Nowa odsłona dziejów świata

Pisane z pamięci


Ocena czy też selekcja ‘najważniejszych’ wydarzeń minionych dwunastu miesięcy jest zajęciem ryzykownym. Dopiero długoterminowe konsekwencje rozmaitych procesów czy wydarzeń politycznych, gospodarczych lub kulturowych pozwolą ocenić, co naprawdę ważnego wydarzyło się w roku 2022 od narodzenia Chrystusa. Przyzwyczajenie jednakże jest naszą drugą naturą, wypada zatem pomęczyć Czytelników i Czytelniczki felietonem 'sumującym'. Nie jest to felieton w założeniu optymistyczny.
***
W ostatnich czterech dekadach, w naszej części globu na początku roku panował optymizm. Było dobrze, a miało być jeszcze lepiej. Tym razem media sugerują nam, iż “Lepiej już było!”.  
Po horrendalnych zniszczeniach wywołanych okresem covidowym - nie tylko w globalnej ekonomii, (warty analizy jest kierunek transferu bogactwa w tymże okresie), ale zwłaszcza w naszej zbiorowej psychice, mijający rok przyniósł zmiany jeszcze bardziej dramatyczne. Ład zbudowany po implozji ZSSR i końcu Zimnej Wojny właśnie się skończył. Powróciła ‘historia’ z jej stałymi punktami tarć geopolitycznych płyt tektonicznych. W Europie mamy wojnę. Nie jakąś peryferyjną ale pełnoskalową, pochłaniającą setki tysięcy istnień, generującą miardy dolarów strat, z pobrzękującą nutą nuklearnego szantażu. Suwerenny kraj - jego majątek narodowy - równany jest metodycznie z ziemią przez nuklearne mocarstwo. A Zachód musi znaleźć na to wyzwanie odpowiedź.  
Dla naszej rodzinnej części Europy nie tyle ‘nowy rok’, lecz nowy okres historii zaczął się 24 lutego 2022. I do tej daty, jako nowej cezury czasów “przed” lub “po wojnie” będziemy odnosić nasze nowe doświadczenia. W tym kontekście, rzeczywiście prawdą jest stwierdzenie: - “Lepiej już było!” Rodzi się natomiast inne pytanie: - “Jak źle może jeszcze być?!”
***
W intelektualnej narracji EUropy obowiązuje obecnie wręcz nakaz pisania, że jest źle i będzie… gorzej. Nie dokończono bowiem rewolucji. Tej zaprogramowanej przez Spinellego. W samej rzeczy, jest jakoś gorzej. Nie dlatego, że nagle zza węgła wyłażą rozmaite faszyzmy, populizmy i inne wrogie postępowi ludzkości ‘-izmy’. Ale dlatego, że już nie tylko w tej buntowniczej Polsce, ale w sercu Europy – Italii – wyborcy zaczynają dawać posłuch przeciwnikom robienia z ludzi neomarksistowskiej ‘masy’, pozbawionej jakichkolwiek korzeni czy tożsamości.  
***
Jeszcze niedawno intelektualiści i ekonomiczni futurolodzy przekonywali nas, iż w zasadzie “historia się skończyła” a ludzkość kroczyć już będzie drogą postępu ku większej szczęśliwości = bogactwu. Kwestia, jak szybko pozbędziemy się rozmaitych złych nawyków, od jazdy własnym samochodem po tradycyjną tożsamość i owe przebrzydłe ‘wartości’, które jedynie utrudniają jednostce wyzwolenie. Nakazuje się więc ludzkości (Zachodu, oczywiście) wyzwolenie od opresji bycia kimś określonym przez obiektywne kryteria: naukę, genetykę i inne burżuazyjne przesądy, które nowa lewica postanowiła wyrzucić na śmietnik historii, razem z całą dotychczasową kulturą ludzką.   
Mijający rok ilustruje wyzwania stojące przed postępowymi elitami mającymi realizować postulat “Cancel Culture”, który zdominował tzw intelektualny ‘discourse’ w mediach, tworząc całe zastępy ludzi bez mózgów lecz pragnących ‘współuczestniczyć’w postępie.  
Młody aktyw Eurolandu, szykujący się do realizacji rewolucyjnych zmian, zaczął “ruszanie z posad bryły świata” od oblewania zupami sławnych obrazów oraz przyklejania się do asfaltu. Avanti, Popolo!
Ostrzeżenia płynące z europejskiego pogranicza, że czuć mróz ze Wschodu – lub ‘nieuzasadnione’ głosy, że Chińczycy mają jednak globalne ambicje, które realizują uparcie już od trzech dekad - zbywano argumentami, iż imperializmy to przeżytek, do tego obciążający jedynie człowieka tradycyjnego Zachodu. Państwa narodowe - bzdura! Armia - po co?  
Oświeceni czytelnicy liberalnej teorii pieniądza twierdzą, że Unia bez narodów (zarządzana koniecznie z Berlina) to panaceum na wszelkie problemy ‘dalszego rozwoju’. A że pieniądz “nie ma narodowości”, zatem im bardziej wszystko globalne, wyprane z różnorodności, tym bezpieczniej będziemy się bogacić.
Tymczasem, używając filmowej narracji z “Wojny Światów”, kiedy elity i media Zachodu zajęte są same sobą, przeżywając epizody z życia celebrytów, na nasz świat patrzą zawistnym okiem inne cywilizacje, przygotowując się powoli, z żelazną konsekwencją do realizacji wielkich planów, zmiany globalnych relacji. Czy można się dziwić Putinowi, wychwalanemu przez zachodnich polityków, iż uwierzył, że może sobie 'kupić' nowe imperium gazem?
Wiadomo, że żadnych spisków ani infiltracji ideologicznej nie ma! Jednakże na kanale youtube.com spore zainteresowanie budzi wywiad z byłym oficerem KGB, który przekonująco wyjaśnia obecne problemy moralnego i tożsamościowego rozchwiania cywilizacji zachodniej. Wedle niego, jedynie mały procent wydatków dywersyjno-szpiegowskich ZSSR skierowany był na kwestie infiltracji sektora militarno-przemysłowego Ameryki czy Europy. Lwią część chłonęły za to operacje specjalne - swoistej ‘wojny ideologicznej’ – wmacniania wszystkiego, co mogło osłabić Zachód od wewnątrz, od strony spoistości i solidarności społecznej. Od narkotyków, pornografii i pedofilii po ruchy ekologiczne. A że rozmaitych po- putczików, nienawidzących własnej kultury nie brakuje, praca była ułatwiona.  
Efekty widzimy w trwodze, z jaką nawet postępowi dziennikarze zadają pytania celebryckim błaznom, jakim zaimkiem ich określać. Młody człowiek pozywający rodziców do sądu, za to, że go bez jego zgody spłodzili, bądź 'mądra inaczej' biorąca ślub sama z sobą, to tylko takie “kwiatki” ogólnego ataku głupoty. A zapowiada się jeszcze weselej!  
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: