Wirus atakujący umysł

Jak Korea Północna


„Woke”, termin wywodzący się z języka Afroamerykanów, pojawił się w latach 30. XX w. i oznaczał „przebudzoną” świadomość rasizmu i braku sprawiedliwości społecznej. Dziś wokeizm, czyli ideologia przebudzenia, i cancel culture, czyli kultura unieważniania, to elementy zachodniej wersji rewolucji kulturalnej mającej na celu zniszczenie cywilizacji Zachodu. Dziś za głoszenie swoich własnych (nielewicowych) poglądów można być wyszydzanym i oczernianym, a nawet pozbawionym pracy. Nasza (zachodnia) kultura i dziedzictwo są nieustannie demolowane. Wokeizm sprawia, że za używanie normalnych słów, takich jak „kobieta”, „mężczyzna”, „matka”, „ojciec”, można być zaszufladkowanym jako wróg ludu, a nawet pozbawionym środków do życia. Dla hunwejbinów ideologii przebudzenia nie liczą się fakty. Prawdą jest dla nich tylko to, co oni sami uznają za prawdę.
Mimo prawie codziennych przykładów szaleństw ze strony bojowników wokeizmu widać światełko w tunelu. Słychać coraz odważniejsze głosy znanych postaci będące krytyką nowej rewolucji kulturalnej, która odbiera nam prawo do swobodnego wyrażania myśli, zabija kreatywność i intelektualną ciekawość oraz miesza znaczenia słów.
W kwietniu w programie Billa Mahera, amerykańskiego komika i komentatora politycznego na HBO, Elon Musk, założyciel Tesli i od 2022 r. właściciel Twittera, mówił o wokeizmie jako o niebezpiecznym wirusie atakującym umysł ­(Woke Mind Virus), który sprawia, że „nie można niczego kwestionować”. Musk dodał, że powinniśmy „być bardzo ostrożni w stosunku do wszystkiego, co jest antymerytokratyczne, i wszystkiego, co skutkuje tłumieniem wolności słowa”. Właściciel Twittera uważa też, że to lewica dziś najgłośniej artykułuje postulat cenzury.

https://www.youtube.com/watch?v=Q9DNLUGNxrQ
Opór wobec narzucanej w imię ideologii przebudzenia cenzury i wobec ograniczania wolności artystycznej słychać nawet w Hollywood. W wypowiedzi dla stacji NBC News odnoszącej się do szalejącego trendu „poprawiania” książek, tak aby nie były „obraźliwe”, hollywoodzki gwiazdor Tom Hanks przyznał: „Uważam, że wszyscy jesteśmy dorośli. Miejmy wiarę we własną wrażliwość, zamiast pozwalać, by ktoś decydował, co może nas obrazić, a co nie”.
I dodał: „Jestem przeciwny czytaniu jakiejkolwiek książki z dowolnej epoki, która oznaczona została jako: skrócona ze względu na współczesną wrażliwość”.

Inna gwiazda i laureat Oscara za główną rolę w filmie „Dziewczyna na pożegnanie” Richard Dreyfuss w wypowiedzi dla stacji PBS zaatakował nowe zasady przyznawania Oscarów, które nakazują promowanie na ekranie i poza nim „różnorodności”, a także włączanie w proces produkcji filmów osób z grup mniejszościowych. Według Dreyfussa ta ideologiczna ingerencja w wolność artystyczną wywołuje w nim odruch wymiotny.

„Nie wydaje mi się, żeby w tym kraju istniała mniejszość lub większość, która musi być w ten sposób zaspokajana” – powiedział aktor. Dreyfuss w wywiadzie wspomniał też, o „genialnie” zagranym przez Laurence’a Oliviera Otellu w filmie z 1965 r. „A teraz czyż nie mówi mi się, że nigdy nie będę miał szansy zagrać czarnego mężczyzny? Czyż komuś innemu nie mówi się, że jeśli nie jest Żydem, nie powinien grać Kupca Weneckiego? Czy jesteśmy szaleni? Czy nie wiemy, że sztuka jest sztuką?” – zastanawiał się aktor.
Jak Korea Północna

O tym, że szaleństwa wokeizmu mogą sprawić, że zachodnie państwa będą przypominać Koreę Północną, mówi i pisze właśnie tam urodzona Yeonmi Park. Po przybyciu do USA zauważyła ona, że wielu ludzi na Zachodzie nie jest już w stanie rozpoznać prawdziwych zagrożeń. Park określa kraj, w którym się urodziła, jako „totalną ciemność”, bo nie było w nim nie tylko światła ani jedzenia, lecz także „godności, schronienia, nadziei”. W wieku 13 lat razem ze swoją mamą uciekła do Chin, gdzie obie trafiły w ręce chińskiego handlarza ludźmi. Młoda dziewczyna kupiona została przez innego handlarza i stała się jego niewolnicą.

W Korei Północnej i w Chinach przeżyła piekło, ale gdy przyjechała do USA i podjęła studia na Columbia University, zauważyła, że tamtejsi studenci zupełnie inaczej definiują gehennę. „Zostałam sprzedana za 200 dol. jako niewolnica seksualna w XXI w., żyjąc pod tym samym niebem co oni. A oni mówią, że są uciskani, bo ludzie nie potrafią nadążać za zaimkami, które wymyślają każdego dnia?” – powiedziała Yeonmi Park w wywiadzie dla „Daily Mail”.

Miliony na świecie nadal cierpią głód, są ofiarami tortur, gwałtów, a na amerykańskich uczelniach „bojownicy o sprawiedliwość społeczną” zajmują się przede wszystkim „nieskończonym mnożeniem niegramatycznych zaimków płciowych”.
Nienawiść do własnego kraju

W swojej najnowszej książce pt. „Póki mamy czas” („While Time Remains”) Koreanka (od 2022 r. obywatelka USA) opisuje, jak podczas pierwszych dni na amerykańskiej uczelni jeden z nauczycieli zapytał grupę nowych studentów, czy czytali i czy lubią Jane Austen. Park podniosła rękę i powiedziała, że nawet dziś można się łatwo utożsamiać z postaciami stworzonymi przez angielską pisarkę. Ku swojemu zdumieniu została zganiona, bo przecież książki Austen „propagują ucisk kobiet, rasizm, kolonializm i supremację białych”.

Podczas zajęć dotyczących praw człowieka usłyszała, że ponieważ mężczyźni są z natury brutalni, to „toksyczna męskość przenika prawie wszystkie ich działania, relacje i instytucje, którymi kierują”. Park szybko przekonała się, że dyskusje z głoszącymi takie tezy osobami nie mają sensu, bo one nie słuchają drugiej strony. Zrobiono im pranie mózgów, tak jak komuniści zrobili to Koreańczykom z Północy. Tak jak jej robili, gdy była dzieckiem i wierzyła, że Kim Dzong Un może czytać jej myśli albo że gruby Wielki Wódz głoduje tak jako ona i jej rodzina dla dobra socjalistycznego raju.

Na amerykańskiej uczelni Koreanka słyszała też, że biali ludzie są „uprzywilejowani, winni i że są ciemięzcami”. Podobną argumentację już znała. „To jest taktyka północnokoreańskiego reżimu, która dzieli ludzi. W Ameryce jest już takie samo pojęcie winy zbiorowej. To jest ideologia, która doprowadziła Koreę Północną do tego, czym jest dzisiaj, i teraz jest to wkładane w umysły młodych Amerykanów” – powiedziała Yeonmi Park „Daily Mail”.

Celem wojowników „totalnej ciemności” jest sprawienie, abyśmy nienawidzili naszego kraju, historii i religii. Żyjąc w KRLD, Park często słyszała, że Amerykanie to dranie. Myślała, że tylko Koreańczycy z Północy naprawdę nienawidzą USA. Po przybyciu do Stanów i bliskim kontakcie z wyznawcami ideologii przebudzenia ze zdumieniem odkryła: „Wy w USA już macie wielu, którzy nienawidzą waszego kraju”.

Park ostrzega, że KRLD nie stała się „totalną ciemnością” z dnia na dzień. To szaleństwo rozwijało się krok po kroku. „To się zaczęło w pewnym momencie i wymagało wielu złych decyzji, aby stało się tym, czym jest dzisiaj” – pisze. Zachód, jak Yeonmi Park sugeruje już w tytule swojej książki, ma jeszcze czas, niewiele, ale ma, by to szaleństwo zatrzymać.

 

https://www.youtube.com/watch?v=D6mwDvEqpI0

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: