Trzeba zachować rozsądek

Po głębszym... namyśle

Mówią, że konsumpcja napędza gospodarkę. Najwyraźniej mojej małżonce zależy na rozwoju gospodarki, ponieważ kupuje na potęgę. Niby cieszy mnie ten propaństwowy entuzjazm żony, jednak chudnący portfel i coraz dłuższe wyciągi z kart kredytowych skłaniają mnie do przemyśleń, może nawet do niepokoju. Czy oby na pewno wspieramy tę gospodarkę, którą powinniśmy? Przecież w dobie globalizacji trudno to zdefiniować. Poza tym, słyszymy często od ekonomistów, że nie należy przegrzewać gospodarki, że umiar i zrównoważony wzrost jest tu wskazany. Nie chcę przez to powiedzieć, że intensywne zakupy dokonywane przez moją lepszą połowę mają aż tak istotny wpływ na globalny popyt, ale po niemal dwudziestu latach małżeństwa nauczyłem się skalę tych zakupów doceniać.

 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Problem ten dotyczy większości z nas. Nie ważne, ile zarobimy, każdą ilość pieniędzy jesteśmy w stanie wydać. Zmienia się też struktura naszych wydatków. Inaczej wygląda typowy koszyk zakupów. Coraz więcej w nim towarów i usług, bez których kiedyś potrafiliśmy się obejść, a dziś uznajemy je za dobra absolutnie niezbędne. Daliśmy się wręcz uzależnić od pewnych gadżetów. Kto przy zdrowych zmysłach, jeszcze kilkanaście lat temu, byłby gotów wydać miesięczną pensję kupując, na przykład, telefon komórkowy? Powie ktoś, że dzisiejsze telefony to przecież smartphony, czyli właściwie przenośne komputery. Ok, ale czy naprawdę każdy z nas potrzebuje mieć w kieszeni przenośny komputer? Owszem, znajdziemy tam kilka użytecznych funkcji: GPS, aparat fotograficzny, kalendarz, zegarek oraz oczywiście telefon. Tylko, czy faktycznie ta funkcjonalność jest warta aż tak ogromnych pieniędzy? Raczej nie.

Za co jeszcze płacimy, kupując smartphony? Za możliwość bycia śledzonym 24 godziny na dobę? Za to, że algorytm podpowiada nam co jeszcze powinniśmy kupić. Sztuczna inteligencja pozornie zwalnia nas od myślenia, ale pamiętajmy, że nic nie dostajemy za darmo. Ile bylibyśmy gotowi zapłacić za dostawę ulotek reklamowych pod drzwi naszego domu każdego dnia? Chyba ani grosza. Raczej z frustracją wyjmujemy je codziennie ze skrzynki na listy i wrzucamy prosto do kosza lub do niszczarki. Ale za te gigabajty reklam, promocji i wyjątkowych okazji, jakie przesyłane są na nasze telefony, płacimy słono, wydając małą fortunę z każdym razem, gdy kupujemy nowy telefon oraz opłacając comiesięczny abonament.

Zacząłem od tego, że konsumpcja jest podstawą rozwoju gospodarczego. To fakt niezaprzeczalny. Pytanie tylko, komu służy ten wzrost gospodarczy? W teorii, służy nam wszystkim. Większe wpływy do budżetu to dodatkowe pieniądze na edukację, służbę zdrowia, na obronność. Tak, teoretycznie tak właśnie jest. Tylko, że poziom powszechnej edukacji pozostawia wiele do życzenia. Coraz więcej rodziców decyduje się na dodatkowe korepetycje lub nauczanie prywatne. Koszty opieki zdrowotnej także wymknęły się spod kontroli. Nowoczesne metody diagnostyki i leczenia wyceniane są w tysiącach dolarów a czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza specjalistę jest absurdalnie długi. Trzecia, obok edukacji i opieki zdrowotnej, żelazna pozycja w budżecie każdego państwa to obronność. Prywatne szkoły, prywatne leczenie… idąc tym tropem należy wypatrywać prywatnych armii i oddziałów policji. A może to się już dzieje? Miejmy oczy szeroko otwarte.

Pomimo ogromnych sum pieniędzy, jakie wydajemy na zakup towarów i usług oraz podatków, które płacimy przy okazji tych zakupów, ciągle słyszymy o deficycie budżetowym i konieczności cięcia wydatków państwowych. Dokąd więc płynie ten strumień pieniędzy? Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zobaczyć kto się bogaci. Spełnia się chyba scenariusz, według którego globalne korporacje mają większą władzę niż rządy wielu państw. Taka jest rzeczywistość i musimy nauczyć się z tym żyć. Kiedy przyjmiemy to do wiadomości, zrozumiemy, że nasze decyzje podczas codziennych zakupów są co najmniej tak samo istotne, jak decyzje, które podejmujemy przy urnach wyborczych. Halloween za nami, listopad zadomowił się w kalendarzach, więc świąteczne reklamy opanowały już media i sklepy. Nie dajmy się zwariować. Kupujmy rozważnie, wydawajmy nasze pieniądze rozsądnie. Nie pozwólmy tanio się sprzedać.

Paweł Gębski

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: