Trzy lata za wyrwanie torebki z tęczą

Co naprawdę wydarzyło się w Poznaniu i za co Marika poszła do więzienia?

 

O sprawie, do której doszło 10 sierpnia 2020 r. w Poznaniu słyszeli już niemal wszyscy w Polsce. Tego dnia w stolicy Wielkopolski miała się odbywać demonstracja śro- dowisk LGBT. To właśnie jednej z uczestniczek tej manifestacji Marika M., skazana przez sąd na karę trzech lat więzienia, usiłowała wyrwać tęczową torbę, co traktowała jako protest przeciwko promocji ideologii LGBT. Aspekt ideologiczny tego incydentu sugerują zeznania pokrzywdzonej, która stwierdziła, że celem napastników nie była zawartość torby, ale sam przedmiot w tęczowych barwach. Mimo to dziewczynę skazano na trzy lata bezwzględnego więzienia.
Po roku odbywania kary przez Marikę działania w tej sprawie podjęło Ordo Iuris. Po ich interwencji sprawą zajął się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który poinformował w sobotę (tj. 15.07.2023 r.) na konferencji prasowej w siedzibie Prokuratury Krajowej, że na podstawie art. 568 Kodeksu postępowania karnego postanowił o zarządzeniu przerwy w wykonywaniu kary pozbawienia wolności Mariki M.. Ziobro przypo- mniał, że dziewczynę skazano na 3 lata pozbawienia wolności za próbę wyrwania tęczowej torby o wartości 15 złotych, co zostało zakwalifikowane jako usiłowanie rozboju o charakterze chuligańskim. Jednocześnie poinformowano, iż PG będzie wnioskował do Prezydenta RP Andrzeja Dudy o ułaskawienie młodej kobiety.

O szczegółach tej sprawy rozmawiamy z mecenasem Bartoszem Malewskim, jednym z obrońców Mariki z Ordo Iuris.
***
Mecenasie, zacznijmy od kwestii kluczowej, bo w tej sprawie mamy już mnóstwo szumu medialnego. Zanim zapytam o to, jaki był faktyczny przebieg zdarzenia, który doprowadził do skazania Mariki na trzy lata więzienia, to chciałbym uściślić jedną z ważnych kwestii. Czego w tej sprawie domagał się prokurator?
Faktycznie widzimy, że dużo nieścisłości w tej sprawie pojawiło w sieci. Sporo osób pisało, że prokurator domagał się sześciu lat pozbawienia wolności, niektórzy pisali, iż domagał się czterech. Nic takiego nie miało miejsca, prokurator domagał się trzech lat pozbawienia wolności, czyli dokładnie takiej samej kary, jaką orzeczono. Sąd przyjął taką samą kwalifikację, jaką prokurator, czyli usiłowanie rozboju. Potraktowano zdarzenie jako występek o charakterze chuligańskim.

Jak zatem wyglądało samo zdarzenie i skąd taka klasyfikacja? Czy to faktycznie był rozbój?
Rzeczywiście oskarżeni próbowali pozbawić pokrzywdzoną torby w kolorze sześciokolorowej tęczy. Tego nikt nie kwestionuje, przyznawali to sami oskarżeni, którzy od początku mówili, że ich celem było właśnie zabranie torby.

Mecenasie, czy Pańskim zdaniem doszło do rozboju?
Rozbój wiąże się z zaborem mienia i z użyciem przemocy względem osoby. Przemoc jest tu ukierunkowana na osobę, która przeciwstawia się zaborowi tej konkretnej rzeczy ruchomej. Tu mieliśmy do czynienia z szarpaniem za torbę, a oskarżeni zeznawali, że oni nie dokonali żadnych czynów na pokrzywdzonej. Obie strony szarpały torbę, bo oczywiście pokrzywdzona nie chciała jej oddać. Oskarżeni zeznawali, że mówili do pokrzywdzonej, aby wyjęła całą zawartość, bo im chodziło tylko i wyłącznie o torbę. Zgodnie z doktryną, wszystkimi komentarzami i orzecznictwem, przemoc, która jest dokonywana na przedmiocie, czyli np. szarpanie torby lub wyrywanie telefonu z ręki, nie kwalifikuje się jako rozbój. Ten musi być bowiem ukierunkowany na danej osobie. W tej sprawie pojawia się co prawda informacja, że 24-latka, razem z innym skazanym, stosowała “przemoc w postaci szarpania, popychania i wykręcania”, ale było to efektem wyrywania sobie rzeczonej torby.

Dlaczego dopiero po roku spędzonym przez Marikę w więzieniu ktoś nagle zainteresował się tą sprawą i nagłośnił ją opinii publicznej?
Rodzice i narzeczony oskarżonej zgłosili się do nas niedawno, w momencie kiedy wyrok był prawomocny. Nie byliśmy w stanie zareagować wcześniej, bo nie wiedzieliśmy, że Marika istnieje i ma tego rodzaju problem. Jak tylko rodzice Mariki się do nas zgłosili, to podjęliśmy takie działania, jakie są możliwe do podjęcia, czyli wniosek o ułaskawienie do Prezydenta i wniosek do Prokuratora Generalnego o przerwę w odbywaniu kary. To się zadziało, jesteśmy właśnie w tym momencie, że czekamy na decyzję Głowy Państwa.

Mecenasie, z całym szacunkiem, ale przecież Ordo Iuris nie jest jedyną instytucją w Polsce, która mogłaby w tej sprawie podjąć jakieś działania. Nie dziwi Pana to, że minął rok, zanim usłyszał o tej sprawie ktoś poza bezpośrednio zaangażowanymi? Zwłaszcza, że skazana nie była przecież zupełnie anonimową postacią, działała w strukturach Młodzieży Wszechpolskiej, co sąd uznał nawet za okoliczność obciążającą?
Z tego, co mi wiadomo, to drogi Młodzieży Wszechpolskiej i Mariki rozeszły się na kilka miesięcy przed tym zdarzeniem i dziewczyna nie była już formalnie członkiem tej organizacji. Mimo to, nie wiem czemu tak się stało, że musiał minąć rok, aby o tej sprawie zrobiło się głośno. Ja o tej historii usłyszałem dopiero wówczas, kiedy zgłosili się do nas rodzice skazanej. Też mnie zaszokowało to, że sąd uznał działalność w Młodzieży Wszechpolskiej za okoliczność obciążającą. W uzasadnieniu sąd dość szeroko wypowiada się na temat poglądów oskarżonych, choć te są przecież niejako obok samego zdarzenia.

Kilkanaście lat temu, kiedy zaczynałem pracę w mediach, przyjmowaliśmy zasadę, że nie komentujemy wyroków sądów. Dziś byłoby to arcytrudne lub zgoła niemożliwe, bo wyroki są często tak szokujące, że nie sposób zrozumieć motywacji sędziów, o których upolitycznieniu przecież doskonale wiemy. Grozę budzi zwłaszcza niesymetryczność wyroków i pobłażliwość sądów w ocenie podobnych spraw wówczas, kiedy sprawcami są np. osoby związane ze środowiskami LGBT. Tęczowi chuligani i zadymiarze są mniej groźni?
Strategia tych środowisk jest taka, iż zawsze przedstawiają się w roli ofiary w każdej sytuacji. Miałem okazję uczestniczyć w rozprawach Michała Sz. ps. Margot, w sprawie napaści na aktywistów pro-life z fundacji “Prawo do życia”. Ich narracja była od początku tak zbudowana, że przedstawiali się jako ofiary, także policji. Tłumaczyli np., że policja zabrała jednego z nich bez butów i musiał chodzić boso. Później, z notatek policyjnych okazało się, funkcjonariusze kilkakrotnie prosili zatrzymanego, aby zakładał buty, a on celowo odmawiał. Ten teatr był dokładnie zaplanowany i przemyślany. Jeden z obrońców tego środowiska w sadzie przedstawiał nóż, który się tam pojawił w rękach napastników, jako “narzędzie obrony przed atakiem ideologicznym na środowisko LGBT”. Bronili się nożem przed tym, że w Warszawie jeżdżą ciężarówki pro-life, bo te są “obiektem przemocy” wobec ich środowiska.

Wróćmy do kwestii dotyczących Mariki. Ten obraz kastowego systemu sądów, który często wydaje ideologiczne wyroki, tutaj burzy jednak decyzja prokuratora, który również domagał się trzech lat bezwzględnego więzienia. Jak pan sądzi, dlaczego?
Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Być może, gdyby bliscy Mariki zgłosili się do nas wcześniej, to udałoby się nam dowiedzieć dlaczego prokurator przyjął taką kwalifikację czynu. Być może udałoby się ją nawet zmienić. Nie potrafię wskazać, co mogło kierować prokuratorem w tej konkretnej sytuacji.

Jeszcze raz zatem dopytam o tę kwestię, bo ona jest tu kluczowa. Rozumiem, że w Pańskiej ocenie ta kwalifikacja jest niewłaściwa?
Zdecydowanie. Moglibyśmy tu mówić o kradzieży, natomiast tę torbę wyceniono na 15 złotych. Oczywiście możemy tu dalej mówić o kradzieży, ale przy tej wartości nie jest to przestępstwo, ale wykroczenie. Tu radykalnie spada oczywiście potencjalnie wymiar kary.

Akta sprawy są na tę chwilę u Prokuratora Generalnego, a Pan je z pewnością czytał, więc dopytam jeszcze o tę klasyfikację. Czy możemy potwierdzić, iż celem i obiektem przemocy nie byli tu konkretni ludzie, a przedmiot, a jeszcze ściślej ideologiczny symbol na tym przedmiocie?
Tak, oskarżeni podkreślali cały czas w trakcie rozprawy, iż ich celem nie było skrzywdzenie kogokolwiek.

To dlaczego ta klasyfikacja się nie zmieniła?
W mojej ocenie przesądziły tu ideologiczne przesłanki. Być może prokurator i sąd zbyt mocno wzięli pod uwagę te kwestie, które nie powinny być wzięte pod uwagę. Oceniamy konkretne zdarzenie i to, czy zaistniały konkretne znamiona przestępstwa. To, jakie ktoś ma poglądy, zwłaszcza, jeśli one są dopuszczalne i mieszczą się w ramach wolności słowa, nie powinno mieć znaczenia. Oczywiście, one się mogą komuś nie podobać, na tym polega wolność słowa, ale nie mają znaczenia w ocenie kwalifikacji czynu. Te poglądy się ścierają w społeczeństwie, na tym polega demokracja. Tutaj jednak wydaje się, że zbyt dużą wagę przyłożono do kwestii ideologicznych, bo sąd w uzasadnieniu sporo temu miejsca poświęca.

Właśnie o te poglądy Mariki chciałem jeszcze mecenasa zapytać. Widzimy w mediach społecznościowych zdjęcia rzekomo przedstawiające skazanego wspólnie z Mariką młodego mężczyznę, za którym widać swastykę. Widzimy też kilka innych zdjęć młodych ludzi o dość radykalnych poglądach. Czym innym są jednak radykalne poglądy, czym innym fascynacja neonazizmem. Czy w Pańskiej ocenie z rozmów z Mariką wynika, że mamy tu faktycznie do czynienia z fascynacją chorą i zbrodniczą ideologią neonazistowską?
Nie wiem na ile te zdjęcie są autentyczne, ale pojawiają się w aktach sprawy. W trakcie procesu zarówno Marika, jak i drugi oskarżony, przyznali, że popełnili błąd. Przyznali, że czyn, który popełnili nie był potrzeby. Co więcej, określili, że ich poglądy okazały się nazbyt radykalne. Już na tamtym etapie widać było refleksję. W toku postępowania ułaskawieniowego najpierw sąd, który skazał oskarżonych, wydaje opinię do Prokuratura Generalnego, później ten wydaje swoją opinię i akta sprawy trafiają do prezydenta. W aktach z sądu mamy opinię Mariki, która ma dziś krytyczny stosunek do tego, co zrobiła. Ona sama ocenia swój czyn krytycznie i dziś z pewnością inaczej patrzy na życie. Wspominam o tym, bo przy ułaskawieniu rozpatru- je się już właśnie okoliczności tuż po skazaniu. To, jak się zachowuje skazany, jak przebiega jego pobyt w więzieniu…

Teraz czekamy na decyzję prezydenta, ale muszę zapytać o los Mariki. Do czasu podjęcia decyzji przez Głowę Państwa do więzienia nie wróci?
W tym momencie Prokurator Generalny powinien przekazać do Pana Prezydenta akta sprawy z własną opinią w tej sprawie. Później czekamy na jego decyzję, ale o konkrety w tej sprawie należy pytać oczywiście Pana Prezydenta Andrzeja Dudę. Jedno jest pewne, przerwa w wykonaniu kary została zarządzona na czas rozpoznania przez Prezydenta wniosku o ułaskawienie. Do czasu podjęcia tej decyzji Marika pozostanie na wolności.
              

Artur Ceyrowski   

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: