Z daleka od szosy (104)

Prawie zwyczajny weekend


W sobotę przyszła wichura. I to nie byle jaka, bo w porywach do 120 km/godz. W tę sobotę jechaliśmy też na codwutygodniowe zakupy spożywcze. Zawsze robimy duże koło, przeważnie zaczynając od COSTCO w Niagara Falls, potem polski sklep, też w Niagara, St. Catarines no i Welland. Ot taka rutyna niewarta wspomnienia, gdyby nie ta wichura. Samochodem rzucało na boki, zwłaszcza na autostradzie QEW. Ciekawy byłem co będzie się działo na odcinku QEW nazywanym Garden City Skyway z niezwykle wysokim mostem nad Kanałem Welland. Most jest wysoki, żeby zmieściły się pod nim oceaniczne statki płynące przez Kanał na dalsze Wielkie Jeziora, bo przecież przez wodospad się nie przedostaną. Most zbudowano, bo most zwodzony na dużej autostradzie to nie do pomyślenia. Drugi taki wielki i wysoki most jest w Burlington w drodze do Toronto.
Jadę więc sobie ok 100 km/godz., samochodem rzuca i ledwo go trzymam na swoim pasie. Widzę już z daleka most. Na nim sporo samochodów. Sta- ram się nie jechać obok ciężarówki ani za nią. Ten wiatr naprawdę ma potężną siłę. Widziałem kiedyś jak się taka ciężarówka przewracała od silnego podmuchu. Lepiej nie być wtedy obok niej. Na szczycie mostu, na wysokości 40 metrów ciężko było utrzymać prosty kierunek jazdy. Wszyscy zwolnili poniżej 80 km/godz.

Most ma ponad dwa kilometry długości. Z ulgą znalazłem się po drugiej stronie. Było ok trzeciej po południu. Parę minut później dowiedziałem się, że most zamknięto dla ruchu. Potem, już na sklepowych parkingach, zwłaszcza tych dużych trzeba było naprawdę uważać, żeby wichura nie wyrwała z ręki drzwi przy otwieraniu i nie trzasnęły one o samochód obok. Na szczęście udało się. Za to było niezwykle ciepło jak na tę porę roku. Prawie połowa grudnia a na termometrze w cieniu +17 stopni Celsjusza. Do domu wróciliśmy już po zachodzie słońca. Nie zauważyłem żadnych szkód przy domu. Magnolia stała sobie niewzruszona, wszystkie dachówki na dachu tam, gdzie powinny być i tylko w ogrodzie przewrócony kosz na śmieci. Wiedziałem, że inni nie mieli tyle szczęścia. Prąd też u mnie nie wysiadł w żadnym momencie, wszystkie kable napowietrzne nie pozrywane. Dobrze, że wróciliśmy już po ciemku, bo wcześniej to pewnie wybrałbym się jak co dzień z psem na stare pola golfowe, a przecież ten wiatr przesuwał mnie który ważę 110 kilo, więc co dopiero by zrobił z czterdziestokilogramowym psem.
Wynagrodziłem mu to następnego dnia w południe zabierając go do jego meksykańskich przyjaciół. Wiatru już nie było, za to zrobiło się dużo zimniej. Psy ganiały ponad godzinę. W poniedziałek wiatr wrócił, ale już nie taki silny. Temperatura: 7 stopni C. Miałem apointment w COSTCO na wymianę opon na zimowe. Lubię tam to robić, bo nie tylko tanio, to obsługa przemiła i zawsze pomocna. Również ich gwarancja jest nie do pobicia. Nawet jak się złapie gdzieś gwoździa, to naprawiają to za darmo, jeśli są to opony od nich. Skorzystałem z tego parę razy na przestrzeni kilku lat i nigdy nie kosztowało mnie to ani centa. Mówiąc o obsłudze klienta. W poniedziałek wybrałem się do Urzędu Miasta w Welland, bo bank, w którym mam mortgage na dom zażyczył sobie zaświadczenia że mój podatek za dom i ziemię jest zapłacony. Nie chcieli mi uwierzyć na słowo, takie teraz czasy. Podjechałem pod Urząd ok. godziny trzeciej i tu pierwsza niespodzianka. Na zewnątrz płyną z głośników kolędy, głośno, bez obawy, że się to może nie spodobać jakimś innym wyznawcom. Ot po prostu, jest Christmas i żadne idiotyczne poprawności polityczne jak w Mississauga czy w Toronto nie mają tu miejsca. To było miłe zaskoczenie. W środku żadnej kolejki. Pani urzędniczka, przemiła i uśmiechnięta, załatwiła co chciałem od ręki, bez żadnych trudności. Łącznie z wyjaśnieniem nowych zmian w koncie opłat za wodę itp. Fajnie mieszkać w Welland.

Cdn.
Marek Mańkowski

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: