•   Thursday, 17 Apr, 2025
  • Contact

Paraliż władzy nad Sekwaną czy zmierzch Francji?

Pisane z Pamięci

„Macron ratuje skórę, dopuszczając do władzy lewicowy, prorosyjski populizm.”
Ceną za niedopuszczenie do władzy we Francji prawicowego populizmu Marine Le Pen okazało się zwycięstwo Jeana-Luca Mélenchona, lewicowego populisty, który nienawidzi Ameryki, NATO i podziwia Putina. Nie mamy się z czego cieszyć.
Na wybór Francuzów, jakiego dokonali w niedzielę, należy patrzeć z dwóch perspektyw. A właściwie z trzech, bo ta pierwsza to swego rodzaju metaperspektywa, warunek pozostałych dwóch. Otóż z niej wniosek płynie taki, że Francuzi wybierają partie, które będą rządzić ich krajem i pod tym względem ich wybór nie powinien być przez nas oceniany naszymi kategoriami. To suwerenny wybór wielkiego narodu, który od lat boryka się z wieloma problemami, i nie powinniśmy dawać Francuzom dobrych rad ani paternalistycznie stwierdzać, czy wybrali dobrze, źle, mądrze, czy głupio. (…)
NB. Ciekawe słowa; kiedy w oczy zaglądał możliwy triumf formacji Pani Le Pen, pisano w Warszawie o zagrożeniu wspólnych interesów, wzywano Francuzów do wyjścia do głosowania. Liczył się każdy głos. A dziś? Hm, Le Pen zablokowana i to najważniejsze. Owszem,  mamy problem ale „nie powinniśmy dawać Francuzom dobrych rad”! [ww-w]
Michał Szułdrzyński, www.rp.pl, 8.07.2024


Paraliż władzy nad Sekwaną czy zmierzch Francji?
Pisane i wygłaszane na gorąco komentarze do zaskakującej wolty wyborczej we Francji koncentrują się na problemie wyłonienia nowego rządu w dramatycznie spolaryzowanym obecnie parlamencie. Zwycięski Nowy Front Ludowy wyklucza jakąkolwiek koalicję z (przegranym) ugrupowaniem Macrona. Radykalnie lewicowy polityk, Jean-Luc Mélenchon żąda pełni władzy. Z przegraną partią Pani Le Pen nikt rozmawiać nie będzie, ale bez niej, przy małej stabilności skleconej ad hoc - pod histerycznymi hasłami „zagrożenia demokracji” i w ogóle cywilizacyjnej katastrofy! - anty Le Penowskiej koalicji, uchwalać czegokolwiek w nowym parlamencie nie będzie można. A zatem, zapowiada się wykreowany przez ego Macrona (lub jego wyższą inteligencję, jak chcą niektórzy) paraliż państwa?
Stworzona w roku 1958 przez generała De Gaulle, konstytucja V Republiki powstała dokładnie w kontrze do takich możliwych, znanych z przeszłości a paraliżujących państwo (IV Republikę) parlamentarnych zapaści. Daje ona stabilną władzę wykonawczą prezydentowi i Emmanuel Macron może nadal rządzić samodzielnie, pozostawiając u steru machiny administracyjnej ‚na razie’ swój obecny rząd.  W razie czego da się wydawać dekrety z mocą uchwały, rozwiązywać i powoływać rząd bez lęku o votum nieufności. Pośpiechu nie ma, bo prezydent Macron chce jak najdłużej samodzielnie kreować politykę zagraniczną Francji, zwłaszcza że wybiera się na jubileuszowy Szczyt NATO do Waszyngtonu, debatować o problemach międzynarodowego bezpieczeństwa.
Za chwilę rozpoczną się też w Paryżu Igrzyska Olimpijskie, niejako flagowa impreza jego prezydentury, w trakcie której Francja znajdzie się w centrum światowej uwagi. Macron nie będzie miał czasu na jakieś inne sprawy. Rola gospodarza ma dodać blasku jemu i tylko jemu. Dawne, królewskie zawołanie Ludwika XIV - „Francja to ja!”, w epoce prezydentów republiki nadal znajduje swoje zastosowanie.  
Odważniejsze komentarze i analizy już dziś wskazują, że mamy do czynienia nie tyle z ostrym konfliktem politycznym, lecz z całkowitym rozdarciem elektoratu na wrogie, wzajemnie niewidzące się bloki. Zapatrzony we własne ego, zaklinający rzeczywistość prezydent Macron uruchomił groźne mechanizmy, które radykalnie zmienią Francję. Czy zagrożą jej orientacji ‚atlantyckiej’?
Liberalne media, symptomatycznie także te polskie, tak zatopiły się w straszenie nas‚ zagrożeniem’ za strony ‚radykalnej’ prawicy, że umknął ich uwadze charakter współczesnej, radykalnej lewicy francuskiej. Tymczasem mamy teraz wizję wiodącej formacji we Francji, która na swych sztandarach niesie hasła anty-amerykańskie, pro-palestyńskie, anty-liberalne i pro-rosyjskie. Jeżeli zatem Pani Le Pen zagrażała „atlantyckiej” postawie Francji, to co powiedzą eksperci w Warszawie o poglądach Jean Luca Mélenchona?
***
„Przez Warszawę do NATO. Ukraina na drodze do sojuszu, której koniec trudno dostrzec.”
W drodze do Ameryki na szczyt jubileuszowy z okazji 75. rocznicy najsilniejszego militarnego sojuszu świata prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski trafił do Warszawy i spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą.
Po miesiącach nieufności, w czasie których mieliśmy protesty na granicy, polityczną obronę polskiego rynku oraz cierpkie, wręcz zrównujące Polskę z Rosją słowa ukraińskiego przywódcy, doszło do symbolicznego powrotu do stanu sprzed dwóch lat, gdy nasz kraj najbardziej wspierał zaatakowanych Ukraińców.
Jerzy Haszczyński, www.rp.pl, 9.07.2024

„Rozejm to czołgi na Bugu”
Tak uważa były prezydent RP, A. Kwaśniewski. I nie tylko on. W oficjalnych wypowiedziach Warszawy oraz w polskich mediach rządzi niepodzielnie doktryna „zwycięstwa Ukrainy”, zwycięstwa rozumianego jako całkowite odzyskanie Donbasu i Krymu. Co rusz pojawiają się wypowiedzi, iż jakikolwiek rozejm byłby dla Polski katastrofą.
Z czym zatem jedzie do Waszyngtonu, na jubileuszowy Szczyt NATO delegacja Polski? Czy zawiezie jakieś konkretne propozycje, oparte o wspólne, poczynione w ostatniej chwili ustalenia, w trakcie wizyty Zełeńskiego w Warszawie? Jak np. te o strzelaniu do rosyjskich rakiet nad Ukrainą?
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: