•   Wednesday, 19 Mar, 2025
  • Contact

“Fasadyzm“ w Toronto 

My way - Anna Drutis

Toronto szczyci się swoją umiejętnością łączenia przeszłości z przyszłością. Jednak, spacerując przez dzie- lnice miasta, trudno nie zauważyć, że szacunek dla historii często ogranicza się do samej powierzchni — dosłownie. „Fasadyzm”, czyli praktyka zachowywania jedynie frontu zabyt- kowego budynku, podczas gdy jego wnętrze ulega zniszczeniu lub całkowitej przebudowie, stał się ulubioną metodą deweloperów. Wynik? Miasto, które coraz częściej przypomina plan filmowy, pozbawiony duszy i autentyczności.
 W ciągu ostatnich lat fasadyzm zyskał na popularności i stał się powszechną praktyką, która przedstawiana jest jako kompromis między ochroną dziedzictwa a rozwojem. Zamiast zachowywać całość budynku, dewe- loperzy wybierają jedynie jego zewnętrzną część, aby spełnić wymagania konserwatorskie, po czym przebudowują wnętrze według własnych potrzeb. Efektem tego są architektoniczne "potwory Frankensteina" – kawałki historycznych budowli nienaturalnie połączone z nowoczesnymi konstrukcjami.
Czy taka strategia rzeczywiście przyczynia się do zachowania dziedzictwa miasta? Często słyszymy, że fasadyzm to kompromis, który pozwala na zachowanie przynajmniej części historycznych budynków. Niestety, ta powierzchowna ochrona nie zachowuje ducha tych konstrukcji. Budynki, które niegdyś miały swoje historie, są teraz sprowadzane do roli tła dla nowoczesnych inwestycji. Zachowana fasada nie oddaje wartości, jaką niesie pełne dziedzictwo architektoniczne, a jedynie tworzy iluzję szacunku dla przeszłości. Z czasem to podejście zubaża naszą kulturę i osłabia więź z lokalną tożsamością. Toronto posiada bogate dziedzictwo architektoniczne, które oferuje więcej niż tylko fasady. Historyczne budynki to nie tylko dekoracje — są nośnikami opowieści, kunsztu i kulturowej tożsamości. Fasadyzm, który redukuje je do roli pustych skorup, odbiera im ich pierwotny charakter, tworząc puste imitacje przeszłości.
 Czy istnieje lepsze rozwiązanie? Moim zdaniem tak, i jest ono na wyciągnięcie ręki. Mowa o adaptacyjnym użytkowaniu budynków (adaptive reuse), które nie tylko zachowuje zewnętrzną część budowli, ale tchnie nowe życie w całe struktury, przystosowując je do współczesnych potrzeb. W ten sposób, zamiast tworzyć puste fasady, możemy zachować autentyczność budynków, które pozostaną częścią miejskiego krajobrazu na wiele lat. Ten model daje nadzieję na miasto, które nie straci kontaktu z przeszłością, a jednocześnie odpowiada na wyzwania nowoczesności. Adaptacyjne użytkowanie to nie tylko ochrona, ale transformacja. To podejście pozwala na zachowanie historii budynku, jednocześnie nadając mu nową funkcję. W miastach takich jak Paryż, Londyn czy Nowy Jork, ta metoda cieszy się uznaniem jako sposób na zachowanie dziedzictwa przy jednoczesnym wspieraniu nowoczesnych roz- wiązań.
  Toronto może pochwalić się kilkoma udanymi przykładami — chociażby Distillery District, gdzie XIX-wieczne budynki przemysłowe zostały przekształcone w tętniącą życiem dzielnicę kulturalną. Inny dobry przykład to Evergreen Brick Works, dawny zakład cegielni, który obecnie pełni funkcję dynamicznej przestrzeni społecznej. Te projekty nie tylko zachowały zewnętrzną formę budynków, ale także ich ducha, tworząc miejsca, które są pełne życia zarówno dzisiaj, jak i sto lat temu. Oczywiście, adaptacyjne użytkowanie nie jest prostym rozwiązaniem. Wymaga ono więcej zaangażowania, większych środków finansowych i kreatywności. Jednak korzyści, jakie przynosi, są nieocenione. Miasto, które szanuje swoją historię, nie musi wybierać między przeszłością a przyszłością. Może być miejscem, które dba o swoją tożsamość i jednocześnie rozwija się w nowoczesnym kierunku. Takie miasto to przestrzeń, w której zarówno mieszkańcy, jak i odwiedzający mogą czuć, że są częścią czegoś większego — kultury, która nie ulega uproszczeniu i zapomnieniu.
 Kiedy zastanawiamy się nad przyszłością Toronto, musimy zadać sobie pytanie: czy chcemy, aby nasze miasto było pełne pustych fasad, czy raczej chcemy zachować jego autentyczny charakter? Fasadyzm, choć pozornie korzystny, prowadzi do zubożenia tożsamości miasta. Budynki, które kiedyś były pełne życia i historii, stają się jedynie tłem dla nowoczesnych inwestycji. Nie musimy jednak godzić się na taki los. Toronto ma szansę być wzorem dla innych miast, pokazując, że przeszłość i przyszłość mogą współistnieć. Zamiast fasadyzmu, powinniśmy inwestować w adaptacyjne użytkowanie, które pozwala na pełne zachowanie historii budynków, jednocześnie nadając im nowe życie. Dzięki temu miasto może być zarówno nowoczesne, jak i pełne ducha, który wyraża jego unikalne dziedzictwo. Wybór należy do nas. Możemy podążać ścieżką fasadyzmu i kontynuować niszczenie charakteru naszego miasta, lub możemy wybrać inną drogę — taką, która szanuje przeszłość, ale jednocześnie otwiera się na przyszłość. Toronto zasługuje na coś więcej niż tylko zachowane fasady. Zasługuje na miasto, które będzie kontynuować swoją historię, nie tylko w formie pustych skorup, ale w pełni żywych, autentycznych przestrzeni, które będą opo- wiadać swoje opowieści jeszcze przez wiele lat. Dewaluacja historii poprzez fasadyzm może wydawać się krótkoterminowym rozwiązaniem, ale w długim okresie prowadzi do zubożenia miejskiej tożsamości. Inwestując w adaptacyjne użytkowanie, możemy stworzyć przestrzenie, które będą żyć zarówno dla nas, jak i dla przyszłych pokoleń. Toronto stanie się miastem, które łączy przeszłość z przyszłością w sposób prawdziwie autentyczny, a jego mieszkańcy będą mogli być dumni z miasta, które pielęgnuje swoją przeszłość.
Anna Drutis

Twój Przewodnik po Toronto
647 772 7060
anadrutis@gmail.com

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: