Rocznica Porozumień Sierpniowych

Pisane z pamięci


31 sierpnia, 41 lat temu, w sali BHP Stoczni Gdańskiej podpisano słynne Porozumienia Sierpniowe. Po raz pierwszy w dziejach komunizmu rządząca partia zamiast strzelać do robotników, podpisała z nimi umowę, w której uznała ich “Niezależne Związki”! Na bloku realnego socjalizmu pojawiła się rysa, która miała doprowadzić ostatecznie do upadku systemu.
Proces łagodzenia robotniczego gniewu z lata 1980 rozłożony był na raty. Już 30 sierpnia swoje porozumienie z władzą osiągnął szczeciński MKS Jurczyka. Dopiero zaś 3 września podpisano porozumienia w Jastrzębiu. Niewątpliwie jednak to Gdańsk ściągnął na siebie w owe dni uwagę świata. Stoczniowa brama oraz wąsaty mężczyzna z obrazkiem Matki Bożej w klapie stały się symbolem oporu wolnych ludzi wobec zakłamanej władzy. Niemożliwe stało się możliwe.  
Z perspektywy dziejów można uważać, iż upadek ekonomiczny, a następnie polityczny sowieckiego modelu realnego socjalizmu był przesądzony. Niewydolność i korupcja podkopywały ten system od dekad, a rozpoczęta na Zachodzie rewolucja technologiczna niwelowała masową przewagę sowieckiego kompleksu militarno-przemysłowego. Ronald Reagan "zazbroił" Sowiety na amen. Pierestrojka, ironią losu, demontaż jedynie przyspieszyła. Czy zatem fakt, iż pierwszy wyłom w sowieckim monolicie pojawił się w Gdańsku, na dziewięć lat przed jego upadkiem, ma aż tak wielkie znaczenie? Czy nie był to spektakularny, ale jedynie lokalny epizod na wielkiej mapie świata?
Niezależność w systemie komunistycznym to herezja. Sprzeciw wobec nieubłaganych "praw historii". Powie ktoś, iż w doświadczeniu polskich komunistów radzenie sobie z niezależnymi organizacjami było wyzwaniem obecnym w ich praktyce politycznej od samego początku. Istniał wszak Kościół Katolicki, oraz nadal funkcjonowała prywatna własność ziemi. Były to jednak inne skale oporu. Kościół uważano za pozostałość ideologiczną przeszłości, w zasadzie spacyfikowaną i poddaną (jak dziś się zdaje) głębokiej infiltracji. Kościół tolerowano go jako wygodne narzędzie utrzymywania ładu społecznego. I hierarchia kościelna raczej ludu przeciw władzy PZPR nie buntowała, prowadząc własną grę “infiltracji” systemu. Po stalinowskim okresie prześladowań mieliśmy, trudną, ale koegzystencję. Marksistowskich uniwersyteckich hunwejbinów nawet w KC nie brano na poważnie. A na chłopach położono krzyżyk, licząc na szybkie zmiany demograficzne. Urbanizacja i uprzemysłowienie miały sprawę rozwiązać w naturalny sposób. I może by rozwiązały, gdyby nie… chichot historii.
Najpoważniejsze wyzwanie dla partii komunistycznej nadeszło nie ze strony Kościoła, upartych chłopów czy zgniłych inteligentów, zaczytanych w jakichś patriotycznych tekstach. Opór władzy partii “Robotniczej” postawili… robotnicy. Paradoksalnie, to partia nauczyła robotników myślenia kategoriami hegemona społecznego! To PZPR wbiła im w głowy przekonanie, iż to jest ich państwo i coś się im należy. Zwłaszcza szacunek do ich pracy! Duma PRL, wielkie zakłady produkcyjne nauczyły pracujących tam ludzi zasad współpracy, dały poczucie więzi. I choć lekcje lat 1956, 1970 i 1976 były negatywne, to samo doświadczenie siły robotniczego oporu procentowało. Tym razem, zamiast wychodzić na ulicę, zamknęli się w zakładach i zmusili władzę do przyjścia do nich! Jeszcze w 1976 roku można było opór pojedynczych strajkujących ośrodków spacyfikować. Strajkujących solidarnie w całym kraju, w sierpniu 1980-ego - już nie.
Grabarzem systemu okazała się spontaniczna samoorganizacja i dyscyplina ludzkich mas.  Doświadczenie z pierwszej wizyty w Polsce Jana Pawła II teraz miało teraz zaprocentować i przełożyć na działania w skali całego państwa. Dostęp niezależnych związków do mediów wymuszał otwarcie kanałów komunikacji zbiorowej. Cenzura w zasadzie traciła sens. Z dnia na dzień nomenklatura traciła rację bytu!  
Kompromis z władzą w komunizmie? Komunizm rezygnujący z przemocy poddawał się biegowi dziejów. Oczywiście, wtedy, w roku 1980-tym, kiedy ZSSR zagrażał światu, podbijał Afganistan, straszył Europę, nikt jeszcze nie był w stanie przewidzieć, iż powstanie “Solidarności” zapoczątkowuje agonię “Imperium Zła”.
Porozumienia Sierpniowe sprzed 37 lat są cezurą dziejów komunizmu w Europie Środkowej i Wschodniej. W całym bloku nic już po Sierpniu nie mogło być takie samo, bez względu na oficjalne deklaracje i stopień represji. Pęknięcie w tamie zaczęło ją nieuchronnie rozsadzać.  
•••
Dzisiejsza debata o Sierpniu’80 jest w Polsce bardzo gorzka, naznaczona potwornym, politycznym konfliktem. Podobno nie ma w niej bohaterów. Boję się, abyśmy nie zagubili jednej prawdy - 37 lata temu Polacy okazali się znowu narodem historycznym, zdolnym do samodzielnego tworzenia historii. Nowe doświadczenie obywatelskie rodem z dalekiego Gdańska zaskoczyło ówczesny świat. To właśnie Polacy swoją upartą miłością wolności, swoją solidarnością, przez wielkie i małe “S” wytyczyli nowy bieg dziejów kontynentu. I bez względu na historyczne detale, ile było w tym prowokacji, kolaboracji czy ubeckich konfidentów, masowy ruch ludzi pracy zgniótł wówczas wszelkie komunistyczne kalkulacje. Mówiąc górnolotnie: zwykli, normalni, utrudzeni pracą i kolejkami Polacy wyprostowali grzbiety!

WW-W

PS. Przenikliwa obserwacja Orwella, iż ‘kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość” znajduje swoje potwierdzenie każdego dnia. Nie tylko w krajach o reżymach autorytarnych. Dziś dotyczy to Zachodu. Wojna kulturowa – o prawo do pamięci - widoczna jest na każdym kroku. Walka o naszą pamięć historyczną nigdy się też nie kończy. Polska jest zbyt ważna i zbyt bogata, aby ją nam zostawiono bez walki.  

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: