Do Kanady - 14

Z daleka od szosy (166)


Ostatni odcinek opowieści skończyłem na dojnej łaciatej krowie, którą nazwaliśmy Mrówka. Do dziś nie wiem, dlaczego tak ją nazwaliśmy. Była przecież potężna. Zbliżał się wieczór, krowę trzeba wydoić, a my nie wiemy jak. Próbowaliśmy po kolei aż się mrówka wkurzyła. W końcu wsiadłem w gazika i pognałem do leśniczówki, która była najbliżej po pomoc. Przywiozłem leśniczynę po krótkiej perswazji śmiechu całego obejścia. Leśniczyna wzięła stołek, wiadro i zaczęła doić. Mleko płynęło wąskimi strugami. Potem zaczęła uczyć dziewczyny i śmiała się, że nie mają krowich piersi (wymion) pieścić, tylko doić. Już po pół godzinie nauka zaczęła przynosić efekty. Mleka było dużo. Aż za dużo. Zaczęliśmy robić masło, zwyczajnie potrząsając zebraną z mleka śmietanę w słoiku. Było super. Przygoda z krową trwała. Z jakiegoś powodu Mrówka chyba się we mnie zakochała i nie tylko ryczała na pastwisku i nie jadła, gdy mnie nie było w pobliżu, ale gdy przy dojeniu w oborze nie siedziałem na żłobie i nie drapałem jej za rogami to nie dawała mleka. Dobrze, że to były wakacje i nie musiałem nigdzie wyjeżdżać. Pewnego razu Mrówka weszła w szkodę (tak to się chyba mówi) na PGR-owskie pole rzepaku. Kolega Czarny wsiadł w swój gazik i próbował ją wygonić z tej szkody, ale chyba za bardzo, bo po paru dniach Mrówka straciła mleko. Przywieźliśmy weterynarza, który stwierdził, że Mrówka straciła cielaka. Wtedy też się dowiedziałem, że aby krowa dawała mleko, to musi być w ciąży. Tego już było dla nas za dużo. Mrówkę sprzedaliśmy na targu w Łukcie. Z innych gospodarskich działań, jakie przeprowadziłem to był zakup trzydziestu kurczaków do hodowli. Jedna z gospodyń wiejskich, które poznaliśmy, gdy pojechaliśmy pomagać w wykopkach ziemniaków do znajomego gospodarza, powiedziała mi jak rozpoznać kurkę od kogutka. Otóż trzeba kurczaczka położyć na dłoni na grzbiecie i pogłaskać po brzuszku. Jak wyciągnie nóżki to kurka, a jak podkuli to kogucik. Wszyscy dookoła kupowali te kurczaki, żeby mieć własne jajka no to ja też. Wymyśliłem sobie, że kupię dwadzieścia kurek na jajka i dziesięć kogutków na przyszły rosół. Wszystko się odbyło jak miało się odbyć. Kurki nóżki wyciągały, kogutki podkulały i przywiozłem to towarzystwo do domu. Nie wierzyłem naszym wilczurom i zbudowałem przy okienku do piwnicy wielki kojec, a z okienka w dół do piwnicy postawiłem żerdkę z poprzeczkami. Kurczaki szybko się nauczyły tej gimnastyki. Traf chciał, że jamniczka Bajka, która w założeniu miała bronić tych kurczaków przed lisem, w jakiś sposób wlazła do kojca i zamordowała dziesięć z nich. Kojec wzmocniłem i czas mijał. Przywoziłem najlepszą karmę z PGR-u, kurczaki rosły, czas mijał, słyszałem, że u innych zaczynają nieść jajka, a u nas nic. W końcu zaprosiliśmy leśniczego z żoną na obiad. Leśniczyna zeszła do piwnicy by obejrzeć nasze już prawie kury i zaniosła się niepochamowanym śmiechem. „Jak wam mają się te kury nieść, gdy to są same koguty” – udało jej się wykrztusić. Okazało się, że mój sprawdzian kurzej płci przy zakupie był dobry, ale odwrotny. To kurki podkulały nóżki a kogutki je wyciągały. Te dziesięć kurek, które kupiłem zagryzła Bajka. Rozwiązałem sprawę jajek w najprostszy sposób. Pojechałem do PGR-u, poprosiłem by mnie zaprowadzili do dużego kurnika i kupiłem sześć dorosłych kwok, które siedziały na jajkach. W dzień kury chodziły po obejściu, w nocy zaganiałem je do kojca. Wszystkie się niosły, ale po pewnym czasie jedna przestała. Już byłem bliski przeznaczenia jej na rosół, gdy postanowiłem najpierw ją pośledzić. Zastanawiające było, że jeden z wilczurów, który tych kur bardzo nie lubił, pozwala tej jednej podchodzić do swojej budy. A nawet, nie do wiary, pozwala jej wyjadać ze swojej miski kaszę i wchodzić do budy. Wlazłem do budy i ja. No i w samym rogu przy tylnej ścianie leżały sobie jajka i puste skorupki. Najwyraźniej pies z kurą zrobiły sobie pakt: ona mu znosi jajka, a on pozwala jej jeść swoją kaszę. Nie do uwierzenia, prawda? A jednak. Takich historii zdarzało się więcej.  
Cdn.
Marek Mańkowski

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: