Do Kanady - 52
Z daleka od szosy (204)
Było wczesne lato 1988 i praca na farmie to była prawdziwa przyjemność. Farmer dał sobie spokój z zatrudnianiem mnie w polu i zająłem się tylko maszynami. Najwyraźniej nabrał zaufania do moich umiejętności. Ponieważ w Kanadzie miałem zamiar pracować, jako mechanik samochodowy, więc bardzo mi ta praca pasowała. Przyszedł weekend i w piątek wieczorem farmer odwiózł mnie do Ulm. Miałem wypłatę i dobre samopoczucie. Wypłata została, dobre samopoczucie w sobotę diabli wzięli, bo przyjechał Krzysiek. On naprawdę zamierzał pozostać u nas na tydzień. W jednym pokoju ze mną, Gosią, i Marcinem. Wariactwo. W czasie moich podróży po Polsce, gdy przyjeżdżałem do miasta gdzie miałem rodzinę, często bliską, najpierw brałem pokój w hotelu, a dopiero potem szedłem w odwiedziny. Krzyśka na hotel było stać. Czemu chciał mieszkać z nami w małej klitce w barakowym obozie, przekraczało granice mojego pojmowania. „Marek, zrób coś” – mówiła do mnie Gosia, na osobności. „Ty jedziesz na farmę, a ja z nim nie wytrzymam”. W niedzielę wziąłem Krzyśka na rozmowę. „Słuchaj” – mówię – „jutro wyjeżdżam na tydzień do pracy, mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, ale nie chcę żebyś mieszkał w jednym pokoju z moją żoną podczas mojej nieobecności. Chcę żebyś wyjechał. To na szczęście wystarczyło. Nie pokazał się więcej. Trwało lato 1988 rok. Pobyt w obozie to już była rutyna. Moje urozmaicenie to był cotygodniowy wyjazd na farmę do pracy. Jednak zbyt szybko zrobiłem to, co farmer przeznaczył dla mnie do naprawy i konserwacji. Gdy wszystkie maszyny i pojazdy z farmy były już naoliwione, nasmarowane i naprawione, gdy wymieniłem cały system wydechowy w osobowym mercedesie farmera, pewnego dnia otrzymałem wiadomość, że więcej pracy przed wrześniem już nie ma. Jeśli chcę to mogę wrócić za sześć tygodni, gdy maszyny będą już po żniwach i zbiorach i gdy trzeba je będzie przygotować do następnego sezonu. To była dobra praca. Farmer, czy też po niemiecku bauer był solidnym i dobrym człowiekiem. Płacił zawsze na czas, jedzenie było dobre i w nadmiarze, bardzo zresztą podobne do naszego polskiego. Na koniec dnia zawsze czekało na mnie zimne piwo. Mój niemiecki poprawił się bardzo i nasze rozmowy o polityce niemieckiej, wschodniej i globalnej nabrały kolorów. Na moją znajomość języka niemieckiego, którego postanowiłem świadomie się nie uczyć, bo przecież cały czas uczyłem się angielskiego z nagranych kaset magnetofonowych, wpłynęła przede wszystkim telewizja, a zwłaszcza krótkie półgodzinne seriale telewizyjne. Również ciągłe słuchanie wiadomości powodowało, że mimo woli 4język niemiecki stawał się dla mnie coraz mniej kłopotliwy. Na pożegnanie, wraz z ostatnią wypłatą dostałem jeszcze solidny bonus, którego wartość przekraczała moje dwutygodniowe zarobki. Chyba lubił to, co robiłem. Ja też. W obozie bardzo się uspokoiło. Nie było od miesięcy żadnych ekscesów. Za to zdarzały się ciekawostki. Paliłem wtedy papierosy i to w dużych ilościach. Zacząłem palić jeszcze w wojsku, chociaż udało mi się nie spróbować papierosa przez całe liceum. Czemu zacząłem? Nie ze stresu, ani zmartwień, chociaż w mojej jednostce w ciągu niecałych dwóch lat zginęło siedmiu młodych chłopaków (dwóch zastrzelonych przez spanikowanego wartownika, gdy wracali przez płot z lewizny i pięciu samobójców, którzy nie wytrzymali stresu). Zacząłem palić z bardzo praktycznego powodu. Otóż, gdy padała komenda: Przerwa na palenie! To ci, co nie palili byli kierowani do sprzątania rejonów. Więc zacząłem palić i ciągnęło się to za mną aż do roku 1998. Polskie papierosy skończyły się dość szybko i przerzuciłem się na Camele. Po Carmenach, Klubowych czy Extra Mocnych, Camele wydawały się dość słabe, ale przyzwyczaiłem się po paru miesiącach. Pewnego dnia wróciłem z miasta, wchodzę do baraku, a tu roztacza się jakiś nieprzyjemny zapach. Po prostu smród. Okazało się, że to ktoś nowy przywiózł polskie Klubowe. Teraz zrozumiałem moją siostrę w Kanadzie, gdy ją odwiedziłem w roku 1980 na kilka miesięcy i która nie lubiła mojego palenia polskich papierosów, chociaż jej mąż palił. Tyle tylko, że on palił papierosy kanadyjskie.
Cdn. Marek Mańkowski
Comment (0)