównanie naszego zachowania podczas tych dwóch burz wypada zdecydowanie na korzyść przeszłości.
A przyszłość zmierza do nas w siedmiomilowych butach. Łaskawie nam przewodzący liderzy, zarówno w prowincji jak i na najwyższym, federalnym szczeblu zdecydowali się używać - przechodzącej właśnie do legendy - pandemii, do własnych celów. Ręczne sterowanie wybitnie im się podoba, bo nikt nie może im zakłócić rytmu sprawowania władzy. Arbitralnie zarządzają kolejnymi restrykcjami, zakazami i nakazami. Władza absolutna korumpuje szybciej. Kurs na wyszczepianie całego społeczeństwa, za pomocą nakazu jest tak sprytnie pomyślany, że odpowiedzialność za wykonanie spada na pracodawców nie na administrację, która dodatkowo zasłania się sugestiami rady medycznej. A po cichu przejmują kontrolę nad kolejnymi aspektami naszego życia. Bo jakie znaczenie mają paszporty covidowe skoro wiadomo, że ich posiadacze mogą roznosić zarazę równie skutecznie jak “antyszczepionkowcy”. Natomiast zarejestrowani będą odzyskiwać powoli to co im zabrały restrykcje czyli łaskawą zgodę na spożycie kolacji w restauracji czy wieczór w kinie. Tam bez udziału szykanowanych odmieńców można będzie zarażać się do woli. Oponenci mogą się jedynie oblizać ze smakiem.
Mogą, ale nie muszą, bo oto okazuje się, że w zaspanym kanadyjskim społeczeństwie obudził się zdrowy duch. Inicjatywa rewolucyjna, oddolna i masowa. Najpierw w postaci globalnych Światowych Wieców Wolności. Odbywających się cyklicznie demonstracji o charakterze antysystemowym. Teraz dodatkowo zabarwionych protestem przeciw dzieleniu społeczeństwa ze względów sanitarnych, ale właściwie do takich podziałów może posłużyć byle jaka przyczyna, beneficjentem takiego podziału jest zawsze rząd. W największych miastach w ubiegły weekend okazało się, że przed lokalnymi legislaturami spotkało się od kilku do kilkunastu tysięcy ludzi. To pobudza do myślenia. Hmmm tylko kogo?
Z drugiej strony rząd, który do tej pory rozgrywał bezkrwawo różne grupy zawodowe, zmuszając je do uległości szantażem utraty pracy, zarobków, dorobku życia czy perspektyw, trafił tym razem swoją kosą w kamień.
Tym kamieniem okazali się kierowcy ciężarówek. Na początku próbowano ich wyprowadzić w pole, niby uginając się przed ich postulatami, ale tak naprawdę skracając dystans w czasie. Kiedy już było jasne, że zostali wyzuci z praw obywatelskich, skrzyknęli się i postanowili zablokować stolicę i tak trwać do chwili aż władza ustąpi. Przygotowali memorandum, które wręczą Gubernatorowi Generalnemu 29 stycznia. A propos tej daty, właśnie się dowiedzieliśmy, że będzie to pierwszy dzień urlopu naszego premiera. A imadło rządu ściska nas jak nie przymierzając mróz.
Jacek Szczepiński

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: