•   Thursday, 17 Apr, 2025
  • Contact

Erozja spójności obywatelskiej

Kanada nie posiada żadnej podstawowej tożsamości?

Miasta od dawna są tyglami życia obywatelskiego, w których osoby o różnym pochodzeniu spotykają się w ramach wspólnych ram norm społecznych i wzajemnego zrozumienia. To w środowiskach miejskich najbardziej potrzebne są obywatelskie cnoty zaufania, współpracy i zaangażowania publicznego, gdzie tradycyjnie rozkwitały.
Jane Jacobs, wielka teoretyczka urbanistyki, dobrze to rozumiała, argumentując, że witalność miast zależy od organicznych interakcji ich mieszkańców. Dla Jacobs skomplikowana sieć codziennych spotkań — to, co nazywała „baletem chodnikowym” — jest siłą napędową kwitnącej kultury obywatelskiej, wzmacniającą zaufanie i współpracę, które podtrzymują społeczności miejskie, a co za tym idzie, zdrowe społeczeństwo.
Jednak w dzisiejszej Kanadzie w naszych miastach narasta niepokój, rozpada się tkanka społeczna i następuje erozja zaufania. Milczące więzi wzajemnego szacunku, które kiedyś spajały społeczności, słabną, zastąpione niepokojącą atmosferą niepewności i nieporządku. Rosnąca fala brutalnych przestępstw w miastach Kanady rzuciła cień na codzienne życie, podważając poczucie bezpieczeństwa, które obywatele kiedyś uważali za oczywiste.
Na przykład w centrum Kelowna kobieta wyprowadzająca swojego psa na poranny spacer stała się celem napastnika uzbrojonego w maczetę — ataku równie bezsensownego, co alarmującego. Na szczęście wyszła z tego bez szwanku; jednak epizod ten stanowi przerażający znak zmieniających się realiów życia miejskiego, w którym niewypowiedziane zapewnienia o bezpieczeństwie i porządku nie mogą być już dłużej traktowane jako coś oczywistego.
Niestety, historie bezsensownych i brutalnych ataków stały się ponurym elementem naszych codziennych wiadomości, z których każdy jest jaskrawym przypomnieniem o rozpadzie naszej tkanki społecznej.
To zjawisko nie jest czymś wyjątkowym dla Kanady. Raczej jest częścią szerszego globalnego nurtu — niepokojącej zmiany, która przekracza granice narodowe i sygnalizuje głębsze rozpadanie się spójności społecznej w całym świecie zachodnim.
W jego rdzeniu leży głębokie rozliczenie filozoficzne, które kwestionuje samo pojęcie narodowości i przynależności. Odzwierciedla ono rosnącą niepewność co do tego, czy wspólny etos narodowy pozostaje niezbędnym fundamentem życia publicznego, czy też jest jedynie przestarzałą konstrukcją w epoce coraz bardziej definiowanej przez transnarodowe ideały i płynne tożsamości.
Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w stwierdzeniu Justina Trudeau z 2015 r., że Kanada „nie posiada żadnej podstawowej tożsamości”. Na pierwszy rzut oka ta deklaracja może wydawać się sygnałem otwartego przyjęcia pluralizmu, odrzucenia sztywnych lub wykluczających koncepcji narodu i przynależności narodowej. Jednak podnosi również bardziej niepokojące pytanie: czy naród może utrzymać się bez poczucia wspólnego celu? Wyzwania stawiane przez masową imigrację — obecnie na rekordowym poziomie, z ponad 500 000 nowych przybyszów rocznie — obciążają istniejące instytucje, zaostrzają presję ekonomiczną i, w przypadku braku spójnego podejścia do integracji, ryzykują tworzeniem enklaw odłączenia zamiast jednolitej polityki.
Konsekwencje są widoczne w głównych miastach Kanady, gdzie dostępność mieszkań osiągnęła poziom kryzysowy, płace pozostają w stagnacji, a usługi publiczne mają trudności z nadążaniem za popytem. To tutaj twierdzenie o „braku podstawowej tożsamości” ma swoje najbardziej namacalne skutki. Bez etosu narodowego, który kierowałby integracją, różnorodność może stać się źródłem fragmentacji, a nie wzbogacenia.
Pojęcie, że Kanada — lub jakiekolwiek społeczeństwo — może trwać w nieskończoność jako zwykły zbiór rozproszonych grup, mozaika jednostek i społeczności współistniejących we wspólnej przestrzeni, ale ograniczonych niewiele więcej niż bliskością, stoi w ostrym kontraście z historycznym doświadczeniem udanych demokracji. Rozwijające się narody zawsze polegały na jedno- czącym poczuciu zbiorowego celu, uznaniu, że obywatelstwo pociąga za sobą nie tylko prawa, ale i wspólną odpowiedzialność.
Śp. Christopher Lasch ostrzegał przed tą dynamiką w „The Revolt of the Elites”, gdzie opisał, jak klasa menedżerska, oderwana od codziennych realiów ludzi pracujących, coraz częściej postrzega tożsamość narodową jako przeszkodę, a nie atut.
W Kanadzie perspektywa ta jest widoczna w politykach, które kładą nacisk na globalizm i wzrost gospodarczy ponad spójność społeczną, traktując migrację przede wszystkim jako sposób na zaspokojenie niedoborów siły roboczej, a nie jako proces wymagający starannego zarządzania. Podczas gdy retoryka multikulturalizmu pozostaje dominująca, mniej jest uznania, że ​​udany pluralizm zależy od pielęgnowania poczucia przynależności do wspólnej wspólnoty politycznej i kulturowej. Nie chodzi tu o odrzucenie różnorodności, ale o rozpoznanie warunków niezbędnych do jej sukcesu. Naród nie jest jedynie jednostką administracyjną; jest to gobelin tradycji, wartości i instytucji, które zapewniają jednostkom poczucie miejsca i celu. Jeśli te wspólne wątki zostaną odrzucone jako nieistotne lub anachroniczne, co pozostanie, aby utrzymać społeczeństwo w całości? W demokracji legitymacja polityczna zależy nie tylko od praw i instytucji, ale także od milczących porozumień, które pozwalają ludziom ufać sobie nawzajem jako współobywatelom.
Warto zastanowić się, co się dzieje w przypadku braku takiego zaufania. W miastach, w których integracja słabnie, a presja ekonomiczna rośnie, rośnie niechęć — nie tylko wśród tych, którzy czują się pominięci, ale także wśród tych, którzy, przybywszy niedawno, nie mają jasnej ścieżki do pełnego uczestnictwa w życiu obywatelskim. W takim krajobrazie polaryzacja polityczna się nasila, co można zaobserwować w wielu zachodnich demokracjach. Jednak w Kanadzie sytuacja staje się bardziej niepewna ze względu na wyraźne odrzucenie przez Trudeau jednoczącej narracji narodowej.
Pytanie zatem brzmi, czy możliwe jest utrzymanie demokratycznego społeczeństwa bez poczucia wspólnej tożsamości. Liberalne demokracje opierają się na czymś więcej niż tylko na regułach proceduralnych; opierają się na obywatelstwie, które podziela pewne podstawowe zobowiązania — zobowiązania, które kształtują sposób, w jaki jednostki odnoszą się do siebie nawzajem i do instytucji, które nimi rządzą. Kiedy przywódcy polityczni deklarują, że takie zobowiązania nie istnieją lub że są niepotrzebne w świecie postnarodowym, ryzykują podważeniem samych podstaw demokratycznej solidarności.
Nie oznacza to, że tożsamość narodowa musi być statyczna lub wykluczająca. Tożsamości ewoluują, a wyzwaniem dla każdego społeczeństwa jest znalezienie równowagi między ciągłością a zmianą. Jednak zmiana, która jest oderwana od jakiegokolwiek poczucia historycznej ciągłości, pozostawia jednostki dryfujące, niepewne swojego miejsca w większej całości. Bez przewodniego etosu pluralizm ryzykuje rozdrobnieniem, a miasta — niegdyś miejsca tętniącego życiem zaangażowania obywatelskiego — mogą zamiast tego stać się areną rywalizacji i nieufności.
Powrót do bardziej spójnej wizji tożsamości narodowej nie wymaga odrzucenia różnorodności. Zamiast tego wymaga uznania, że ​​udany pluralizm zależy od wspólnych instytucji, wspólnych wartości obywatelskich i kultury politycznej, która sprzyja przynależności.
Jeśli Kanada ma stawić czoła wyzwaniom XXI wieku, musi wyjść poza trumpeańską koncepcję, że tożsamość jest nieistotna lub zbędna. Naród nie może funkcjonować jako zwykła strefa ekonomiczna; musi również zapewnić swoim obywatelom poczucie sensu i wzajemnego zobowiązania. Porzucenie tego zadania nie oznacza przyjęcia postępu, ale zaproszenie do fragmentacji.
Droga naprzód nie leży w cofaniu się do iluzorycznej przeszłości, ale w ponownym potwierdzeniu zasad, które historycznie umożliwiały rozwój demokratycznym społeczeństwom: zobowiązanie do zaangażowania obywatelskiego, szacunek dla tradycji łagodzony otwartością na zmiany i uznanie, że tożsamość narodowa, daleka od bycia barierą dla włączenia, jest fundamentem, na którym zbudowane jest stabilne i prosperujące społeczeństwo.
Patrick Keeney
Patrick Keeney, Ph.D., jest akademikiem i felietonistą.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: