Warszawa 1920 - Lekcje Historii Nadzwyczajnej?
WW Historia
"la victoire était polonaise, le plan polonais, l'armée polonaise."
Gen. M. Weygand
(in: N. Davies, „White Eagle, Red Star“)
„To zwycięstwo, które jest powodem wielkiego święta w Warszawie, jest zwycięstwem polskim. Przewidujące operacje wojskowe zostały wykonane przez generałów polskich, na zasadzie polskiego planu operacyjnego. Moja rola jako też rola oficerów z misji francuskiej ograniczyła się do wypełnienia kilku braków w szczegółach wykonania. Nic ponad to. To bohaterski naród polski sam siebie uratował.
Gen. Maxime Wygand, Gazeta polowa; pisma dla żołnierzy na froncie 28.08.1920 nr.1 (www.wbc.poznan.pl)
(…) W sposób niezamierzony nasza uroczystość [KPK Mississauga] poświęcona Setnej Rocznicy Bitwy Warszawskiej odbywa się w 81 rocznicę złowrogiego paktu Ribbentrop-Mołotow. To zbieżność symboliczna. Los Polski i jej obywateli po złowrogiej zmowie 23 sierpnia roku 1939: obce agresje, nowy rozbiór, okupacja, milionowe deportacje, organizowana odgórnie grabież majątku prywatnego i państwowego, wreszcie planowe ludobójstwo – wszystko to leżało na szali losu już wtedy, w dniach sierpniowej Bitwy na przedpolach Warszawy. ‘Spontaniczne’ działania bolszewików na zajętych terenach dawały przedsmak losów ludności polskiej po zwycięstwie Armii Czerwonej. Terror “Operacji polskiej” z roku 1937, eksterminacja elit w Katyniu, Kozielsku, Ostaszkowie, deportacje roku 1940 – te działania skierowane na eliminację polskości jako czynnika potencjalnie wrogiego władzy Sowietów nastąpiły by niechybnie po polskiej klęsce w roku 1920. A działoby się to w daleko gorszych warunkach, bo bez oficjalnego świadka w postaci struktur wytworzonych w latach trwania Niepodległej.
NB. Nam, pokoleniu wychowanym w zależnym, niesuwerennym i zarządzanym przez obcą agenturę – ale mimo wszystko w państwie polskim – trzeba czasem przypominać jeszcze jedną konsekwencję klęski w roku 1920. Otóż odwrotnie niż w 1944, nie tworzono by wówczas żadnej “Ludowej” Polski. Komitet Marchlewskiego tworzyłby kolejną Republikę Rad, oczywiście w granicach Królestwa Polskiego, bez żadnych “kompensacji” z innych zaborów, wcieloną potem w organizm ZSSR. Myślenie polskich komunistów reprezentowała wówczas Róża Luksemburg.
***
Mówiąc o Bitwie Warszawskiej używa się często określenia “Cud nad Wisłą”. Określenie to ma swoje konkretne, polityczne korzenie. Używano go jako paraleli do fran- cuskiego zwycięstwa nad Marną w 1914, tak formułował to premier Witos w rozmowie z gen. Weygand. (…)
Istnieje też w naszej tradycji historycznej religijna interpretacja tamtego zwycięstwa. Przypisywanie - dosłowne - sukcesu polskiego oręża interwencji Nadprzyrodzonej Mocy - ukazaniu się Najświętszej Marii Panny nad polem bitwy. Tak głosiły przepowiednie znanej mistyczki XIX wieku, sł.b. Wandy Malczewskiej!
To oczywiście kwestia wiary, a z wiarą debatować nie można. Ludzie wierzący np. w ‘naoczne’ relacje świadków - uciekających z pola bitwy bolszewików, zaklinających się iż widzieli Najświętszą Pannę na niebie, nie będą godzić się z tłumaczeniem, iż o wiele łatwiej uzasadnić ucieczkę lękiem przed czynnikiem pozaziemskim niż zwykłym strachem.
