Błotne Piekło!
WW Historia
Poniższy szkic historyczny powstał był w roku 2017, dla uhonorowania 100. rocznicy Bitwy pod Passchendaele, jednego z owym momentów dziejowych, decydujących o rozwoju świa- domości narodowej Kanady. Dziś mu- szę dodać - Ówczesnej Kanady, naturalnie zakorzenionej w cywilizacji zachodniej/europejskiej/chrześcijańskiej
Likwidacja lekcji historii w naszych szkołach nie była decyzją przypadkową - miała przygotować grunt pod obecnie obserwowany proces zastępowania autentycznej historii wspólnoty narodowej pozornie tylko „głupią” narracją winy, wstydu, czy czegokolwiek tam pod adresem przeszłości. Jesteśmy świadkami bezwzględnej realizacji swoistej odmiany „cancel culture” w odniesieniu do całej społeczności państwa. Odwracania procesu tworzenia wspólnej tożsamości narodowej w kierunku nieograniczonej fragmentaryzacji i atomizacji, pod komendą wszechobecnej lewackiej ideologii nienawiści. Nienawiści do jakiejkolwiek niezależnej, osadzonej w wartościach, tożsamości jednostek, grup i całych społeczności imigranckich.
[* Temu właśnie służy niedawny „przypadek” ubierania dzieci podstawówki w niebieskie koszulki mające stygmatyzować je jako „osadników” na proteście ludności autochtonicznej w jednym z parków Toronto].
Kiedy jednak pisałem wielokrotnie na tych łamach o koszmarze Wielkiej Wojny 1914 - 1918, z okazji stulecia tego bezsensownego i zabójczego dla kultury Zachodu - w samej rzeczy bratobójczego - konfliktu, przez głowę nie przeszło mi, iż przyjdzie nam ponownie przeżywać taką wojnę w Europie. Błoto, okopy, zażarte walki wręcz, kanonady artylerii, akty heroizmu i bestialstwa - wszystko to dostępne jest naszym oczom, w czasie rzeczywistym, dzięki najnowszej technologii.
Pole bitwy, nadal przypominające swym ponurym wyglądem i krwawym charakterem walk Pierwszą Wojnę, jest jednocześnie sceną medialnego widowiska, obrazem podobnym grom komputerowym.
Dla milionów obserwatorów zmagań bojowych, śledzących na mapach każdą zmianę linii walk, tych spoza krajów żywotnie zainteresowanych wynikiem geopolitycznego sporu Ameryki z Rosją i Chinami, wojna na Ukrainie to fascynujący spektakl.
Nikomu nieznane nazwy miast zdążyły już obrosnąć legendami. Donieck, Mariupol, Bachmut, Avdijewka, Wugledar. Ponownie też jest symbolem heroicznego starcia, choć jeszcze niewiadomego wyniku, stał się Kursk. Zakończenia wojny nie widać, choć wnikliwsi obserwatorzy mają swoje przeczucia. „Plan Zwycięstwa” jaki przedstawia rodakom i sojusznikom z NATO Żełeński brzmi jednak w tym kontekście mało wiarygodnie. Powolna eskalacja (atomowe deklaracje Putina, które lekceważą najwyraźniej europejscy liderzy) zaczyna jednakże przypominać rok 1914 , kiedy także nikt nie sądził, iż wybuchnie globalna wojna. Madness 2024!
Błotne Piekło!
Beznadziejna bitwa. Żadnych szans osiągnięcia wyznaczonych celów. Przerost ambicji głównodowodzącego BEF nad sytuacją. Niepotrzebna hekatomba, liczona w setkach tysięcy ludzkich istnień. Byli jej przeciwni zarówno premier rządu JKM jak i głównodowodzący na teatrze wojennym. To była największa, najtragiczniejsza, najbardziej bezsensowna ofiara życia tamtej wojny, która początkowo zapisała się w pamięci jako Wielka, a dziś jedynie oznaczana jest jako Pierwsza, Światowa. Czy możemy wyciągnąć z niej dziś jakieś istotne wnioski?
Być może, w październiku ktoś zauważy setną rocznicę wydarzeń roku 1917. Nie mam tu na myśli finalnego rozdziału rewolucji bolszewickiej w Rosji. Myślę o III Bitwie pod Ypres, jaka toczyła się na polach Flandrii w okresie sierpnia, września, października i listopada 1917 roku. A szkoda.
O Trzeciej Bitwie pod Ypres, a raczej jej ważnym epizodzie, usłyszymy nieco w Kanadzie już za miesiąc. Zapisała się ona bowiem mocno w historii naszego kraju jako Bitwa o Passchendaele. I choć naukę historii skutecznie w Kanadzie zlikwidowano, to akurat nazwa tej wioski, która w listopadzie 1917 roku dosłownie zatonęła w błotnej mazi pola bitwy, ostała się jako jeden z ‘oznaczeń (markers) historycznego rozwoju Kanady jako wspólnoty politycznej.
***
Pamięć III Bitwy pod Ypres z jesieni 1917 roku warto jednak pielęgnować jako przykład zbiorowego szaleństwa, jakie opanowało Sprzymierzonych w latach Wielkiej Wojny. Ta absurdalna operacja zakończy się dopiero w listopadzie 1917 ogromnym sukcesem “operacyjnym”. Linię frontu przesunięto na korzyść Aliantów o jakieś… 10 kilometrów.
Ceną za ten “sukces” będzie około 450 tysięcy zabitych, rannych lub zaginionych żołnierzy Sprzymierzonych (Kanadyjczyków, Australijczyków, Nowozelandczyków czy Afrykanerów), oraz 250 tysięcy Niemców. “Nicht so schlecht!” - oceni niemiecki sztabowiec już na początku historycznego starcia, licząc straty dzienne w pierwszych dwóch, sierpniowych tygodniach batalii. To tylko, tak lekko licząc, 1500 do 2000 na dzień. Ah, pod Sommą rok wcześniej traciliśmy ok. 4000, więc jest dobrze i morale wojska jest dużo lepsze.
Historycy wojskowości dyskutują nad wieloma kwestiami, gdy przychodzi do oceny stanu umysłów dowódców WWI, kształconych na najlepszych akademiach wojskowych świata. St. Cyr, Sandhurst, Royal Military College. Skąd brały się owe oceny wytyczne? Wszak każda batalia, do czasów wynalezienia "nuków", przebiegała wedle tego samego prawidła. Atak - obrona.. Kalkulacja sił i środków. “Uciekającemu nieprzyjacielowi buduj srebrne mosty” – uczył Kung Tzy, podobno najbardziej czytany Chińczyk w dziejach świata.
Wojna Krymska. “Szarża Lekkiej Brygady”! Kto pamięta ten straceńczy film? "For the King and Country!" - Przeciw kartaczom, czekających w ciszy kanionu rosyjskich artylerzystów? Niesamowita scena. Niesamowita lekcja. Szaleńcze szarże straceńców zdobywające niezdobyte pozycje. Przekleństwo sukcesu!
Nie powinniśmy nigdy zapominać pewnego faktu. Sztabowcy opracowujący strategiczne wizje ewentualnych konfliktów są osadzeni w tak zwanych “szkołach myśli”. I wedle tych szkół odpowiadają na podstawowe pytanie: - “Od czego zależy ostatecznie zwycięstwo?” Po wyliczeniu sił i środków, pada odpowiedź: “Zwycięstwo zależy od motywacji i siły woli żołnierza!” Uzbrojenie, położenie etc. są drugorzędne! Liczy się siła woli!!!!
A skoro tak uczono w elitarnych akademiach przez lata przyszłych dowódców frontów WWI, tego będą oni sami wymagać od podwładnych u szczytów swej wojskowej kariery. Praktyczne wnioski z doświadczeń innych konfliktów są lekceważone. Niestety, doświadczenia morderczej Wojny Secesyjnej, po raz pierwszy pokazującej rolę techniki na polu bitwy, nikogo w Europie nie interesowały. Jakimi bowiem pouczającymi przykładami mogła służyć egzotyczna wojna w niedawnych koloniach wykładowcom i słuchaczom elitarnych szkół wojskowych? Niemcy jedynie, jako relatywnie nowy gracz na polu starć mocarstw Zachodu, starali się dostosowywać swoje myślenie o wojnie do realiów pola bitwy.
Jest takim historyczny truizmem pokazywanie urywków filmów z pierwszych miesięcy Wielkiej Wojny. Idące przepiękną tyralierą francuskie pułki, w błękitnych mundurach, przepasanych białymi pasami ładownic, stanowiących idealny cel dla maszy- nowych bestii, operowanych przez żołnierzy w mundurach noszących idealną nazwę – feldgrau. Szare pole bitwy, brak oznaczeń oficerów, aby ich snajperzy nie namierzyli. Armia niemiecka szła do wojny z opracowaną teorią walki. I jako jedyna uczyła się z lekcji boju, wyciągała wnioski stosowane natychmiast w praktyce. “Eingrief” dywizje czekały na atakujących alianckich żołnierzy, gdy tym udawało się przebić pierścienie obrony liniowych “Stellungdivisionen”. Byli nie do zatrzymania. Co poranny atak Brytów zdoby- wał w dopuszczalnych granicach strat, wyznaczonych na 50% stanu atakujących, odbijali wieczorem przy 70% skuteczności. Dwa tygodnie chodzenia w przód i w tył, po tym samym polu, zamienianym powoli w morze błota, przez nieustanny ostrzał artyleryjski z obu stron.
Nienawidzeni przez historyków 'szkoły bohaterskiej' znawcy donoszą, iż w owych błotach zginęło, z ran i braku pomocy, kilka- dziesiąt tysięcy ludzi. Who cares?!
Zanim dojdzie do bohaterskich walk naszych kanadyjskich chłopaków pod Passchendaele, minęły sierpień, wrzesień i październik. A sierpień we Flandrii, historycznie, jest raczej mokry. Skąd to wiemy? Ah, Bryty szykowały się do wojny naukowo. Zmierzyły stan gleby, rodzaje piasków, oraz nawodnienie. Wyszło, iż sierpień jest raczej suchy, ale mokry i atak przy użyciu nowości – ‘tanków’ będzie trudny. Postawiono więc na atak piechoty, oraz podciąganie artylerii. Zadanie dzienne – 2700 yardów. Da się? Da! Za jaką cenę?! Akurat tego roku lało, jak z cebra! Ah, La guerre est la guerre!
Deszcz i błoto zatrzymają sierpniową ofensywę pod Ypres, a tę październikową utopią w błocie. Obrona niemiecka, oparta o nową taktykę owych “Eingrief” dywizji zniweczy plany gen. Haiga. Skorzysta przy tym francuska armia pod Verdun, bo braknie niemieckiemu Oberkommando des Herres owych odwodów “sturmtroopers” w kluczowych momentach bitwy.
Po każdej wielkiej ofensywie załamującej się w obliczu koszmarnych strat fronty Wielkiej Wojny stabilizują się i zamierają w oczekiwaniu na… kolejną. Na Zachodzie bez zmian. Szaleństwo trwa a rok 1917 ma być jedynie wstępem do jeszcze bardziej szaleńczych operacji w roku następnym. Rewolucja w Rosji postrzegana jest jeszcze jedynie jako problem od strony sił potrzebnych dla zastąpienia rosyjskiego sojusznika. Wyczerpania własnych społeczeństw nikt nie bierze pod uwagę. Ludzka cena operacyjnego ‚sukcesu‘ nie ma żadnego znaczenia. Madness 1917!
W. Werner-Wojnarowicz
Comment (0)