A Country Divided

Pisane z pamięci

„Zdecydowana większość mieszkańców Alberty jest głęboko sfrustrowana faktem, że ten sam rząd, który otwarcie atakował naszą prowincyjną gospodarkę niemal bez przerwy przez ostatnie 10 lat, powrócił do władzy”,
„Jako premier nie pozwolę, aby ten status quo trwał. Mieszkańcy Alberty są dumnymi Kanadyjczykami, którzy chcą, aby ten naród był silny, zamożny i zjednoczony, ale nie będziemy dłużej tolerować zagrożenia dla naszych gałęzi przemysłu i braku dostępu do zasobów przez Ottawę”.
„Jako premier zapraszam premiera do natychmiastowego rozpoczęcia współpracy z naszym rządem w celu zresetowania relacji między Ottawą a Albertą za pomocą znaczących działań, a nie pustej retoryki”.

 Premier Alberty Danielle Smith, 29.04.2025, za: msn.com


A Country Divided
Bezprecedensowy obrót wydarzeń przywraca władzę Liberalnej Partii Kanady, po raz czwarty z rzędu, ale bez wyraźnej większości, stawiając nas wszystkich w obliczu rzeczywistości głęboko podzielonego kraju. Linie tego podziału, uwidocznione we wczorajszym głosowaniu są wymowne. Konserwatyści przegrali, podobnie jak Pierre Poilievre - choć wynikiem prześcignął zwycięskich torysów Stephena Harpera z 2011 roku.
Nagły wzrost popularności nowego lidera liberałów, Marka Carneya, był jednym z decydujących czynników. Drugim był całkowity upadek Nowych Demokratów. Poparcie mniejszościowego rządu Justina Trudeau za udział we władzy, okazało się fatalne. Po daniu Trudeau praktycznie czeku in blanco przez ostatnie lata, niemożliwe było dla socjalistów 'oderwanie się' od rządzącej partii Trudeau/Carney. Niuanse programowe zanikły w oczach wielu lewicowych wyborców. Było to wyraźnie widoczne w Ontario i w Kolumbii Brytyjskiej. NDP nie poniosła takiej klęski jak konserwatyści Mulroneya/Campbell w 1993 r. (2 miejsca!), ale ich liczba mandatów i głosów jest żałosna. I podczas gdy konserwatyści zawsze mieli potencjalną bazę, z której mogli się odbić, tak jak za Harpera, NDP patrzy w mroczną przyszłość, stając się partią marginalną, skupiając uwagę opinii publicznej między wyborami, ale traktowaną jako nieistotna w noc wyborczą.
Jeśli chodzi o Bloc Quebecu, separatyści znajdują się teraz w niepewnej, wyjątkowej sytuacji. Może bowiem zależeć od nich, czy poprą ustawy liberałów, jeśli ci znajdą się w sytuacji niedoboru głosów. Częściowy upadek BQ jest tłumaczony głównym tematem tych wyborów – D.J. Trumpem. W obliczu niepewności gospodarczej, podobnie jak reszta Kanady, mieszkańcy Quebecu postanowili odłożyć wewnętrzne problemy swojej Belle Province na dalszy plan i zdecydować się – o ironio! – na zademonstrowanie jedności narodowej Kanady.
Co za obrót spraw! Większość ekspertów starała się wczoraj wieczorem  wyjaśnić, dlaczego jeszcze w styczniu liberałowie wyglądali na 'martwych i pogrzebanych', a wygrywają! Uczucie niepokoju było wyraźnie widoczne wśród aktywistów liberalnych, oczekujących pierwszych wyników. Ale szybko się zmieniło. Poczucie, że liberałowie zasługują na karę polityczną za dziewięć długich lat kontrowersyjnej i szkodliwej polityki, szczególnie dla Zachodu Kanady, po prostu wyparowało. Czerwona Maszyna powróciła na odpowiednie tory i zaczęła działać, skutecznie przekonując straszonych nieustannie Trumpem wyborców, że w trudnych czasach potrzebny jest technokrata z międzynarodowym doświadczeniem, który jest w stanie przeciwstawić się Trumpowi. Mark Carney!
A co stało się z okropnym „dziedzictwem Trudeau”? Czy wyborcy zapomnieli? Czy Kanadyjczycy są tak naiwni, że rozgrzeszają liberałów tylko dlatego, że w parlamencie pojawiła się nowa twarz?
Jedna z odpowiedzi, udzielonych wczoraj wieczorem w studiu CTV, trafiła w sedno. Przez ostatnie dwa lata konserwatyści obrali sobie za cel Justina (i Singha z NDP). Atak był dobrze wymierzony i uporczywy. Tak uporczywy, jak głosi historia, że ​​wyborcy kupili narrację. I Singh najwyraźniej zapłacił cenę. Jeśli jednak chodzi o liberałów – gdy Trudeau odszedł, konserwatyści nie mieli jasnego celu. A gdy Trump niezdarnie i obraźliwie wkroczył do kanadyjskiej polityki, Poilievre nie miał na to skutecznego pomysłu. Kampania utknęła w martwym punkcie, nie umiejąc odpowiednio wziąć na cel przeciwnika. Mark Carney faktycznie zaskoczył torysów. Jego pewność siebie dała liberalnej machinie wyborczej nadzieję, a torysów wprawiła w zakłopotanie. Kiedy pojawili się z odpowiedzią w ciągu ostatnich dwóch tygodni, było już za późno. Dynamika uległa zmianie i kanadyjska opinia publiczna uznała, że ​ “bankier” jest bezpieczniejszą opcją w obliczu groźby przejęcia ich przez Amerykanów.
Nowa rzeczywistość Kanady po wczorajszych wyborach jest też taka, że ​​mamy teraz, w praktyce, system dwupartyjny. I to jest nowe kanadyjskie doświadczenie, które prawdopodobnie wymusi inną dynamikę legislacyjną. Zamiast stabilnej koalicji mniejszościowej, takiej jak ta praktykowana przez Trudeau, Mark Carney może być zmuszony do poszukiwania ad hoc - ale również może skorzystać z takiej sytuacji - większości dla konkretnych projektów rządowych. Będzie np. kooptował raz Bloc, innym razem resztki NDP, a w trudnych okolicznościach zaproponuje nawet sojusz z oficjalną opozycją. I Torysom będzie trudno odmówić - aby wykazać odpowiedzialność za dobro zagrożonego państwa. I tutaj umiejętności gabinetowe Marka Carneya mogą być w rzeczywistości wielkim atutem dla nowego, mniejszościowego w końcu rządu. Ale jeśli prawdziwa jest powyborcza deklaracja premiera Carneya - jedność głęboko podzielonego kraju może wymagać nowej polityki kreowanej w Ottawie.
WW-W

 

WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: