„It’s economy Stupid"! Zwłaszcza w czasie wojny!

Pisane z pamięci

 

Czy dojdzie do poważnego konfliktu wokół ukraińskiego zboża, rzucanego na rynki krajów wschodnioeuropejskich? Bo nie chodzi najwyraźniej jedynie o tranzyt, którym to tematem szermują zachodnie media i politycy. Chodzi natomiast o potężne interesy potężnych holdingów, które dominują produkcję rolną Ukrainy i które, wykorzystując obecną sytuację, są w stanie kompletnie zdominować wschodnioeuropejski rynek produktów zbożowych. Na twardą postawę Polski, broniącej swego rynku, bardzo ostro narzekał w Unii ukraiński premier. Najwyraźniej zakulisowe naciski mają skutek gdyż, jak doniósł we wtorek, 25 lipca internetowy portal www.dziennik.pl:
- „Francja i Niemcy sprzeciwiają się przedłużeniu zakazu eksportu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do 5 krajów, w tym Polski po 15 września.”
Czy będziemy mieli za chwilę wojnę traktatową Unii ze „Wschodnią flanką" NATO?
Najwyraźniej wojna wojną, a interesy gospodarcze ukraińskich i sprzężonych z nimi zachodnich potentatów mają swoją wagę. O problemach z ukraińskim zbożem dowiadujemy się jednak szczątkowo, dopiero kiedy już nas ktoś - np. Kijów - w Brukseli przyciśnie.
Takim ostrym zejściem na ziemię kończy się propaganda. Tyle warte są lansowane nam w rozmaitych mediach wizje jakichś jagiellońskich federacji od morza do morza, jakie będą realizowane zaraz, natychmiast po pokonaniu (i rozczłonkowaniu!) "najwyraźniej" zdychającej od zachodnich sankcji i ukraińskich sukcesów, Rosji. No to mamy małą korektę. Tożsamość strategicznego zagrożenia nie oznacza tożsamości interesów, jak przykładowo widać w rolnictwie. I dobrze to sobie spokojnie uzmysłowić, zamiast wpadać w skrajności: „braterstwo” vs „czarna niewdzięczność!”. I założyć w ciemno, że dla Kijowa to Bruksela i Berlin są i będą punktami odniesienia, nie Warszawa.
Rząd PiS ponosi za obecną sytuację odpowiedzialność. Kłania się brak rzetelnej informacji. Nikt nie wyjaśnia otwarcie społeczeństwu problemów w obecnych relacjach gospodarczych z Kijowem. Ani też nie przygotowuje, z wyprzedzeniem, na możliwe spory.
Kto i kiedy informował choćby obywateli o podstawowej kwestii - kto produkuje zboże na Ukrainie. Jak się różni naszcekin rynek od tamtejszego? Jakie są skutki otwarcia granic dla importu? Dopiero, kiedy grozi wściekłość rolników, mogąca przełożyć się na głosy wyborcze, padają mocne deklaracje - takie jak premiera Mazowieckiego, o zdecydowanej obronie polskich rolników”. Czy będzie tak samo jak z każdą inną, deklarowaną „twardą postawą” w relacjach z Unią?
Na razie mamy zapowiedzi poważnego kryzysu z tandemem Bruksela-Kijów, żeby było śmieszniej:
- "Niedopuszczalne jest, aby niektóre państwa członkowskie uchylały obowiązujące traktaty"  - minister rolnictwa RFN, Cem Oezdemir.
- „Nasze stanowisko jest jasne: blokowanie eksportu drogą lądową po 15 września, gdy przestaną obowiązywać obecne ograniczenia, nie jest dopuszczalne w żadnej postaci. Utrzymujemy kontakt ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, by znaleźć rozwiązanie, które będzie odpowiadać wszystkim” - Prezydent Ukrainy, Zełeński.
I dopiero teraz słyszymy oficjalnie ze strony Polski:
„(…) [przedstawiciel Polski przy UE] Sadoś miał przypomnieć też o różnicach w strukturze rolnictwa ukraińskiego i polskiego. W Polsce użytki rolne zajmują powierzchnię 13,5 mln ha, a średnia wielkość gospodarstwa to 11 ha. Polska ma 1,3 mln gospodarstw, z czego 99,4 proc. to gospodarstwa indywidualne. Udział gruntów rolnych w posiadaniu rolników indywidualnych wynosi 90 proc.
„Tymczasem na Ukrainie grunty orne to 33,5 mln ha, a największe gospodarstwa sięgają nawet 600 tys. ha. Przykładem jest Agroprospersis, który ma 330 tys. ha, albo Kernel Holding – 604 tys. ha. Udział gruntów uprawianych przez rolników indywidualnych na Ukrainie wynosi zaledwie 27 proc., a 73 proc. stanowią gospodarstwa wielkoobszarowe.”
„Polski dyplomata przekonywał, że europejscy rolnicy nie mają szans na uczciwą konkurencję w tych warunkach i nie można dopuścić do tego, by zbankrutowali.”
Dopiero teraz też wyjaśniamy: „Podkreślamy, że zakaz importu nie oznacza braku możliwości tranzytu przez nasz kraj. Ukraińskie zboże nie będzie mogło jednak pozostać na terenie naszego kraju” - rzecznik rządu RP, Piotr Müller.
Cytaty za: dziennik.pl, 25.07.2023
***
NB. Słyszymy bez przerwy wypowiedzi polskich władz o skali naszej pomocy i o podziwie świata dla naszej postawy, bezwarunkowego poparcia suwerenności Ukrainy! Jesteśmy dumni z ilości przekazywanego sprzętu wojskowego. Byłoby jednak lepiej, gdybyśmy o szczegółach tej pomocy nie dowiadywali się z obcej prasy, bo u nas to ‚tajemnica’. Taka tajemnica, że Wall Street Journal już np. wie o śmigłowcach, a polska opinia publiczna jeszcze nie.
Przy okazji zaś warto byłoby oficjalnie zauważyć (i rozpropagować wśród obywateli) skrzeczącą rzeczywistość. Nasza masowa, bezprecedensowa w skali świata swoją spontanicznością, pomoc uchodźcom stała się jedyną pozytywną wizytówką Polski w świecie zdominowanym przez przekaz "New York Times” czy „Foreign Affairs”. Jedyną, bo poza tym wali się w polski rząd (a przy okazji w polską historię i polskie interesy) jak w bęben, wzywając to Biały Dom, to Departament Stanu, lub Kongres do traktowania Warszawy jak jakiegoś bantustanu, poprzez zwykły szantaż, aby wymusić podległość w toczonej z Polską - otwarcie, z wewnątrz i z zewnątrz - wojnie kulturowej!  
WW-W  

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: