Mamy milczeć? O własnym cierpieniu? O Bohaterach?! Niedoczekanie !!!
pisane z pamięci
Mamy milczeć? O własnym cierpieniu? O Bohaterach?! Niedoczekanie !!!
"Ostatnio Nawrocki kierował Instytutem Pamięci Narodowej, który propaguje nacjonalistyczne narracje historyczne, gloryfikujące polskie ofiary i opór wobec nazistów w czasie II wojny światowej, jednocześnie delegitymizując badania na temat polskiego antysemityzmu i Polaków, którzy zabijali Żydów"...
The Times of Israel. Za: www.wp.pl, 3.06.2025
Niech się może Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, pod wodzą naszego lorda po Oxfordzie, Radka S. weźmie za ten przekaz. Może Szanowna Małżonka, Pani Appelbaum pomoże? A poza tym, czas aby w Unii Europejskiej podnieść oficjalnie temat strzelania do cywilów i woluntariuszy w Gazie.
***
„W interesie Polski jest silna i niepodległa Ukraina. Jeśli nowy prezydent będzie to rozumiał i akceptował, o relacje między naszymi państwami można być spokojnym”
Naim Useinow, (politolog z Krymu), www. wp.pl. 3.06.2025
Salus Rei Publicae suprema lex!
My mamy coś zrozumieć? My? Bezczelność wpisu cytowanego przez portal wp.pl uderza. To Polska ma coś rozumieć? Akceptować? Co? Np. Banderowskie pomniki i symbole? Zakaz ekshumacji? Znak równości między zwierzęcą Rzezią Wołyńską a komunistyczną ‚Akcją Wisła’? Obudźcie się!!!
Najwyraźniej wizyta Zełeńskiego w Oval Office niczego Ukraińców nie nauczyła. Może czas to jakoś im zakomunikować. To rząd Ukrainy musi zrozumieć i zaakceptować swoją zależność od dobrej woli RP. I swoje moralne zobowiązania za zbrodnie UPA-OUN.
Tak, Ukraina jest ofiarą rosyjskiej agresji. Rosja jest egzystencjalnym zagrożeniem bytu suwerennego Państwa Polskiego. Tak.
Ale MY - pomagający od pierwszego dnia - nie jesteśmy Ukrainie nic dłużni. I nie my od Ukrainy zależymy, ale Kijów od nas! Trochę szacunku!!!!
***
„Lasciate mi cantare! Con la gitara in mano. sono Italiano - Italiano vero!
W - Italiano di cuore!
Paris SG - Champions d’Europe! Ironia losu? Na wspaniale iluminowanej Allianz Arenie w Monachium, stolicy prawdziwego fussbalu, tego gryzącego trawę w meczach Bundesligi czy Premiership, wygrali „Paryżanie” z PSG. Czyli, petrodolary z ZEA contra inna kasa!
Nie mamy niby prawa narzekać. PSG wygrali wszystko po drodze. Ale będziemy patrzeć na wyniki tej arabskiej inwestycji w następnym sezonie. Czy szanuję graczy? - Zawsze. Dembele i reszta. Czy jednakże szanuję zespół ‚złożony’, a nie tworzony? Już nie tak bardzo.
Boniek powiedział był, po prawdzie, iż w Champions League kasa rządzi. On coś na ten temat wie. Zatem - kasa wygrała.
*) Na marginesie. Nie za bardzo lubię Barcelonę, ale - szkoda szans Roberta i Wojtka na finał. Inter był dla nich do przejścia, ale podopieczni Inzaghi zagrali najlepszy mecz w rewanżu semifinale. Na więcej już nie było ich stać. A Barca pewnie by lepiej powalczyła, z Raphiną. Żal. To se na wrati!
On a personal note. Nie lubię np. United, ale ich szanuję! Bo są budowani od podstaw, z ogromnym wkładem ich akademii. Swego czasu (dla młodych - w erze mezozoicznej footballu) - Sir Ferguson podbił Anglię i Europę lokalnymi gwiazdami!!! Scholes i Beckham! A taki Paris SG? Co to jest? Poza petrodolarową inwestycją? Tam nawet Messi i M’bappe nie wytrzymali. A my mieliśmy ich na widelcu, już wygraliśmy w Paryżu ale… karne! Maleditos penales!
Chwała dla ich trenera, Enrique - a my, LFC nie jesteśmy jeszcze do końca poukładani po Slot’owemu. Will see! The time will come!
Eh, tak sobie tylko wspominam, za dawnych czasów, choćby mojego ulubionego trenera jednego sezonu: - Joe Fagana, o Paisley’u nie wspominając - wysłalibyśmy ich na wakacje!
Zero a cinque! 0:5! Rekordowa porażka finałów! Zabolało naszych pobratymców, Włochów. I także piszącego, „urodzonego”, od 1964 roku tifoso Interu. Może to i śmieszne, ale to jest taki mój rytuał, od dekad. W majowy dzień zasiadam przed ekranem, aby obejrzeć finał Pucharu (dla mnie zawsze Pucharu) Champion League! I staram się znaleźć stację po włosku.
(Język w transmisji footballu ma swoją mityczną siłę, mecz oglądany „po” hiszpańsku, latynosku, włosku czy arabsku naprawdę brzmi i toczy się inaczej! Ot: - it’s a penalty! - vs.: - Ay!!! - Penaaal! - Penaaal! - Penaaal !!! )
Internazionale Milano. Where was I those days? Budzi się we mnie pamięć odległego czasu, czasu radosnych dni młodości, kiedy wszystko wydawało się możliwe. Dziś to l’anni passati. Czas naiwnej może, radości z życia i świata. Anni sessanta. Rita Pavone i Adriano Celentano. Fiat i Ferrari! Nadzieja, że może kiedyś i my tego dosięgniemy. Włoskie filmy, muzyka, samochody, przepiękna architektura, owe filmowe ‚białe telefony’. No i jeszcze owe najpiękniejsze aktorki. Gina! Sophia! Monica! (Nasze Panie zaś zapewne wzdychały do Marcello).
Italia Sessanta. Wygrywali jak chcieli, w 1964 i 1965. A potem w finałach Mundialu 1970, w najlepszym semifinale wszechczasów! Pamiętam (jak przez mgłę) ich magicznego trenera Helenio Hererę. I te legendarne już wówczas nazwiska graczy : - Sandro Mazzola, Louis Suarez, Giacinto Facchetti, Burgnich, Cappelini - (to oni grali potem przeciw nam w Mundialu 1974).
My, Scousers mamy powiedzenie warte zapamiętania: „Proud in victory, loyal in defeat”! Dziś - Sono nerazzurro!
WW-W
Comment (0)