Mleko kobiece może przenosić wirusa kleszczowego zapalenia mózgu

Zmiany klimatu sprzyjają rozwojowi chorób przenoszonych przez kleszcze - ubiegły rok był rekordowym w kwestii zachorowań na kleszczowe zakażenie mózgu (KZM). To niepokojące w świetle najnowszych doniesień: wirus może także przenosić się na niemowlę z mlekiem matki. Szczepienie przed zajściem w ciążę je przed tym uchroni.

W literaturze medycznej udokumentowany przypadek zakażenia drogą pokarmową niemowlęcia w czasie karmienia piersią przez matkę w okresie wiremii pojawił się po raz pierwszy w ubiegłym roku. Wynika z niego, że w 2020 roku matka ze Słowacji, która ciężko przechorowała KZM przekazała wirusa dziecku, które też zachorowało.
- Dotychczas wiedzieliśmy o tym, że dzieje się tak wśród zwierząt - znamy epidemie mleczne, głównie wśród kóz. Domyślaliśmy się, że prawdopodobnie możliwe jest takie przeniesienie również u ludzi, ale nie mieliś-my na to dowodów. Po raz pierwszy taki przypadek opisano w ubiegłym roku: natomiast to potwierdza, że ta droga przekazania wirusa w okresie wiremii jest możliwa także u człowieka – wyjaśnia prof. Joanna Zajkowska specjalistka chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medy- cznego w Białymstoku.

Planujesz ciążę? Zaszczep się przeciw chorobie przenoszonej przez kleszcze

Specjalistka namawia, by kobiety, które planują ciążę, a są narażone na ukłucie przez kleszcze, zaszczepiły się. Musimy jednak wiedzieć, że szczepionka nie jest przeznaczona dla kobiet w ciąży, dlatego o szczepieniu należy pomyśleć wcześniej.
- Warto, bo zaszczepiona matka w trakcie ciąży przekaże dziecku przez łożysko powitalny pakiet przeciwciał, a potem dołoży je jeszcze wraz z mlekiem karmiąc swoje dziecko piersią – dodaje specjalistka.
Zwraca też uwagę, że kobiety w ciąży nie powinny spożywać niepasteryzowanych produktów mlecznych (nie tylko mleka, ale też serów żółtych z mleka niepasteryzowanego, czy serów dojrzewających). Zakażeniu można bowiem ulec nie tylko po ukłuciu przez kleszcza, ale też drogą pokarmową.
- Można nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, bo w większości przypadków zakażenie przechodzi się łagodnie, a gorączkę przypisujemy przeziębieniu. Jednak nawet takie zachorowanie wystarczy, by karmiąca matka przekazała wirus dziecku – ostrzega lekarka.
Zachorowanie w tak młodym wieku może być poważne.

Co raz więcej kleszczy

Warto jednak, by wszyscy pomyśleli o szczepieniu, bo jak wynika ze najnowszych statystyk NIZP-PZH, po znaczącym spadku w latach 2020-2021, w ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano liczbę przypadków KZM na niespotykanym dotąd poziomie 445 zakażeń. Dla porównania: w 2019 odnotowano ich 265. Podobny wzrost daje się zauważyć także w krajach sąsiednich - w Niemczech, Austrii i Szwajcarii.
Liczby w 30-milionowym kraju może nie robią wrażenia, ale warto pamiętać, że to niezwykle groźna choroba, której skutki można nieść do końca życia, dodatkowo eksperci zaznaczają, że liczby zakażeń są niedoszacowane.
- Ten wzrost to efekt zmian środowiskowych i klimatycznych, przy których koincydencja pewnych czynników fizycznych może sprzyjać występowaniu większej liczby kleszczy. Łagodna zima powoduje, że przeżywają drobne gryzonie, a to są pierwsi żywiciele tych najmłodszych form kleszcza (larw, nimf). W związku z tym liczba kleszczy wzrasta, a to przekłada się na zakażenia u ludzi. A liczby są porażające – w ub. roku w kwietniu odnotowano 18 zachorowań na KZM, w tym roku jest ich już 51.Dlatego trzeba myśleć o zagrożeniu, szczególnie jeżeli ktoś się eksponuje: ma psa, ogródek, spaceruje po parku czy lesie - mówi prof. Joanna Zajkowska.
Obecnie za teren endemiczny uważa się już całą Polskę, bowiem praktycznie wszędzie można mieć kontakt z kleszczem i zarazić się chorobą, którą przenosi. Kleszcze można na przykład przynieść ze stołecznego parku czy ogródka działkowego. Co gorsza, na skutek łagodnej aury i braku mrozów kleszcze żerują praktycznie przez 12 miesięcy. Dlatego każda osoba jest potencjalnie narażona na ryzyko zakażenia i powikłań związanych z chorobami odkleszczowymi.