Tak czy inaczej, wiara góry przenosi i nie można lekceważyć elementu psychologicznego dla wyniku walki [wymienia się go często, zwłaszcza dziś w kontekście Ukrainy, jako uzupełnienie strategicznej triady: czas-przestrzeń-siły i środki]. Na mobilizujący wpływ świadomości bronienia Warszawy na morale cofających się bezładnie polskich żołnierzy liczył w swych sztabowych ocenach sytuacji z początków sierpnia 1920, gen. Weygand. Z przemożnego wpływu czynników psychologicznych na morale wojska zdawali i zdają sobie sprawę dowódcy na przestrzeni wieków. Zbiorowe modły, wiara w wolę Boga, kapelani prowadzący żołnierzy w bój, racja obrony cywilizacji chrześcijańskiej - wszystkie te elementy miały swoje znaczenie. “Dieu le veut ainsi” (Bóg tak chce!)” – zagrzewali się do boju w czasie krucjat Templariusze i czyniło to z nich straszliwą siłę.
***
Zawodowi historycy preferują w swych opisach i ocenach wymierne, sprawdzalne fakty. Analizują przyczyny i skutki w oparciu o twarde dane. Czas. Przestrzeń. Siły i środki. Plany, decyzje i ich konsekwencje. [Najlepsi z nich pamiętają także, iż ich wiedza jest zawsze niepełna].
Dziś jednak nie jesteśmy w auli wykładowej, chciałbym zatem w tym “rocznicowym trybie” zaproponować Państwu krótkie spojrzenie na genezę, przebieg i znaczenie Bitwy Warszawskiej - używając celowo, polemicznie - kategorii “cudu”.
#1. Z cudem graniczył fakt, iż dwaj gwaranci ‘niebytu’ politycznego Polski na mapie Europy - Carska Rosja i Kaiserowskie Niemcy - jednakowo wrodzy rozwojowi polskiej mowy, o kulturze nie wspominając, mimo tylu łączących ich strategicznych interesów i braku tematów spornych – znaleźli się w stanie wojny. Granica niemiecko-rosyjska na terenach polskich była najstabilniejszą w Europie, lecz Berlin i Petersburg natychmiast złamały żelazną zasadę łączącą ich politykę od czasów Kongesu Wiedeńskiego z 1815 roku, iż nie dopuszczą, by ‘sprawa polska’ stanęła na wokandzie europejskiej. To Rosja i Niemcy “wskrzesiły’ sprawę polską’ swymi politycznymi deklaracjami, odwołaniami do polskiej historii, tworzeniem wojska, kreśleniem planów zmian granic politycznych. Vide Akt 5 Listopada 1916.
#2. Z cudem graniczył fakt, iż w trakcie Pierwszej Wojny wszystkie trzy monarchie rozbiorowe poniosły kompletna klęskę. Nie tylko przegrały wojnę, ale rozpadły się politycznie. Z dnia na dzień zniknęła obca kuratela administracyjna i wojskowa nad zie- miami polskimi - Carat i Habsburgowie przestali istnieć, a pokonana Rzesza przestała być decydującą siłą militarną. Pytaniem było, czy Polska posiada siłę by powrócić w zaistniałą między nimi polityczną próżnię!
#3. Z cudem graniczył polityczny upadek Imperium Rosyjskiego – sojusznika Francji i Anglii. Jakiekolwiek plany odbudowy niepodległej w pełni Polski, w zbliżonych do przedrozbiorowych granicach, przy istnieniu “Białej Rosji” byłyby niemożliwe do realizacji. Rewolucja rosyjska otwierała nowe możliwości na arenie międzynarodowej. Rewo- lucja bolszewicka, choć stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo, oznaczała dla polskich ambicji szansę. W relacjach z Rewolucją zdecydować miał oręż (przy zakładanej pomocy Zachodu). “Biała Rosja” pozwalała ewentualnie na odbudowe Królestwa Kongresowego, może z Poznaniem – ale bez Lwowa, Wilna czy Kresów, o Bydgoszczy, Toruniu i Gdańsku nie wspominając. Rozumiał to Piłsudski, wstrzymując pomoc dla białych generałów. Po rewolucji pisał o tym gen. Wrangel.
#4. Cudem byłoby, gdyby Bolszewicy zrezygnowali z ekspansji na Zachód, z próby ‘eksportu’ rewolucji. Dla marksistów nie było innego wówczas program, niż światowa rewolucja. Gotowa do niej klasa robotnicza, świadoma, zmobilizowana i rozbudzona wojną, znajdowała się w Niemczech, Austrii, Czechach – nie w Rosji. Nie było wówczas żadnej koncepcji “kraju komunistycznego”, nawet w formie ZSSR! Nie było więc żadnej opcji uznania nie nawet niepodległości, ale samego istnienia niezależnej Polski. Połączenie z “proletariatem Niemiec” było nakazem dziejów. Trocki w swym wezwaniu do marszu “po trupie Polski” był szczery. Wszelkie polsko-sowieckie rokowania, umowy czy układy były jedynie taktycznym zyskiwaniem na czasie, z obu stron.
#5. ‘Cudownym’ bez wątpienia wydarzeniem było zdobycie i złamanie przez polski wywiad wojskowy sowieckich szyfrów. (Wiemy o tym dopiero od roku 2005!) Dzięki temu, dowództwo polskie znało plany i kierunki działania wojsk sowieckich. Jednocześnie głównodowodzący Armią Czerwoną, Tuchaczewski uznał za prowokację znalezione przy zabitym polskim oficerze plany operacji zaczepnej Wojska Polskiego. Zrządzenia losu? (…)
***
Na koniec pytanie o tyle standardowe, co nadal aktualne: - Jakim “cudem” Bitwa Warszawska 1920 nie jest zakodowana w powszechnej, nawet pobieżnej historii XX wieku jako decydujący Epilog Wielkiej Wojny?
Była ona o wiele ważniejsza dla losów kontynentu niż sławna bitwa morska u wybrzeży Jutlandii. Jej konsekwencje były głębsze niż samobójczej, krwawej łaźni Europy pod Sommą. Zwycięstwo Niemiec, z konieczności ograniczone, w Pierwszej Wojnie nie oznaczałoby krachu zachodniej cywilizacji. Wejście bolszewików do Europy Środkowej takim zagrożeniem było. Gdzie zapadłaby nad kontynentem “Żelazna Kurtyna” w roku 1920? Na plażach Atlantyku? (…)
Zapewne nie potrafimy umiejętnie wbudować naszej historii i naszej pamięci w narrację “wspólnoty” Europejskiej. Może winna jest nasza skłonność do polonocentrycznego widzenia świata? Może stanowimy ideowo wrogi współczesnej kulturze przykład wartości, programowo likwidowanych w Europie, jak patriotyzm?
Dziękując za uwagę, kończę te rozważania następującą konkluzją: w setną rocznicę Wielkiej Bitwy powinniśmy zaproponować (zwłasz- cza dla pokaźnej liczby Polaków i Polek nie używających już języka polskiego) – nazwę oddająca nie tylko jej czas i miejsce, ale przede wszystkim historyczną wagę.
Sto lat temu rozegrała się pod Warszawą Bitwa o Europę. Była to 18. decydująca bitwa w dziejach świata - the Battle for Europe at Warsaw 1920.
PS. Tekst ten powstał dwa lata temu, w innym świecie. Od dnia inwazji Rosji na Ukrainę zmienia się narracja świata zachodniego. Można mówić o rosyjskim imperializmie. Dziś, choć z najwyższym trudem, europejscy intelektualiści uznają i doceniają rolę patriotyzmu. Poświęcenie Ukraińców w obronie swego państwa zadaje kłam teorii o zbędności czy sztuczności istnienia państwa narodowego. Także w Polsce narracja o potrzebie ‘unowocześnienia’ poprzez wynarodowienie państwa i Polaków, musi (chwi- lowo?) przycichnąć.
Dziś polska dyplomacja i polskie instytucje mają wielką szansę działania. To szansa dla dyplomacji publicznej. Wskazując na znaczenie powstrzymania Rosji w lutowej Bitwie o Kijów dla losów dzisiejszej Europy i relacji globalnych, winniśmy przypominać o kluczowej bitwie z tym samym imperializmem, rozegranej sto lat wcześniej pod Warszawą. The Battles for Europe 1920 & 2022.
W.Werner-Wojnarowicz
Comment (0)