Kto jest zagrożony

Choć każda osoba jest narażona na ukłucie kleszcza i nie wiemy jakie skutki wyrządzi wirus KZM w ludzkim organizmie, to szczególnie uważać powinny osoby z wrodzonymi albo nabytymi niedoborami. Kolejną zagrożoną grupą są osoby starsze, nawet jeżeli są w ogólnie dobrej kondycji zdrowotnej, bo po 70. roku życia nasza naturalna odporność słabnie – dlatego warto wspomagać ją szczepieniami. Zagrożone są też osoby młode, które mogą mieć czasowy niedobór odporności, na przykład po infekcji wirusowej.
I wreszcie dzieci, które swoją odporność dopiero wykształcają. Już w czerwcu rozpoczynają się wakacje i pierwsze wyjazdy na „łono natury”.
- Te małe, raczkujące po trawie, kilkuletnie - biegające po ogrodzie, czy te nieco starsze wyjeżdżające na kolonie i obozy – wszystkie narażone są na kontakt z kleszczem - ostrzega lek. med. Alicja Sapała-Smoczyńska, specjalistka w zakresie pediatrii, kierownik Działu Medycznego ds. Operacyjnych Szpitala Medicover.
Podkreśla ona także, że z uwagi na ryzyko przeniesienie wirusa z mleka niezaszczepionej matki do organizmu dziecka zagrożone są także niemowlęta, dlatego kobiety planujące powiększenie rodziny powinny rozważyć zaszczepienie się przeciwko KZM

Groźne skutki KZM

Wirus KZM może być przyczyną szeregu powikłań zdrowotnych u dzieci i młodzieży – trwale wpływa na sferę poznawczą, w tym rozwój intelektualny dziecka i jego przyszłe zachowanie, powoduje problemy z koncentracją, kłopoty w nauce, zaburzenia zachowania impulsywność, kłopoty neurologiczne (u 35-58 proc. pacjentów), a także, choć rzadziej niż u dorosłych, mogą pojawić się niedowłady wywołane porażeniami nerwów, które nie cofają się pomimo intensywnej rehabilitacji. Według Polskiej Grupy Ekspertów po przebytym KZM przez dziecko zaleca się także kontrolę otolaryngologiczną ze względu na ryzyko ubytku słuchu.
- Obserwujemy większą liczbę ciężkich przypadków po zakażeniu wirusem KZM z porażeniami, zapaleniem opon mózgowych, z zaburzeniami oddechowymi, wymagających długotrwałej rehabilitacji, dla których powrót do pełnej sprawności jest praktycznie niemożliwy. A ponieważ nie mamy jeszcze leków przeciwwirusowych na tę chorobę, możemy jedynie obserwować i łagodzić jej przebieg – mówi specjalistka chorób zakaźnych prof. Joanna Zajkowska.
Choroba jest dwufazowa – mniej więcej po 7 dniach od zakażenia pojawiają się jej pierwsze objawy, które są kompletnie niecharakterystyczne: gorączka, osłabienie, poczucie roz- bicia, bóle głowy, bóle mięśni, czyli jak przy „zwykłych” infekcjach wirusowych.
- Czasem mogą wystąpić też nudności i wymioty, ale i te objawy kojarzone są z infekcją wirusową typu grypa. Latem tłumaczy się je udarem cieplnym. U większości osób po tygodniu organizm zaczyna sobie radzić z wirusem i następuje wyleczenie – wyjaśnia lek. med. Alicja Sapała-Smoczyńska.
Jednak mniej więcej u 1/5 osób zakażenie przechodzi w neuroinfekcję ze wszystkimi typowymi objawami takimi jak: wysoka gorączka, bardzo silne bóle brzucha, problemy ze świadomością, utrata przytomności czy drgawki oraz najtrudniejsze w późniejszej rehabilitacji - niedowłady.
- Jedyne, co możemy wtedy zrobić, to pomagać mu objawowo i próbować zmniejszyć powikłania, z którymi człowiek będzie musiał radzić sobie jeszcze przez długi czas. Kleszczowe zapalenie mózgu jest najczęstszym powikłaniem po ukłuciu przez zakażonego kleszcza i jeśli dojdzie do ciężkiego zakażenia, może zniszczyć życie zdrowego dotąd człowieka – ostrzega pediatra.

Nie ma leku na chorobę, jest sposób, by się zabezpieczyć

Skuteczną formą ochrony przed KZM jest szczepionka, zalecana już od 1. roku życia. To jedna z najlepiej przebadanych szczepionek na świecie – jej skuteczność określono w czasie wieloletnich obserwacji klinicznych całej populacji Austrii (od 1984 roku). W wyniku tych obserwacji obliczono, że ponad 90 proc. zaszczepionych zostało uodpornionych po drugiej dawce i ponad 97 proc. - po trzeciej dawce (podstawowy schemat szczepień). Skuteczność rzeczywista szczepionek w zapobieganiu KZM wynosiła 99 proc., bez względu na grupę wiekową pod warunkiem, że szczepienie było przyjmowane zgodnie ze schematem. To niezwykle wysoka skuteczność.
- Dzieci mogą zostać zaszczepione na odkleszczowe zapalenie mózgu już po zdmuchnięciu pierwszej świeczki na torcie – mamy dla nich specjalnie dopasowaną ilościowo szczepionkę, zarejestrowaną do 16. roku życia. Osoby powyżej tego wieku traktujemy już jako dorosłe. Podajemy trzy dawki, ale już pierwsze dwie dają potencjalną ochronę przed wirusem. Podajemy je w odstępie miesiąca albo w schemacie przyspieszonym po 14 dniach – to ważny moment, bo do tego czasu nie ma zabezpieczenia. Następnie po skończonych 5 miesiącach od pierwszej dawki podajemy dawkę trzecią (mamy 12 miesięcy na podanie ostatniej dawki) i wtedy mamy już pełne szczepienie, które zabezpiecza na trzy lata. Potem dawki przypominające wymagane są co 5 i tak do 60. roku życia – wyjaśnia lek. med. Alicja Sapała-Smoczyńska.
Biorąc pod uwagę zmiany klimatu i rosnącą co roku liczbę kleszczy, a także brak leku na choroby odkleszczowe warto zainwestować trochę wysiłku w zabezpieczenie się przed groźnymi następstwami spotkania z kleszczem.
Warto przy tym pamiętać, że KZM to zupełnie inna choroba niż borelioza, także przenoszona przez kleszcze. W przypadku tej drugiej, bakteryjnej, nie ma szczepionki. Na szczęście trudniej się nią jednak zarazić, jeśli stosuje się podstawową profilaktykę – inspekcję całego ciała po powrocie z wycieczki po łąkach, w parku czy lesie i szybkie oraz wprawne usunięcie ewentualnych kleszczy. Zakażony krętkami boreliozy kleszcz „sprzedaje” swoich pasożytów wtedy, gdy zwraca je z własnego przewodu pokarmowego. Siłą rzeczy potrzebuje na to relatywnie sporo czasu. Wirus KZM znajduje się w ślinie kleszcza – nawet krótki kontakt z krwią gospodarza może być fatalny w skutkach i szybkie oraz wprawne usunięcie kleszcza może nie wystarczyć.

Monika Wysocka/PAP

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: